Wpisy archiwalne w kategorii
100 i więcej
Dystans całkowity: | 44278.62 km (w terenie 2247.00 km; 5.07%) |
Czas w ruchu: | 2144:21 |
Średnia prędkość: | 20.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 84.00 km/h |
Suma podjazdów: | 329417 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (83 %) |
Suma kalorii: | 772572 kcal |
Liczba aktywności: | 356 |
Średnio na aktywność: | 124.38 km i 6h 01m |
Więcej statystyk |
Dystans141.73 km Czas08:54 Vśrednia15.92 km/h VMAX49.55 km/h Podjazdy567 m
Odcinek 201/5462. Bałkany '24. 10. "Złodziej wieczorową porą".
Poranek przyniósł niewyobrażalne wręcz wieści- doszło do kradzieży. Z przedsionka namiotu zniknął klapek Grześka, do tego lewy. Słyszałem nad ranem jakiegoś zwierzaka przy namiocie i to prawdopodobnie on dopuścił się tego haniebnego czynu. mimo tych wydarzeń trzeba jechać dalej. Dzień minął pod znakiem dużego ruchu i niestety zbyt głównych dróg, ale jest to oznaka zbliżania się do stolicy Serbii. W miasteczku Lapovo zatrzymujemy się tylko na obiad i dłuższą przerwę. Dzisiejszą noc spędzimy w apartamencie w mieście Smederevo nad Dunajem. Miał być luksusowy, a na na nasze warunki, to był średni- ale nie ma co narzekać. Ogarniamy co tam trzeba i idziemy jeść. Przywieźli żarcie z restauracji, do tego schłodzony arbuz i piwo. Jaki był tego efekt? Tak się nażarłem, że nie mogłem spać.
Most drogowo- kolejowy, taki ze szlabanami. © miciu222145
W Serbii bez zmian. © miciu222145
Porządna Serbska kolacja. © miciu222145
Most drogowo- kolejowy, taki ze szlabanami. © miciu222145
W Serbii bez zmian. © miciu222145
Porządna Serbska kolacja. © miciu222145
Dystans121.81 km Czas06:59 Vśrednia17.44 km/h VMAX46.46 km/h Podjazdy682 m
Odcinek 200/5461. Bałkany '24. 9. "Wykończeni".
Takiej nocy, to dawno nie miałem. Przez pieprzonego psa spałem bardzo mało. Zegarek twierdził, że spałem ciulowo i mam się nie przemęczać :D Oczywiście, tak będzie. Upał był, ale bez górek nie poniewierało tak bardzo- solidny podjazd pojawił się na koniec dnia. Wszystkie drogowskazy kierowały nas dzisiaj na miasto Nisz i w końcu do niego dotarliśmy, mimo iż kierowcy traktowali nas jakby nas nie było. W mieście Aleksinac chcieliśmy zjeść obiad, ale były same bary otwarte, bo to niedziela była. Zrobiliśmy zakupy w piekarni i jedziemy dalej. Podczas robienia ostatnich zakupów porozmawiałem sobie o naszej podróży z klientem, który tłumaczył z angielskiego moją rozmowę z panią kasjerką :D Google twierdziły, że w niedalekiej wiosce jest jakieś boisko na uboczu- jedziemy go szukać. Trochę kluczenia i oto jest- między polami, z wyschniętą na wiór trawą. Była nawet kran z którego leciała woda, ale nasza radość nie trwała zbyt długo. Była to resztka wody jaka zalegała w rurach. Tym oto sposobem nie mieliśmy dostępu ani do wody, ani do prądu. Na szczęście mamy solidne zapasy. Cisza, spokój, może się wyśpimy.
Na szlaku EV11. © miciu222145
Serbskie klimaty. © miciu222145
Gór coraz mniej, Serbia. © miciu222145
Nasze Serbskie boisko. © miciu222145
Na szlaku EV11. © miciu222145
Serbskie klimaty. © miciu222145
Gór coraz mniej, Serbia. © miciu222145
Nasze Serbskie boisko. © miciu222145
Dystans119.42 km Czas07:14 Vśrednia16.51 km/h VMAX56.02 km/h Podjazdy920 m
Odcinek 199/5460. Bałkany '24. 8. "Witamy w Serbii".
