Wpisy archiwalne w kategorii

200 i więcej

Dystans całkowity:3831.51 km (w terenie 96.00 km; 2.51%)
Czas w ruchu:153:28
Średnia prędkość:24.97 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:24900 m
Maks. tętno maksymalne:176 (88 %)
Maks. tętno średnie:143 (71 %)
Suma kalorii:52112 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:225.38 km i 9h 01m
Więcej statystyk
Dystans250.32 km Czas09:33 Vśrednia26.21 km/h VMAX63.36 km/h Podjazdy1201 m
Kalorie 4252 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 115. "Domy jak malowane".
Kategoria 200 i więcej
Trasę tą miałem już od dawna zaplanowaną, czekałem tylko na chęci i pogodę. Stało się, zgrało się wszystko. Zacząłem od Bratkowic, Czarnej Sędziszowskiej i Kamionki. Tam nad wodą pierwszy posiłek w trasie, no i trzeba się trochę rozebrać. Dalej mało przyjemne dla nosa tereny, czyli Żdżary i Pustków- pobliskie wysypisko i fabrykę farb było czuć o poranku. Przez Mokre i Dulczę Wielką dotarłem nad Zalew Narożniki, to już Małopolska. Pora na kolejny posiłek w piekącym słońcu. Mijam Radgoszcz, Dąbrowę Tarnowską i po 122 km docieram do Zalipia. Spodziewałem się większej ilości przyozdobionych domów, chociaż większość podwórek posiada coś ozdobionego. Najlepszy i tak był Kościół. Zjadam gofra, wypijam latte i wracam. Przez Gorzyce docieram do Dębicy. Nie wiem czemu, ale powrót wymyśliłem sobie po górkach- rewelacja po 180 km. Stobierna, Łączki Kucharskie, Bystrzyca, Iwierzyce, Wola Zgłobieńska- teraz już płasko do domu przez Racławówkę. W sumie tylko jeden skrót musiałem ominąć, jedna droga wyprowadziła mnie w pole, może z 1 km bruku, ale nawet dobrze zaplanowałem trasę. 


Odpoczynek w Kamionce.
Odpoczynek w Kamionce. © miciu222145

Zalew Narożniki.
Zalew Narożniki. © miciu222145

Nareszcie.
Nareszcie. © miciu222145

W Zalipiu.
W Zalipiu. © miciu222145

Krzyż przydrożny.
Krzyż przydrożny. © miciu222145

Zalipie.
Zalipie. © miciu222145

Kościół w Zalipiu.
Kościół w Zalipiu. © miciu222145

Misterne zdobienia.
Misterne zdobienia. © miciu222145
Dystans209.18 km Czas07:39 Vśrednia27.34 km/h VMAX67.68 km/h Podjazdy2742 m
Kalorie 4533 kcal Temp.26.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 218. "Miś nam przebiegł drogę dziś".
Ostatni raz dookoła Tatr jechałem dokładnie 3 lata temu. Nadarzyła się okazja, więc pojechałem kolejny raz. Nocleg z soboty na niedzielę i wyjazd z rana. Niestety przesadziłem z alko, miałem kaca i ból głowy przez większość czasu. Startujemy koło 7:30 z Bukowiny. Podjeżdżamy na Łysą Polanę, jest rześko, na razie. Jesteśmy na Słowacji. Tutaj jak zwykle odwiedzamy Podspady, Zdiar, Vysokie Tatry i zaliczamy nawet Strbskie Pleso. Później mamy sporo w dół, więc lecimy jak dziki koło 45 km/h. Aż tu nagle na 90 km niespodzianka, trzeba hamować. Z lewej strony po łące biegnie...niedźwiedź. Piękne bydle o długiej sierści, przebiega przez drogę jakieś 50 m przed nami i ucieka do lasu. Szok, co tu się w ogóle odwaliło? W Liptovskim Mikulaszu robimy przerwę na żarcie- powoli odzyskuję siły, w połowie trasy :D Podjazd na Zuberec daje popalić, w pełnym słońcu jest okropnie. Dookoła pojawiają się burze, ale jakoś je mijamy, jednak po mokrym trzeba jechać. Docieramy do Chochołowa i przez Zakopane lecimy na Poronin i do Bukowiny. Fajne towarzystwo, tras też spoko, a misiek najlepszy :D

