Wpisy archiwalne w kategorii
Serbia
Dystans całkowity: | 1131.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 66:46 |
Średnia prędkość: | 16.95 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.79 km/h |
Suma podjazdów: | 5019 m |
Maks. tętno maksymalne: | 154 (77 %) |
Maks. tętno średnie: | 109 (55 %) |
Suma kalorii: | 15540 kcal |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 125.75 km i 7h 25m |
Więcej statystyk |
Dystans119.36 km Czas07:03 Vśrednia16.93 km/h VMAX33.21 km/h Podjazdy174 m
Odcinek 204/5465. Bałkany '24. 13. "Magyarország".
Noc cicha i spokojna. Rano jeszcze skorzystaliśmy z dobrodziejstw jakie nam udostępniono i ruszyliśmy w stronę Węgierskiej granicy. Po 20 km jesteśmy już w EU- wreszcie mam internet i nie muszę szukać wifi. Jak Węgry, to i płasko. Tak właśnie było- pola i płasko po horyzont. W pierwszym miasteczku namierzamy bankomat, co by gotówkę podjąć. Moja kolej- wkładam kartę, wybieram 19 000 forintów, wklepuję pin i.....zły pin. Przy trzeciej próbie zeżre mi kartę po ptokach. Ja się wkurwiam, ludzie się śmieją, więc kończę zabawę. Debil ze mnie, zamiast Revoluta użyłem innej karty :D Teraz wszystko gra- pin był dobry, tylko karta była zła. Kolejne kilkadziesiąt kilometrów było nudne, ale kierowcy jacyś ostrożniejsi, a jechaliśmy głównie drogami rowerowymi. W miejscowości Baja wbijamy nad Dunaj na szlak Eurovelo 6. Zaczyna się on nad Atlantykiem we Francji, a kończy nad Morzem Czarnym w Rumunii. Czyli w Rumunii i na trasie Wiedeń- Bratysława już nim jechałem. Od razu pojawia się poważna restauracja. Coś my się nażarli to szok: gulasz, później sernik, kawa, piwo, następnie piwo i na koniec piwo. Upał jak był, tak nic się nie zmieniło. Jedziemy wzdłuż tego Dunaju, zmieniamy stronę i nagle asfalt zamienia się w piach. Troszkę objedziemy i będzie git. W wiosce Gerjen mamy boisko, oczywiście jeszcze zajęte. Trening się kończy, więc gadamy z chłopakami i dostajemy po browarze :D Noc nadciąga, więc nie ma co zwlekać. Popełniłem srogi błąd przy rozbijaniu się, ale o tym później.
Węgierski wiatrak. © miciu222145
Można godnie podróżować, Węgry. © miciu222145
Knajpa dosyć wypasiona. © miciu222145
Jak Węgry, to gulasz być musi. © miciu222145
Serniczek na deserek. © miciu222145
Węgierski wiatrak. © miciu222145
Można godnie podróżować, Węgry. © miciu222145
Knajpa dosyć wypasiona. © miciu222145
Jak Węgry, to gulasz być musi. © miciu222145
Serniczek na deserek. © miciu222145
Dystans124.72 km Czas07:38 Vśrednia16.34 km/h VMAX49.05 km/h Podjazdy496 m
Odcinek 203/5464. Bałkany '24. 12. "Dobrzy ludzie".
