Wpisy archiwalne w kategorii
Czarnogóra
Dystans całkowity: | 249.77 km (w terenie 6.00 km; 2.40%) |
Czas w ruchu: | 13:55 |
Średnia prędkość: | 17.95 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.80 km/h |
Suma podjazdów: | 2131 m |
Suma kalorii: | 3591 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 83.26 km i 4h 38m |
Więcej statystyk |
Dystans126.01 km Czas07:10 Vśrednia17.58 km/h VMAX55.80 km/h Podjazdy1467 m
Odcinek 194. Bałkany 2019. D/3. "Jedziemy dalej".
Sklep rowerowy miał być czynny od 9, więc można było się zebrać na spokojnie. Sam sklep okazał się klitką wypełniona rowerami nowymi i używanymi- o kole możemy zapomnieć. Podobno w okolicy dworca jest większy, lepszy sklep. No i jest, są koła...ale tylko tylne :D Po dokładnych oględzinach okazuje się, że po zdjęciu tulejek może się nadać na przód. Ogarnąłem to koło i... okazało się, że jest przednie do kompletu. Przerabiam je do stanu fabrycznego i kręci się lepiej jak na początku :D Trochę zeszło, a sklep było czynny od 7, więc i tak można było szybciej wyjechać. A wyjeżdżamy w najgorszy upał. Jakby tego było mało, to mam sporo podjazdów na zatłoczonej drodze, wspaniale. Próbujemy jakąś boczną drogę, ale na dzień dobry mamy nachylenie 15%, a dalej jest tylko gorzej. W okolicy Kotoru mamy jeszcze prom za całe 1 € Jedziemy w stronę Chorwackiej granicy, właściwie to z mozołem się wspinamy. Pogranicznik widząc okładki paszportów machnął tylko ręką- jedziemy dalej. Jesteśmy już pod Dubrovnikiem, gdy musieliśmy poszukać noclegu. Łatwo nie jest, bo albo mamy góry, albo morze. Do tego kempingi, hotele. Ale na małym wzniesieniu, pośród drzew odkrywamy opuszczone boiska do koszykówki. Może nie jest miękko, ale nikt nas nie widzi, a widok na zatokę jest rewelacyjny. Jak na tak późny wyjazd, to ujechaliśmy trochę, nie spodziewałem się tego.

Wymiana koła, wreszcie pojedziemy. © miciu222145

Tak to można jeździc. © miciu222145

Droga w stronę promu. © miciu222145

Nasza łajba. © miciu222145

Widok w stronę Kotoru. © miciu222145

Na granicy tłoczno. © miciu222145

Boisko noclegowe. © miciu222145

Widok z boiska noclegowego. © miciu222145

Wymiana koła, wreszcie pojedziemy. © miciu222145

Tak to można jeździc. © miciu222145

Droga w stronę promu. © miciu222145

Nasza łajba. © miciu222145

Widok w stronę Kotoru. © miciu222145

Na granicy tłoczno. © miciu222145

Boisko noclegowe. © miciu222145

Widok z boiska noclegowego. © miciu222145
Dystans68.13 km Teren3.00 km Czas03:45 Vśrednia18.17 km/h VMAX51.12 km/h Podjazdy433 m
Odcinek 193. Bałkany 2019. D/2. "Utknąć w Barze".
Noc była fatalna. Nie mogłem usnąć, do tego pojawiły się uroki naszej miejscówki, czyli wyjące psy, silniki od łodzi i samochody na kamienistej drodze w pobliżu. Nie myślałem, że ktoś będzie w nocy ryby łowił. Już od rana przypieka, ale jeszcze nie jest źle. Do asfaltu mamy 3 km drogi usłanej śmieciami i płonącymi stertami śmieci, taki już urok tego kraju. Po drodze spotykamy zbieracza złomu- wózek ciągnie osiołek, a on ma kapelusz-parasolkę na głowie. Do tego próbuje rozmawiać po polsku, ogólnie poztytywny gościu. Przed nami droga do Szkodry (Shkoder), pośród kopcących Mercedesów. Masz Mercedesa- wygrałeś życie, te auta są wszędzie :D Samo miasto to wielki targ. Wszystko porozwieszane gdzie się da, do tego prawy pas zawsze jest zajęty, przeważnie służy jako parking. Po 34 km ponownie jesteśmy w Czarnogórze. Pojawiły się pierwsze podjazdy i pierwsze problemy. W mieście Bar zrobiliśmy przerwę pod sklepem. Gdy chcieliśmy jechać dalej, okazało się, że przednie koło w rowerze Grześka totalnie nie chce się kręcić. Okazało się, że piasta z prądnicą pękła i część korpusu została wbita w łożyska. Pytanie: Jak? Może to na lotnisku, bo widziałem, że śruba piasty wystawała z kartonu? Mamy poważny problem, bo jest niedziela i rowerowe już zamknięte. Musimy więc poczekać do jutra, a tym czasem znajdujemy miejscówkę do spania (Booking.com), robimy zakupy i uderzamy na plażę. Wracamy i pijemy domowe wino zakupione po drodze- na trzeźwo ohydne, później zyskuje. Oby jutro było lepiej.

