Wpisy archiwalne w kategorii

Piesze wędrówki.

Dystans całkowity:147.51 km (w terenie 4.00 km; 2.71%)
Czas w ruchu:15:34
Średnia prędkość:5.17 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:2336 m
Maks. tętno maksymalne:175 (88 %)
Maks. tętno średnie:125 (63 %)
Suma kalorii:5300 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:21.07 km i 3h 53m
Więcej statystyk
Urlop= Bieszczady.
Miałem urlop- podczas dojazdu dowiedziałem się jednak, że muszę wrócić wcześniej do roboty. Wyjazd ten był więc strzałem w 10. Piękna pogoda, tony błota i 17 km z Kalnicy przez Smerek i Przeł. Orłowicza.





Jesienne Bieszczady.
Dzięki uprzejmości Jacka mogłem dołączyć do Sławka, Kony i Artura. Z rana wyruszyliśmy w stronę Ustrzyk Górnych. Ruszamy szlakiem czerwonym na Połoninę Caryńską, po drodze spotykając Larego. Z Połoniny schodzimy do Brzegów Górnych i ruszamy na Połoninę Wetlińską. Nagle pojawia się lisek i sępi żarcie od turystów. Docieramy pod Chatkę Puchatka, ale tak wieje, że nie siedzimy tam długo. Schodzimy na Przełęcz Wyżną i znowu kręci się koło nas lisek chytrusek. Bardzo fajnie spędzony dzień w pięknych okolicznościach przyrody.

Pogoda była kiepska do zdjęć przez zamglenie, ale coś tam wyszło.



Caryńska za nami.


Trafiliście do złego lasu!



Zmęczenie.
Kalorie 1200 kcal Temp.30.0 °C
W Taterki.
Tak się złożyło, że ten weekend spędziliśmy w Zakopanem. Ja, Zuki i Kona przyjechaliśmy już w piątek po 22 i od razu miałem spotkanie z najazdem muzułmanów, pani "buka" wyglądała dziwnie. Do 1 w nocy Kona zmieniał napęd w szosie, ale z korbą i tak się nie wyrobił :D Z rana musieliśmy zdecydować, czy idziemy z Włochatym, czy po swojemu. Mieliśmy 200 m do żółtego szlaku, więc wybór był prosty. Lampa już od rana, pogoda więc wyśmienita. Ruszamy sielską Doliną Małejj Łąki, nad nami piętrzyły się tatrzańskie szczyty. Później zrobiło się stromo, nawet bardzo i tak dotarliśmy na Kondracką Kopę (2004). Mieliśmy ładny widok na pielgrzymki idące na Giewont- nie byłem tam jeszcze, ale dzisiaj podziękuję. Zmierzamy czerwonym na Małołączniak (2096). Zaczynamy schodzenie szlakiem niebieskim- jest czasem ciężko, czasem z łańcuchami. Na Konę już nawet nie czekamy, bo idzie swoim "komfortowym" tempem. Zaliczamy Przysłop Miętusi i wracamy na szlak żółty. Nie wiem, czy nie przesadziliśmy trochę przed tym co czeka nas jutro :D Wieczorem miało być piwko na mieście, ale totalnie nic nam się nie zgrało, więc spożywaliśmy trunki na miejscu noclegu.


Około 1.

Giewont czuwa.

Dolina Małej Łąki.




Babią jeszcze widać.


Z Giewontem w tle.

Na Kondrackiej Kopie.

Giewont z boku.

Łańcuszki.


Dystans21.30 km
Temp.22.0 °C
Kolory jesieni.
Sił na kręcenie nie miałem w ogóle, ale zapowiadała się tak piękna pogoda, że musiałem się ruszyć gdziekolwiek.
Na Jeziorkach Duszatyńskich byłem już ładnych kilka razy, rowerem, więc czemu by nie pójść pieszo?
Start z Komańczy, szlakiem czerwonym.
W lesie bagno, które dodatkowo sponiewierali na motocykielach. Podczas przechodzenia pod zwalonym drzewem za wcześnie się wyprostowałem i wbiłem sobie w głowę ostry szpikulec gałęzi. Krew leje się po twarzy, co robić? Po kilku minutach krwawienie ustaje i idę dalej. W rzece myję głowę i docieram do Duszatyna. Tam szlak odbija już na szutrówkę i dalej wspina się do samych jeziorek. Tempo mocne, prawie biegnę. Przy wodzie przerwa i lecę w dół. Osły z Przemyśla w czerwonym Lanosie powinny dostać mega kopa w dupe- złamali dwa zakazy i jechali szlakiem, dokąd to było możliwe (do rzeki), aż człowieka  szlag trafia. Później omijam szlak serpentynami. Było ciepło, nie, było gorąco i to chyba ostatnie chwile z takimi kolorami, bo wszystko leci, a jak spadnie deszcz, to nie będzie już nic na drzewach.
DSC_6566
Ruiny Klasztoru w Zagórzu.
DSC_6571
DSC_6568
DSC_6573
DSC_6575
DSC_6583
Gałązka wbita w głowę.
DSC_6579
DSC_6599
Na szlaku.
DSC_6593
Pierwsze jeziorko.
DSC_6594
DSC_6589
Jeziorko drugie.
DSC_6602
DSC_6608
Most nad Osławą- Duszatyn.
DSC_6613
Znaki zostały, mimo, że zdradzieckich torów już nie ma- na drodze położono asfalt :(
DSC_6615
DSC_6616

