Wpisy archiwalne w kategorii
Alpy
Dystans całkowity: | 456.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 24:21 |
Średnia prędkość: | 18.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.00 km/h |
Suma podjazdów: | 14740 m |
Suma kalorii: | 20000 kcal |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 76.06 km i 4h 03m |
Więcej statystyk |
Dystans65.64 km Czas03:53 Vśrednia16.90 km/h VMAX78.00 km/h Podjazdy2700 m
Odcinek 218. Dolomity(6). "Zmiana kraju".
Z racji kiepskich prognoz, piątek przeznaczyliśmy na odpoczynek. W sobotę z rana wyruszylismy natomiast w drogę powrotną do domu. Po drodze odwiedziliśmy Lago di Carezza i Sella Pass- pogoda była wymarzona, nie to co podczas ostatnich wizyt. Po drodze mieliśmy Austrię, więc i tam sobie coś pojeździmy. Zatrzymaliśmy się w Heiligenblut. Na parkingu odbywał się akurat jakiś zlot drogich fur, no ładnie sobie ryczały. Od razu zaczynamy od podjazdu Großglockner-Hochalpenstraße. Będę umierał. Jest to najwyżej położona, utwardzona droga w Austrii. Jest nawet płatna, ale przez bramki rowerzyści przejeżdżają za free. Najpierw jedziemy pod najwyższy szczyt Austrii, czyli Großglockner. W tym celu musimy się wdrapać na 2369 m. n.p.m. Na górze mnóstwo ludzi, w tym polscy motocykliści, którzy gratulują nam wjazdu. Dla mnie lepszy był zjazd :D Teraz kierujemy się tą samą drogą, ale w przeciwnym kierunku, na przełęcz Hochtor(2504). Na górze 13 stopni i resztki śniegu. Przejeżdżamy przez tunel i zastanawiamy się czy jechać na Edelweißspitze(2571). Jedziemy, ale na zjeździe ciepło nie ma. Na sam szczyt tłuczemy się po bruku, a tam i tak nic nie widać, bo naszły chmury. Robimy sobie jednak fotkę i zjeżdżamy w stronę Hochtoru. Chmury w tym czasie zrobiły na złość i ustąpiły- trudno się mówi. Ubieramy się i zaczynamy najlepszy zjazd jak dla mnie. Pod wieczór ruch był już znikomy, a droga miała mega szerokie serpentyny. Tego się nie da opisać. Doganiamy motocyklistów i lecimy razem z nimi, cały czas w okolicach 70, nawet na nawrotkach ich nie odstępujemy. Radość na dole była wielka, nawet obcy ludzie bili nam brawo :D Przed 22 wpadamy na lokalną imprezę coś zjeść, fajnie było. Pora się zbierać, trzeba wrócić do kraju. Miałem przyjemność spędzić ten piękny czas we wspaniałej ekipie, była Evka, Angela, Andżelika, Masło, Włochaty, Homer, Mateusz, Ciastek i ja. Oczywiście część zdjęć pochodzi od innych osób. Co i od kogo? Nie pamiętam. Może mnie nikt nie udusi :D
Lago di Carezza z rana. © miciu222145
Na Selli pieknie jest. © miciu222145
Przypadkowa fota :D © miciu222145
Heiligenblut. Austria. © miciu222145
Coś by wybrał. © miciu222145
Pierwszy podjazd. © miciu222145
Na jednym z podjazdów. © miciu222145
W churach. © miciu222145
Pod Großglocknerem. © miciu222145
Hochtor zdobyty. © miciu222145
Widoki z Hochtoru. © miciu222145
Jedziemy, czy nie? Hochtor. © miciu222145
Z podjazdu na Edelweißspitze. © miciu222145
Bruk na Edelweißspitze. © miciu222145
Edelweißspitze. © miciu222145
Edelweißspitze, na szczycie. Kamerka koło flagi. © miciu222145
No i się rozpogodziło, widok z Hochtoru. © miciu222145
Lago di Carezza z rana. © miciu222145
Na Selli pieknie jest. © miciu222145
Przypadkowa fota :D © miciu222145
Heiligenblut. Austria. © miciu222145
Coś by wybrał. © miciu222145
Pierwszy podjazd. © miciu222145
Na jednym z podjazdów. © miciu222145
W churach. © miciu222145
Pod Großglocknerem. © miciu222145
Hochtor zdobyty. © miciu222145
Widoki z Hochtoru. © miciu222145
Jedziemy, czy nie? Hochtor. © miciu222145
Z podjazdu na Edelweißspitze. © miciu222145
Bruk na Edelweißspitze. © miciu222145
Edelweißspitze. © miciu222145
Edelweißspitze, na szczycie. Kamerka koło flagi. © miciu222145
No i się rozpogodziło, widok z Hochtoru. © miciu222145
Dystans70.80 km Czas03:46 Vśrednia18.80 km/h VMAX76.00 km/h Podjazdy2070 m
Odcinek 217. Dolomity(5). "Tylko burzy brakowało".
