Wpisy archiwalne w kategorii

Estonia

Dystans całkowity:725.23 km (w terenie 25.00 km; 3.45%)
Czas w ruchu:41:25
Średnia prędkość:17.51 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Suma podjazdów:2710 m
Suma kalorii:19350 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:145.05 km i 8h 17m
Więcej statystyk
Dystans142.16 km Czas08:16 Vśrednia17.20 km/h VMAX43.00 km/h Podjazdy610 m
Kalorie 3300 kcal Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Finlandia 2016. 12) Ciemne chmury.
Poranek był słoneczny, ale rześki. Z domu obok ktoś na nas spojrzał, więcej zainteresowania wzbudziliśmy u spacerującej obok pary bocianów. Droga z serii: jadę bo muszę- nudna trochę. Garmin z rana chyba zaspał, bo nie chciał się uruchomić. Uruchomiłem go bez karty, później z kartą i hulał, ale 10 km nie zarejestrował. Bardzo fajnymi drogami docieramy do Tartu. Piękne miasto z polską historią w tle. Jedziemy na dworzec :D Testujemy kolejnego przewoźnika. Sporo czekania, targanie rowerów po schodach i jedziemy do Valgi. Jakieś 90 km do przodu i 4,7 € w plecy. Valga leży na granicy z Łotwą, dosłownie na środku miasta jest granica. Odbijamy na boczną drogę i tak niespiesznie sobie pedałujemy, patrząc jak pogoda się zmienia. W Smiltene robimy dłuższy postój z zakupami i uderzamy dalej. Drogi z minimalnym ruchem, ale sporo górek się pojawia. Pojawia się też front, który nieubłaganie do nas się zbliża. Za Abrupe skręcamy w boczną drogę i znajdujemy ogromną pofałdowaną łąkę. Rozbijamy się na jednym ze wzniesień i ładujemy się do namiotów- zaczyna kropić.

Poranek.

Ratusz w Tartu.


Na dworcu.

W Valdze.

Zycie w podróży. Smiltene.


Spalona miejscówka- straszne dziury, jedziemy dalej.

Chmara się.


Maleństwo, 7 cm.

Dystans135.50 km Teren2.00 km Czas07:37 Vśrednia17.79 km/h VMAX34.00 km/h Podjazdy350 m
Kalorie 3300 kcal Temp.22.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Finlandia 2016. 11) Pod wiatr.
Gdy rano wstaliśmy, to było pochmurno, ale nie padało. Po chwili tak lunęło, że nie pozostało nam nic innego jak kontynuować spanie, a już mieliśmy zwijać namioty :D O 10:30 wyszło słońce, więc mogliśmy wreszcie wyruszyć. Dzisiejszą jazdę masakrował wiatr, głównie prosto w twarz. Powoli kręciliśmy i tak oto mijały nam kilometry. W Aegviidu robimy przerwę na śniadanie i jedziemy dalej. Za Marjandi wpadamy na stację benzynową, ma ona coś czego potrzebowaliśmy. Prysznic, to jest to. Zrobiliśmy jeszcze pranie, kawka za 1,6 € i lecimy dalej. Gdy docieramy do Jogeva zaczyna się robić szarówka. Pola obsadzone, kupa domów, więc nie ma nic na dziko. Gdy pytamy o możliwość rozbicia się na trawniku, to odsyłają nas na kemping, do którego jest ponad 20 km, a robi się ciemno. Szukamy na jakiejś opuszczonej, ale błotnistej farmie, zalanej łące, aż rozbijamy się na czyimś trawniku :D Nikt do nas nie przyszedł, więc śpimy spokojnie, chociaż nie do końca, ba blisko była droga. Jesteśmy jakieś 50 km od rosyjskiej granicy.


Trzeb poczekać.

Jeszcze z wodospadem.

Wieża ciśnień w Aegviidu.

Jedno z wielu jeziorek.

Zbiórka bocianów.
Dystans126.10 km Teren2.00 km Czas07:40 Vśrednia16.45 km/h VMAX42.00 km/h Podjazdy1130 m
Kalorie 4550 kcal Temp.22.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Finlandia 2016. 10) Powrót do stolicy.
Poranek był chłodny, a to za sprawą mgły jaka się nad ranem pojawiła. Dzisiaj kończymy krótką przygodę z Finlandią. Jedziemy centralnie na południe tutejszymi ścieżkami. Wjazd do Helsinek jak zwykle dostarczył mocnych wrażeń. Pogoda na szczęście się poprawiła, a ja nawigowałem do portu śladem z.... Tallina:D Opamiętałem się jednak i zmieniłem ślad na właściwy. Okazało się, że musimy jechać do innego portu oddalonego o 4 km. Nie wiedzieliśmy jednak, że promy są co godzinę i nie musimy się spieszyć. Zaczyna mocno padać, po drodze gubimy Monikę. Umawiamy się na targu- okazuje się, że na mokrym bruku miała spotkanie z samochodem, na szczęście nic się nie stało. W kolejnym porcie informują nas, że musimy objechać go i podjechać od innej strony. Raz słońce raz deszcz, ale mamy się gdzie schronić. Jeszcze 29 € i trochę czekania na kolosa którym popłyniemy. Ładujemy się na sam dziób, gdzie są jakieś pokazy, ale wszystko po fińsku :D Znowu jesteśmy w Tallinie. Niestety tutaj następuje rozstanie z Moniką, smutna sprawa, ale wybrała inną, swoją drogę. Zwiedzamy Tallin, kupujemy pamiątki i lecimy na wschód. Droga którą jechaliśmy miała nawet po 3 pasy, gdyby nie szerokie pobocze, to by mnie chyba szlag trafił. Na szczęście zjeżdżamy z tego koszmaru do wioski Jagala-Joa. Znajduje się tam piękny wodospad Jagala. Tuż obok niego jest idealna miejscówka na nocleg i tutaj też zostajemy. Wieczór jest ładny, ale czy poranek przywita nas tradycyjnym deszczem?
Większe zdjęcia? Prawy przycisk myszy -> Pokaż obraz :)

Niewyraźny poranek.

