Wpisy archiwalne w kategorii

Włochy

Dystans całkowity:2023.66 km (w terenie 5.00 km; 0.25%)
Czas w ruchu:126:11
Średnia prędkość:16.04 km/h
Maksymalna prędkość:83.00 km/h
Suma podjazdów:27915 m
Suma kalorii:47136 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:77.83 km i 4h 51m
Więcej statystyk
Dystans5.85 km Czas00:30 Vśrednia11.70 km/h VMAX20.30 km/h Podjazdy 8 m
Kalorie 53 kcal Temp.22.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 106/5031. Sycylia. 11. "Aeroporto di Catania Fontanarossa".
Pora się zbierać. Pogoda wróciła do słonecznej normy, więc robimy przerwę na wiadomo co :D Z zapasem czasu docieramy na lotnisko- znowu robota z rowerami. Z niewielkimi problemami z odprawą Grześka, ale włazimy do samolotu. Ze scyzorykiem na pokładzie- ehh ci włosi. 955 km 11 dni, z czego 9, to była całodzienna jazda. Sycylia pokazało swoje dwa oblicza. Pierwsze: śmierdzący, zaśmiecony, zaniedbany kawałek ziemi pośród mórz, gdzie kierowcy ciągle się pchają i trąbią jak potłuczeni- szału można dostać. Drugie- raj turystyczny, gdzie nie popatrzeć, to piękny widok, czy zabytek. Jedzenie, knajpy i miasteczka tworzą niepowtarzalny klimat, no i mieszkańcy, co cicho być nie potrafią :D Po przylocie do Polski siedzieliśmy pod lotniskiem i w ciągu 30 minut nie zatrąbił nikt- to jakieś nienormalne. No i czystość, u nas jest jak jest, ale to jest straszliwa różnica. Jeszcze słówko o tamtejszych kolarzach/rowerzystach: chciałbym mieć tyle entuzjazmu i dobrego humoru. Już z daleka krzyczeli, witali się, mimo, że oni na szosach, my z innego świata, ale niesamowici to ludzie. Poprawiali humor momentalnie. Nawet staruszkowie koło 70 dziarsko cisnący pod górę witali się jak z dobrymi znajomymi.
Mapka


Dystans66.21 km Czas03:51 Vśrednia17.20 km/h VMAX51.93 km/h Podjazdy639 m
Kalorie 842 kcal Temp.18.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 105/5030. Sycylia. 10. "Dzień ostatni".
Pora zacząć ostatn,i typowo wyprawowy dzień. Nastrój mam kiepski, może to przez pogodę, może przez koniec wyprawy, może przez to co się wydarzy później. Już od rana co rusz pojawia się mżawka, ale nie ma tragedii. Niestety wraz z upływem dnia jest coraz gorzej i chwilami już normalnie pada. Za Adrano znajdujemy dowód osobisty, kartę płatniczą i jeszcze jakąś kartę. Wszystko jednego właściciela, leżało sobie na poboczu- ktoś chyba stracił portfel. Zabieramy fanty, może spotkamy jakiś patrol. Mimo pogody jedzie się całkiem dobrze. Przed Katanią próbujemy omijać główne, ruchliwe drogi, co idzie nam słabo. Na jednym zjeździe Grzesiek w ostatniej chwili zjechał z głównej drogi pojawiając się na moim torze jazdy. Podczas hamowania przednie koło wpadło w poślizg i ugrzęzło w dziurze na łączeniu asfaltów. Na 8 km przed końcem wyprawy zaliczam najgorszą glebę w życiu. Dłonie zdarte od kamyczków wystających z asfaltu, do tego opuchnięte okrutnie. Stłuczone i zdarte kolano, do tego udem zawadziłem o kierownicę podczas lotu. Pierwszy raz w życiu zastanawiałem się, czy w ogóle wstawać, wszystko bolało okrutnie. Opłukałem się trochę wodą, wydłubałem kamienie z dłoni i odesłaliśmy Włocha, który przybiegł nam z pomocą. Dramat, nie mogłem złapać kierownicy, więc się o nią opierałem palcami- o hamowanie nie pytajcie. Gdy właścicielka naszego noclegu mnie zobaczyła, to aż się skrzywiła. Mała, drobniutka dziewczyna od razu wzięła moje bagaże i zasuwała po schodach, nie miałem nic do gadania. Prysznic był doznaniem ekstremalnym. Wieczorna pizza i piwko troszkę mi poprawiły humor. Mogło się to wszystko o wiele gorzej skończyć.

