Wpisy archiwalne w kategorii

100 i więcej

Dystans całkowity:44479.50 km (w terenie 2247.00 km; 5.05%)
Czas w ruchu:2152:06
Średnia prędkość:20.67 km/h
Maksymalna prędkość:84.00 km/h
Suma podjazdów:331077 m
Maks. tętno maksymalne:207 (103 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:775935 kcal
Liczba aktywności:358
Średnio na aktywność:124.24 km i 6h 00m
Więcej statystyk
Dystans100.38 km Czas03:58 Vśrednia25.31 km/h VMAX62.00 km/h Podjazdy1071 m
Tętnośr.148 TętnoMAX191 Kalorie 1728 kcal Temp.15.0 °C SprzętAccent Draft
Sezon 21. Odcinek 079/5688. "Góry, góreczki".
Kategoria 100 i więcej
Myślę, że już czas na jakieś konkretniejsze wyjazdy :) Może i szału nie było, bo wiało i to zimnem, ale całkiem sprawnie się jechało: Rzeszów, Racławówka, Zgłobień, Nockowa, Olimpów, Bystrzyca, Nawsie. Krótkie rozpoznanie i ruszam drogą, którą jeszcze nie jechałem- ależ ona była cudna. Wiła się w dół, rozpraszając pięknymi widokami. Troszkę pod górę i docieram do Dobrzechowa. Przekraczam Wisłok i jadę do Strzyżowa. Dalej już klasycznie przez Zaborów, Czudec, Niechobrz, do Rzeszowa.
Z widokiem na Pogórze.
Z widokiem na Pogórze. © miciu222145
Odkryłem nową drogę(z prawej), średnio szosową.
Odkryłem nową drogę(z prawej), średnio szosową. © miciu222145
Trasa widokowa.
Trasa widokowa. © miciu222145
Dystans100.50 km Czas03:47 Vśrednia26.56 km/h VMAX54.07 km/h Podjazdy589 m
Tętnośr.148 TętnoMAX186 Kalorie 1635 kcal Temp.13.0 °C SprzętAccent Draft
Sezon 21. Odcinek 071/5680. "Może i wiało".
Kategoria 100 i więcej
Mimo to, jechało się całkiem znośnie: Rzeszów, Zaczernie, Rogoźnica, Lipie, Bratkowice, Dąbry, Krzywa, Cierpisz, Ruda, Kamionka, Sędziszów Młp., Olchowa, Będziemyśl, Błędowa Zgłobieńska, Zgłobień, Niechobrz, Racławówka, Rzeszów.
Zalew w Kamionce.
Zalew w Kamionce. © miciu222145
Okolice Zgłobnia.
Okolice Zgłobnia. © miciu222145
Dystans100.80 km Czas03:58 Vśrednia25.41 km/h VMAX50.77 km/h Podjazdy609 m
Tętnośr.151 TętnoMAX184 Kalorie 1720 kcal Temp.15.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 283/5544. "Coś nie żarło".
Kategoria 100 i więcej
Miała być Dębica, ale jakoś nie szło, a właściwie nie jechało. Do Ropczyc jeszcze jako tako z fajną średnią. Później coś zdechło: Rzeszów-Bratkowice-Cierpisz-Ruda-Kamionka-Żdżary-Ropczyce-Góra Ropczycka-Iwierzyce-Zgłobień-Racławówka-Rzeszów.
Dystans128.36 km Czas04:56 Vśrednia26.02 km/h VMAX64.87 km/h Podjazdy1262 m
Tętnośr.151 TętnoMAX186 Kalorie 2150 kcal Temp.28.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 242/5503. "Uje!@ła Micia pszczoła".
Kategoria 100 i więcej
Trzeba się gdzieś ruszyć, póki jeszcze jest pogoda. Wieje i to właśnie z wiatrem musiałem się zmagać przez połowę trasy: Rzeszów-Kraczkowa-Albigowa-Markowa. Jakieś ustrojstwo wleciało mi pod pasek od kasku koło brody i tak upieprzyło, że po 10 h wciąż boli, myślałem, że mi łeb urwie na początku. W Białobokach odbijam na Siennów i tak docieram do Pruchnika. Później na Helusz i wylatuję na głównej drodze w Babicach- tam odbijam nad San. Przez Wybrzeże i Bachórz docieram do stacji benzynowej w Dynowie, pora na przerwę. Teraz kilka kilometrów główną aż do zjazdu na Futomę i tak w szybkim tempie docieram do Błażowej. Potem na Borek, Czerwonki i do Tyczyna. Stąd już do Rzeszowa przez Białą. Napęd spisywał się dobrze, gdyby tylko mechanik nasmarował mi kółeczka od przerzutki, to by nie piszczały jak powalone. Reklamacja :D