Już na Słowacji.
Już na Słowacji. © miciu222145
W obiektywie Evy, dookoła Tatr.
W obiektywie Evy, dookoła Tatr. © miciu222145
Eva
Po Słowackiej stronie- w obiektywie Rekina.
Po Słowackiej stronie- w obiektywie Rekina. © miciu222145
Słowacja- w obiektywie Rekina.
Słowacja- w obiektywie Rekina. © miciu222145
Szczyrbskie Pleso.
Szczyrbskie Pleso. © miciu222145
Takie widoczki.
Takie widoczki. © miciu222145
No zjeść trzeba.
No zjeść trzeba. © miciu222145
Dystans200.97 km Czas06:04 Vśrednia33.13 km/h VMAX63.72 km/h Podjazdy737 m
Kalorie 4688 kcal Temp.32.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 187. "Trochę szybciej".
Kategoria 200 i więcej
Mimo zapowiadanego upału, postanowiliśmy wyskoczyć gdzieś dalej, ale po płaskim. W 8 osób wyruszamy w stronę Głogowa i dalej do Wilczej Woli. Później na Nową Dębę i do Sandomierza. Na miejscu średnia po 100 km to 36,5 km/h, kogoś tu pogrzało :D Siedzimy na Rynku- jemy, pijemy. Wracając uderzamy nad Jezioro Tarnobrzeskie. Tłumy straszliwe, ale znajdujemy miejscówkę. Siedzimy dość długo Pora wracać: jedziemy przez Jadachy do Nowej Dęby. Później Dzikowiec, Widełka, Lipie, Zaczernie i Rzeszów. Na powrocie wiatr i upał chciały nas zabić, ale średnia i tak fajna została.


Jeszcze tylko Wisła i Sandomierz wita.
Jeszcze tylko Wisła i Sandomierz wita. © miciu222145

W Sandomierzu.
W Sandomierzu. © miciu222145

Full lampa.
Full lampa. © miciu222145

Jezioro Tarnobrzeskie.
Jezioro Tarnobrzeskie. © miciu222145

Pod jednym ze sklepów.
Pod jednym ze sklepów. © miciu222145
Dystans222.55 km Czas08:18 Vśrednia26.81 km/h VMAX48.60 km/h Podjazdy660 m
Kalorie 7349 kcal Temp.26.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 136. "Co w Biszczy piszczy".
Kategoria 200 i więcej
Było za ciepło, żeby cisnąć po górkach, a tak po ludzku mi się nie chciało. Nawet nie chciało mi się jakoś cisnąć jak głupi. Najpierw przez Trzebownisko do Jasionki. Później Rakszawa, Żołynia i Leżajsk, ale w Giedlarowej złapałem laczka z tyłu. Za Brzyską Wolą zmieniam województwo- robię przerwę pod sklepem i jadę nad zalew w Biszczy.  Wracam przez Harasiuki i Kulno. Fajnie widać różnicę w jakości dróg- lubelskie, to drogi orne, granica województwa i gładziutki asfalt podkarpacki :D Nad zalewem w Ożannie przerwa na piwko. Kieruję się na Sieniawę i Grodzisko Dolne. Teraz wzdłuż A4 przez Dąbrówki i Czarną. W Palikówce chwilkę jadę w rodzinnej wycieczce :D Przez Krasne prosto na Rzeszów.


Nie zapowiada się na słoneczny dzień.
Nie zapowiada się na słoneczny dzień. © miciu222145

