Wpisy archiwalne w kategorii

ZNOWU POLSKA 2021

Dystans całkowity:1395.83 km (w terenie 30.00 km; 2.15%)
Czas w ruchu:79:40
Średnia prędkość:17.52 km/h
Maksymalna prędkość:69.84 km/h
Suma podjazdów:11144 m
Suma kalorii:26033 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:116.32 km i 6h 38m
Więcej statystyk
Dystans100.28 km Czas05:10 Vśrednia19.41 km/h VMAX51.84 km/h Podjazdy524 m
Kalorie 1388 kcal Temp.18.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 185. D12. "Dzień powrotów".
To była chyba najspokojniejsza noc...i najzimniejsza, choć nie zmarzłem. Może to wczorajsza cytrynóweczka zrobiła robotę? Mgła jak fix i 9 stopni. Na początek 15 km podjazdu, więc nie było zimno: Iskań-Nienadowa-Hucisko Nienadowskie-Łopuszka Wielka-Kańczuga-Przeworsk-Gniewczyna Łańcucka. Słońce świeciło, deszczyk kropił, pora się rozjechać do domów. Świętoniowa-Białobrzegi-Łańcut-Krzemienica-Strażów. Wpadłem z odwiedzinami do Wujka, a później już do domu. 12 dni, 79h i 40 minut,1396 km, 10 805 m przewyższeń, średnia 17,5 km/h, max. 69 km/h. Odwiedziłem 8 województw :)


Mglisty poranek.
Mglisty poranek. © miciu222145

MOR w Iskani, idealny do pichcenia.
MOR w Iskani, idealny do pichcenia. © miciu222145

Zamknięty most.
Zamknięty most. © miciu222145
Dystans106.61 km Czas06:07 Vśrednia17.43 km/h VMAX58.68 km/h Podjazdy1356 m
Kalorie 1763 kcal Temp.13.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 184. D11. "Załamanie pogody".
Wiata była dobrym pomysłem, bo ok. 3 przyszła burza. Poranek był bardzo chłodny, ale nie padało. No to jedziemy. Po 2 km. walnęło gradem, później ulewa. 2km zjazdu, prędkość ponad 50 km/h, a deszcz zalewa oczy. Oczywiście byliśmy pośrodku niczego. Dopadliśmy przystanek, oczywiście cali przemoknięci. Tak po parę kilometrów jazdy, trochę czekania, bo deszcz. Tak dojeżdżamy do Krempnej. Szczawne, Kulaszne, Czaszyn i Lesko. Pora na przerwę na Orlenie. Oczywiście się rozpadało, ale w sumie przestało, więc jedziemy. Tuż przed Górami Słonnymi rozlało się na dobre. Godzina czekania, a i tak jechaliśmy w lekkim deszczu. Zjeżdżamy do Tyrawy Wołoskiej i wychodzi upragnione słoneczko, można wyschnąć. Przekraczamy San i w Mrzygłodzie robimy kolejną przerwę. Kolejno jedziemy przez Dobrą, Ulucz, Żohatyń, by dzień zakończyć w Iskani przy szkole i punkcie MOR GrennVelo. Pogoda i podjazdy wykończyły nas. Do kolacji cytrynówka 0,5, zniknęła nie wiadomo kiedy :D


Będzie lało, czy nie?
Będzie lało, czy nie? © miciu222145

Trzeba się schronić.
Trzeba się schronić. © miciu222145

Serpentyny, Kulaszne.
Serpentyny, Kulaszne. © miciu222145

W drodze do Leska.
W drodze do Leska. © miciu222145

Góry Słonne, punkt widokowy na Bieszczady :D
Góry Słonne, punkt widokowy na Bieszczady :D © miciu222145

