Wpisy archiwalne w kategorii

Bałkany 2022

Dystans całkowity:1239.61 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:72:37
Średnia prędkość:17.07 km/h
Maksymalna prędkość:67.77 km/h
Suma podjazdów:9121 m
Suma kalorii:23414 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:112.69 km i 6h 36m
Więcej statystyk
Dystans145.32 km Czas07:53 Vśrednia18.43 km/h VMAX43.44 km/h Podjazdy380 m
Kalorie 1706 kcal Temp.29.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 198. Bałkany '22. D11. "Ostatnia prosta".
Tak jak podejrzewałem, pociągi skutecznie nie dały mi się wyspać, do tego było dosyć chłodno. Rano zawitał jeszcze do nas jakiś tubylec. Pytał co to za impreza i jakim prawem się tutaj rozbiliśmy? Wszystkie bramy otwarte, dzieciarnia robi imprezy, a ten do nas się przywalił. Po grzecznej rozmowie odprawiłem gościa. Dzisiaj zapowiada się najdłuższy odcinek, ale i najbardziej płaski. Już od rana słońce ładnie przypiekało. Przed nami Radłów, Żabno, Dąbrowa Tarnowska i Radomyśl Wielki. Tutaj, po 70 km obieramy różne kierunki- Grzesiek na Lublin, ja na Rzeszów. Jest to zaledwie połowa dzisiejszej trasy, ale tereny znane, więc jedzie się na luzaku. Przez Przecław, Ociekę i Bratkowice docieram do domu. Po drodze spotykam pielgrzymkę rowerową do Częstochowy- wiele lat temu z nimi jeździłem. Zatrzymałem się na smarowanie łańcucha i przyjechał do mnie ich wóz techniczny. Kierowca pomyślał, że jestem z pielgrzymki :D I tak minęło 11 dni jazdy, w czasie których pokonaliśmy 1240 km i podjechaliśmy 9120 metrów. 

Dystans116.28 km Czas06:41 Vśrednia17.40 km/h VMAX67.77 km/h Podjazdy978 m
Kalorie 3366 kcal Temp.26.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 197. Bałkany '22. D10. "Beskid Wyspowy".
Noc była dosyć chłodna, a poranek taki, że świata nie widać. W takiej mgle nie ma sensu jechać, więc idziemy na zakupy i czekamy, aż się przejaśni. Przez pierwsze 30 km mamy jeszcze konkretne górki, później już przeważnie płasko. Po drodze mamy Rabkę Zdrój i Mszanę Dolną, czyli przebijamy się przez Beskid Wyspowy. Były to ostatnie podjazdy na dzisiaj. Za Bochnią zaczynamy się rozglądać za ostatnim dla mnie noclegiem na tej wyprawie. Rozbijamy obóz na boisku koło Rzezawy. Teren wygląda na dosyć rzadko używany, a młodzież robi sobie tam posiedzenia. Mocno mnie martwi pobliska linia kolejowa Przemyśl- Kraków, raczej sobie nie pośpię.

Pogoda zmusza do czekania.
Pogoda zmusza do czekania. © miciu222145
W Rzezawie.
W Rzezawie. © miciu222145
Cmentarz z I WŚ.
Cmentarz z I WŚ. © miciu222145
Dystans94.46 km Czas05:45 Vśrednia16.43 km/h VMAX65.06 km/h Podjazdy1094 m
Kalorie 2745 kcal Temp.26.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 196. Bałkany '22. D9. "Znalezione, nie kradzione".
Chyba przesadziłem z alkoholem wczorajszego wieczoru, bo łeb nawalał jak głupi. Dzisiaj z rana mamy krótką trasę do Bratysławy, całe 15 km. Jazda po dużym mieście, to jak zwykle koszmar- wczoraj Wiedeń, dzisiaj Bratysława. I cyk na dworzec. Pociąg za chwilę odjeżdża, wpadamy w ostatniej chwili i kupuję bilety u konduktora. Zawaliłem, bo kupiłem do Żyliny, a jechaliśmy do Rużomberoka. 5 minut przed wysiadką musieliśmy dokupić bilety :D Wysiadanie było troszkę karkołomne- peron miał metr szerokości, ludzi masa, a my z rowerami po schodkach. Wesolutko było. Znowu na rowerach. Z głównej drogi za wcześnie zjeżdżamy i pakujemy się w góry większe niż zamierzaliśmy. Jedziemy przez Dolny Kubin i Nemestovo- sporo cienia, więc mimo podjazdów jedzie się fajnie. Przed wioską Bobrov, Grzesiek pokazuje, że leży coś na skraju drogi. Postanawiam zawrócić i zobaczyć co to jest. Schylam się i wtedy to "coś" zaczęło dzwonić. Jak dzwonią, to trzeba odebrać. Z rozmówek polsko- słowackich wyszło tyle, że jechał ktoś na motocyklu i zgubił telefon. My jedziemy na rowerach w stronę Polski i po drodze się spotkamy. No zobaczymy. No i czeka na nas ekipa. Krótka rozmowa i zdziwienie, że my z tak daleka jedziemy i akurat znaleźliśmy ten telefon. Dwa piwka jako znaleźne i jedziemy dalej. Po ok. 5 km przekraczamy granicę z Polską. Gdyby nie pociągi bylibyśmy tutaj 3 dni później, a to byłoby słabe. Jeszcze kilak kilometrów i jesteśmy w Lipnicy Wielkiej. Rozbijamy się przy szkole, zapowiada się zimna noc. 

