Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2017
Dystans całkowity: | 1000.33 km (w terenie 120.00 km; 12.00%) |
Czas w ruchu: | 47:20 |
Średnia prędkość: | 21.13 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 6705 m |
Maks. tętno maksymalne: | 200 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (83 %) |
Suma kalorii: | 15720 kcal |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 37.05 km i 1h 45m |
Więcej statystyk |
Dystans30.07 km Czas01:31 Vśrednia19.83 km/h VMAX42.00 km/h Podjazdy300 m
Odcinek 269. "Jakby mniej".
Wiało. Bo wiało przez cały dzień mocno. Korki na Pobitnym okrutne, ja jadę na Malawę. Wspinam się koło Kościoła i jadę na Rocha. Później Matysówka, Łany i do Rzeszowa.
Dystans52.78 km Czas02:32 Vśrednia20.83 km/h VMAX49.00 km/h Podjazdy370 m
Odcinek 268. "Parę kilometrów".
Rano- do pracy. Później do Boguchwały. Z Budziwoja do Hermanowej i na Tyczyn. Następnie do Kielnarowej i na Chmielnik. Podjazd na Rocha i przez Słocinę do domu.
Dystans39.22 km Czas01:52 Vśrednia21.01 km/h VMAX37.00 km/h Podjazdy120 m
Odcinek 267. "Najpierw do pracy".
Później takie kręcenie trochę bez celu, czasem przy kropiącym deszczu.
Dystans13.34 km Czas00:38 Vśrednia21.06 km/h VMAX28.00 km/h
Temp.4.0 °C SprzętRadzio :)
Dystans41.47 km Teren7.00 km Czas02:02 Vśrednia20.40 km/h VMAX42.00 km/h Podjazdy345 m
Kalorie 1200 kcal Temp.12.0 °C
Odcinek 265. "Znowu deszcz".
Pogoda była całkiem, całkiem- przynajmniej na początku. Pojechałem na Dworzysko, później przez Rudną do Mrowli i w drodze do Świlczy się rozpadało. Terenem dotarłem na Przybyszówkę. W Nosówce przestało padać- 30 minut w deszczu. Później na Racławówkę i do domu.
Dystans42.89 km Teren12.00 km Czas02:08 Vśrednia20.10 km/h VMAX49.00 km/h
Temp.14.0 °C
Odcinek 264. "Burzliwe ognisko".
Gdy się zbieraliśmy, to pogoda była całkiem spoko. Przy podjeżdżaniu z Lutoryża na Grochowiczną, zaczęło kropić. Jak rozpaliliśmy ogień, to zaczęło lać. Jakby tego było mało, to zaczęło grzmieć i walić piorunami w pobliskie przekaźniki. Mimo tego nastroje dopisywały. W końcu przestało padać i można było upichcić coś na ogniu. Powrót w totalnym syfie, do tego Zuki złapał laczka, więc z okolic Boguchwały wracam już sam.
Dystans27.48 km Teren2.00 km Czas01:22 Vśrednia20.11 km/h VMAX34.00 km/h
Temp.14.0 °C SprzętBulls
Odcinek 263. "Działka i miasto".
Zabawa była przednia, ale rower sam się nie umyje. Ceramiczny smar Finish Line zostawił napęd w bardzo fajnym stanie, chyba się zaprzyjaźnimy.
Dystans7.18 km Czas00:21 Vśrednia20.51 km/h VMAX32.00 km/h
Temp.14.0 °C SprzętRadzio :)
Dystans35.94 km Teren22.00 km Czas02:54 Vśrednia12.39 km/h VMAX57.00 km/h Podjazdy950 m
Odcinek 261. "Karpaty Wschodnie".
Kona z Zukim też mieli dzisiaj wolne, więc trzeba było wykorzystać ten piękny dzień.
Ruszyliśmy do Komańczy, na pograniczu Beskidu Niskiego i Bieszczadów. Zaczynamy od wizyty pod mostem kolejowym, gdzie pojawiły się świetne murale. Później zaczynamy wspinaczkę szlakiem czerwonym w stronę Duszatyna. Ogrom głebokiego i sliskiego błota dał popalić. Po 3 km wyglądaliśmy, jak po całym dniu jazdy. Jedziemy wzdłuż Osławy, niby tutaj przebiega granica między Karpatami Wschodnimi, a Zachodnimi. Przez Duszatyn jedziemy do Mikowa- kilka razy musimy przejechać przez Osławę. Wspinamy się na Przeł. Żebrak- droga jest na tyle dobra, że można tu na szosie smigać. Na przełęczy pojawiają się jeźdźcy ęduro z Rzeszowa. Teraz jazda czerwonym na Chryszczatą, liście sprawy nie ułatwiały, ale prawie całość podjechana. Zjazd do Jeziorek Duszatyńskich jak zwykle zajebisty. Tam dłuższy postój i lecimy ostro do Duszatyna. Przed Komańczą jeszcze serpentyny i to tyle. Myślę, że fajnie było sobie przypomnieć tą traskę i była idealna na tą porę roku.
Co podać?
Przeł. Żebrak.
W drodze na Chryszczatą.
Chryszczata.
Nad jeziorkiem.
Ruszyliśmy do Komańczy, na pograniczu Beskidu Niskiego i Bieszczadów. Zaczynamy od wizyty pod mostem kolejowym, gdzie pojawiły się świetne murale. Później zaczynamy wspinaczkę szlakiem czerwonym w stronę Duszatyna. Ogrom głebokiego i sliskiego błota dał popalić. Po 3 km wyglądaliśmy, jak po całym dniu jazdy. Jedziemy wzdłuż Osławy, niby tutaj przebiega granica między Karpatami Wschodnimi, a Zachodnimi. Przez Duszatyn jedziemy do Mikowa- kilka razy musimy przejechać przez Osławę. Wspinamy się na Przeł. Żebrak- droga jest na tyle dobra, że można tu na szosie smigać. Na przełęczy pojawiają się jeźdźcy ęduro z Rzeszowa. Teraz jazda czerwonym na Chryszczatą, liście sprawy nie ułatwiały, ale prawie całość podjechana. Zjazd do Jeziorek Duszatyńskich jak zwykle zajebisty. Tam dłuższy postój i lecimy ostro do Duszatyna. Przed Komańczą jeszcze serpentyny i to tyle. Myślę, że fajnie było sobie przypomnieć tą traskę i była idealna na tą porę roku.
Co podać?
Przeł. Żebrak.
W drodze na Chryszczatą.
Chryszczata.
Nad jeziorkiem.
Dystans13.11 km Teren1.00 km Czas00:38 Vśrednia20.70 km/h VMAX27.00 km/h
Temp.21.0 °C SprzętRadzio :)