Wpisy archiwalne w kategorii

100 i więcej

Dystans całkowity:45534.84 km (w terenie 2269.00 km; 4.98%)
Czas w ruchu:2204:26
Średnia prędkość:20.66 km/h
Maksymalna prędkość:84.00 km/h
Suma podjazdów:339664 m
Maks. tętno maksymalne:207 (103 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:793962 kcal
Liczba aktywności:367
Średnio na aktywność:124.07 km i 6h 00m
Więcej statystyk
Dystans135.39 km Teren5.00 km Czas05:36 Vśrednia24.18 km/h VMAX61.00 km/h Podjazdy1410 m
Kalorie 4900 kcal Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Resztki przeziębienia trzeba rozjeździć, konkretnie.
Kategoria 100 i więcej
Czułem się kiepsko- z nosa się lało, nogi jakieś z gumy, ale stwierdziłem, że spróbuję. Cel- Ulucz, ekipa- Artur i Łukasz na szosie. Słonecznie, ale tylko 8 stopni, tak przedstawiał się poranek. Jedziemy na Żwirownię i przez Budziwój do Tyczyna. Jest nieźle, ale bez szału. Z Tyczyna do Kielnarowej i podjazd pod WSiZ. Zjazd do Borku i jedziemy na Błażową. Podjazd do Kąkolówki i tutaj szło dobrze, jechało się na lajcie. W Ujazdach Artur rezygnuje, nie czuje się na siłach. Teraz już wiem, że podjął dobrą decyzję. Zjazd do wesołej i dalej na Hłudno, gdzie podjeżdżamy na Izdebki- szosowiec nie dał rady mnie dogonić, jechałem jak natchniony. Z Izdebek na Obarzym- leśny odcinek i połamane płyty średnio nadawały się na szosówkę :D Docieramy do Sanu i jedziemy przez Krzemienną i Temeszyn. Tutaj jakieś dziewcze atakuje mnie wodą, właściwie, to całym wiadrem wody :D Ściana wody mocno mną wstrząsnęła, ale twardo jadę dalej. Wbijamy na kładkę i jesteśmy w Uluczu. Zaglądamy pod cerkiew i wracamy po śladach do Krzemiennej. Dalej po dziurach do samego Dynowa, tylko prędkości coś nie te- bo 46 km/h, to lekkie przegięcie :D W Dynowie odwiedzamy sklep i jedziemy do Piątkowej przez Hartę. U mnie moc wyłazi uszami, mój kompan przeżywa kryzys.  Znowu Błażowa i znowu Borek Nowy i Stary. W Kielnarowej rozdzielamy się- ja na dobicie jadę na Matysówkę :D Łany, serpentynka i do domu.
W tunelu spotykam znajomego rowerzystę, który... zderzył się czołowo z rolkarką :O Wszyscy cali i zdrowi.
IMG_2197