Noc nie była za ciepła, ale cholernie wiało, przez co co chwilę się budziłem. Pora się zbierać na kolejny etap. Zapowiada się kolejny gorący dzień, ale już w innym kraju- po 6 km wjeżdżamy do Serbii. Jest to moja druga wizyta w tym kraju, podobnie było z Albanią. Czym wita nas Serbia? Zajebistym podjazdem, podczas którego podwajamy naszą wysokość. Mamy jednak przewodnika- do połowy prowadzi piesio, który jak tylko się napił, to wrócił do siebie, na posterunek policji. Coś my sobie podjechali, to sobie teraz zjedziemy. Teraz będziemy jechać już tylko doliną, więc raczej płasko, a nawet w dół. To wzdłuż rzeki, to starą drogą przy autostradzie. Zjeżdżamy do miasteczka Vladicin Han, gdzie jemy pyszny obiad i prosimy o dobre piwo. Dostajemy Heinekena :( I tutaj szok- smakuje jak normalne piwo, nie to co u nas. Wracamy na drogę, może wykręcimy jakiś fajny dystans. No i jechało się dobrze, ale wieczór tuż, tuż. Trzeba się gdzieś osiedlić. Jest jakaś szkoła, część budynków w ruinie, do tego dookoła gospodarstwa. Rozbijamy się nieopodal wiat w przyszkolnym parku i zostajemy zaatakowani... przez dwa malusie kotki. Dostały żarcie i później gdzieś zniknęły. Była za to woda i można było się normalnie umyć. Po zmroku jak ktoś tam zaglądnął, to mógł się zdziwić. Już prawie usnąłem, gdy przylazł jakiś szczekający sierściuch i szczekał pół nocy. słuchawki w uszy i usnąłem, Grzesiek rozwalił płot i ganiał tego psa ze sztachetą :D
Ostatni poranek w Macedonii. © miciu222145
Serbia wiat nas górami. © miciu222145
Serbski pies przewodnik. © miciu222145
Wreszcie bardziej płasko. © miciu222145
Jak Serbia, to i tunele. © miciu222145
Ostatni poranek w Macedonii. © miciu222145
Serbia wiat nas górami. © miciu222145
Serbski pies przewodnik. © miciu222145
Wreszcie bardziej płasko. © miciu222145
Jak Serbia, to i tunele. © miciu222145
Dystans100.99 km Teren2.00 km Czas06:53 Vśrednia14.67 km/h VMAX52.21 km/h Podjazdy946 m
Odcinek 198/5459. Bałkany '24. 7. "Bo kogoś Skopje".
To była jedna z zimniejszych nocy, ale słońce dosyć szybko poczyniło upał. Na początek trochę podjazdu, a później już głównie w dół. W planach mamy odwiedzić Kanion Matka, czyli musimy dorzucić 8 km. Poczułem się tam jak nad Soliną :D Autobus na autobusie na przyciasnym parkingu. Do tego tłumy ludzi i przeciskanie się między nimi. Oparliśmy rowrey o ogrodzenie i poszedłem na zwiady- tłumy dość szybko mnie zniechęciły, ciężko się ruszyć. Jak wróciłem, okazało się, że miała miejsce mała rozróba. Bo rowery były za blisko straganu z lodami i sprzedawca zaczął przestawiać rowery. O co to, to nie, tak nie będzie- dopiero groźba wezwania policji uspokoiła atmosferę. Nic tu po nas, może i pięknie, ale komercja zabiła to miejsce. W piekarni zjadam przepysznego burka i uciekamy. Kolejne na trasie jest Skopje, czyli kolejna europejska stolica. Dzięki drogom rowerowym nie jest źle, ale i tak uciekamy nad rzekę, tam mamy spokój i ciszę. Łatwo już było, teraz konkretnie pod górę. Podziwiamy krajobrazy i utylizację odpadów, czyli zwykłe podpalanie dzikich wysypisk. A Ty unijny szaraku martw się o ekologię :D Po tygodniu spotykamy pierwszego sakwiarza- jest to Kanadyjczyk mieszkający w rosji. Troszkę utyrani jesteśmy, zaledwie kilka kilometrów od serbskiej granicy i mamy potężny park- tutaj zostajemy. Jest dostęp do wody, a o bezpieczeństwo zadba mama- pies z piątką małych. Oczywiście było za spokojnie, więc na "nasz" stolik wpieprzyła się madka z bachorami- darcie ryja do zmroku. Tyle miała do wyboru, to przylazła do nas :(