Jesień niechybnie.
Jesień niechybnie. © miciu222145

Pogórze głównie Przemyskie.
Pogórze głównie Przemyskie. © miciu222145

Zabudowa w Pruchniku.
Zabudowa w Pruchniku. © miciu222145

San w Babicach.
San w Babicach. © miciu222145
Droga poszła swoją...drogą, czyli w stronę Sanu.
Droga poszła swoją...drogą, czyli w stronę Sanu. © miciu222145
Kładeczka nad Sanem, Wybrzeże.
Kładeczka nad Sanem, Wybrzeże. © miciu222145
Dystans106.18 km Czas04:04 Vśrednia26.11 km/h VMAX44.85 km/h Podjazdy554 m
Tętnośr.135 TętnoMAX168 Kalorie 1520 kcal Temp.20.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 236/5497. "Nad Nil".
Kategoria 100 i więcej
Jako, że na północ rzadko się wybieram, to właśnie dzisiaj się tam wybrałem- chociaż pogoda była idealna na coś cięższego. Chłodno, czasem mżawka, całkiem milusio: Rzeszów-Rudna Wielka-Lipie-Głogów Młp.-Przewrotne-Raniżów-Kolbuszowa. To właśnie to miasteczko leży nad Nilem :D Pora wracać, a że się przeciro, to i coraz cieplej: Domatków-Cierpisz-Dąbry-Bratkowice-Rudna Wielka-Rzeszów. Nowe oponki od francuskiego producenta dały radę :)

Krokodyl nad Nilem :D
Krokodyl nad Nilem :D © miciu222145
Dystans128.45 km Teren1.00 km Czas04:59 Vśrednia25.78 km/h VMAX59.98 km/h Podjazdy1312 m
Tętnośr.148 TętnoMAX188 Kalorie 2170 kcal Temp.33.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 229/5490. "Na południe".
Kategoria 100 i więcej
Jak zwykle wstałem za wcześnie, czyli jak do pracy. Rześkie 17 stopni zachęcało do jazdy- później podchodziło pod 34. Jak na południe, to podjazd za podjazdem, na rozgrzewkę Roch, a później Borówki z Chmielnika. Później przez Grzegorzówkę i Laskówkę do Dynowa. W przyjemnym chłodku od Sanu przez Nozdrzec do Dydni. Przerwa pod sklepem i uderzam na Wydrną. Zakazy wjazdu nie napawają optymizmem, ale zdążyli mi położyć nowy asfalt. Serpentynami do Izdebek, a na Hłudno objazdem. Kierunek mało wesoła Wesoła- wspinaczka na Ujazdy i zjazd do Błażowej. W Nowym Borku odbijam jeszcze na Czerwonki i przez Hermanową oraz Tyczyn docieram do domu.