Była to nasza ostatnia trasa we Włoszech. Wydawałoby się, że nic złego już się nie zdarzy, tym bardziej, że pogoda była idealna. Podjechaliśmy autami pod skocznie w Predazzo i tam zaczęliśmy dzisiejszy trip. 5km to dla mnie za krótka rozgrzewka, a podjazdy tutaj są jakie są, więc trochę się męczyłem. Jedziemy na Passo Rolle(1984), jedyne 20 km pojazdu. Na górze słonecznie, jednak powiewa chłodem. W knajpce oczywiście kawka i ciasteczko :) Zjeżdżamy w okolice Panaveggio i atakujemy kolejną przełęcz- Passo Valles(2032). Niestety nadciągające chmury nie wróżą niczego dobrego, widać, że na szczycie pada. Zaczyna kropić, a później po prostu pada. Nie wiemy ile zostało do przełęczy, więc część osób chce wracać Okazało się, że został nam do pokonania jeden zakrę, jakieś 300 metrów. Chcemy, czy nie musimy się na dłużej rozgościć w knajpce- strasznie mnie denerwuje takie długie siedzenie. Największy deszcz już ustał, więc decydujemy się na dalszą jazdę. Mokro i zimno, jakieś 7 km zjazdu. Została jeszcze jedna przełęcz- San Pelegrino(1918), czyli dla mnie Peleryna :D Tylko 6 km, ale średnie nachylenie to 9%. Jechało mi się znakomicie...w deszczu. Jednak sam deszcz to za mało, pojawiły się i grzmoty. Na samej przełęczy już pada konkretnie, a przed nami tylko zjazd do Moeny- w sumie do auta było tego 20 km. Leje, 7 stopni na plusie, a Włochaty na krótko :D To było okropne, a na powrocie do Predazzo taki byłem przemoczony, że terepało mną razem z rowerem. Dzięki temu zapamiętam ten dzień na pewno.
Początek w Predazzo. © miciu222145
Podjeżdżamy Passo Rolle. © miciu222145
Passo Rolle zdobyte. © miciu222145
Dogadzamy sobie. © miciu222145
Zjazd z Passo Rolle. © miciu222145
Podjazd na Valles. © miciu222145
Deszczowe Passo Valles. © miciu222145
Początek w Predazzo. © miciu222145
Podjeżdżamy Passo Rolle. © miciu222145
Passo Rolle zdobyte. © miciu222145
Dogadzamy sobie. © miciu222145
Zjazd z Passo Rolle. © miciu222145
Podjazd na Valles. © miciu222145
Deszczowe Passo Valles. © miciu222145
Dystans66.10 km Czas03:34 Vśrednia18.53 km/h VMAX65.00 km/h Podjazdy2100 m
Odcinek 216. Dolomity(4). "48 zakrętów".