Dystans25.00 km Czas07:50 Vśrednia3.19 km/h
Temp.25.0 °C
Spcerkiem po Taterkach.
Trafił mi się krótki wypad w góry z rodzinką, więc czemu nie. Nocleg mieliśmy w Kościelisku. Dzień pierwszy, to w sumie dojazd na lotnisko i do samego Zakopanego. Później obiad i spacer po mieście. Natomiast w środę zapowiadał się dłuższy spacer. Najpierw dojazd do Łysej Polany- objazd sporo wydłużył trasę. Pogoda całkiem dobra, choć czasem za duszno, nie wróży to nic dobrego. Najpierw flaki z olejem, czyli asfaltem na Morskie Oko. Później odbijamy na szlak żółty, który malowniczymi serpentynami pnie się na ponad 2000 m. Od Słowacji przewalają się burze, ale tylko czasem kropi. Mamy ładny Widok na Morskie Oko, Czarny Staw i na Mnicha. Niestety im wyżej, tym gorzej, bo wchodzimy w chmury i widoki znikają. Docieramy na Przeł. pod Szpiglasowym Wierchem i szczyt odpuszczamy, bo i tak nic nie widać. Zejście jest trudne, bo z łańcuchami, a później ostro po kamieniach do Doliny Pięciu Stawów. Przerwa na jedzenie i idziemy dalej. Nadciąga burza, a pioruny walą co raz bliżej, robi się groźnie. Nad Małym Stawem chronimy się pod niewielkim daszkiem chatki, bo burza się rozszalała. Po kilkunastu minutach idziemy do schroniska. Lekko kropi jednak idziemy dalej szlakiem czarnym. Nagle rozszalała się ulewa z gradem. Szlak zamienił się w strumień, a my mamy strome zejście do szlaku zielonego w dolinie Roztoki. Idziemy zielonym szlakiem, a deszcz pada, nie, leje, bo czasem widoczność była kiepska. Deszcz to mało, więc dwa strumyki zamieniły się w rwące rzeki, które trzeba przejść. No cóż, już nawet w butach mokro. Docieramy do asfaltu, ogarniamy się i idziemy na parking. Po podejściach bolą mięśnie, po zejściach- kolana, szaleństwo. Później jeszcze obiadek i tyle. Trzeci dzień, to typowa klasyka za którą nie przepadam- Krupówki, Gubałówka i znowu burza :D Powrót do domu i korek na 1:30 przed Tenczynem. Oto przyczyna korków :(

DSC_6103
Widoczek z okna.
DSC_6108
Morskie Oko z żółtego szlaku.
DSC_6106
Mnich.
DSC_6118
Żółty szlak.
DSC_6117
DSC_6124
Czarny Staw.
DSC_6136
Chmury atakują.
DSC_6150
3 z 5.
DSC_6159
Szpiglasowy i przełęcz na lewo.
DSC_6166
Końca nie widać.