Rzeszów z Rocha o poranku.
Rzeszów z Rocha o poranku. © miciu222145

Jeździć, obserwować.
Jeździć, obserwować. © miciu222145

Hłudno- zamawiałem asfalt :D
Hłudno- zamawiałem asfalt :D © miciu222145
Dystans100.18 km Czas03:43 Vśrednia26.95 km/h VMAX58.73 km/h Podjazdy790 m
Tętnośr.150 TętnoMAX182 Kalorie 1645 kcal Temp.32.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 213/5474. "Byle do przodu".
Kategoria 100 i więcej
Tak nie bardzo wiedziałem gdzie jechać, więc kombinowałem na bieżąco: Rzeszów-Albigowa-Husów-Tarnawka-Szklary-Grzegorzówka-Borówki-Chmielnik-Tyczyn-Rzeszów. Zdjęć nie ma, bo jakoś nic mi w oko nie wpadło.
Dystans110.32 km Czas07:25 Vśrednia14.87 km/h VMAX40.14 km/h Podjazdy770 m
Tętnośr.103 TętnoMAX135 Kalorie 865 kcal Temp.36.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 206/5467. Bałkany '24. 15. "Budapeszt".
Noc z tych lepszych, chociaż nad ranem zaczęło wiać i nie chciało przestać. Na szczęście głównie w plecy. Przed nami szlak Balaton-Budapeszt, więc dopóki będziemy się go trzymać, dopóty będzie jakaś infrastruktura dla nas. I jechało się całkiem fajnie, aż do jeziora Velence. Tam nieco zmodyfikowaliśmy trasę, bo szlak prowadził strasznie naokoło, a nas troszkę ograniczał czas. Jak to przed stolicą ruch bardzo duży, ale już w samym Budapeszcie zjeżdżamy nad Dunaj, gdzie odwiedzamy jakąś knajpę. Jedzenie może nie najtańsze, ale za to średnie :D Pora zmierzyć się z kolejną stolicą i zaglądnąć do centrum. Ostatnio to byłem tutaj na dworcu. Jak zwykle zamieszanie, jazda pod prąd, to na czerwonym- samo życie :D Kupujemy pamiątki i zbieramy się na dworzec, który nie wiadomo gdzie jest. Znajdujemy go jednak, a tam awaria informacji dla pasażerów. Żeby cokolwiek się dowiedzieć trzeba obskoczyć wszystkie stanowiska- piękna wizytówka przed ludźmi z całego świata. Nawet jeden francuz szukał u mnie pomocy, a ja sam nic nie wiedziałem, no szok. Autobus przyjechał 20 minut po czasie, a wyjechał jeszcze bardziej opóźniony. Jak zaczęliśmy z problemami, tak też skończyliśmy. Brak bagażnika na rowery, to pikuś, bo w luku bagażowym było miejsce. Grzesiek kupował bilet przez aplikację i nie zauważył, że aplikacja podsunęła Mu moje dane. Dlaczego? Bo wcześniej kupował bilety dla nas obu na kurs, który odwołano. Kierowcy stwierdzili, że nic się nie da zrobić i mogę jechać tylko ja. Ich zasranym obowiązkiem było po prostu sprzedać bilet, mimo, że było już po odjeździe. Nerwy, wkurwienie i samotna, nocna podróż do Rzeszowa. Dotarłem ok. 5 i z dworca pojechałem prosto do domu przespać się trochę. Co zrobił Grzesiek? Kupił bilet na autobus do Krakowa i dalej już pociągiem. Sprawa z Flixbusem w toku.
Małe podsumowanie. 
Przejechaliśmy około 1530 km, w 14 pełnych dni, pokonaliśmy 11 815 m podjazdów. Odwiedziliśmy 5 krajów, z czego Macedonia i Grecja była dla mnie nowością. Albania i Macedonia, to totalna dzicz na drogach i kopcące Mercedesy w każdym możliwym wydaniu. Serbia ciut lepiej, jak małpy za kierownicą. Wszyscy ludzie na których trafiliśmy byli dla nas mili, na Węgrzech tylko na cyganów trzeba uważać. Bałkany pełne są porzuconych psów i kotów. Większość jest łagodna i chodzi, żebrając o jedzenie. Małe psy, czy koty atakują z różnych przypadkowych miejsc. Jak na tyle krajów, to wziąłem tylko Euro- w Albanii trochę wymieniłem, w Grecji nic nie robiłem. W Macedonii w pierwszym napotkanym sklepiku zapłaciliśmy albańskimi lekami, a Euro wymieniliśmy na Denary. W Serbii (Dinar) bankomat, to samo na Węgrzech (Lir). Większość zakupów opłaciłem Revolutem i jak zwykle bez problemów.