Widok na Cergową z Hłudna/Izdebek.
IMG_2199
Koniec podjazdu.
IMG_2202
Terenem na Obarzym.
IMG_2204
IMG_2206
Ulucz- cerkiew z I poł. XV wieku
IMG_2207
Kładka w Uluczu
Dystans112.74 km Teren35.00 km Czas05:21 Vśrednia21.07 km/h VMAX66.00 km/h Podjazdy1480 m
Kalorie 3700 kcal Temp.17.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Mega trasa i ognicho.
Kategoria 100 i więcej
Na dzisiaj miałem kilka propozycji wyjazdów, sam nie wiedziałem co wybrać. Skusiłem się na trasę, którą zaproponował Artur. Zjawiam się pod Wielką- nie ma nikogo. No to ogień do Budziwoja, na drugą miejscówkę. Pojawia się Andrzej, a później przyjeżdża Artur z Jackiem. Jedziemy terenem na Przylasek i do Hermanowej. Zjeżdżamy do Borku i kierujemy się w stronę Borówek- terenem, dla odmiany. Z Borówek przez Hyżne do Grzegorzówki. Zjeżdżamy do Jawornika Polskiego i kierujemy się na szlak zielony, zaliczając wcześniej wszystkie inne. Jest błoto, jest zabawa. Docieramy do miejsca, gdzie mieliśmy rozpalić ognicho- widoki zacne, pogoda piękna, jest git. W sumie, to ognicho wyszło przypadkiem, bo okazało się, że Jacek miał opakowanie kiełbachy w plecaku. Dokupiliśmy tylko bułki i płyny wszelakie :D Wracamy kawałek i dalej tłuczemy się terenem. Dojeżdżamy do Łopuszki. Dalej przez Siedleczkę do Manasterza. Ciągle pod górę do samego Husowa, ale troszkę nam się drogi pokręciły. Zjeżdżamy do Handzlówki i w okoliy wyciągu jedziemy do szlaku czerwonego. Jeszcze Magdalenka, Roch i przez Zalesie do domu. Jechało mi się wyśmienicie, choć za cienko się ubrałem i trochę mnie przewiało. IMG_2038
Podjazd na Przylasek.
IMG_2048
Okolice Jawornika Polskiego.
IMG_2051
Trochę błotka.
IMG_2055
Widoki zacne.
IMG_2056
Było ognicho.
IMG_2058
Czterech jeźdźców.
IMG_2059
W stronę słońca.
Dystans100.13 km Teren60.00 km Czas05:36 Vśrednia17.88 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy1450 m
Kalorie 3250 kcal Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Ognicho na Strzałówce.
Kategoria 100 i więcej
Co roku o tej porze wybieramy się na ognisko na Strzałówkę. Pogoda zacna, więc nie pozostaje nic innego jak jechać. Koło tunelu czeka Tobol, Kundello i zjawia się jeszcze Kona. Wzdłuż Zalewu do Zwięczycy i cały czas Wisłokiem aż do Zarzecza. Kawałek główną drogą i skręcamy w Babicy. Podjazd czarnym szlakiem i jedziemy żółtym na Sołonkę. Na miejscu ogniskowym czeka Wilczek. Jedziemy dalej żółtym na Wilcze. Jedzie się dobrze, ale Kona pęknął siodełko, a ja urywam spinkę na podjeździe. Zakładam zapas i jedziemy dalej. Z Wilczego zjeżdżamy do Gwoźnicy, Kona łapie snejka- przerwa pod sklepem. Sporo terenu i sporo pod górkę- wylatujemy między Domaradzem, a Lutczą. W Lutczy robimy zakupy i podjeżdżamy na Strzałówkę. Na Górze czeka Michał. Zaliczamy wtopę roku- nikt nie ma ognia ze sobą :D Kona z Wilczkiem zjeżdżają i przywożą zapalniczkę. Jakoś nie chciało się to jarać, ale się udało. Pojedzeni, napici zaczynamy wracać. Fajny zjazd i znowu jesteśmy w Lutczy i znowu robimy zakupy. W Zyznowie zaczynamy srogi podjazd na szlak czarny- widoki za to piękne. Przez Kopalinę docieramy do Glinika Charzewskiego i dalej żółtym do Czudca. Tobol wraca asfaltem, a my czarnym na Grochowiczną. Zjazd do Lutoryża i przez Boguchwałę do Rzeszowa. Wypad bardzo fajny- terenu, górek i i kilometrów było w sam raz.


Jedziemy na Wilcze.

No to pojechałem.

Trzeba coś zmajstrować- fot. Kundello.

Na zjeździe :D

Przerwa w Gwoźnicy- fot. Kundello.

Kąty Luteckie.

Strzałówka.

Przygotowania.

Jest i ogień.

Nareszcie sobie pojemy- fot. Kundello.

A kuku.

Widoki przednie.
Dystans121.33 km Teren6.00 km Czas05:28 Vśrednia22.19 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy855 m
Tętnośr.142 TętnoMAX184 Kalorie 3500 kcal Temp.32.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Węgierka.
Kategoria 100 i więcej
Zapowiadał się gorący dzień, a w parku na Słocinie pojawiło się nas sześciu. Magdalenka, Cierpisz, Handzlówka, a później wspinaczka na Husów. Z Manasterza kierujemy się na Pantalowice i jedziemy do Pruchnika. Zaraz po wyjechaniu z Pruchnika odnajdujemy riuny zamku. Robimy dłuższy postój i planujemy dalszą jazdę. Niestety musimy się rozdzielić, część jedzie do Przemyśla, reszta do Dynowa, a ja muszę wracać do domu. Jadę w stronę Pełnatycz i Gaci. Później przez Markową do Albogowej i przez Kraczkową do Rzeszowa.