Dystans15.00 km Podjazdy 56 m
Temp.15.0 °C
Beskid Sądecki- dzień drugi.
Kostki dalej opuchnięte, ale mogę chodzić. Powoli się rozpogadza, więc powinno być dobrze. Schodzimy łagodną dróżką wzdłuż strumienia aż nad Poprad w Głębokim. Do tej pory nic mnie nie boli jakoś strasznie, ale na asfalcie odzywa się lewa stopa i ledwo dochodzę do Piwniczej. Tam po mszy musimy ustalić nowy plan. Chłopaki jadą do Kosarzysk i kontynuują wędrówkę- w deszczu jak się później okazało. Ja jadę do Nowego Sącza i tam się palętam, dopóki się nie rozpadało. Po 17 odpiera mnie ekipa i wracamy do domu.
DSC_5998
Źródełko na trasie.
DSC_6001

Dystans30.70 km Podjazdy1480 m
Kalorie 2200 kcal Temp.15.0 °C
Długi spacer po Beskidzie Sądeckim.
Dwudniowe dreptanie ze Szwagrem i Kolegą. Start w Jaworkach- leje jak głupie, ale jak ruszamy to przestaje i pojawia się słońce. Idziemy szlakiem czerwonym przez Jasielnik i Ruski Wierch i odbijamy na szlak niebieski. Później znowu szlakiem czerwonym przez Wielkiego Rogacza i Radziejową. Złomisty Wierch mijamy i odbijamy przed Przehybą na szlak niebieski do Rytra. Zakupy i zaczynamy wspinaczkę pod schronisko Cyrla. Podejście jest długie i strasznie strome, ale widoki powalają. Idziemy już siłą woli, ale docieramy w komplecie.  Niestety, był, to mój pierwszy wypad z takim ekwipunkiem i okazało się, że jazda idzie mi lepiej. Bolały mnie kolana, a kostki miałem mocno opuchnięte, nie wyglądało to dobrze. 2014.05.10 - 11 Beski Sądecki pieszo. Jaworki - Cyrla 027 Początek z Jaworek DSC_5951 Pojawiają się Taterki DSC_5944 Pierwsze grzybki 2014.05.10 - 11 Beski Sądecki pieszo. Jaworki - Cyrla 045 Na czerwonym szlaku DSC_5956 Babia Góra DSC_5975 Na Wielkim Rogaczu- dziwinie, bo bez roweru. 2014.05.10 - 11 Beski Sądecki pieszo. Jaworki - Cyrla 098 Na Radziejowej DSC_5988 Artur na podejściu pod Cyrlę DSC_5994 Widoki, hmmm, bez komentarza. 2014.05.10 - 11 Beski Sądecki pieszo. Jaworki - Cyrla 141 Stan wskazujący na... zgon.
Temp.4.0 °C
Saneczkarstwo ekstremalne.

Corocznej tradycji stało się zadość i odbył się kolejny zjazd na sankach spod Chatki Puchatka na Poł. Wetlińskiej. Śnieg objawił się dopiero w Cisnej, a na szlaku zalegało mokre i ubite coś, spod którego wystawały kamienie i mnóstwo gałęzi. Weszliśmy dość szybko i czekaliśmy na wschód- wiatr w porywach wiał z prędkością 114 km/h :D Zjazd był fajny, chociaż momentami bolesny, ale z tym się liczyłem. Gdzieś sobie wygłem kolano nie tak jak trzeba i sobie więzadła ponaciągałem, w domu ledwo łaziłem. Powiem, że warto było wyjechać o 2 nad ranem, bo wschód był cudny. Fotki pochodzą od Włochatke.

Wschód z widokiem na Poł. Caryńską i Tarnicę.

Żodyn nie jechał tyłem, żodyn. Ino ja :D

Dystans9.40 km Czas02:42 Vśrednia3.48 km/h
Temp.6.0 °C
Tak, znowu Bieszczady.
Kategoria Piesze wędrówki.
Bieszczady mają to do siebie, że przyciągają i gdy tylko się nadarza okazja, to tam wracam. Samochód zostawiliśmy w Ustrzykach Górnych i stopem dotarliśmy do Brzegów Górnych. Cisza spokój, ludzi prawie nie ma. Pochmurno, wiatr dopiero na szczycie się pojawił. Wchodzimy na Poł. Caryńską i schodzimy przy samochodzie, to by było na tyle.


Strumyk przy szlaku.

Po wyjściu z lasu.

Caryńska z widokiem na Wetlińską i Smerek.

Z widokiem na Rawki- po prawej.


Ukraińskie górki.

Lekcja latania.
Dystans13.90 km Czas03:34 Vśrednia3.90 km/h Podjazdy565 m
Kalorie 1000 kcal Temp.4.0 °C
Małe Pieniny pieszo.
Kategoria Piesze wędrówki.
Rodzinny wypad w górki- trochę mgły, na koniec nawet mżawka: Jaworki-Homole-Wysoka-Wysokie Skałki-Rozdziele-Biała Woda-Jaworki.


Wąwóz Homole- początek.

Podejście pod Wysoką.

Błota prawie nie było.

Żółtym do Białej Wody.
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status