Poranek w Macedonii. © miciu222145
Kanion Matka, Macedonia. © miciu222145
Taki to skrót, Albańskie artefakty w Macedonii © miciu222145
Skopje. © miciu222145
W Skopje. © miciu222145
Skopje, Macedonia Północna. © miciu222145
Popołudniowy wypał śmieci. © miciu222145
Piękny schowek na narzedzia :D © miciu222145
Blask bije od niego ogromny. © miciu222145
Jesteśmy pilnowani. © miciu222145
Poranek w Macedonii. © miciu222145
Kanion Matka, Macedonia. © miciu222145
Taki to skrót, Albańskie artefakty w Macedonii © miciu222145
Skopje. © miciu222145
W Skopje. © miciu222145
Skopje, Macedonia Północna. © miciu222145
Popołudniowy wypał śmieci. © miciu222145
Piękny schowek na narzedzia :D © miciu222145
Blask bije od niego ogromny. © miciu222145
Jesteśmy pilnowani. © miciu222145
Dystans107.51 km Teren3.00 km Czas07:13 Vśrednia14.90 km/h VMAX62.72 km/h Podjazdy1120 m
Odcinek 197/5458. Bałkany '24. 6. "Krzoki".
No nie wyspałem się, czyli raczej norma. Do tego po 4 wyjec z meczetu zaczął zawodzić jak opętany. Wszystko mokre, poranek z tych rześkich. Pół dnia mamy w zasadzie jeden podjazd, a jedziemy przez tereny nie byle jakie bo przez Park Narodowy Mawrowo, piękne miejsce. Jedziemy cały czas wzdłuż rzeki pośród gór, człowiek zdaje się taki malutki w ich obliczu. Tymi magicznymi drogami docieramy do Jeziora Mawrowo. Jest miasteczko może coś zjemy, no nie bardzo. Komercha pełną gębą, więc ceny mocno przesadzone. Piękne tereny nagle się skończyły i mamy oto główną drogę- ruch jak na autostradzie. Zostawmy to na później, jest knajpa, jedziemy. Lokal prawie pusty, ceny umiarkowane, pyszne jedzenie, miła obsługa, idealny odpoczynek. Pora zmierzyć się z drogą, a nie było tak źle. Dlaczego? Do samego Gostivaru było ostro w dół- 12 km rozpusty. Robimy zakupy w kolejnym miasteczku i trochę nas zastanawia nadmiar Albańskich flag, w końcu to Macedonia. W sklepie się dowiadujemy, że to Albania nie Macedonia, no lekki szok. Na koniec dnia jesteśmy w strasznie kiepskim miejscu- same firmy, główne drogi i lasy. Zjeżdżamy na szutrówkę i szukamy, szukamy i na skraju lasu lądujemy w rzeczonych krzokach. Właścieiwe, to na kawałku trawy, ale były i krzoki, dawno nie mieliśmy takiego noclegu. Może przeżyjemy.
Jezioro Debar, Macedonia. © miciu222145
Macedonia raczy nas takimi widokami. © miciu222145
Wjazd do parku Mawrowo. © miciu222145
Park Narodowy Mawrowo. © miciu222145
Nie wiem, czy się ruszymy po tym. © miciu222145
Cieszmy się górami, póki są, Macedonia. © miciu222145
Albańczycy się panoszą. © miciu222145
Jezioro Debar, Macedonia. © miciu222145
Macedonia raczy nas takimi widokami. © miciu222145
Wjazd do parku Mawrowo. © miciu222145
Park Narodowy Mawrowo. © miciu222145
Nie wiem, czy się ruszymy po tym. © miciu222145
Cieszmy się górami, póki są, Macedonia. © miciu222145
Albańczycy się panoszą. © miciu222145
Dystans107.73 km Czas06:37 Vśrednia16.28 km/h VMAX57.90 km/h Podjazdy957 m
Odcinek 196/5457. Bałkany '24. 5. "Macedonia Północna".
