Wpisy archiwalne w kategorii
Zakopane
Dystans całkowity: | 255.52 km (w terenie 8.00 km; 3.13%) |
Czas w ruchu: | 17:10 |
Średnia prędkość: | 14.88 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3290 m |
Suma kalorii: | 6910 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 63.88 km i 4h 17m |
Więcej statystyk |
Dystans201.55 km Czas07:31 Vśrednia26.81 km/h VMAX74.00 km/h Podjazdy2800 m
Tour de Tatry.
Nie ma co ściemniać- po wczorajszej wycieczce nogi napieprzały jak szalone. Poranek był rześki, ale zapowiadała się totalna lampa. Wyjechaliśmy tuż po 7 w stronę Łysej Polany. Ruch co raz większy, ale po słowackiej stronie wszystko się uspokoiło. Krzychu ma problem, bo wczoraj zbiegając skręcił sobie kostkę i teraz jedzie mu się co raz gorzej. Zrezygnował, bo szkoda sobie niszczyć zdrowie, a to góry i dystans nie byle jaki. Hopka za hopką, ale niektórych ponosi i cisną jak potłuczeni. Sytuacja się uspokaja i lecimy sobie równo, co nie znaczy, że wolno :D Podjazd koło Szczyrbskiego Plesa dał się odczuć, ale późniejszy wielokilometrowy zjazd już niekoniecznie- jechało się tylko ciut lżej. Tego samego dnia startował wyścig z Nowego Targu- Tatry Tour. Mijaliśmy mnóstwo uczestników tej imprezy, ale jechali w przeciwną stronę. Za Liptowskim Mikulaszem zaczął się podjazd serpentynami w totalnym upale, można było paść. Po drodze mijaliśmy bmw bez koła i motocyklistę, który wyłożył się na serpentynie. Na szczycie mieliśmy jeść, ale ja się wkurzyłem i nic nie wziąłem, a zemściło się to okrutnie. Stoi człowiek mnóstwo czasu w kolejce, a obsługa podczas odbierania zamówienia odchodzi sobie i obsługuje bez kolejki, jaja jakieś. Zjazd był fajny, ale było jeszcze kilka ładnych hopek, podczas których towarzyszył nam napotkany Słowak. To co zrobił ze mną podjazd na Kościelisko, to była masakra. Na oparach próbowałem trzymać się za Koną. Lekko mi uciekł, a ja myślałem, że tam zejdę. Mimo, że byłem totalnie ujechany, nie do końca najedzony i po prostu zmęczony, to musieliśmy wracać. Korki jakoś ominąłem, ale co chwilę przegapiałem zjazdy o których paplała nawigacja. Doszły jeszcze nerwy, a jak miałem zawrócić, to tak cofnąłem, że zapomniałem zahamować i...bum. Zmiąłem tył na barierce- dobrze, że rowery były na dachu. To cud, że dojechaliśmy bez innych przygód, bo jechało się dramatycznie źle.
Kalorie 1200 kcal Temp.30.0 °C
W Taterki.
Tak się złożyło, że ten weekend spędziliśmy w Zakopanem. Ja, Zuki i Kona przyjechaliśmy już w piątek po 22 i od razu miałem spotkanie z najazdem muzułmanów, pani "buka" wyglądała dziwnie. Do 1 w nocy Kona zmieniał napęd w szosie, ale z korbą i tak się nie wyrobił :D Z rana musieliśmy zdecydować, czy idziemy z Włochatym, czy po swojemu. Mieliśmy 200 m do żółtego szlaku, więc wybór był prosty. Lampa już od rana, pogoda więc wyśmienita. Ruszamy sielską Doliną Małejj Łąki, nad nami piętrzyły się tatrzańskie szczyty. Później zrobiło się stromo, nawet bardzo i tak dotarliśmy na Kondracką Kopę (2004). Mieliśmy ładny widok na pielgrzymki idące na Giewont- nie byłem tam jeszcze, ale dzisiaj podziękuję. Zmierzamy czerwonym na Małołączniak (2096). Zaczynamy schodzenie szlakiem niebieskim- jest czasem ciężko, czasem z łańcuchami. Na Konę już nawet nie czekamy, bo idzie swoim "komfortowym" tempem. Zaliczamy Przysłop Miętusi i wracamy na szlak żółty. Nie wiem, czy nie przesadziliśmy trochę przed tym co czeka nas jutro :D Wieczorem miało być piwko na mieście, ale totalnie nic nam się nie zgrało, więc spożywaliśmy trunki na miejscu noclegu.
Około 1.
Giewont czuwa.
Dolina Małej Łąki.
Babią jeszcze widać.
Z Giewontem w tle.
Na Kondrackiej Kopie.
Giewont z boku.
Łańcuszki.
Około 1.
Giewont czuwa.
Dolina Małej Łąki.
Babią jeszcze widać.
Z Giewontem w tle.
Na Kondrackiej Kopie.
Giewont z boku.
Łańcuszki.
Dystans11.57 km Czas00:46 Vśrednia15.09 km/h VMAX74.00 km/h
Temp.20.0 °C SprzętRadon R1- ten szybszy.
Zakopane.
Jazda do sklepu, do tego te cholerne Krupówki.
Pod Biedrą pytano mnie, czy te rowery są na sprzedaż :D
Pod Biedrą pytano mnie, czy te rowery są na sprzedaż :D
Dystans25.00 km Czas07:50 Vśrednia3.19 km/h
Temp.25.0 °C
Spcerkiem po Taterkach.