Nadszedł ten dzień, na który czekałem. Trzeba pokonać 48 zakrętów na 25 km, by zdobyć tą przełęcz, legendarne Stelvio(2757). Pogoda tylko do tego zachęcała, więc dojeżdżamy do Prato Allo Stelvio i tutaj zaczynamy walkę z podjazdem. Na początku sporo lasów zza których przebijają się szczyty. Jeszcze więcej jest samochodów, a motocyklistów zatrzęsienie- a to jak jeżdżą, to pozostawię bez komentarza. Każda serpentyna jest ponumerowana i to z początku dołuje, bo tylko pokazuje ile jeszcze zostało. Lasy zostawiamy za sobą i szczęka opada- nie wiadomo w którą stronę patrzeć. Pod koniec podjazd robi się cholernie monotonny, dobrze, że czasem trzeba skręcić. No podjechałem i to całkiem sprawnie. Na górze chłodno, miejscami leży jeszcze śnieg z ostatnich, niedawnych opadów. Jemy bułę z najbardziej obleganego stoiska- ciemna bułka, biała kiełba, kapucha i mnóstwo musztardy, tak trzeba żryć. Podjeżdżamy jeszcze na punkt widokowy- wbijamy się na 2780 m. Zimno, więc trzeba spadać- zjeżdżamy na przełęcz Umbrail(2503). Wcześniej jednak wyjeżdża mi kamper. Z 60 km/h nie mam szans wyhamować, za blisko. Wbijam się między niego i barierki i jakoś się wyratowałem, dobrze, że z zakrętu nic nie wyjechało, bo kiepsko by było. Teraz wlatujemy sobie do Szwajcarii, a co! Im niżej tym drogi gorsze, ale zjazd to poezja. Jesteśmy w Santa Maria. Kierujemy się na Włochy i miejsce startu. Szkoda, że niektórym się coś popieprzyło i zaczęli jechać jak na wyścigu, to było mega słabe i głupie. Nie zostawia się pojedyńczych osób, gdy wieje w twarz- nagana w chuj.
Podjazd na Stelvio. © miciu222145
Jeszcze kilka nawrotek :D © miciu222145
Stelvio zdobyte. © miciu222145
Na szczycie, Stelvio. © miciu222145
Na przełęczy Stelvio. © miciu222145
Będą jedzone jedzenia. © miciu222145
Chyba najedzony. © miciu222145
Szwajcaria. © miciu222145
Taki malutki ludzik, to ja. © miciu222145
Podjazd na Stelvio. © miciu222145
Jeszcze kilka nawrotek :D © miciu222145
Stelvio zdobyte. © miciu222145
Na szczycie, Stelvio. © miciu222145
Na przełęczy Stelvio. © miciu222145
Będą jedzone jedzenia. © miciu222145
Chyba najedzony. © miciu222145
Szwajcaria. © miciu222145
Taki malutki ludzik, to ja. © miciu222145
Dystans52.46 km Czas02:43 Vśrednia19.31 km/h VMAX71.00 km/h Podjazdy1550 m
Odcinek 215. Dolomity(3). "Woda i góry".
Na dzisiaj była zaplanowana krótka trasa, jednak niekoniecznie łatwa. Pogoda świetna, więc wyruszamy, tym razem w drugą stronę niż zwykle. Jedziemy nad Lago di Carezza. Jest jedno małe "ale". Po drodze trzeba się wdrapać na Costalungę(1745). Prawie 10 km podjazdu, na szczęście średnie nachylenie to tylko 4,1 %. Teraz możemy sobie zjechać nad jezioro. Tam tłumy, a pogoda do zdjęć taka sobie. Wracamy jak przyjechaliśmy, a w Pera Di Fassa odbijamy na Gardeccię(1950). Tylko 6km, ale średnio 10 %, a końcówka, to już w ogóle do porzygu. Na górze jak zwykle jemy, oglądamy akcję ratunkową z pomocą helikoptera i delektujemy się widokami. Pochmurzyło się, więc wracamy, ale zjazd był bajeczny, chociaż trochę wąska ta droga. Teraz już prosto na kwaterę.