Zaparkował.

Tak wiało, że ledwo się na nogach trzymałem.

Opuszczamy pokład.

Ratusz w Tallinie.

Widok na starówkę.


Wodospad Jagala.

Dystans158.30 km Teren15.00 km Czas08:40 Vśrednia18.27 km/h VMAX30.00 km/h Podjazdy220 m
Kalorie 4000 kcal Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Finlandia 2016. 6) Droga do Tallina.
Poranna pogoda nie była żadnym zaskoczeniem, padało, czasem kropiło, ogólna nędza. Trzeba się jednak zebrać i ruszyć. Na początku małe zamieszanie z oglądaniem Kościołów i wybieramy się na boczną drogę, która na odcinku ok. 7 km ma nawierzchnię szutrową. Grzesiek wraca na asfalt, a ja z Moniką jedziemy sobie po ubitej drodze. Już na asfalcie dopada nas konkretny deszcz, a że jesteśmy na kompletnym odludziu, to jedziemy dalej. Mamy się spotkać w Parnu, ale jesteśmy dużo szybciej i umawiamy się w Parnu- Jaagupi. Pogoda próbuje nas wykończyć- leje i wieje. Wybieramy do tego fajne polne szutry, byle jak najdalej od samochodów.  Docieramy na miejsce i jemy coś ciepłego, motywacji do wyjścia na zewnątrz knajpy- brak. Pogoda jakby się opamiętała, więc ruszamy do Rapli. Przeciera się, więc powinno jechać się lepiej- nic z tego. Do tego dochodzą remonty dróg, gdzie taplamy się w błotku, co nie wszystkim się podobało. Docieramy do Rapli po prawie 140 km. Jesteśmy zmęczeni tym dniem i mimo całkiem fajnej pogody, rezygnujemy z dalszej jazdy. Ponad godzina do pociągu, więc na spokojnie robimy sobie zakupy i czekamy. Płacimy po 3 €, a rower za darmo. Oszczędzamy sobie jazdy przez 50 km i wjazdu do stolicy- same plusy. Oto jesteśmy w stolicy Estonii- Tallinie. Zwiedzanie zostawiamy na powrót, a teraz szukamy terminala i noclegu. Niestety tutaj nie do końca wszystko zagrało. Niby tani kemping w rzeczywistości był w cenie hostelu, drugi był jeszcze droższy. Ciemno, zimno, a my nie mamy gdzie spać. Hostele pozajmowane, więc robimy zakupy i jedziemy do portu na terminal Vikinga. Chyba najdziwniejszy nocleg- na chodniku, za filarem przy głównym wejściu. Trochę głośno, bo coś tam w porcie przewalali, ale dało się wytrzymać. Strach pomyśleć, co będzie dalej.


Szuter na dzień dobry.

Omijamy błotko.

Całkiem wygodnie- klima, prąd i wi-fi.

Tallin.

Co za miejscówka.
Dystans163.17 km Teren6.00 km Czas09:12 Vśrednia17.74 km/h VMAX32.00 km/h Podjazdy400 m
Kalorie 4200 kcal Temp.25.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Finlandia 2016. 5) Powitanie Bałtyku.
Tej nocy spałem dobrze jak nigdy. Pogoda nawet ładna, więc ok. godziny 8 wyruszamy na krótkie zwiedzanie Rygi. Miasto bardzo przypadło mi do gustu, ale czas jechać dalej. Do granicy miasta jedziemy godzinę w dość sporym ruchu, ale odbijamy na mniejszą drogę. Tym sposobem zaczynamy jazdę wzdłuż wybrzeża Bałtyku, a dokładniej, to Zatoki Ryskiej. Z początku wyszukuję boczne drogi i jest bardzo fajnie. Niestety drogi te się kończą i jedziemy drogą główną, co jest koszmarem, ze względu na duży ruch. Czas na przerwę, więc zjeżdżamy na plaże i witamy się z Bałtykiem. Piękna pogoda mocno nas rozleniwia, ale kiedyś trzeba ruszyć dalej. Po przekroczeniu estońskiej granicy zjeżdżamy na boczną, leśną drogę, można wreszcie złapać oddech. Dojechaliśmy do Häädemeeste i pasuje znaleźć jakieś miejsce do spania. Nad wodę próżno szukać dojazdu- każdy skrawek ziemi jest wydzielony. Z resztą i tak teren raczej nie nadaje się do spania. Postanowiliśmy rozbić się za tutejszym domem kultury. Miejscówka całkiem fajna, ale w nocy przyszły dzieciaki posiedzieć pod daszkiem, byli dosyć głośno, ale nikt nas nie zaczepiał. Natomiast komary były wielkości słoni :D


Wstaje nowy dzień.

Jedziemy na Starówke.

Kościół ewangelicki pw. Św. Piotra.

Ryska Katedra.




Jest i Bałtyk.

Zjechać było łatwiej.

Malutki kufelek.

Estoński Kościółek.

Dzisiejszy nocleg.

© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status