Noc minęła spokojnie i przywitał nas poranek całkiem jak inne, czyli cieplutko, 18 stopni. Nadmiar wypitego wieczorem piwa troszkę dawał o sobie znać, ale podczas jazdy wszystko minęło. Jedziemy wzdłuż Jeziora Ochrydzkiego i po zaledwie 3 km przekraczamy granicę, po kolejnych 5 km gubię się. Ja sam, a świat taki wielki. Na podjeździe poszedłem oglądnąć jakiś pomnik, gdy Grzesiek w tym czasie minął mnie i nie zauważył. Kiepska sytuacja, więc czekam. Za mną cisza, przede mną cisza. No to ciul, jadę, jakoś to będzie. Z albańskiej sieci się nie dodzwonię, więc zmieniam na macedońską. Sukces, muszę nadrobić jakieś 8 km :D No to lecę wzdłuż pasma Galiczica i jeziora Ochrydzkiego. Już razem jedziemy przez Ochryd do Strugi. Zanosi się na deszcz, więc wpadamy do knajpy coś zjeść. Mamy też nauczkę- nie znamy ceny, nie kupujemy. Tak nas orżnęli na piwie- naiwni turyści :D Pól miasta stoi w korku i nie wiemy dlaczego- zaraz się dowiemy. Albańczycy organizują kilka wesel na raz, czują się jak u siebie. Każde to kilkanaście trąbiących i blokujących ruch samochodów. Cyrk na kółkach. Wreszcie błoga cisza, tylko idioci za kierownicą, dla których nie istniejemy. Trzymamy się wysokości, więc chwilowo jest w miarę płasko. To rzeka, to jezioro, do tego pogoda troszkę się na nas obraziła, ale jest dobrze. Docieramy do miasteczka Debar nad Jeziorem Debar :D Zaglądamy na miejscowy stadion akurat podczas treningu. Klubowy działacz oraz trener nie widzą problemu, byśmy przenocowali właśnie tam. Raczej nikt nam nie przeszkodzi, no i mamy dostęp do wody.
Jezioro Ochrydzkie o poranku. © miciu222145
Bałkański zestaw obowiązkowy. © miciu222145
Pogranicze albańsko- macedońskie. © miciu222145
Chłodniej, ale nadal pięknie, Macedonia. © miciu222145
Cały czas wzdłuż rzeki, Macedonia. © miciu222145
Jest woda, jest i prąd. © miciu222145
Jezioro Ochrydzkie o poranku. © miciu222145
Bałkański zestaw obowiązkowy. © miciu222145
Pogranicze albańsko- macedońskie. © miciu222145
Chłodniej, ale nadal pięknie, Macedonia. © miciu222145
Cały czas wzdłuż rzeki, Macedonia. © miciu222145
Jest woda, jest i prąd. © miciu222145
Dystans103.23 km Czas06:48 Vśrednia15.18 km/h VMAX60.40 km/h Podjazdy1022 m
Odcinek 195/5456. Bałkany '24. 4. "Jezioro Ochrydzkie".
W nocy nic nas nie zechlało, więc całkiem spoko. Jesteśmy w górach, więc pierwsze pół dnia, to zmaganie z podjazdami- niestety od rana upał nie dawał wytchnienia. Tak sobie nabijamy przewyższenia, ale jedzie się dobrze. Ja odespałem tyle ile się dało, a Grzesiek po odstawieniu jednego leku wraca do sił. Potężnym zjazdem wjeżdżamy do Korczy. Pora obiadowa, więc pora na żarełko. Później pakujemy się na dworzec autobusowy- bardzo cywilizowany budynek. Ogarniamy się, ładujemy co się da i odpoczywamy. Od teraz mamy względnie płasko, ale samochodów na drodze przybyło z racji mocno turystycznego miejsca do którego jedziemy. Zjeżdżamy do miasteczka Pogradec, a przed nami burza masakruje pobliskie szczyty, na szczęście przeszła bokiem. Przed nami perła Bałkanów, czyli Jezioro Ochrydzkie. Na podziwianie przyjdzie jeszcze czas. Nam się kończy dzień, a noclegu jakoś nie widać. Nagle zauważamy kemping i postanawiamy spytać o cenę. Cena była śmieszna, więc zostajemy w cywilizacji.