Na Pogórzu Przemyskim, już bez deszczu.
Na Pogórzu Przemyskim, już bez deszczu. © miciu222145
Dystans109.81 km Teren8.00 km Czas07:02 Vśrednia15.61 km/h VMAX69.84 km/h Podjazdy1316 m
Kalorie 1797 kcal Temp.26.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 183. D10. "Ulubione tereny".
Większość noclegów ma jakąś wadę, ten też miał. Otóż, tuż za drogą jeździły sobie pociągi :D Ale był i plus, razem z minusem, czyli prund, elektronika naładowana. Noc była ciepła, więc dzień zapowiadał się upalnie. Będzie to dzień podjazdów i już pierwszy mamy na dzień dobry. Po 34 km docieramy do Uścia Gorlickiego, czyli zmieniliśmy Beskid Sądecki, na Niski. 25 km pod górę niecałe 10 w dół :D Później mamy Kwiatoń, Gładyszów i wspinaczkę w stronę Wołowca. Na zjeździe Grzesiek gubi 2 śrubki od bagażnika- na szczęście miałem zapasowe. Droga z Wołowca, to był mój błąd- inną drogę miałem na myśli, nie wiem dlaczego pojechaliśmy żółtym szlakiem. Spacer przez rzekę x5, to był pikuś. Droga zamieniła się w wąską ścieżkę, ostro w dół i pod górę, do tego kamienie, błoto i woda. Takie dobre mtb, tylko z sakwami. Wiedziałem gdzie jesteśmy i, że nie potrwa, to długo, więc jechaliśmy spokojnie. Jesteśmy już na szuterku Rozstajne-Nieznajowa. Jedziemy do Krempnej, tam robimy przerwę. Kolejna wspinaczka przez Polany w stronę Chyrowej. Zjeżdżamy do Tylawy i kierujemy się drogą na Komańczę. Na postoju w Jaśliskach robi się nieciekawie, bo nadciągają burze. Docieramy do Moszczańca. Tam rozbijamy się pod wiatą, która ochroni nas przed deszczem. Znowu natłukliśmy przewyższeń.


Z buta, bez buta.
Z buta, bez buta. © miciu222145

Cerkiew w Kwiatoniu.
Cerkiew w Kwiatoniu. © miciu222145

Cerkiew w Krempnej.
Cerkiew w Krempnej. © miciu222145

Ahh, ten Beskid Niski.
Ahh, ten Beskid Niski. © miciu222145

Może lać.
Może lać. © miciu222145

Wiekowy instrybutor.
Wiekowy instrybutor. © miciu222145

Będzie się działo.
Będzie się działo. © miciu222145
Dystans129.95 km Czas07:00 Vśrednia18.56 km/h VMAX56.16 km/h Podjazdy694 m
Kalorie 1616 kcal Temp.30.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 182. D9. "Śladami burz".
Coś tam pospałem, ale to za mało. Przywitała nas mgła. Poszła do góry i od razu zrobiło się gorąco. Jedziemy do Czarnego Dunajca, niestety bardzo ruchliwą drogą. Niektóre barany jak nie wyprzedzą natychmiast, to im chyba zwieracze puszczają, bezmózgie ameby. Wizyta na BP i wracamy, by wjechać na spokojniejszą drogę. Tak docieramy do Ludźmierza i później do Nowego Targu. Velo Dunajec poprowadzi nas spokojnie i do celu, czyli do Velo Czorsztyn. Wzdłuż Jeziora Czorsztyńskiego docieramy do Czorsztyna, niestety mgła psuła widoki. Do Krościenka nad Dunajcem niestety główną. Tam w karczmie jemy obiad. Pojawiają się burze, i gdzie się nie pojawimy, będzie świeżo po opadach. Nie wiem, czy źle patrzyliśmy, czy to tak wygląda, ale Velo Dunajec jest maga pocięte- raz boczna droga, raz główna. Łącko- Stary Sącz na szczęście mamy ten szlak, albo boczne dróżki z mega podjazdami, dobrze je znałem :D Mijamy Nowy Sącz i docieramy do Kamionki Wielkiej. Na tutejszym stadionie jest rozgrywany akurat mecz. Rozmawiamy z gospodarzem obiektu i możemy przenocować. Nie bedą nam zamykać bramy, ale mamy" nie spalić chałupy" :D


Velo Dunajec, Nowy Targ.
Velo Dunajec, Nowy Targ. © miciu222145

Wzdłuż Dunajca.
Wzdłuż Dunajca. © miciu222145

Jezioro Czorsztyńskie.
Jezioro Czorsztyńskie. © miciu222145

Zamki dwa.
Zamki dwa. © miciu222145

W Krynicy burza.
W Krynicy burza. © miciu222145
Dystans114.89 km Czas07:06 Vśrednia16.18 km/h VMAX59.76 km/h Podjazdy1647 m
Kalorie 2079 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 181. D8. "Salmopol, Krowiarki".
Nocleg był trochę niewypałem, ale jedziemy dalej. Wskakujemy na WTR i w sumie nie jest źle, ale szuter i sakwy, to tak średni się lubią. Od rana mamy pod górę, a przed nami ponad 20 km podjazdu. Docieramy do Wisły- jeden wielki remont, kiedyś będzie fajnie. Zwieńczeniem podjazdu jest Przełęcz Salmopolska- to moja kolejna wizyta tutaj. Dobrze, że jest trochę lasu, bo byśmy się ugotowali w tym gorącu. Teraz trochę, a właściwie 20 km zjazdu. Po drodze mamy mega zatłoczony Szczyrk, a na końcu Żywiec. Jeszcze upalnie, ale na niebie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Na zjeździe do Zawoi zaczyna padać, ale dosyć szybko przestaje. Minęliśmy Beskid Makowski i wjeżdżamy w Beskid Żywiecki- po lewej Polica, po prawej Babia Góra. Jak Babia Góra, to Przełęcz Krowiarki. Pora przekroczyć 1000 m. n.p.m. Byłem tutaj, ale samochodem. Zjeżdżamy do Zubrzycy Górnej i kawałek dalej znajdujemy nocleg- na osłoniętym, szkolnym podwórku. W szkole ktoś ewidentnie nocował razem z psem, ale nas nie odwiedził. W oddali majaczą już tatrzańskie szczyty.