Psy nie dają spokoju © miciu222145

Ruiny w Węgierce © miciu222145

Cerkiewka w Tyniowicach © miciu222145
Dystans169.18 km Teren25.00 km Czas08:03 Vśrednia21.02 km/h VMAX62.00 km/h Podjazdy1870 m
Tętnośr.138 TętnoMAX184 Kalorie 5500 kcal Temp.26.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Liwocz na luzie.
Kategoria 100 i więcej
Seba wymyślił sobie wypad na Liwocz. Koło tunelu zjawił się Wilczek, a na Konę nie czekaliśmy, tylko nas dogonił. Poranek mglisty, ale jakoś duszno było. Najpierw przez Zwięczycę i Boguchwałę do Lutoryża. Wspinaczka na Grochowiczną czarnym szlakiem i zjazd również nim do Czudca. Zakupy i jedziemy do Nowej Wsi i na żółty szlak do Łętowni. Kawałek żółtym i w Dobrzechowie odbijamy na Wysoką Strzyżowską. W Jazowej odbijamy na kładkę do Wiśniwoej. Wilczek zjeżdża po schodkach, mi nie idzie, a Kona zalicza glebę dnia. Przystawiło koło do wystającej płyty i zaliczył piękny lot. Trochę poobijany, ale jedziemy dalej. Odwiedzamy schron w Cieszynie-Stępinie i jedziemy w stronę Gogołowa. Podjeżdżamy koło wyciągu- słońce przypieka i wyciska siódme poty. ŻÓłty szlak przyjemnie prowadzi nas w stronę Kołaczyc. Tam dłuższy postój i zakupy.
Przekraczamy Wisłokę i żółtym atakujemy Liwocz. Jak zwykle łatwo nie było, ale docieramy sprawnie. Na szczycie odpoczywamy i podziwiamy raczej mizerne widoki, bo mgła była spora. Fajnym szlakiem zielonym zjeżdżamy do Bączala i jedziemy do Jasła. Tam znowu przerwa i obserwujemy jak z nad Ukrainy nadciąga burza. Jedziemy przez Warzyce i Lublę. Zaczyna kropić, więc na przystanku radzimy co dalej. Jedziemy- dzięki temu omijamy deszcz. We Frysztaku odbijamy na boczną drogę i jedziemy do Jazowej. Drogi mokre, więc i my za czyści nie jesteśmy. Markuszowa, Gbiska i Strzyżów. Od strony Rzeszowa nadchodzi chmura, ale omija nas. Przez Zaborów do Czudca. Kona dyktuje mocne tempo- lecimy 40-45 km/h do Wyżnego. Babica, Lubenia i Siedliska. W tylną oponę łapię szkło, a Kona z Wilczkiem nam uciekają. 5 minut i jedziemy dalej, a jedzie się super, lepiej niż rano. W Budziwoju doganiamy Konę. Sporo ulic zalanych po ulewie. Ponad 4 h przerw sprawiły, że nie bardzo byliśmy zmęczeni. Mi od Czudca, do Jasła towarzyszył ból głowy. Od 100 km jechaliśmy w ekstra tempie, co jest trochę dziwne. Dzięki chłopaki za wyjazd.
Wpis u Seby