Poranek po Albańsku. © miciu222145
Stylowa stodoła. © miciu222145
Albańskie krajobrazy. © miciu222145
Zjechali, to pora na podjazd. © miciu222145
Napotkany Kościółek. © miciu222145
Skromne wnętrze Kościółka. © miciu222145
Pogradec i burza przed nami. © miciu222145
Jezioro Ochrydzkie. © miciu222145
Poranek po Albańsku. © miciu222145
Stylowa stodoła. © miciu222145
Albańskie krajobrazy. © miciu222145
Zjechali, to pora na podjazd. © miciu222145
Napotkany Kościółek. © miciu222145
Skromne wnętrze Kościółka. © miciu222145
Pogradec i burza przed nami. © miciu222145
Jezioro Ochrydzkie. © miciu222145
Dystans117.00 km Czas04:33 Vśrednia25.71 km/h VMAX63.01 km/h Podjazdy1250 m
Odcinek 179/5440. "Jakiś plan był".
Tylko po drodze się okazało, że troszkę zaszalałem i trzeba nieco skrócić trasę: Rzeszów-Niechobrz-Przedmieście Czudeckie-Czudec-Pstrągowa-Łętownia-Strzyżów-Dobrzechów-Wiśniowa-Stępina. Tam odwiedziłem najdłuższy na świecie naziemny schron kolejowy. Chował tam pociąg pewien austriacki akwarelista. Trochę gorąco, a za sprawą podjazdów, to będzie jeszcze bardziej: Jaszczurowa-Wielopole Skrzyńskie-Nawsie Bania-Pstrągowa-Czudec-Wyżne-Siedliska-Rzeszów. Drugą połowę miałem z wiatrzyskiem w plecy, czyli tak jak planowałem.
Największy na świecie garaż na pociąg- Stępina. © miciu222145
Pogórza smak. © miciu222145
Największy na świecie garaż na pociąg- Stępina. © miciu222145
Pogórza smak. © miciu222145
Dystans104.49 km Czas04:02 Vśrednia25.91 km/h VMAX68.29 km/h Podjazdy1129 m
Odcinek 172/5433. "Szoska z rana"
Rano niby było chłodniej, ale 24 stopnie, to żaden chłodek. Do tego wzmagał się wiatr, ale na koniec wiało mi w plecy: Rzeszów-Malawa-Magdalenka-Cierpisz-Zabratówka-Trnawka-Widaczów-Laskówka-Bachórz-Dynów-Ujazdy-Błażowa-Borek Stary-Kielnarowa-Tyczyn-Rzeszów. Trochę sponiewierało, ale sił jeszcze nie odzyskałem do końca.
Na Magdalence. © miciu222145
Stawy w Tarnawce. © miciu222145
Na granicy Pogórza Przemyskiego i Dynowskiego. © miciu222145
Przerwa w Błażowej. © miciu222145
Na Magdalence. © miciu222145
Stawy w Tarnawce. © miciu222145
Na granicy Pogórza Przemyskiego i Dynowskiego. © miciu222145
Przerwa w Błażowej. © miciu222145
Dystans101.69 km Czas03:54 Vśrednia26.07 km/h VMAX54.54 km/h Podjazdy763 m
Odcinek 165/5426. "Z ptaszkiem w dłoni".
Mało sympatyczny wiatr sprawił, że trzeba było pojechać tak, żeby na powrocie choć trochę wiało w plecy. No to będzie pod górkę, ale tylko do połowy :D Moż jeszcze nie pizga strasznie, ale nie ułatwia: Rzeszów-Niechobrz-Zgłobień-Wola Zgłobieńska-Iwierzyce-Zagorzyce. Drogi wybieram różnie- czasem zawrotka, czasem szuter. Ogólnie docieram tam gdzie chciałem, czyli pod Krzyż III tysiąclecia koło Ropczyc. Po zjeździe do samych Ropczyc o podjazdy już ciężko, no i powiewa w plecy :) Borek Wielki-Bratkowice-Mrowla. Na śrdku drogi siedzi jakiś nielot- przynajmniej zdejmę go z drogi. Jakiś otępiały, po dawce wody nieco odżył, ale został siedzieć w trawie. Przez Rudną Wielką do Rzeszowa.
Tak średnio wybrałem :D © miciu222145
Krzyż 3 tysiąclecia koło Ropczyc. © miciu222145
Próba ratunku. © miciu222145
Tak średnio wybrałem :D © miciu222145
Krzyż 3 tysiąclecia koło Ropczyc. © miciu222145
Próba ratunku. © miciu222145