Oczywiście światła na stadionie świeciły całą noc. Nie wiem po co, ale kompletnie to nie przeszkadzało. Nad ranem straszliwie darło się jakieś zwierzę, pierwszy raz coś takiego słyszałem. Nie wiedziałem czy zostać na miejscu, czy spier!@lać :D Jadąc do Nowego Sadu mamy jeszcze kilka podjazdów, ale dalej, to już totalna płaskość. Jeśli chodzi o widoki, to najlepsze już chyba za nami, a przynajmniej dzisiaj. Tak się turlamy w tym upale od miasta do miasta, od sklepu do sklepu. Tym mozolnym sposobem docieramy do Starej Moravicy. Park wodny odpada jako nocleg, ale pobliskie boisko nadaje się idealnie. Już tradycyjnie trwa akurat trening. Alex, czyli węgierski Serb, były zawodnik, bardzo się zainteresował naszą podróżą, o sobie też wiele nam opowiedział. Na koniec zostawił nam klucz do jednego z budynków. Mamy prysznic, prądu pod dostatkiem, a w lodówce gratisowa woda i piwko 0 %. Takiego zakończenia dnia nam trzeba było, choć kompletnie się go nie spodziewaliśmy.
Twierdza Petrovaradin, Novy Sad, Serbia. © miciu222145
Dunaj w Nowym Sadzie. © miciu222145
Śmieci w chmurze, typowe Bałkany. © miciu222145
Tutaj akurat dowozili świeże śmieci- zdechnąć można było.
Baćka Topola i jej zabytki. © miciu222145
Na robocie. © miciu222145
Grzesiek w końcu nabył nowe papucie, znaczy się klapki, produkcji tureckiej.
Twierdza Petrovaradin, Novy Sad, Serbia. © miciu222145
Dunaj w Nowym Sadzie. © miciu222145
Śmieci w chmurze, typowe Bałkany. © miciu222145
Tutaj akurat dowozili świeże śmieci- zdechnąć można było.
Baćka Topola i jej zabytki. © miciu222145
Na robocie. © miciu222145
Grzesiek w końcu nabył nowe papucie, znaczy się klapki, produkcji tureckiej.
Dystans110.58 km Czas07:30 Vśrednia14.74 km/h VMAX59.79 km/h Podjazdy780 m
Odcinek 202/5463. Bałkany '24. 11. "Beograd".
Obżeranie się przed snem, to był fatalny pomysł. Spałem tyle co nic, a przed nami ciężki dzień. Upał, duży ruch i jazda po stolicy, czy Belgradzie. Dojazd do dużych miast, to zawsze udręka, ale trochę pomagały drogi rowerowe. Jednak samo centrum, to drogowy dramat z pchającymi się kierowcami, tramwajami i trolejbusami. Ostatni było chyba ciut łatwiej, bo byliśmy już tutaj, ale tylko na nocleg. Z samego centrum uciekliśmy nad samą rzekę, ale nie trwało to długo i trzeba było wrócić na drogę. Na szczęście była to już boczna droga z mniejszym ruchem. Koło Nowego Sadu znajdujemy boisko. Rozmawiamy z lokalsami i rozbijamy się w kąciku. Mamy tylko nadzieję, że oświetlenie wyłączą jak skończą trening :D
Drugie śniadanko. © miciu222145
Cerkiew Św. Marka w Belgradzie. © miciu222145
Serbski Parlament. © miciu222145
Opuszczamy Belgrad. © miciu222145
Trening czy nocleg? © miciu222145
Drugie śniadanko. © miciu222145
Cerkiew Św. Marka w Belgradzie. © miciu222145
Serbski Parlament. © miciu222145
Opuszczamy Belgrad. © miciu222145
Trening czy nocleg? © miciu222145
Dystans141.73 km Czas08:54 Vśrednia15.92 km/h VMAX49.55 km/h Podjazdy567 m
Odcinek 201/5462. Bałkany '24. 10. "Złodziej wieczorową porą".
Poranek przyniósł niewyobrażalne wręcz wieści- doszło do kradzieży. Z przedsionka namiotu zniknął klapek Grześka, do tego lewy. Słyszałem nad ranem jakiegoś zwierzaka przy namiocie i to prawdopodobnie on dopuścił się tego haniebnego czynu. mimo tych wydarzeń trzeba jechać dalej. Dzień minął pod znakiem dużego ruchu i niestety zbyt głównych dróg, ale jest to oznaka zbliżania się do stolicy Serbii. W miasteczku Lapovo zatrzymujemy się tylko na obiad i dłuższą przerwę. Dzisiejszą noc spędzimy w apartamencie w mieście Smederevo nad Dunajem. Miał być luksusowy, a na na nasze warunki, to był średni- ale nie ma co narzekać. Ogarniamy co tam trzeba i idziemy jeść. Przywieźli żarcie z restauracji, do tego schłodzony arbuz i piwo. Jaki był tego efekt? Tak się nażarłem, że nie mogłem spać.
