Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2017
Dystans całkowity: | 1000.33 km (w terenie 120.00 km; 12.00%) |
Czas w ruchu: | 47:20 |
Średnia prędkość: | 21.13 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 6705 m |
Maks. tętno maksymalne: | 200 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (83 %) |
Suma kalorii: | 15720 kcal |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 37.05 km i 1h 45m |
Więcej statystyk |
Dystans60.39 km Teren20.00 km Czas03:00 Vśrednia20.13 km/h VMAX51.00 km/h Podjazdy580 m
Odcinek 259. "Złota jesień".
Pogoda idealna, co by wyskoczyć gdzieś, zahaczając o jakiś fajny las. Ruszam w stronę Lisie Góry- tam niesforny patyk krzywi mi hak. Mam zapas, więc po 5 minutach jadę dalej. Obczajam na FB konkurs Hoffman Bike. Miejsce ze zdjęcia jakby znajome, więc jadę do Nosówki, a później w stronę Zgłobnia. Robię fotę na miejscu i tak oto wygrywam kask :D Teraz szuterkiem do Nockowej i przez Będzienicę do Wielkiego Lasu. Tak dojeżdżam do Lutoryża i przez Boguchwałę jadę na kładkę. Z Budziwoja już prosto do domu. Dopiero przy kładce ubrałem bluzę, tak to cały czas na krótko.
Coś poszło nie tak.
Coś poszło nie tak.
Dystans26.79 km Czas01:15 Vśrednia21.43 km/h VMAX32.00 km/h
Temp.10.0 °C SprzętRadzio :)
Dystans166.80 km Czas05:45 Vśrednia29.01 km/h VMAX67.00 km/h Podjazdy2050 m
Odcinek 257. "Jak to w Bieszczadach było".
Zebraliśmy się w Lesku, by jak co roku zrobić pętelkę po Bieszczadach. Zebrała się nas niebagatelna liczba, bo około 120 osób. Tylko ta pogoda coś nie taka- startowaliśmy w mżawce. Na początek lecimy w stronę serpentyn prowadzących w Góry Słonne. Już widać, że łatwo nie będzie. Na podjeździe dobijam do tętna max. i wiem, że czas będzie dobry :D Zjazd na szczęście już po suchym. Kierujemy się teraz przez Ptaszkową w stronę Ustrzyk Dolnych. Peleton się rozrywa- mocna grupa leci przodem, a później kilka małych grupek. Przed zjazdem do Czarnej zatrzymuje nas Policja. Pytają, czy mamy coś wspólnego z ekipą na przodzie, bo ludzie dzwonią, że droga jest zablokowana i żeby interweniować. Nie chcą już wracać, więc mamy misję, żeby przekazać żale. W Czarnej w sklepie kolejka, więc robimy zakupy na końcu. Ekipa nam zwiała, więc nie pojechaliśmy przez to z Zukim jak trzeba. Polecieliśmy na Lutowiska i skręciliśmy na Chmiel. Słońce ładnie świeci, wiatr cholernie wieje, czas na kryzys :D W Brzegach Górnych dłuższy postój i atakujemy serpentyny. Na zjeździe zapomniałem zahamować, a Zuki poszedł w moje ślady- samochód na nawrotce był blisko. Ciśniemy przez Wetlinę i Smerek do Cisnej. Tam łączymy się z całą ekipą i wspinamy się do Jabłonek. Od Baligrodu prędkości cały czas w okolicach 40 km/h. Było to dobre rozpoczęcie jesieni :D
To jedziemy.
Do Brzegów Górnych.
Połonina Caryńska.
To jedziemy.
Do Brzegów Górnych.
Połonina Caryńska.
Dystans47.50 km Czas02:14 Vśrednia21.27 km/h VMAX41.00 km/h
Temp.11.0 °C SprzętRadzio :)
Dystans49.25 km Czas02:18 Vśrednia21.41 km/h VMAX35.00 km/h
Temp.11.0 °C SprzętRadzio :)
Odcinek 255. "Sensu brak".
Najpierw praca, później do Trzebowniska, Łąka, Krasne, Słocina, Rzeszów. Taka jazda bez celu z atakiem deszczu na koniec.
Dystans12.46 km Czas00:34 Vśrednia21.99 km/h VMAX32.00 km/h
Temp.9.0 °C SprzętRadzio :)
Dystans12.86 km Czas00:35 Vśrednia22.05 km/h VMAX32.00 km/h
Temp.9.0 °C SprzętRadzio :)
Dystans34.97 km Czas01:35 Vśrednia22.09 km/h VMAX35.00 km/h
Temp.8.0 °C SprzętRadzio :)
Dystans35.02 km Teren8.00 km Czas01:52 Vśrednia18.76 km/h VMAX56.00 km/h Podjazdy290 m
Odcinek 251. "Ognicho".
Mimo marnej, pogody padł pomysł, by wyskoczyć na ognisko. W sumie.... czemu nie.
Nad zalewem czeka Artur, pojawia się Zuki i Kona. Jedziemy do Boguchwały. Tam robimy zakupy i uderzamy na Lutoryż. Tam Kona kupuje pigwówkę i lecimy na Grochowiczną. Trochę mży, ale zadaszenie przy ognichu jest. Niestety pogoda robi się coraz gorsza, tak pada, że niewiele widać. Po zjechaniu do Lutoryża okazuje się, że tam jest sucho. Jedziemy na szklarnie i kładką do Budziwoja- dalej już do domu.
Wędzimy?
Nie, smażymy gazetkę :D
Kona struga Pinokia :D
Banda degeneratów.
Zaduma przy ognisku.
Nad zalewem czeka Artur, pojawia się Zuki i Kona. Jedziemy do Boguchwały. Tam robimy zakupy i uderzamy na Lutoryż. Tam Kona kupuje pigwówkę i lecimy na Grochowiczną. Trochę mży, ale zadaszenie przy ognichu jest. Niestety pogoda robi się coraz gorsza, tak pada, że niewiele widać. Po zjechaniu do Lutoryża okazuje się, że tam jest sucho. Jedziemy na szklarnie i kładką do Budziwoja- dalej już do domu.
Wędzimy?
Nie, smażymy gazetkę :D
Kona struga Pinokia :D
Banda degeneratów.
Zaduma przy ognisku.
Dystans52.72 km Teren4.00 km Czas02:23 Vśrednia22.12 km/h VMAX54.00 km/h Podjazdy500 m
Odcinek 250. "Tak sobie".
Pogoda trochę się uspokoiła, więc mimo zimna trzeba się ruszyć. Najpierw w kierunku Słociny i podjazd na Magdalenkę. Zrobiło się cholernie zimno, więc małe zmiany w ubiorze i lecę dalej, do Woli Rafałowskiej. Później Chmielnik i Kielnarowa. Boczkiem do Tyczyna i Budziwoja, skąd kładką do Boguchwały i dalej już do domu.