Skąd te korki? :D
Skąd te korki? :D © miciu222145

Koniec dnia w Katanii.
Koniec dnia w Katanii. © miciu222145

Łutyt.
Łutyt. © miciu222145
Dystans87.74 km Czas06:46 Vśrednia12.97 km/h VMAX51.03 km/h Podjazdy1602 m
Kalorie 1870 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 104/5029. Sycylia. 9. "0-1269".
Tej nocy atrakcji było co niemiara. Koło północy, i po 3 zjawili się ludzie, którzy siedzieli w pobliżu do samego rana. Kto to u licha był? Byli to nurkowie. I to z Holandii, albo okolic, bo mówili jakby kluchy jedli podczas mówienia. Trochę straszno, ale co oni tam robili? Jak to nurkowie- nurkowali. Teraz małe wyjaśnienie. Na morzu mozna było zaobserwować wyspy, które były wulkanami. Lawa z tych wulkanów utworzyła pod wodą rafy i jaskinie. Podobno zwiedzanie ich nocą jest spoko i cool, no i zwiedzali. Przy okazji darli ryja i świecili latarkami po namiotach, nie ładnie. Dzięki tym wizytom, totalnie byłem do niczego, w sumie na co dzień jestem. Słońce, gdy tylko się pojawiło, zaczęło ostro grzać. Wzdłuż morza jedziemy ostatnie 25 km. Po drodze kawa, ciasteczko i ostanie zakupy w Rocca di Capri Leone. Coś się tutaj stało, ale o tym dowiemy się później. Z poziomu morza pakujemy się w góry- szczyt ma 1269 metrów. Tak, że ten. Słońce smaży, a my na totalnym pustkowiu. Była jedna stacja, tam piwko weszło jak złoto. W Tortorici mylimy drogę i mamy 100 m podjazdu gratis, cudownie. Trochę się zachmurzyło i bez słońca już wcale ciepło nie było- góry. Przed samym szczytem, przy skale San Marco, Grzesiek ogarnia, że nie ma drugiego telefonu. Został na ostatnich zakupach, jakieś 40 km temu. Nie ma zasięgu, więc jedziemy dalej. Zaraz za Florestą kończy się podjazd, po 22 km. Po tygodniu znowu zobaczyliśmy Etne. Zjazd był przerywany krótkim podjazdami, dopiero przed samym Randazzo zrobiło się srogo. Ubyło 500 m wysokości, dzień się kończy, pora na nocleg w mieszkanku. Wszystko fajnie, ale strome i metalowe schody, to raczej opcja dla samobójców. Grzesiek dodzwonił się na swój zagubiony telefon, ale angielskiego nikt nie ogarnia, będzie ciężko go odzyskać.

Dzień zapowiada się pieknie.
Dzień zapowiada się pieknie. © miciu222145

Codzienny rytuał.
Codzienny rytuał. © miciu222145

Tortorici.
Tortorici. © miciu222145

Miasteczko Tortorici.
Miasteczko Tortorici. © miciu222145

Tortorici kilkaset metrów  w dole.
Tortorici kilkaset metrów w dole. © miciu222145