Okolicę mamy piękną. © miciu222145
Droga na Carezzę. © miciu222145
Lago di Carezza. © miciu222145
Gardeccia- początek. © miciu222145
Gardeccia- koniec. © miciu222145
Gardeccia- twarz jakby znajoma. © miciu222145
Sielskie widoki- Gardeccia. © miciu222145
Jak podjechałem, to i zjadę. © miciu222145
Prawie dobrze. © miciu222145
Okolicę mamy piękną. © miciu222145
Droga na Carezzę. © miciu222145
Lago di Carezza. © miciu222145
Gardeccia- początek. © miciu222145
Gardeccia- koniec. © miciu222145
Gardeccia- twarz jakby znajoma. © miciu222145
Sielskie widoki- Gardeccia. © miciu222145
Jak podjechałem, to i zjadę. © miciu222145
Prawie dobrze. © miciu222145
Dystans124.38 km Czas06:30 Vśrednia19.14 km/h VMAX83.00 km/h Podjazdy3970 m
Odcinek 214. Dolomity(2). "Coś się popsuło".
Poranek, jak zwykle przywitał nas raczej pozytywnie. Co przyniesie czas? Zobaczymy. Ruszamy znowu w stronę Canazei, ale tym razem odbijamy w prawo w stronę Alby. Jakieś 10 km serpentyn i zdobywamy pierwszą przełęcz- Fedaia(2057). Obok znajduje się jezioro o tej samej nazwie. Przelatujemy przez most i zaczyna się szaleńcza jazda. Później lecimy przez miasteczka Malga Ciapela, Bosco Verde, Codalonga. Tutaj mamy trochę podjechane, ale tak konkretnie do góry, to się dopiero zaczyna- zdobywamy Giau(2236). Popsuło się, no wiadomo co, pogoda. Zaczęło padać, więc pora na jedzenia, desery i inne cuda :) Teraz zjazd, po mokrym. Z początku ostrożnie, ale opony trzymają jak dzikie, każdy kolejny zakręt jest szybszy, a tu nic, pełna kontrola. Zjechaliśmy do Pocol i zaczynamy podjazd na Falzarego(2105). Na górze zbieramy całą ekipę i zjeżdżamy do Pieve. Podjedziemy sobie jeszcze Pordoi od drugiej strony, więc ciśniemy do Arabby. Zaczynamy podjazd o średnim nachyleniu 7 % przez 9 km. Na Pordoi pogoda dramatyczna, bo pada. Ubieramy co mamy, i co nie mamy też i lecimy w tym syfie do Canazei. Jeden zjazd zeżarł 1/3 klocków :D Później już prosto do domu. Zziębnięci, ale zadowoleni kończymy dzień przy kolacji zapijanej litrami wina.
Zaczynamy jak wczoraj. © miciu222145
Miało nie być tuneli. © miciu222145
Fedaia Pass. © miciu222145
Pierwsza przełęcz dnia. © miciu222145
Lago di Fedaia. © miciu222145
Ładnie się wspinamy. © miciu222145
Włoskie miasteczko. © miciu222145
Jak tu jechać, jak wkoło tak pięknie. © miciu222145
Podjazd pod Giau. Albo i nie. © miciu222145
Pochmurne Giau. © miciu222145
No mogło być lepiej. © miciu222145
Falzarego © miciu222145
Małe zakupy, albo bus za duży. © miciu222145
Zaczynamy jak wczoraj. © miciu222145
Miało nie być tuneli. © miciu222145
Fedaia Pass. © miciu222145
Pierwsza przełęcz dnia. © miciu222145
Lago di Fedaia. © miciu222145
Ładnie się wspinamy. © miciu222145
Włoskie miasteczko. © miciu222145
Jak tu jechać, jak wkoło tak pięknie. © miciu222145
Podjazd pod Giau. Albo i nie. © miciu222145
Pochmurne Giau. © miciu222145
No mogło być lepiej. © miciu222145
Falzarego © miciu222145
Małe zakupy, albo bus za duży. © miciu222145
Dystans77.00 km Czas03:55 Vśrednia19.66 km/h VMAX69.00 km/h Podjazdy2350 m
Odcinek 213. Dolomity(1). "Łatwo nie będzie :D"