Przerwa koło Biszczy.
Przerwa koło Biszczy. © miciu222145

Zalew Biszcza- Żary.
Zalew Biszcza- Żary. © miciu222145

Piwko w Ożannie.
Piwko w Ożannie. © miciu222145

Fajna ta koszulka, taka nie za gruba :D
Fajna ta koszulka, taka nie za gruba :D © miciu222145
Dystans292.80 km Czas10:23 Vśrednia28.20 km/h VMAX73.00 km/h Podjazdy2500 m
Kalorie 5800 kcal Temp.18.0 °C SprzętRadon R1- ten szybszy.
Odcinek 96. "Zatvorené".
Pierwotnym planem było objechanie Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej z Rzeszowa, ale plany się zmieniły.
Ruszamy o 6, zimno było straszliwie, bo tylko 7 stopni. Zuki zaszalał i ubrał się na krótko :D
Jedziemy na Wyżne i dalej główną drogą aż do Sanoka. Pierwszy postój dopiero po 90 km, żart jakiś. Tempo momentami z dupy wzięte- średnia do Sanoka to 32 km/h. Kolejny postój w Komańczy, pod sklepem. Teraz kierujemy się na Radoszyce i zlatujemy w Palocie na Słowacji. Do Medzilaborec jedziemy jakby nas ścigali za przemyt. Tam knajpy zarezerwowane na komunie, więc pijamy tylko piwo i wracamy do Komańczy. Pora obiadowa, więc kupujemy dwie pizze i mnóstwo napitku różnorakiego. Czas leci, więc pora wracać. Do Sanoka bez zmian- tam Marcin wraca po śladzie, a ja z Zukim lecimy na Dynów, przez Ulucz. Doszło parę górek, parę kryzysów, ale jakoś poleciało. W Dynowie ostatni postój, następny to piwo nad Zalewem :D Początek był dla mnie tragiczny, nogi jak kłody. Przed Uluczem nogi stawiały mega opór, więc ledwo kręciłem. Wszystko jednak przeszło i się udało.
Gotowy do drogi.
Gotowy do drogi. © miciu222145
Gdzieś za Sanokiem.
Gdzieś za Sanokiem. © miciu222145
Wyjazd z Komańczy.
Wyjazd z Komańczy. © miciu222145
Zmiana kraju.
Zmiana kraju. © miciu222145
Podjazd Z Paloty.
Podjazd Z Paloty. © miciu222145
Pora obiadowa.
Pora obiadowa. © miciu222145
Sanok już niedaleko.
Sanok już niedaleko. © miciu222145
Doliną Sanu.
Doliną Sanu. © miciu222145
Dystans201.55 km Czas07:31 Vśrednia26.81 km/h VMAX74.00 km/h Podjazdy2800 m
Kalorie 5000 kcal Temp.28.0 °C SprzętRadon R1- ten szybszy.
Tour de Tatry.
Nie ma co ściemniać- po wczorajszej wycieczce nogi napieprzały jak szalone. Poranek był rześki, ale zapowiadała się totalna lampa. Wyjechaliśmy tuż po 7 w stronę Łysej Polany. Ruch co raz większy, ale po słowackiej stronie wszystko się uspokoiło. Krzychu ma problem, bo wczoraj zbiegając skręcił sobie kostkę i teraz jedzie mu się co raz gorzej. Zrezygnował, bo szkoda sobie niszczyć zdrowie, a to góry i dystans nie byle jaki. Hopka za hopką, ale niektórych ponosi i cisną jak potłuczeni. Sytuacja się uspokaja i lecimy sobie równo, co nie znaczy, że wolno :D Podjazd koło Szczyrbskiego Plesa dał się odczuć, ale późniejszy wielokilometrowy zjazd już niekoniecznie- jechało się tylko ciut lżej. Tego samego dnia startował wyścig z Nowego Targu- Tatry Tour. Mijaliśmy mnóstwo uczestników tej imprezy, ale jechali w przeciwną stronę. Za Liptowskim Mikulaszem zaczął się podjazd serpentynami w totalnym upale, można było paść. Po drodze mijaliśmy bmw bez koła i motocyklistę, który wyłożył się na serpentynie. Na szczycie mieliśmy jeść, ale ja się wkurzyłem i nic nie wziąłem, a zemściło się to okrutnie. Stoi człowiek mnóstwo czasu w kolejce, a obsługa podczas odbierania zamówienia odchodzi sobie i obsługuje bez kolejki, jaja jakieś. Zjazd był fajny, ale było jeszcze kilka ładnych hopek, podczas których towarzyszył nam napotkany Słowak. To co zrobił ze mną podjazd na Kościelisko, to była masakra. Na oparach próbowałem trzymać się za Koną. Lekko mi uciekł, a ja myślałem, że tam zejdę. Mimo, że byłem totalnie ujechany, nie do końca najedzony i po prostu zmęczony, to musieliśmy wracać. Korki jakoś ominąłem, ale co chwilę przegapiałem zjazdy o których paplała nawigacja. Doszły jeszcze nerwy, a jak miałem zawrócić, to tak cofnąłem, że zapomniałem zahamować i...bum. Zmiąłem tył na barierce- dobrze, że rowery były na dachu. To cud, że dojechaliśmy bez innych przygód, bo jechało się dramatycznie źle.