Skała San Marco.
Skała San Marco. © miciu222145

Z nad morza jedziemy.
Z nad morza jedziemy. © miciu222145

Etna ładnie pozuje.
Etna ładnie pozuje. © miciu222145

Obcy lądować będą, Etna.
Obcy lądować będą, Etna. © miciu222145
Dystans105.83 km Czas06:46 Vśrednia15.64 km/h VMAX47.40 km/h Podjazdy757 m
Kalorie 1393 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 103/5028. Sycylia. 8. "Wybrzeże".
Po stromych i wąskich schodkach wypełzamy na zalane słońcem uliczki. Siadamy na rowery i po 50 m zatrzymujemy się. Pora na espresso i coś słodkiego. Można by tak siedzieć cały dzień, ale to nie dla nas. Dzisiaj czeka nas cały dzień na wybrzeżu. Trasa jest o tyle ciekawa, że jedziemy pomiędzy morzem, a górami. Oprócz "naszej" drogi jest tam jeszcze upchnięta autostrada i linia kolejowa. Wszystko co jakiś czas się przeplata. Trafiliśmy też na zamknięty tunel- remont nawet dla nas był nie do przeskoczenia. Na szczęście objazd nie był zbyt długi. Znowu tereny nie napawają optymizmem jeśli chodzi o nocleg. Zjechaliśmy do jakiegoś miasteczka i pod jego koniec znaleźliśmy opuszczony pewnie od kilku lat bar. Troszkę schodków w dół i jesteśmy tuż nad brzegiem morza. Jest kawałek trawnika, a to już jest super. Czasem ktoś zaglądnie, ale dowiadujemy się, że nasza obecność tutaj jest " no problem".

Widok na Porticello.
Widok na Porticello. © miciu222145

Na morzu tyrreńskim.
Na morzu tyrreńskim. © miciu222145

Piękna trasa.
Piękna trasa. © miciu222145

Zabytkowy most.
Zabytkowy most. © miciu222145

Tempio della Vittoria, 470 r.p.n.e.
Tempio della Vittoria, 470 r.p.n.e. © miciu222145

Ciekawa linia kolejowa.
Ciekawa linia kolejowa. © miciu222145
a w tle autostrada.

Tutaj zostajemy na noc.
Tutaj zostajemy na noc. © miciu222145
Dystans113.17 km Czas07:27 Vśrednia15.19 km/h VMAX53.47 km/h Podjazdy977 m
Kalorie 1573 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 102/5027. Sycylia. 7. "Palermo".
W łóżku, to niby powinno spać się dobrze, nic z tego. Rano ledwie na oczy widziałem. Zbieramy się i żegnani przez naszych gospodarzy ruszamy dalej- w złą stronę oczywiście. Od rana przypieka i od razu mamy kilka sporych podjazdów. Wszystko by dostać się na wybrzeże i wzdłuż niego jechać. Jak już dotarliśmy na mniej górzyste tereny, to droga zaczęła mijać niespodziewanie szybko. Pod koniec dnia czekało na nas Palermo, gdzie chwilę nam zeszło. To było chyba najgorsze co nas dzisiaj spotkało. Na drogach takie korki, że uczestniczenie w tym cyrku było jakimś szaleństwem. Wszystko i wszyscy atakowali ze wszystkich możliwych stron, łamiąc przy tym wszystkie przepisy. Na rowerach mieliśmy troszkę lżej, bo przeciskaliśmy się gdzie się tylko dało. Po opuszczeniu miasta okazało się, że nie mamy zbyt wiele czasu na znalezienie noclegu. Teren też wymagający, więc zapadła decyzja taka, a nie inna. Szukamy jakiegoś lokum w mieście,  była to Aspra. Całkiem fajne mieszkanko na drugim piętrze z mega wąskimi schodami. Oczywiście właścicielka po angielsku ani słowa, więc w rozmowie telefonicznej pomaga nam obsługa pobliskiej knajpki. Tam też jemy kolację, delektując się pięknym zachodem słońca.