Przyszła pora na spełnianie kilku rowerowych marzeń. W piątek wieczorem wyruszyliśmy do Włoch, ale dzięki korkom podróż trwała w nieskończoność. Wyszło na to, że w sobotę nie pojeździliśmy. Mieszkamy w Campestrin, Południowy Tyrol, Alpy. Niedzielny poranek był chłodny, ale dawał nadzieję na całkiem ładny dzień. Na początek spokojnie, ścieżką do Canazei, by tam odbić w stronę pierwszej przełęczy- Pordoi(2239). 11 km wspinaczki po serpentynach o średnim nachyleniu 6%. Po drodze pojawił się deszcz i zrobiło się cholernie zimno. Teraz to samo tylko w dół i przy lepszej pogodzie. Jesteśmy w Arabbie. Podjeżdżamy sobie Campolongo(1875) przy pięknej pogodzie. I teraz naturalna kolej rzeczy, czyli srogie serpentyny w dół, trzeba się przyzwyczaić do smrodu klocków hamulcowych :D
I kolejny podjazd, tym razem zdobywamy Gardenę(2136). Coś zaczęło padać, więc chwilę czekamy, ale stwierdzamy, że nie ma to sensu i lecimy dalej. Kolejna widokowa rozwałka i obiad w knajpie na szczycie- jest pięknie. I teraz zjazd, wiem, ciężko w to uwierzyć :D No i znowu podjazd, tak wygląda jazda w tych okolicach- pora na Sellę(2240). Na szczycie widoki oczywiście powalały, ale musimy już wracać, więc zjeżdżamy- taaa, zjeżdżamy :D Szkolenie ze zjazdów dopiero zacząłem, ale już zajawka jest sroga i wyprzedzamy co tylko się da, jest banan na twarzy. Z Canazei wracamy już główną. Pierwszy raz jestem w tak konkretnych górach i powiem, że jechało mi się dobrze, jak na pierwszy dzień, oby tak dalej.
Już prawie na miejscu, trochę to trwało. © miciu222145
Nie pojeździmy, ale pojemy, pyszności. © miciu222145
Zaczynamy ścieżką. © miciu222145
Wygłupy na początku. © miciu222145
Pogoda coś się sypie, no ale to góry. © miciu222145
Spore te górki. © miciu222145
Pordoi zdobywam tak. © miciu222145
Dumny zdobywca. © miciu222145
No ładnie tu, widok z Pordoi. © miciu222145
Grunt to się dobrze ustawić, Angela i Andżelika :) © miciu222145
Na Gardenie już słonecznie. © miciu222145
Jedzonko się należy, Gardena. © miciu222145
Kolejna zdobycz. © miciu222145
Na Selli też pięknie. © miciu222145
Piękne Dolomity. © miciu222145
I kolejny podjazd, tym razem zdobywamy Gardenę(2136). Coś zaczęło padać, więc chwilę czekamy, ale stwierdzamy, że nie ma to sensu i lecimy dalej. Kolejna widokowa rozwałka i obiad w knajpie na szczycie- jest pięknie. I teraz zjazd, wiem, ciężko w to uwierzyć :D No i znowu podjazd, tak wygląda jazda w tych okolicach- pora na Sellę(2240). Na szczycie widoki oczywiście powalały, ale musimy już wracać, więc zjeżdżamy- taaa, zjeżdżamy :D Szkolenie ze zjazdów dopiero zacząłem, ale już zajawka jest sroga i wyprzedzamy co tylko się da, jest banan na twarzy. Z Canazei wracamy już główną. Pierwszy raz jestem w tak konkretnych górach i powiem, że jechało mi się dobrze, jak na pierwszy dzień, oby tak dalej.
Już prawie na miejscu, trochę to trwało. © miciu222145
Nie pojeździmy, ale pojemy, pyszności. © miciu222145
Zaczynamy ścieżką. © miciu222145
Wygłupy na początku. © miciu222145
Pogoda coś się sypie, no ale to góry. © miciu222145
Spore te górki. © miciu222145
Pordoi zdobywam tak. © miciu222145
Dumny zdobywca. © miciu222145
No ładnie tu, widok z Pordoi. © miciu222145
Grunt to się dobrze ustawić, Angela i Andżelika :) © miciu222145
Na Gardenie już słonecznie. © miciu222145
Jedzonko się należy, Gardena. © miciu222145
Kolejna zdobycz. © miciu222145
Na Selli też pięknie. © miciu222145
Piękne Dolomity. © miciu222145