Most drogowo- kolejowy, taki ze szlabanami. © miciu222145
W Serbii bez zmian. © miciu222145
Porządna Serbska kolacja. © miciu222145
Most drogowo- kolejowy, taki ze szlabanami. © miciu222145
W Serbii bez zmian. © miciu222145
Porządna Serbska kolacja. © miciu222145
Dystans121.81 km Czas06:59 Vśrednia17.44 km/h VMAX46.46 km/h Podjazdy682 m
Odcinek 200/5461. Bałkany '24. 9. "Wykończeni".
Takiej nocy, to dawno nie miałem. Przez pieprzonego psa spałem bardzo mało. Zegarek twierdził, że spałem ciulowo i mam się nie przemęczać :D Oczywiście, tak będzie. Upał był, ale bez górek nie poniewierało tak bardzo- solidny podjazd pojawił się na koniec dnia. Wszystkie drogowskazy kierowały nas dzisiaj na miasto Nisz i w końcu do niego dotarliśmy, mimo iż kierowcy traktowali nas jakby nas nie było. W mieście Aleksinac chcieliśmy zjeść obiad, ale były same bary otwarte, bo to niedziela była. Zrobiliśmy zakupy w piekarni i jedziemy dalej. Podczas robienia ostatnich zakupów porozmawiałem sobie o naszej podróży z klientem, który tłumaczył z angielskiego moją rozmowę z panią kasjerką :D Google twierdziły, że w niedalekiej wiosce jest jakieś boisko na uboczu- jedziemy go szukać. Trochę kluczenia i oto jest- między polami, z wyschniętą na wiór trawą. Była nawet kran z którego leciała woda, ale nasza radość nie trwała zbyt długo. Była to resztka wody jaka zalegała w rurach. Tym oto sposobem nie mieliśmy dostępu ani do wody, ani do prądu. Na szczęście mamy solidne zapasy. Cisza, spokój, może się wyśpimy.
Na szlaku EV11. © miciu222145
Serbskie klimaty. © miciu222145
Gór coraz mniej, Serbia. © miciu222145
Nasze Serbskie boisko. © miciu222145
Na szlaku EV11. © miciu222145
Serbskie klimaty. © miciu222145
Gór coraz mniej, Serbia. © miciu222145
Nasze Serbskie boisko. © miciu222145
Dystans119.42 km Czas07:14 Vśrednia16.51 km/h VMAX56.02 km/h Podjazdy920 m
Odcinek 199/5460. Bałkany '24. 8. "Witamy w Serbii".