Monte Erice (751).
Monte Erice (751). © miciu222145

Na dzień dobry górki.
Na dzień dobry górki. © miciu222145

Widok na Castellammare del Golfo.
Widok na Castellammare del Golfo. © miciu222145

Teatr Garibaldiego, Palermo.
Teatr Garibaldiego, Palermo. © miciu222145

Teatr Wielki, Palermo.
Teatr Wielki, Palermo. © miciu222145
Aspra, zachód słońca nad morzem tyrreńskim.
Aspra, zachód słońca nad morzem tyrreńskim. © miciu222145
Centrum Aspry.
Centrum Aspry. © miciu222145
Aspra.
Aspra. © miciu222145
Kolacyjka.
Kolacyjka. © miciu222145

Dystans111.88 km Czas07:11 Vśrednia15.57 km/h VMAX47.05 km/h Podjazdy504 m
Kalorie 2874 kcal Temp.24.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 101/5026. Sycylia. 6. "Saliny w Trapani".
Chyba pierwszy raz cokolwiek się wyspałem. Cokolwiek, bo i tak co chwilę się budziłem, to już codzienność od lat. Z początku jedziemy główną drogą, później nieco kombinujemy, by odpocząć od cięgle trąbiących kierowców. Chyba pierwszy raz spotkaliśmy kilku uchodźców- nic dziwnego, bliżej Afryki już nie będziemy. Sterty śmieci, kłęby czarnego dymu, dzisiaj taki lekko pesymistyczny dzień. Między Marsalą, a Trapani mamy okazję podziwiać rzeczone saliny. Czym że one są? Otóż jest to miejsce, gdzie pozyskuje się sól morską. Możemy tam również oglądać kilka wodnych wiatraków z XVIII wieku, które się jeszcze ostały. Tutaj morze tyrreńskie spotyka się z morzem śródziemnym. Większe miasto jakim jest Trapani, kolejny raz konfrontuje nas z tutejszym bałaganem w ruchu ulicznym, stres i huk, tego nam nie trzeba. Opuszczamy to pięknie położone miasto i jedziemy jeszcze jakieś 10 km na zarezerwowany wcześniej nocleg. Śpimy w sporym domu, zamieszkałym przez sympatyczne małżeństwo. Można wreszcie ogarnąć sakwiany bajzel, podładować co się da i wysuszyć namioty. Po kolacji pora na specjał z Marsali, którą mijaliśmy dzisiaj- słynne wzmacniane wino, 17 % alkoholu robi robotę.

Zebrana sól morska.
Zebrana sól morska. © miciu222145

Saliny koło Trapani.
Saliny koło Trapani. © miciu222145

Zabytkowy wiatrak i port.
Zabytkowy wiatrak i port. © miciu222145
Żeby tylko 1, są aż 3 :D

Wjazd do Trapani.
Wjazd do Trapani. © miciu222145
Dystans105.48 km Teren2.00 km Czas07:37 Vśrednia13.85 km/h VMAX47.34 km/h Podjazdy2101 m
Kalorie 1687 kcal Temp.20.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 100/5025. Sycylia. 5. "Kryzysowy dzień".
Noc niby bez przygód, ale wstaliśmy zmęczeni. Niestety dzień nie zapowiadał się dobrze i nie chodzi tutaj o pogodę- ta była wyśmienita, no może poza wiatrem prosto w twarz. Czekało nas sporo podjazdów. Nim dotarliśmy do asfaltu, zgubiliśmy się w plątaninie dróg pośród tuneli, żenada. Nie ma co, jechało się kiepsko, a każdy kolejny podjazd wysysał z nas resztki sił. Zaskakująco dużo pomyłek w nawigowaniu, na 52 km zamknięta droga- nawigacja twardo obstawała za nią właśnie. Na najbliższym postoju jedzeniowym wpadło piwko. Stał się cud, jechało się o wiele lepiej i wszelkie dolegliwości ustąpiły- jechało się wyjątkowo lekko. Z noclegiem jak zwykle za łatwo nie było- mnóstwo gospodarstw, tereny mało sypialniane. Z drogi klasy SS odbijamy na SP i skręcamy w najbliższą szutrówkę. Wygląda obiecująco- oliwki, trawa może i za duża, ale od biedy będzie. Hola, hola, co tam za miedzą się chowa? Miejscówka idealna- gaj oliwny, skoszona trawa i sianko. Mięciutko i w miarę spokojnie. Dochodzą nas odgłosy jakiejś imprezy, co się okazało? Dzisiaj był Dzień Wyzwolenia Włoch spod faszyzmu. To dlatego mijaliśmy tylu szosowców- po prostu mieli dzień wolny od pracy.