Czarny na Grochwiczną © miciu222145

Seba na kłdce w Jazowej © miciu222145

Kona będzie zjeżdżał © miciu222145

Coś poszło nie tak © miciu222145


Droga ze Stępiny © miciu222145
]
Gogołow, podjazd koło wyciągu © miciu222145

Dodatkowa amortyzacja © miciu222145

Jakiś Troll, a może Żull © miciu222145

Na Rynku w Kołaczycach © miciu222145

Kołaczyce. Kościół i dom z podcienaimi © miciu222145

Szpaki jedzą wiśnie © miciu222145

Pod Krzyżem na Liwoczu © miciu222145

Widok z góry © miciu222145

Mgła psuje widoki © miciu222145

Mały serwis © miciu222145
Dystans100.94 km Teren35.00 km Czas05:55 Vśrednia17.06 km/h VMAX59.00 km/h Podjazdy1100 m
Tętnośr.130 TętnoMAX176 Kalorie 2900 kcal Temp.27.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Głównie żółtym.
Kategoria 100 i więcej
Artur wyskoczył z pomysłem objechania Rzeszowa szlakiem żółtym. Zbiórka na bulwarach- pojawił się jeszcze Jacek, ale na Rochu decyduje się wracać, bo czasu nie ma. Zaczęliśmy od Słociny, gdzie wbijamy się na szlak żółty. W lesie srogie bagno i chmary komarów. Z Rocha kierujemy się na Łany i do lasu z wąwozami. Jednak szlak odbija w jakieś paryje z rzeczkami. Omijamy jeden wąwóz i zjeżdżamy do Tyczyna- na Przyalsku czeka na nas Magda. Jedziemy tam obok szlaku, ale trochę obsuwy mamy. Dalej Horodna i zjazd do Zarzecza. Pod sklepem dołącza do nas Tobol. Kawałek główną drogą i znowu szutrówka, którą docieramy na łąki. Trochę chaszczy i odnajdujemy szlak na Babią. Grochowiczna i znowu mała improwizacja. Docieramy pod Krzyż w Niechobrzu. Do Zgłobnia docieramy szlakiem czerwonym. W Woli Zgłobieńskiej dłuższa przerwa na łące- zmieniam dętkę i uzupełniamy płyny. Magda uderza na Rzeszów, a my znowu w teren na próg karpacki. Zjazd do Dąbrowy i przekraczamy krajową czwórkę. Mocno zarośniętą drogą jedziemy do lasu koło Bratkowic. Kałuże są na tyle głębokie, że utopiłem buty :D Odpuszczamy szlak i jedziemy do Bratkowic. Znowu przerwa. Dalej, to już Mrowla, Miłocin i Rzeszów. Mocno sponiewierał nas początek i dlatego nie przejechaliśmy całości, ale i tak było zajebiście.
Artur się tapla © miciu222145

Przerwa serwisowa © miciu222145

Pierwsze górki pogórza © miciu222145

Dystans105.63 km Teren1.00 km Czas04:32 Vśrednia23.30 km/h VMAX63.00 km/h Podjazdy1400 m
Tętnośr.143 TętnoMAX182 Kalorie 3700 kcal Temp.28.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Mała pętla bieszczadzka.
Włochatek wymyślił sobie, żeby przejechać rzeczoną pętelkę. Pod Heliosem pojawił się jeszcze Kona- jak zwykle spóźniony. Był jednak gwarancją tego, że nudno nie będzie :D Dojazd bez problemów- zaczynamy spod Tesco w Lesku. Zaczyna grzać, a my mamy sporo pod górkę na sam początek- zamulamy srogo. Toczymy się do Ustrzyk Dolnych. Już po 12 km Kona zawraca kawałek i w fosie zjada wafelka :D W Ustjanowej zostawiamy Włochatego i jeździmy po miasteczku ruchu drogowego- ubaw po spocone pachy :) W Ustrzykach dłuższy postój pod sklepem- Kona parkuje szosę w sklepie :D Jedziemy w stronę Czarnej, po drodze odwiedzamy drewniany Kościół w Hoszowie- Kona szosówką zjeżdża po schodach. W Czarnej znowu sklep i dłuższe posiedzenie. Podziwiamy zmutowanego psa i jedziemy w stonę Polany. Jedzie mi się coraz lepiej i odjeżdżam chłopakom, a opony miałem terenowe. Pojawiają się serpentyny i spore podjazdy z widokiem na Zalew. Gdy już się wydawało, że podjazd się kończy, nagle pojawiał się znak o 9 % podjeździe- robimy przerwę :/ W Wołkowyi rozwalamy się na skarpie nad Solińskim i chłoniemy widoki, opalając się przy okazji. Za Polańczykiem Kona na swoich cieniutkich oponkach odjeżdża mi na zjazdach i do samego Leska jadę samotnie. Straciłem 3 minuty, Włochatek tylko 2.
Trzeba się napchać © miciu222145