Noc nie była za ciepła, ale cholernie wiało, przez co co chwilę się budziłem. Pora się zbierać na kolejny etap. Zapowiada się kolejny gorący dzień, ale już w innym kraju- po 6 km wjeżdżamy do Serbii. Jest to moja druga wizyta w tym kraju, podobnie było z Albanią. Czym wita nas Serbia? Zajebistym podjazdem, podczas którego podwajamy naszą wysokość. Mamy jednak przewodnika- do połowy prowadzi piesio, który jak tylko się napił, to wrócił do siebie, na posterunek policji. Coś my sobie podjechali, to sobie teraz zjedziemy. Teraz będziemy jechać już tylko doliną, więc raczej płasko, a nawet w dół. To wzdłuż rzeki, to starą drogą przy autostradzie. Zjeżdżamy do miasteczka Vladicin Han, gdzie jemy pyszny obiad i prosimy o dobre piwo. Dostajemy Heinekena :( I tutaj szok- smakuje jak normalne piwo, nie to co u nas. Wracamy na drogę, może wykręcimy jakiś fajny dystans. No i jechało się dobrze, ale wieczór tuż, tuż. Trzeba się gdzieś osiedlić. Jest jakaś szkoła, część budynków w ruinie, do tego dookoła gospodarstwa. Rozbijamy się nieopodal wiat w przyszkolnym parku i zostajemy zaatakowani... przez dwa malusie kotki. Dostały żarcie i później gdzieś zniknęły. Była za to woda i można było się normalnie umyć. Po zmroku jak ktoś tam zaglądnął, to mógł się zdziwić. Już prawie usnąłem, gdy przylazł jakiś szczekający sierściuch i szczekał pół nocy. słuchawki w uszy i usnąłem, Grzesiek rozwalił płot i ganiał tego psa ze sztachetą :D
Ostatni poranek w Macedonii. © miciu222145
Serbia wiat nas górami. © miciu222145
Serbski pies przewodnik. © miciu222145
Wreszcie bardziej płasko. © miciu222145
Jak Serbia, to i tunele. © miciu222145
Ostatni poranek w Macedonii. © miciu222145
Serbia wiat nas górami. © miciu222145
Serbski pies przewodnik. © miciu222145
Wreszcie bardziej płasko. © miciu222145
Jak Serbia, to i tunele. © miciu222145
Dystans85.21 km Czas04:16 Vśrednia19.97 km/h VMAX29.16 km/h Podjazdy200 m
Odcinek 201. Bałkany 2019. D/10. "Budapeszt".
Około 4 obudził mnie samochód, który zaparkował tuż obok naszych namiotów. Jakiś wędkarz przyjechał sobie z rana- dobrze, że nie zastawiłem namiotem dojścia do jego kładki na jeziorze. Zbieramy się i jedziemy w stronę węgierskiej granicy. Po 43 km jesteśmy na miejscu. Stajemy sobie z boku, a węgierska pani pogranicznik zostawia samochody i idzie specjalnie do nas :) Znowu w Unii i od razu widać różnicę- porządek i wszystko jakieś takie bardziej zadbane. W pierwszym większym mieście wbijamy na dworzec, taki był plan. Kilka razy byłem na Węgrzech i wiem, że jazda tutaj jest nudna, bo jest strasznie płasko. Wyrazy uznania należą się kasjerce z dworca- tak wiele pytań, po angielsku, szacun, że jej nerwy nie puściły. Po kilku godzinach jesteśmy w gorącym Budapeszcie, przy załadunku i rozładunku rowerów bardzo pomocny okazał się pewien Węgier, który również podróżował z rowerem. Na dworcu rozdawali wodę w butelkach, a karetki jeździły jak szalone. Muszę tutaj kiedyś wrócić, bo czasu starczyło nam tylko na zakupy. Tym razem prawie 5h w pociągu, oszaleć można. O 22:20 jesteśmy w Nyiregyhazie, mamy tam zaklepany nocleg. Musimy jeszcze tam dojechać, czyli 8 km na totalnym bezprawiu, dawno tyle przepisów nie złamałem. To, że było ciasno i duszno, jakoś bym wybaczył, ale, że nie było głupiego czajnika, to już przegięcie. Nocleg na -3.
Świt nad jeziorem. © miciu222145
Coraz mniej takich sprzętów. © miciu222145
Jakoś się zmieściły. © miciu222145
Dworzec w Budapeszcie. © miciu222145
Świt nad jeziorem. © miciu222145
Coraz mniej takich sprzętów. © miciu222145
Jakoś się zmieściły. © miciu222145
Dworzec w Budapeszcie. © miciu222145
Dystans152.57 km Czas08:35 Vśrednia17.78 km/h VMAX51.84 km/h Podjazdy526 m
Odcinek 200. Bałkany 2019. D/9. "Płasko, ale czy to dobrze?"