Już w Budapeszcie.
Już w Budapeszcie. © miciu222145

Nad Dunajem w Budapeszcie.
Nad Dunajem w Budapeszcie. © miciu222145

Wielka Hala Targowa, Budapeszt.
Wielka Hala Targowa, Budapeszt. © miciu222145

W centrum Budapesztu.
W centrum Budapesztu. © miciu222145

Niebo w ciasnych uliczkach Budapesztu.
Niebo w ciasnych uliczkach Budapesztu. © miciu222145
Dystans111.30 km Czas06:50 Vśrednia16.29 km/h VMAX38.04 km/h Podjazdy496 m
Tętnośr.105 TętnoMAX141 Kalorie 1630 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 205/5466. Bałkany '24. 14. "Balaton".
Co było nie tak tej nocy? Otóż pod namiotem miałem kilka dziur jakiegoś zwierzątka. To właśnie zwierzątko próbowało się w nocy wydostać i skrobało w podłogę namiotu :D Kolejna noc do kitu. Ruszamy wzdłuż Dunaju do elektrowni atomowej w Paks. To by było na tyle jeśli chodzi o spokojną jazdę na dzisiaj. Dalej drogi już niekoniecznie były wyłącznie dla rowerzystów, a nawierzchnia i zachowania kierowców były bardzo słabe. Podjazdy jak były, to raczej niewielkie. Dotarliśmy wreszcie nad Balaton. Nadciągające chmury nie wróżyły nic dobrego, ale tylko pokropiło. Dostać się nad wodę, to jakiś koszmar. To jakieś tory, to dostęp ogrodzony i płatny. Plaża publiczna bidniutka, a zrujnowane ośrodki nie zachęcają żeby tutaj zostać. Chyba trafiliśmy w jakieś słabe miejsce, bo chyba nie wszędzie tak jest. Kolejny cel odhaczony, trzeba znaleźć jakieś boisko. Wjeżdżamy na szlak Balaton- Budapeszt i przy wiacie dla rowerzystów znajdujemy piękne boisko. Oczywiście jeszcze chwilowo zajęte. Mamy prąd i to w zasadzie tyle. Znwou chwilkę pada, ale to by było na tyle.

Nad Balatonem z burzami na horyzoncie.
Nad Balatonem z burzami na horyzoncie. © miciu222145

Balaton zdobyty.
Balaton zdobyty. © miciu222145

Burze poszły, zrobiło się ładnie.
Burze poszły, zrobiło się ładnie. © miciu222145
Dystans119.36 km Czas07:03 Vśrednia16.93 km/h VMAX33.21 km/h Podjazdy174 m
Tętnośr.105 TętnoMAX137 Kalorie 1720 kcal Temp.34.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 204/5465. Bałkany '24. 13. "Magyarország".
Noc cicha i spokojna. Rano jeszcze skorzystaliśmy z dobrodziejstw jakie nam udostępniono i ruszyliśmy w stronę Węgierskiej granicy. Po 20 km jesteśmy już w EU- wreszcie mam internet i nie muszę szukać wifi. Jak Węgry, to i płasko. Tak właśnie było- pola i płasko po horyzont. W pierwszym miasteczku namierzamy bankomat, co by gotówkę podjąć. Moja kolej- wkładam kartę, wybieram 19 000 forintów, wklepuję pin i.....zły pin. Przy trzeciej próbie zeżre mi kartę po ptokach. Ja się wkurwiam, ludzie się śmieją, więc kończę zabawę. Debil ze mnie, zamiast Revoluta użyłem innej karty :D Teraz wszystko gra- pin był dobry, tylko karta była zła. Kolejne kilkadziesiąt kilometrów było nudne, ale kierowcy jacyś ostrożniejsi, a jechaliśmy głównie drogami rowerowymi. W miejscowości Baja wbijamy nad Dunaj na szlak Eurovelo 6. Zaczyna się on nad Atlantykiem we Francji, a kończy nad Morzem Czarnym w Rumunii. Czyli w Rumunii i na trasie Wiedeń- Bratysława już nim jechałem. Od razu pojawia się poważna restauracja. Coś my się nażarli to szok: gulasz, później sernik, kawa, piwo, następnie piwo i na koniec piwo. Upał jak był, tak nic się nie zmieniło. Jedziemy wzdłuż tego Dunaju, zmieniamy stronę i nagle asfalt zamienia się w piach. Troszkę objedziemy i będzie git. W wiosce Gerjen mamy boisko, oczywiście jeszcze zajęte. Trening się kończy, więc gadamy z chłopakami i dostajemy po browarze :D Noc nadciąga, więc nie ma co zwlekać. Popełniłem srogi błąd przy rozbijaniu się, ale o tym później.

Węgierski wiatrak.
Węgierski wiatrak. © miciu222145

Można godnie podróżować, Węgry.
Można godnie podróżować, Węgry. © miciu222145

Knajpa dosyć wypasiona.
Knajpa dosyć wypasiona. © miciu222145

Jak Węgry, to gulasz być musi.
Jak Węgry, to gulasz być musi. © miciu222145

Serniczek na deserek.
Serniczek na deserek. © miciu222145
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status