Widoki o poranku- jezioro Szkoderskie. © miciu222145

Wyruszamy o poranku z takimi widokami. © miciu222145

Spotkanie o poranku. © miciu222145

Albania jak nic. © miciu222145

Albańskie drogi. © miciu222145

Szkodra- twierdza Rozafy. © miciu222145

Wspinaczka z takimi widokami. © miciu222145

Cień na wagę złota. © miciu222145

Darmowy wodopój. © miciu222145

Pierwsze widzenie z Adriatykiem. © miciu222145

W dole Bar. © miciu222145

Chwila wytchnienia. © miciu222145

Kąpiel w Adratyku. © miciu222145

Noc w Barze. © miciu222145

Widoki o poranku- jezioro Szkoderskie. © miciu222145

Wyruszamy o poranku z takimi widokami. © miciu222145

Spotkanie o poranku. © miciu222145

Albania jak nic. © miciu222145

Albańskie drogi. © miciu222145

Szkodra- twierdza Rozafy. © miciu222145

Wspinaczka z takimi widokami. © miciu222145

Cień na wagę złota. © miciu222145

Darmowy wodopój. © miciu222145

Pierwsze widzenie z Adriatykiem. © miciu222145

W dole Bar. © miciu222145

Chwila wytchnienia. © miciu222145

Kąpiel w Adratyku. © miciu222145

Noc w Barze. © miciu222145
Dystans55.63 km Teren3.00 km Czas03:00 Vśrednia18.54 km/h VMAX55.80 km/h Podjazdy231 m
Odcinek 192. Bałkany 2019. D/1 "Przygodę czas zacząć".
Grubszy urlop czas zacząć. Wszystko zaczęło się już w piątek od podróży Rzeszów-Lublin-Warszawa, czyli samochód, pociąg, taxi :D Najwięcej obaw miałem co do podróżny samolotem. I nie chodzi tutaj o mnie, a o rower. Poszukałem po necie i spakowałem rower najlepiej jak umiałem, do tego została mi jedna sakwa jako bagaż rejestrowany i mały plecaczek z elektroniką jako podręczny. W sumie wszystko było w porządku, no prawie, bo pani nie ogarnęła, że mam sprzęt sportowy i musiałem wracać po papierek do oklejenia. Panowie prześwietlili jeszcze karton i można lecieć. Około 13 byliśmy już w stolicy Czarnogóry, Podgoricy. Nie byliśmy jedyni z rowerami. Te ładnie czekały na odbiór. Całe i zdrowe, niby, jak było okaże się później. Ze składaniem trochę nam zeszło, a upał nie ułatwiał sprawy. Zaraz koło lotniska odwiedzamy sklep i po krótkiej przerwie rozpoczynamy naszą podróż. Jedziemy w stronę albańskiej granicy. Przy jeziorze szkoderskim zaczynają się ładne widoki. Po 34 km przekraczamy granicę i jesteśmy w Albanii. Przed nami jakieś 20 km jazdy w upale. Po drodze mamy jedną przerwę pod sklepem. Tutaj pierwszy raz użyłem karty Revolut i tak już zostało do końca wyprawy, świetna sprawa. Pora na znalezienie noclegu. Skręcamy w przypadkową drogę w stronę jeziora- jest to największe jezioro na Bałkanach. Śpimy jakieś 50 m od brzegu, widoki cudowne. Jeszcze kąpiel w jeziorze i można iść spać, miejscówka zdaje się być w porządku, tak się wydaje. Tego dnia zgubiłem gdzieś licznik, niestety nie udało się go odnaleźć- żegnaj Sigmo 1609 sts :(

Zafira chyba ciut za mała. © miciu222145

Na Okęciu. © miciu222145

Leć blaszany ptaku. © miciu222145

Trzeba to ogarnąć. © miciu222145

Aerodrom Podgorica. © miciu222145

Jeszcze Czarnogóra. © miciu222145

Już w Albanii. © miciu222145

Jezioro Szkoderskie. © miciu222145

Jest i hejnał. © miciu222145

Trzeba iść spać. © miciu222145

Zafira chyba ciut za mała. © miciu222145

Na Okęciu. © miciu222145

Leć blaszany ptaku. © miciu222145

Trzeba to ogarnąć. © miciu222145

Aerodrom Podgorica. © miciu222145

Jeszcze Czarnogóra. © miciu222145

Już w Albanii. © miciu222145

Jezioro Szkoderskie. © miciu222145

Jest i hejnał. © miciu222145

Trzeba iść spać. © miciu222145