Poranna duchota była okrutna, a jechać trzeba. głowę miałem trochę poobijaną, bo tuż nad nią miałem otwarte okno i co się budziłem to ŁUP w to właśnie okno :D Troszkę w złą stronę pojechaliśmy i nie chciało nam się już wracać do centrum- jazda po tym mieście nie należy do najłatwiejszych. Przed nami jeden podjazd, a dalej już długie, płaskie proste. Idzie się zanudzić. Swoje już przejechaliśmy, więc pora znaleźć coś na nocleg. Skręcamy w drogę przy jeziorze i wbijamy się na półwysep na środku jeziora. Miejscówka fajna, ale komarów było zatrzęsienie.
Kartusz gazowy+słońce :D © miciu222145
Dunaj w Belgradzie. © miciu222145
Nabrzeże Dunaju. © miciu222145
Porzucony radiowóz w Belgradzie. © miciu222145
Typowy postój na stacji. © miciu222145
Nowy Sad. © miciu222145
W Nowym Sadzie. © miciu222145
Betonowa droga, cudownie popękana. © miciu222145
I cyk, naleweczka. © miciu222145
Kartusz gazowy+słońce :D © miciu222145
Dunaj w Belgradzie. © miciu222145
Nabrzeże Dunaju. © miciu222145
Porzucony radiowóz w Belgradzie. © miciu222145
Typowy postój na stacji. © miciu222145
Nowy Sad. © miciu222145
W Nowym Sadzie. © miciu222145
Betonowa droga, cudownie popękana. © miciu222145
I cyk, naleweczka. © miciu222145
Dystans156.34 km Czas08:37 Vśrednia18.14 km/h VMAX57.60 km/h Podjazdy674 m
Odcinek 199. Bałkany 2019. D/8. "Belgrad".
Około 6 budzi mnie pukanie do drzwi. To gospodarz zapraszał nas na herbatę. Częstowali znowu rakiją, ale o tej godzinie to przesada. Zwijamy się i żegna nas gospodyni, to było ciekawe doświadczenie ze strony Serbów. Przed nami podjazd, który wczoraj odpuściliśmy- słusznie zrobiliśmy. Za to później mieliśmy bardzo długo w dół, niestety najczęściej po dziurawej drodze, co zrobić. Mam wrażenie, że to był chyba najgorętszy dzień tej wyprawy. Do samego Belgradu już po totalnie płaskim terenie, chociaż też było ciekawie. W pewnym momencie na mapie droga się urywa i mapa jest pełna krzyżyków. Traktujemy to poważnie i objeżdżamy- dobrze robimy, bo była to ogromna kopalnia odkrywkowa. Nie cierpię dużych miast, bo niekoniecznie jedzie się tam gdzie się chciało, a nieoczekiwana budowa, czy remont tylko komplikuje sprawę. W Belgradzie mamy zarezerwowany hostel i zdaliśmy się na google maps. To jednak nas oszukało...o jakieś 6 km. Okazało się, że koło hostelu już przejeżdżaliśmy, jakieś 300 m obok. Miejscówka fajna, obsługa również. Uderzamy jeszcze na zakupy i siedzimy do późna pijąc pyszne, ciemne piwo. Upał potrafi nieźle wykończyć.
Dom naszych gospodarzy. © miciu222145
Pierwszy podjazd o poranku. © miciu222145
Kopalnia odkrywkowa. © miciu222145
Blisko te pociągi. © miciu222145
Pałac Serbii w Belgradzie. © miciu222145
Hostel Jasmin. © miciu222145
Dom naszych gospodarzy. © miciu222145
Pierwszy podjazd o poranku. © miciu222145
Kopalnia odkrywkowa. © miciu222145
Blisko te pociągi. © miciu222145
Pałac Serbii w Belgradzie. © miciu222145
Hostel Jasmin. © miciu222145