Dystans202.70 km Teren4.00 km Czas07:52 Vśrednia25.77 km/h VMAX60.00 km/h Podjazdy1820 m
Kalorie 4000 kcal Temp.26.0 °C SprzętRadon R1- ten szybszy.
Na Liwocz.
Kategoria 200 i więcej
Wczoraj strasznie wiało, więc nabierałem sił na dzisiejszą jazdę. Dawno nie byłem na Liwoczu, więc pora nadrobić te zaległości. Startuje ciut po 7 w stronę Budziwoja. Dalej przez Siedliska do Lubeni i odbijam na Wyżne. W Przedmieściu Czudeckim wspinam się w stronę Glinika Charzewskiego i docelowo ląduję w Żarnowej. Wzdłuż Wisłoka omijam Strzyżów i jadę tak aż do Frysztaka. Później kilka Gliników: Mały, Średni i Duży :D W Kołaczycach dłuższa przerwa i przejeżdżam przez Wisłokę. Z Brzyski atakuję Liwocz. Koniec asfaltu daje popalić, ale czeka mnie 2 km po kamieniach- na szczycie myślałem, że zdechnę. Zjazd był chyba gorszy jak podjazd, oczywiście tylko odcinek terenowy. Docieram do Jasła i jadę podjazd w Warzycach. Zaciekawiła mnie jedna droga, a że źle nie wyglądała, to pojechałem. W lesie duży cmentarz wojenny, a dalej wioski gdzieś na uboczu. Przez Chrząstówkę docieram do głównej drogi i kieruję się na Łączki Jagiellońskie. W Odrzykoniu spotykam szosowca z kapciem, ale serwis już jechał, więc podjeżdżam sobie pod zamek. W sklepie ciastka i piwo Zamkowe z Namysłowa- bardzo dobre zresztą. Muszę przyznać, że energia wróciła. Zjeżdżam do Węglówki przez Krasną docieram do Lutczy. Później na Niebylec i główną do Połomii. Ledwo wyjechałem, a tu korek. Jadę i jadę i jakiś kretyn w bmw chciał mnie zabić, no bo on się śpieszy. W Wyżnym koło fotoradaru 3 auta rozwalone, a ja jadę sobie jakby nigdy nic. Czasem udzielam informacji kierowcom co się stało i jak to objechać. Dalej już trasa z rana, czyli Siedliska i Budziwój.


Glinik Charzewski

Frysztak.

Widok z Liwocza.

Krzyż na szczycie.

Cmentarz wojenny.

Sucha Góra.

Zamkowe pod zamkiem.

Z widokiem na Beskid Niski.
Dystans256.17 km Teren1.00 km Czas09:57 Vśrednia25.75 km/h VMAX70.00 km/h Podjazdy2810 m
Kalorie 5700 kcal Temp.22.0 °C SprzętRadon R1- ten szybszy.
Na gofry.
Zuki zaplanował wypad nad Solinę, a że jest łapczywy na gminy, to trasa wyglądała tak, a nie inaczej. Na Pobitnym zjawił się jeszcze Tompi i kwadrans przed 8 wyruszamy.

Twarzowe oksy Zukiego.

Jedziemy na Słocinę i już na początek podjazd, czyli zdobywanie Rocha. Później przez Matysówkę i zjeżdżamy świeżutkim asfaltem do Kielnarowej. Bocznymi drogami przez Borek kierujemy się na Błażową, gdzie atakujemy kolejny podjazd- na Ujazdy. Zjeżdżamy do Wesołej i kierujemy się na Hłudno.

Zjazd do Wesołej.
Tam kolejny podjazd- w stronę Izdebek. Serpentyny też podjeżdżamy, nie wiem jak tak można? Dalej skręcamy na Wydrną i lądujemy w Dydni. Górki coraz większe, ale i widoki jakby zacniejsze. Jedziemy przez Końskie z widokiem na Góry Słonne- ale idąc za mediami, to powinienem napisać, że to Bieszczady były :D  Bo Arłamów leży u podnóża Gór Słonnych właśnie.

Końskie.
Jesteśmy już w " Mrzgłodzie" i skręcamy na most pułapkę dla szosowców- płyty tak poukładane, że koło bez problemu wpada we wzdłużne szczeliny. Przez Siemuszową docieramy do Tyrawy Wołoskiej. Przed nami kolejne serpentyny. Na punkcie widokowym postój i zjeżdżamy do Załuża.