Kolejny dzień na horyzoncie..i góry...i morze.
Kolejny dzień na horyzoncie..i góry...i morze. © miciu222145

Pierwsze tunele na trasie.
Pierwsze tunele na trasie. © miciu222145

Scala dei Turchi.
Scala dei Turchi. © miciu222145

No, na pewno tam pojedziemy.
No, na pewno tam pojedziemy. © miciu222145

Z jednej strony morze.
Z jednej strony morze. © miciu222145

Z drugiej strony góry.
Z drugiej strony góry. © miciu222145

Kolejne górki na horyzoncie.
Kolejne górki na horyzoncie. © miciu222145
Dystans105.74 km Teren2.00 km Czas07:07 Vśrednia14.86 km/h VMAX47.36 km/h Podjazdy825 m
Kalorie 1498 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 099/5024. Sycylia. 4. "Znikające drogi".
Noc była bardzo spokojna, ale pierwszy raz na tej wyprawie zmarzłem. Wyruszamy jak zwykle koło 8 i już na początku straszą nas znaki o zamkniętej drodze. Jedziemy mimo to, na rowerach może damy radę- jesteśmy strasznie ciekawi co to za niespodzianka. Po zjechaniu nad morze wszystko się wyjaśniło- most nad rzeką gdzieś zniknął. Mamy już opracowany plan awaryjny: przez głazy, po plaży, przez rzekę i jesteśmy na drugiej stronie. Teraz tylko to zrealizować. Głazy i mokra plaża- lajcik. Wartka i dosyć głęboka rzeka nieco nas spowolniła, ale w końcu się udało. Jesteśmy w Scoglitti- czas na kawę i ciacho. Nie zawsze da się jechać bocznymi drogami, ale robimy co możemy. W miejscowości Ciotta mieliśmy kolejnego psikusa- na drodze pojawiły się barierki i to by było na tyle. Dalej mocno pofałdowana, ścieżka, a później połamany i zasypany asfalt. Czyżby jakieś trzęsienie nabroiło? Na koniec dnia mamy spory podjazd. Po zjechaniu zaczynamy szukanie noclegu. Tu tunele, to nierówno, to znowu kamienie. Zaglądamy do opuszczonego domu przy winnicy i w jego okolicy się rozbijamy. Dookoła góry, na niebie pierdyliard gwiazd.
Niby zamknięta, ale czy dla nas też?
Niby zamknięta, ale czy dla nas też? © miciu222145
Czegoś brakuje, może mostu?
Czegoś brakuje, może mostu? © miciu222145
Jakoś damy radę po plaży.
Jakoś damy radę po plaży. © miciu222145
Budowle nad morzem śródziemnym. Szukałem, nie wiem, co to.
Budowle nad morzem śródziemnym. Szukałem, nie wiem, co to. © miciu222145
Bunkrów nie ma, ale...a nie, w sumie są.
Bunkrów nie ma, ale...a nie, w sumie są. © miciu222145
Droga jakby znikła.
Droga jakby znikła. © miciu222145
Troszkę się połamała.
Troszkę się połamała. © miciu222145
Dystans115.97 km Czas07:25 Vśrednia15.64 km/h VMAX48.97 km/h Podjazdy671 m
Kalorie 1404 kcal Temp.24.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 098/5023. Sycylia. 3. "Problemowy dzień".
W nocy morze tak strasznie hałasowało, że mieliśmy wrażenie, że śpimy na plaży. Poranek chłodny, jednak pierwsze promienie słońca sprawiały, że robiło się już przyjemnie ciepło. Pora wracać na asfalt. Jak zwykle to zatrzymujemy się na kawę, to na wizytę w sklepie. Czasem przydarzy się brak powietrza w kole. Po 30 km Grzesiek złapał 2 cm kolca w tylne koło- na szczęście mieliśmy odrobinę cienia. Po 20 minutach ruszamy dalej. Trzymamy się raczej bocznych dróg i tak docieramy do Pozzalo. Tam postanawiamy coś zjeść- hamburgery i wino były w sam raz o tej porze dnia, w sumie to pora obiadowa. Kolejna przygoda miała miejsce w mieście Donnalucata, na 90 kilometrze. Grzesiek nie zwolnił na progu i przednie sakwy wyskoczyły z nieprzystosowanego do nich bagażnika. Pokiereszowany błotnik trzeba było zdjąć, na szczęście koło ocalało. Ja w międzyczasie napompowałem koła w rowerze jakiegoś dzieciaka- jego ojciec mnie poprosił. Jedziemy dalej, jednocześnie rozglądając się za noclegiem. Nie jest to prosta sprawa, bo południe Sycylii, to tereny rolnicze. Tunele i szklarnie ciągną się po horyzont- podobnie jak chmury ciemnego dymu z palonych odpadów plastikowych. Skręcamy w szutrową drogę i znajdujemy miejscówkę na skraju lasu, który oddziela nas od morza. Był to rezerwat przyrody, jednak góry śmieci temu zaprzeczały.