Wafelek w fosie © miciu222145

Kona poznaje przepisy © miciu222145


Widok z najwyższego punktu na trasie- 711 m © miciu222145

Gotowe na powrót © miciu222145

Kona je, tyle makaronu, to bym nie wchłonął :D © miciu222145

Teraz fotki Włochatego.
Szosowe DeHa © miciu222145

Ja nad zalewem solińskim © miciu222145

Dystans151.81 km Teren20.00 km Czas06:44 Vśrednia22.55 km/h VMAX66.00 km/h Podjazdy1080 m
Tętnośr.136 TętnoMAX184 Kalorie 4600 kcal Temp.22.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Szybko i przyjemnie.
Kategoria 100 i więcej
Zrealizowałem dzisiaj plan, który już od dawna po głowie mi chodził. Poranek, mimo słońca był chłodny. Ruszam w stronę Racławówki i przez Nosówkę docieram do Woli Zgłobieńskiej i szlakiem żółtym jadę przez próg karpacki. Zjeżdżam do Sielca i już praktycznie jestem w Sędziszowie Małopolskim, znanym z fabryki filtrów. Przez Krzywą docieram do kamionki- nie byłem tutaj od wyprawy do Gdańska. Później jadę do Ocieki i leśna, piaszczystą drogą docieram do Blizny. Najpierw spotykam wycieczkę dzieciaków na rowerach- ponad 30 osób było spokojnie. Podczas przerwy mija mnie grupka rowerzystów- gdy ich dogoniłem, okazało si, że to znajomi i koledzy, wśród nich był Tompi :D Jedziemy do Parku historycznego i zwiedzamy kolejne pozycje. Tompi robi coś strasznego, ale wstyd o tym pisać :D Wracamy do Ocieki i tam odbijam na swoją trasę, czyli do Pustkowa. Tam objeżdżam Ring II i jadę na Górę Śmierci i oglądam odbudowany obóz pracy. Przebiegająca tuż obok autostrada, nieco wydłuża przejazd, ale w końcu docieram do krajowej "czwórki". Lubzina i Łączki Kucharskie, a później Krzyż Milenijny i przerwa. Przez Szkodną docieram do granicy Wielopola Skrzyńskiego i odbijam w boczną drogę. Z początku asfalt, później szuter i błotko przez las. Po drodze podziwiam na północy cementownię Ożarów, zaś od południa Suchą Górę, Pasmo Beskidu Niskiego, Bardo, Chełm i Liwocz :) Docieram na szczyt podjazdu w Pstrągowej. Zjeżdżam asfaltem i jadę do Czudca. Jakiś młokos mnie wyprzedził, a pozwolenia nie miał :D 130 km za mną, ale depnąłem po pedałach i niegodziwca dopadłem jeszcze przed Czudcem :D Jeszcze jeden podjazd- na Grochowiczną i zjazd do Lutoryża i przez Boguchwałę do domu.
Droga przez las do Blizny © miciu222145

Podstawy wyrzutni- Blizna © miciu222145

Makieta rakiety © miciu222145

Pukawka © miciu222145

Znaleziska © miciu222145

Jeden z eksponatów © miciu222145

Odbudowany obóz pracy © miciu222145

Na Górze Śmierci © miciu222145

Gora Śmierci © miciu222145

Granice Chechelskie- Krzyż Milenijny © miciu222145

Dystans177.54 km Teren27.00 km Czas09:10 Vśrednia19.37 km/h VMAX54.00 km/h Podjazdy1100 m
Tętnośr.124 TętnoMAX179 Kalorie 4800 kcal Temp.26.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom Uczestnicy
Szlakiem Św. Jakuba.
Kategoria 100 i więcej
Ktoś wymyślił, żeby przejechać szlak Św. Jakuba prowadzący do Santiago de Compostela. Oczywiście nie cały, tylko od Ukrainy do Rzeszowa- to na początek. Zbiórka pod PKP: Artur, Jacek i Raven jechali razem ze mną. Ok. godz. 6 wysiadamy w Radymnie i zaczynają się pierwsze kłopoty: Jackowi ucieka powietrze z tylnego koła, jednak uszczelniacz załatwia sprawę. Jednak podczas pompowania, adapter wykrzywia zaworek i nie daje się zdjąć- trzeba tak jechać. U Ravena znowu, siodełko ciągle opada. Jedziemy do Korczowej i 2 km przed Granicą odbijamy na Stubno. Pogoda raczej ponura, wiatr przeganiał ciemne chmury po niebie. Dalej zaczyna się szutrówka i kładka na Sanie. Trochę asfaltu i znów polna droga z mnóstwem kurzu i widokiem na Przemyśl. W mieście robimy postój i w okolicy Rynku jemy zapiekanki. Wyszło słońce i robi się gorąco, a u mnie z tylnego koła powoli ucieka powietrze. Serpentynami wspinamy się na fajny punkt widokowy, aby później znów wjechać w piękny terenik. Szlak czasem łatwo zgubić, mimo tego staramy się trzymać jego jak najwięcej. Oprócz polnych dróg, są też trudne leśne ścieżki, ze zjazdami, więc można się sponiewierać trochę. Docieramy do Jarosławia. Na dworcu żegnamy Jacka- przejechał ponad 100 km i kolano zaczęło mu dokuczać. Tuż obok Rynku jemy i pijemy. Rozleniwieni, zbieramy się niechętnie-znowu pompuję tylne kółko. Teraz musimy wyjechać z miasta i znaleźć szlak- nie możemy przy tym wjechać na obwodnicę z zakazem wjazdu dla rowerzystów. Troszkę błądzimy, ale udaje się wyjechać i co jakiś czas jedziemy szlakiem. Czas strasznie szybko zleciał, mimo tego wskakujemy na szlak i polnymi drogami docieramy do Przeworska. W Rynku odwiedzamy piekarnię/ cukiernię i ruszamy asfaltem do Rzeszowa. Nie mamy już czasu na szukanie szlaku. W miejscowości Gać, opuszcza nas Raven. Jedziemy dalej z Arturem i nie bardzo się oszczędzamy, choć mamy w nogach już ok. 150 km. Przez Kraczkową (znowu pompowanko :D) docieramy do Rzeszowa i koło MH rozdzielamy się. Szlak jest ciekawy, a odcinki terenowe dostarczają adrenaliny, np lądowanie w pokrzywach, fajne zjazdy, przejazdy przez strumyki.