Jedziemy na Zamek Sobień. Podjechać po błocie i kamieniach się nie dało, ale zjechać? Zjechałem :D

Góra Sobień- rowery porzucono.
Jedziemy do Leska gdzie robimy sobie coffee break w Słodkim Domku :D

Nie chce się, ale czas jechać dalej. Jedziemy Do Uherec Mineralnych gdzie odbijamy na Myczkowce.

Jezioro Myczkowskie.
Droga do Bóbrki, to był koszmar- kilka kilometrów koślawego bruku.

Nawet dziurawy asfalt byłby lepszy. Nadgarstki bolą, ale jedziemy dalej- wspinamy się w stronę Soliny. Na zaporze jak zwykle tłumy, ale jakoś się przecisnęliśmy. Jemy zajebiste gofry i wracamy na trasę.


Jezioro Solińskie.
Przez Myczków i Łączki ponownie docieramy do Leska, ale zmieniamy kurs tuż przed mostem. Podjazd w stronę Tarnawy Górnej ciągnął się w nieskończoność, ale był też zjazd, więc nie było źle.

Ruiny cerkwi w Tarnawie Dolnej.
Docieramy do Zagórza i decydujemy się na jazdę główną drogą do Sanoka. Robimy zakupy i robimy sobie przerwę nad Sanem. Robi się dość chłodno, ale podjazdy nas rozgrzewają, najbliższy już w Trepczy. Jedziemy doliną Sanu i znowu jesteśmy w "Mrzgłodzie". Kierujemy się na Ulucz, gdzie tylko Zuki jest skłonny na spacer do cerkwi.

Kościół w Dobrej.
Skręcamy na kładkę i już po chwili jesteśmy w Temeszowie. Wzdłuż Sanu docieramy do Dynowa i dalej już nie kombinujemy- Harta, Piątkowa, Błażowa, Borek Stary, Tyczyn, Budziwój, Rzeszów.