Wisła- Malinka.
Wisła- Malinka. © miciu222145

Posiłek u stóp Mosornego Gronia.
Posiłek u stóp Mosornego Gronia. © miciu222145

Przytulnie i cicho.
Przytulnie i cicho. © miciu222145
Dystans129.35 km Teren4.00 km Czas07:43 Vśrednia16.76 km/h VMAX56.88 km/h Podjazdy1081 m
Kalorie 1854 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 180. D7. "Słaby pomysł".
Spałem jak zwykle, czyli bez komentarza. W nocy było zimno, ale perseidy było zajebiście widać. Poranek bardzo ładny, a później dosyć gorąco. Troszkę się musieliśmy wrócić, bo przegapiliśmy skrót: Kazimierz-Lisięcice-Baborów-Racibórz-Gorzyce-Moszczenica-Godów. Kilka lat temu startowałem tutaj na dystansie 515 km :D Odnajdujemy Żelazny Szlak Rowerowy, po nasypach linii kolejowej- jedzie się wybornie. Zebrzydowice-Dębowiec-Ustroń. Tutaj wjechaliśmy na Wiślaną Trasę Rowerową w poszukiwaniu ....kempingu. Miejsca podobno były, miejsce całkiem spoko, rozbiliśmy się nad Wisłą. Niestety sąsiedztwo mieliśmy głośne i chamskie. I noc do bani. Niby się ogarnęliśmy, ale niesmak pozostał. Koszt: namiot z ludziem- 27 zł, prysznic na monety- 4 zł na spokojnie.


Wstaje nowy dzień.
Wstaje nowy dzień. © miciu222145

Beskidy na horyzoncie.
Beskidy na horyzoncie. © miciu222145

Na kempingu.
Na kempingu. © miciu222145
Dystans130.94 km Teren4.00 km Czas07:20 Vśrednia17.86 km/h VMAX43.92 km/h Podjazdy754 m
Kalorie 1601 kcal Temp.29.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 179. D6. Trochę płasko".
Te noce mnie wykończą. Tym razem po północy wył alarm- w samochodzie, w sklepie, nie wiem. Wiem jedno- jedna z najgorszych nocy. Dzień zapowiadał się gorący i trochę nudny. Opuściliśmy jedne góry, a do drugich jeszcze kawałek było. Trafił się i krótki terenowy akcent: Ostroszowice-Ząbkowice Śląskie-Ziębice-Korfantów-Głogówek-Kazimierz. Oczywiście trafiliśmy na tutejsze boisko- Partyzant Kazimierz. Dzieciaki nam nie przeszkadzły, ale już po zmroku, na pobliskie pole przyjechał...kombajn :D Na szczęście po 30 minutach odjechał. Nastała cisza i spokój.


Ząbkowice Śląskie.
Ząbkowice Śląskie. © miciu222145

Na skróty, z widokiem.
Na skróty, z widokiem. © miciu222145

Pole namiotowe.
Pole namiotowe. © miciu222145
Dystans112.23 km Czas06:52 Vśrednia16.34 km/h VMAX56.88 km/h Podjazdy1562 m
Kalorie 1933 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 178. D5. "Norweskie klimaty".
Dzieciaki ulotniły się po 22, ale po północy pojawiła się burza, powiedzmy, że umiarkowana :D Rano zimno jak cholera, a my lecimy na Karpacz. Czyli od startu mamy prawie 8 km podjazdu- czasem bywa ciężko, ale dopiero bruk na samym szczycie niszczy umysł sakwiarza :D Na szczycie oczywiście wspaniała Światynia Wang, czyli kawałek Norwegii w Polsce. Zjazd bardzo przypominał mi te w Dolomitach- ostro w dół, zakręty, tunel, góry dookoła i ziiimno :D Po 15 km jesteśmy w miejscu startu- wybornie. Przed nami Kowary, Kamienna Góra i Unisław Śląski. Ba, zawadzamy o leśny kawałek Wałbrzycha, jednak cel mamy inny- Góry Sowie, czyli wspomnienia sprzed lat. Droga Walim-Pieszyce, to podjazd i zjazd, prawie na koniec dnia. W Ostroszowicach rozbijamy się przy orliku, może się wyśpię choć trochę.