Przy dworcu w Rzeszowie © miciu222145

W pociągu do Radymna © miciu222145

Pierwsze problemy po wyjściu z pociągu © miciu222145

Pod sklepem © miciu222145

Stary cmentarz przy kładce © miciu222145

Kładka na Sanie © miciu222145

Gdzieś koło Przemyśla © miciu222145

Przemyśl- punkt widokowy © miciu222145

Widok na centrum Przemyśla © miciu222145

Aż się chce jechać © miciu222145

Leśny stojak serwisowy © miciu222145

Asfaltowy zjazd © miciu222145

Jarosław- kamienica Orsettich © miciu222145

Ratusz w Jarosławiu © miciu222145



Dystans124.80 km Teren11.00 km Czas06:20 Vśrednia19.71 km/h VMAX47.00 km/h Podjazdy440 m
Kalorie 3000 kcal Temp.25.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Samotnie do Przemyśla.
Wstajemy chyba najwcześniej jak do tej pory i po 7 już jedziemy. Na rondzie każdy obiera swój kierunek- Grzesiek na północ, ja na południe. Nie wiem jakim cudem, ale znowu pod ten cholerny wiatr. Nogi, a właściwie ścięgna przeskakują, nie jest dobrze. Zaczynam bardzo powoli koło ujęcia wody dla browaru i wbijam się na świetną szutrówkę przez Roztoczański Park Narodowy. Jedzie się rewelacyjnie. Jednak co dobre, szybko się kończy i muszę wrócić na asfalt. Kombinuję jak mogę, żeby nie dublować trasy z wczoraj, ale nie zawsze się to udaje. Przed Oleszycami zaliczam skrót polną drogą :D Czasem darłem sakwami w koleinach. Nie wiem, czy to był dobry pomysł, żeby w Radymnie wbić się na główną drogę, ale na pewno skróciłem trochę. Ruch jak cholera, a pobocze raz jest, a raz go nie ma. Docieram szczęśliwie do Przemyśla, samochód stoi tam gdzie stał, więc wszystko gra. Po zakupach uderzam już samochodem w Beskid Niski i nocuję w Dołżycy. Na polu namiotowym jest też sakwiarz z Lubaczowa- robię sobie porównanie sakw- Crosso vs. Ortlieb. W nocy przechodziły burze, ale dzień zapowiadał się ładny. Jadę do Folusza, by odbyć spacerek po górkach: Folusz-Diabli Kamień-Wątkowa-Kornuty-Folusz. Spotykam sporo rowerzystów, nawet tam, gdzie być ich nie powinno. Zaczęły szaleć burze i ulewy, więc plany na jutrzejszą jazdę rowerową legły w gruzach i wróciłem do domu.
Wjeżdżam do parku © miciu222145

Nie ma jak dobry skrót © miciu222145

Wreszcie Przemyśl © miciu222145


Diabli Kamień- Folusz © miciu222145

Niestety Tatr nie widać © miciu222145

Ołtarz polowy © miciu222145

Leśny stukacz © miciu222145

© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status