Dystans216.51 km Czas08:41 Vśrednia24.93 km/h VMAX64.00 km/h Podjazdy2200 m
Kalorie 4100 kcal Temp.22.0 °C SprzętRadon R1- ten szybszy.
Gdzie koła poniosą.
Ustawiłem się z Zukim i Koną na 8. Miał być wypad na Suchą Górę, może do Dukli. Było ładnie, ale cholernie wiało, mimo tego plan zmieniał się i wyszło tak jak wyszło :D Jedziemy przez Boguchwałę, Babicę i Wyżne do Połomii. Tam odbijamy na niezły podjazd w stronę Glinika Charzewskiego. Jedziemy szczytem i zjeżdżamy w Żarnowej. W Strzyżowie robimy postój- wreszcie mam co pić, bo jak zwykle czegoś musiałem zapomnieć. Teraz boczną drogą przez Markuszową aż do Frysztaka. Czeka nas kolejny konkretny podjazd, na Warzyce tym razem. Zjeżdżamy do Jasła i kierujemy się na Nowy Żmigród- droga monotonna, a i ruch duży. Później jedziemy przez Kąty do Krempnej, zaliczając Przełęcz Hałbowską. Jesteśmy w Beskidzie Niskim. Kolejny dłuższy postój- nie podobają mi się pojawiające się chmury. Jedziemy w stronę Polan i źle sobie skręcamy, chyba zmylił nas świeży asfalt. Gdyby nie koniec asfaltowej drogi, to wylądowalibyśmy na Słowacji. Wracamy i jedziemy przez Chyrową do Iwli- wreszcie mamy wiatr w plecy. Dopada mnie kryzys i uciekają mi chłopaki na drodze do Dukli. Jedziemy główną drogą i znowu przelatujemy skręt, ale zjeżdżamy kawałek dalej na Głowienkę i do Krosna. Źle się dzieje- zaczyna kropić, do tego nie możemy się wydostać z miasta. Z pomocą przychodzi gps i już po chwili w strugach deszczu wspinamy się pod zamek w Odrzykoniu. Podejmujemy decyzję, że jedziemy w deszczu, bo inaczej noc nas zastanie. Na zjeździe z Czarnorzek do Węglówki przez ten cholerny deszcz wpadam na pełnej prędkości w wyrwę w asfalcie. Wyrwało mi z rąk kierownicę, ale jakoś ją złapałem, bo nie byłoby co zbierać. W tylnym kole coś walnęło, ale kręci się, to jadę dalej. Na drodze do Krasnej kierowcy dają popis swojej głupoty, wciąż pada. Docieramy do Lutczy i jedziemy główną drogą do Niebylca. W samym Niebylcu już nie pada, więc chwilę czekamy i gadamy z napotkanym szosowcem. Ruszamy dalej- znowu pada. Przez Połomię, Wyżne do Lubeni- deszcz już tylko kropi. Na początku deszcz denerwował, później nie przeszkadzał, a na koniec był nam obojętny. Docieramy do Rzeszowa jeszcze za dnia. Dobrze, że miałem ze sobą koszulkę z długim rękawem i i Buffa, bo w tym deszczu, to mym chyba umarzł :D
Droga Jasło- Nowy Żmigród
Droga Jasło- Nowy Żmigród © miciu222145
Podjazd z Kątów z Grzywacką w tle. Kona świruje
Podjazd z Kątów z Grzywacką w tle. Kona świruje © miciu222145
Okolice Myscowej
Okolice Myscowej © miciu222145
Jest i Zuki
Jest i Zuki © miciu222145
Słowacja tuż, tuż
Słowacja tuż, tuż © miciu222145
Ze zjazdu do Chyrowej
Ze zjazdu do Chyrowej © miciu222145
Pod dukielskim muzeum
Pod dukielskim muzeum © miciu222145
Dukielskie eksponaty
Dukielskie eksponaty © miciu222145
Zło nadciaga- Czarnorzeki
Zło nadciaga- Czarnorzeki © miciu222145
Dystans213.81 km Teren5.00 km Czas08:45 Vśrednia24.44 km/h VMAX39.00 km/h Podjazdy760 m
Tętnośr.143 TętnoMAX176 Kalorie 6690 kcal Temp.20.0 °C
Walka z wiatrem.
Kategoria 200 i więcej
Pogoda miała być znośna, więc wymyśliłem sobie wyjazd do Sandomierza właśnie. Rano zimno- całe 10 stopni, a później zaczęło wiać. Początek bez cudów: Rzeszów-Głogów Młp.- Raniżów- Wilcza Wola, gdzie zrobiłem postój.Jeszcze w Rzeszowie, po ok. 1 km. przerzutka z tyłu zaczęła zmieniać biegi sama. Wyregulowałem przy manetce i pojechałem dalej. Z Wilczej Woli gps poprowadził mnie w stronę Nowej Dęby. Tylko dlaczego przez poligon ? Wszędzie pełno tablic z ostrzeżeniami. Ogólnie chodziło o to, że ktoś może mnie zestrzelić :D Nic, jadę główną. Gps w sumie kilka razy poprowadził mnie piaszczystymi drogami przez las. Na slickach, to sama radość. Do Sandomierza jadę jakimiś bocznymi drogami- nudy, ale ruch mały. W Sandomierzu małe zamieszanie na drogach, ale ocalałem i wylądowałem na starówce. Zauważam przyczynę problemów z początku wyjazdu- linka trzyma się na dwóch drucikach- może wytrzyma do końca :D Jeszcze tylko wąwóz i trzeba obmyślić plan powrotu. Jadę do Baranowa przez Tarnobrzeg. Chyba największy błąd dnia, no może tylko chwilami. Przy drodze pojawia się nawet ścieżka, typowo rzeszowska, czyli kostka i fale Dunaju. Ścieżka co rusz znika i pojawia się w dziwnych miejscach. Później jest już asfaltowa, ale odbija nad jezioro i nie ma jej dalej. Jakoś dziwnie jadę i ląduję na terenie kopalni. Rozbiórka trwa, wpadam na teren jakiejś firmy :D Nie wiem jak, ale dojeżdżam do głównej. Jazda w takim ruchu, to sama radość. Jest i Baranów. Kolejna przerwa i plany na dalszą podróż. Jadę na Majdan Królewski. Z początku spory ruch zamiera i jedzie się fajnie. Nadchodzi kryzys, dość późno, ale jest. 145 km za mną, a jadę pod wiatr i po lekkich górkach. Porcja kofeiny pomaga i po 20 km odżywam. Od Woli Raniżowskiej jadę po swoich śladach, ale wiatr wysysa resztki mocy. Ledwo jadę do samego Rzeszowa. Linka wytrzymała.

Zalew Maziarnia- Wilcza Wola.

Sandomierski Ratusz.

Zakotwiczenie nieba- Rynek.

Sandomierz- Brama Opatowska.

Katedra.

Zamek.

Wąwóz Królowej Jadwigi

Jezioro Tarnobrzeskie z kopalnią w tle.

Resztki z zabudowań kopalni Machów.

© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status