Colonna Pizzuta o świcie.
Colonna Pizzuta o świcie. © miciu222145

Opuszczona stacja kolejowa.
Opuszczona stacja kolejowa. © miciu222145

Stara wioska rybacka.
Stara wioska rybacka. © miciu222145

Sukulenty gubią kolce.
Sukulenty gubią kolce. © miciu222145

Tunele po horyzont.
Tunele po horyzont. © miciu222145

Zachciało się opalania.
Zachciało się opalania. © miciu222145
Dystans105.75 km Teren1.00 km Czas06:23 Vśrednia16.57 km/h VMAX42.14 km/h Podjazdy594 m
Kalorie 2864 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 097/5022. Sycylia. 2. "Colonna Pizzuta".
Noc nie była ani ciepła, ani spokojna. 9 stopni nie zachęcało do opuszczenia namiotu. W nocy pojawiły się jakieś psy i straszliwie nas obszczekały, ale nie zjadły na szczęście. Przebijamy się przez śmietnisko i ruszamy- przed nami cały dzień jazdy wzdłuż wybrzeża. Gdy tylko się da zjeżdżamy z głównej drogi, czasem wychodzi nam to na dobre, czasem wręcz przeciwnie. To przerwa na espresso, to wizyta w sklepie- takie przerywniki od ciągłego pedałowania. Za Augustą skręcamy na totalnie boczną drogę, która pięknym zjazdem prowadzi nas prosto pod bramę rafinerii. Miało wyjść inaczej. Powrót na właściwą drogę kosztował nas trochę sił. Jazda przez mniejsze miasteczka, czy większe jak Syracuse, czy Avola nigdy nie jest łatwa. Ruch jest jaki jest, ale komplikacja dróg jest straszna do ogarnięcia- mnogość ulic jednokierunkowych tylko pogarsza sytuację. W okolicach Noto szukamy jakiejś ustronnej miejscówki. Teren pagórkowaty i kamienisty nie ułatwia zadania. Rozbijamy się na wzgórzu, tuż przy tytułowej Colunna Pizzuta. Czym ona jest? Otóż jest to kolumna z czasów greckich, datowana na 3 wiek p.n.e. Podobno powstała dla uczczenia ważnego wydarzenia. W 18 wieku została odrestaurowana.

Widok na port w Auguście.
Widok na port w Auguście. © miciu222145

Przerwa na espresso.
Przerwa na espresso. © miciu222145

Rzeka Anapo.
Rzeka Anapo. © miciu222145

Nocleg 700 m od morza.
Nocleg 700 m od morza. © miciu222145

Colonna Pizzuta, III w p.n.e.
Colonna Pizzuta, III w p.n.e. © miciu222145
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status