Trafił mi się krótki wypad w góry z rodzinką, więc czemu nie. Nocleg mieliśmy w Kościelisku. Dzień pierwszy, to w sumie dojazd na lotnisko i do samego Zakopanego. Później obiad i spacer po mieście. Natomiast w środę zapowiadał się dłuższy spacer. Najpierw dojazd do Łysej Polany- objazd sporo wydłużył trasę. Pogoda całkiem dobra, choć czasem za duszno, nie wróży to nic dobrego. Najpierw flaki z olejem, czyli asfaltem na Morskie Oko. Później odbijamy na szlak żółty, który malowniczymi serpentynami pnie się na ponad 2000 m. Od Słowacji przewalają się burze, ale tylko czasem kropi. Mamy ładny Widok na Morskie Oko, Czarny Staw i na Mnicha. Niestety im wyżej, tym gorzej, bo wchodzimy w chmury i widoki znikają. Docieramy na Przeł. pod Szpiglasowym Wierchem i szczyt odpuszczamy, bo i tak nic nie widać. Zejście jest trudne, bo z łańcuchami, a później ostro po kamieniach do Doliny Pięciu Stawów. Przerwa na jedzenie i idziemy dalej. Nadciąga burza, a pioruny walą co raz bliżej, robi się groźnie. Nad Małym Stawem chronimy się pod niewielkim daszkiem chatki, bo burza się rozszalała. Po kilkunastu minutach idziemy do schroniska. Lekko kropi jednak idziemy dalej szlakiem czarnym. Nagle rozszalała się ulewa z gradem. Szlak zamienił się w strumień, a my mamy strome zejście do szlaku zielonego w dolinie Roztoki. Idziemy zielonym szlakiem, a deszcz pada, nie, leje, bo czasem widoczność była kiepska. Deszcz to mało, więc dwa strumyki zamieniły się w rwące rzeki, które trzeba przejść. No cóż, już nawet w butach mokro. Docieramy do asfaltu, ogarniamy się i idziemy na parking. Po podejściach bolą mięśnie, po zejściach- kolana, szaleństwo. Później jeszcze obiadek i tyle. Trzeci dzień, to typowa klasyka za którą nie przepadam- Krupówki, Gubałówka i znowu burza :D Powrót do domu i korek na 1:30 przed Tenczynem. Oto przyczyna korków :(
Widoczek z okna.
Morskie Oko z żółtego szlaku.
Mnich.
Żółty szlak.
Czarny Staw.
Chmury atakują.
3 z 5.
Szpiglasowy i przełęcz na lewo.
Końca nie widać.
Widoczek z okna.
Morskie Oko z żółtego szlaku.
Mnich.
Żółty szlak.
Czarny Staw.
Chmury atakują.
3 z 5.
Szpiglasowy i przełęcz na lewo.
Końca nie widać.
Dystans17.40 km Teren8.00 km Czas01:03 Vśrednia16.57 km/h VMAX49.00 km/h Podjazdy490 m
Pod Reglami.
Z pogodą zaczęło się coś dziać po południu. Pojechaliśmy pod skocznię, a później czarnym szlakiem Pod Reglami. Dróżka fajna, kamienista, niezbyt wymagająca. Trasę skróciliśmy, bo zaczęło kropić i nadciągały kolejne chmury.
Jeszcze tylko Magda i jedziemy© miciu222145
Wracamy do Zakopanego© miciu222145
Temp.25.0 °C
Zestaw obowiązkowy.
Dzisiaj czekał nas spacerek po Zakopanym, czyli Krupówki :D i skocznia. Na Krupówkach kupa luda, a na skocznie wjechaliśmy sobie kolejeczką.
Widok sprzed miejsca noclegowego© miciu222145
Na skoczni© miciu222145
Leci, to i spadnie© miciu222145
Pod skocznią© miciu222145
Temp.22.0 °C
Rysy zdobyte.
Dzisiaj przyszła pora na piesze zdobywanie najwyższego szczytu Polski, czyli wspięliśmy się na Rysy- 2499 m. Auto zostawiamy w Palenicy i nużącym asfaltem dreptamy w stronę Morskiego Oka, szlakiem czerwonym oczywiście. Tam już zbierały się tłumy, ale to nie dla nas. Wspinamy się w stronę Czarnego Stawu. Krótki odpoczynek i wdrapujemy się wyżej i wyżej. Pojawiają się płaty śniegu, więc bywa chłodnawo, mimo słońca. Na krótko przed dotarciem na szczyt, pojawiają się chmury i nie wiele widać. Na szczęście nie trwa to długo i możemy delektować się pięknymi widokami. Dość dużo czasu tracimy na czekaniu, aż inni zejdą, ale w końcu docieramy. Ludzi na szczycie masa, ale jakoś się mieścimy. Odpoczynek na takiej wysokości i z takimi widokami na długo utkwi w pamięci. Zejście wcale łatwe nie było, bo kolana bolały pod koniec dość mocno. Drogę od Morskiego Oka spędziliśmy na kopaniu miedzy sobą kamieni. Zleciało bardzo szybko :D
Łapanie stopa :D© miciu222145
Dreptamy dalej© miciu222145
Nad Morskim Okiem© miciu222145
Czarny Staw© miciu222145
Kacza rodzina© miciu222145
Jak w lustrze© miciu222145
Czarny Staw i Morskie Oko© miciu222145
Humory dopisywały© miciu222145
Nadeszły chmury© miciu222145
Widoki powalają© miciu222145
Na Rysach© miciu222145
Rysy słowackie© miciu222145
Pora na zejście© miciu222145
Nie było łatwo na zejściu© miciu222145