W Karpaczu.
W Karpaczu. © miciu222145

Świątynia Wang.
Świątynia Wang. © miciu222145

Zrujnowany kościół.
Zrujnowany kościół. © miciu222145

Zdobywanie przełęczy walimskiej.
Zdobywanie przełęczy walimskiej. © miciu222145

Widoki całkiem spoko.
Widoki całkiem spoko. © miciu222145
Dystans126.81 km Teren4.00 km Czas07:48 Vśrednia16.26 km/h VMAX56.16 km/h Podjazdy1324 m
Kalorie 3825 kcal Temp.21.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 177. D4. "Łatwo już było".
Spałem jak zwykle, czyli tyle co nic. Zapowiada się kolejny gorący dzień. Totalnie bocznymi drogami jedziemy do Bolesławca- dopiero teraz widzimy ile pięknych miejsc do spania na nas czekało. Następny jest Lwówek Śląsk- idealna ścieżka do Pławnej i Lubomierz- miasto, gdzie kręcony był film "Sami swoi". Tam mamy problem z kierunkiem, ale się odnajdujemy, by znowu źle skręcić, tym razem w Chmieleniu. Po 70 km odwiedzamy znajomego w Gierczynie. Agroturystyka i sporo zwierzątek :D Jedziemy na kolejną przerwę do Świeradowa Zdroju, podczas gdy dookoła szaleją burze. Jedziemy do Szklarskiej Poręby, czyli podjazdy czas zacząć. "Zakręt śmierci" i szaleństwo na zjeździe do Piechowic. Troszkę się wypłaszczyło i pod Karpaczem przyszło nam szukać noclegu. Jest boisko, ale zamykane na noc, ale jest spory plac zabaw- zostajemy. Boiska do godz. 20 pilnuje przemiła Pani zastępując kogoś. Z początku mieliśmy się umyć w szatni przy boisku, ale kazano nam zaczekać. To czekamy, a warto było. Testowaliśmy prysznice w nowiutkiej, jeszcze nie oddanej do użytku świetlicy :) Tego się nie spodziewaliśmy. Zapada zmrok, my zasypiamy z widokiem na Śnieżkę, ale nie będzie to spokojna noc.

Mało komfortowo.
Mało komfortowo. © miciu222145
Lwówek Śląski.
Lwówek Śląski. © miciu222145
Duże te zwierzaki.
Duże te zwierzaki. © miciu222145

Dawny kościół ewangelicki- Lubomierz.
Dawny kościół ewangelicki- Lubomierz. © miciu222145
Góry na horyzoncie.
Góry na horyzoncie. © miciu222145
Kózki :D
Kózki :D © miciu222145
Mistral- arab po przejściach.
Mistral- arab po przejściach. © miciu222145
Widok na Karkonosze.
Widok na Karkonosze. © miciu222145
Zakręt śmierci, Szklarska Poręba.
Zakręt śmierci, Szklarska Poręba. © miciu222145
Popołudniowe Karkonosze.
Popołudniowe Karkonosze. © miciu222145
Dystans137.24 km Czas07:27 Vśrednia18.42 km/h VMAX42.12 km/h Podjazdy306 m
Kalorie 3727 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 176. D3."Ciuch, ciuch".
Nocne burze tylko postraszyły. Poranek rześki, ale bardzo szybko zrobiło się gorąco. Po 18 km docieramy do Wolsztyna. Tam zaglądamy do muzeum parowozów. Niby otwarte, a w kasie pusto :D Niestety drogi wojewódzkie dzisiaj rządzą, czasem nie ma innej możliwości. Tak mijamy Nową Sól i Szprotawę, a w Trzebieniu zaglądamy na tamtejsze boisko. Niestety, ale bliskość osiedla sprawia, że ludzi jest tam za dużo, nie pośpimy. Dalej mamy przejechać nad autostradą A18, jednak wiadukt w budowie. Objazd prowadzi przez autostradę :D Tak oto jesteśmy w Golnicach nad Bobrem. Rozbijamy się przy domu ludowym. Droga trochę za blisko, ale co zrobić.


Wolsztyński złomek.
Wolsztyński złomek. © miciu222145

W wolsztyńskim muzeum.
W wolsztyńskim muzeum. © miciu222145

Zaparkowane.
Zaparkowane. © miciu222145

Kolos z bliska.
Kolos z bliska. © miciu222145

Park&charge.
Park&charge. © miciu222145
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status