Bratysława na horyzoncie.
Bratysława na horyzoncie. © miciu222145
Dwu poziomowy most w Bratysławie.
Dwu poziomowy most w Bratysławie. © miciu222145
Góry Choczańskie, Słowacja.
Góry Choczańskie, Słowacja. © miciu222145
Wodospad Luczański, z ciepłą wodą :)
Wodospad Luczański, z ciepłą wodą :) © miciu222145
Na Horyzoncie Beskidy.
Na Horyzoncie Beskidy. © miciu222145
Pochmurna Babia Góra.
Pochmurna Babia Góra. © miciu222145
Dystans106.59 km Czas06:29 Vśrednia16.44 km/h VMAX32.37 km/h Podjazdy250 m
Kalorie 2111 kcal Temp.20.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 195. Bałkany '22. D8. "Piękny i modry".
Noc minęła spokojnie i pora ruszać dalej, do Grazu, gdzie nie byłem ni razu. Cały czas wzdłuż rzeki Mur, to szlakiem rowerowym, to totalnie bocznymi dróżkami. Na przedmieściach Grazu urodził się pewien znany kulturysta, aktor, polityk. Postanawiamy przyspieszyć nieco naszą podróż, bo coś słabo z czasem stoimy. Więc postanawiamy sprawdzić koleje austriackie.  Wagon rowerowy wyglądał jak te wprowadzane u nas- przerabiane z wagonów pocztowych i pomoc w załadunku, to było bardzo na plus. Troszkę zamieszane było z miejscówkami, ale do przeżycia. Po 13 jesteśmy już  w Wiedniu. Na rowerach bylibyśmy tutaj dopiero wieczorem dnia następnego. Posilamy się i ruszamy w dalszą podróż. Jedziemy przez centrum w stronę Dunaju. Tam wbijamy się na szlak rowerowy. O ile pierwsze kilometry można uznać za ciekawe, tak ostatnie 40 dzisiejszej trasy, to nudy okrutne. Czasem jest to prosta droga osłonięta lasem z obu stron i przez wiele, wiele kilometrów nie ma absolutnie nic. Jak już napotkaliśmy bar dla rowerzystów, to grzechem byłoby nie wstąpić. Mnóstwo kolarzy kulturalnie pijących różne trunki. Hainburg nad Dunajem- tam mamy zarezerwowany nocleg pod dachem, drugi i ostatni. Jest to Restauracja i motel w jednym. Piwko i pizza na zakończenie dnia :)

Kościół św. Karola Boromeusza XVI w.
Kościół św. Karola Boromeusza XVI w. © miciu222145
Katedra św. Szczepana.
Katedra św. Szczepana. © miciu222145
Pagoda pokoju nad Dunajem.
Pagoda pokoju nad Dunajem. © miciu222145
Pływająca kładka.
Pływająca kładka. © miciu222145
Strach wjeżdżać.
Strach wjeżdżać. © miciu222145
Dystans107.06 km Czas06:29 Vśrednia16.51 km/h VMAX57.16 km/h Podjazdy947 m
Kalorie 3217 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 194. Bałkany '22. D7. "Österreich".
Kilka patroli ochrony w nocy przyjechało, ale żaden nas nie dopadł. Pogoda ładna, już nie upalna, ale ciepło jest. Trochę hopek w drodze do Slovenskiej Bistricy. Po drodze towarzyszą nam tutejsi rowerzyści, tudzież kolarze. Trasa z apki Garmina czasem jest tak pokręcona, że można się wkurzyć- nadkładamy drogi niepotrzebnie. Usilnie prowadziło nas na lotnisko w Mariborze :D No cóż, widzieliśmy lotnisko, łał. Nieubłaganie zmierzamy do granicy z Austrią. Jednak Słowenia nie chce nam odpuścić i proponuje podjazd na granicę- miejscami nachylenie 19 %. 2 km podjazdu i jesteśmy w Austrii, gdzie zaczepia mnie austriacki staruszek i zagaduje. Tośmy sobie pogadali, jak ja niewiele w ichszym języku mówię, a jeszcze mniej rozumiem :D teraz 5 km zjazdu. Później już tylko płasko, bo jedziemy szlakiem rowerowym wzdłuż rzeki Mur. Jedzie się fajnie, ale pora poszukać noclegu. Miejscówka była i to idealna. Była to szkoła dla psów. Teren dosyć spory, wybieg, budynki i mnóstwo zieleni pod namiot. I cisza, pustka, żywej duszy dookoła. Był kran z wodą, gniazdka z prądem, a budynek z toaletami był otwarty, miał wodę i prąd :) Warunki idealne.

Jeszcze Słowenia.
Jeszcze Słowenia. © miciu222145
Ktoś umie w gnicie klasyków.
Ktoś umie w gnicie klasyków. © miciu222145
Opuścić Słowenię nie będzie tak łatwo.
Opuścić Słowenię nie będzie tak łatwo. © miciu222145
Granica na mocy traktatu z Saint Germain z 1919 roku.
Granica na mocy traktatu z Saint Germain z 1919 roku. © miciu222145
Nareszcie w Austrii.
Nareszcie w Austrii. © miciu222145
Austriackie widoki.
Austriackie widoki. © miciu222145
Dystans119.02 km Czas06:48 Vśrednia17.50 km/h VMAX57.09 km/h Podjazdy537 m
Kalorie 1444 kcal Temp.26.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 193. Bałkany '22. D6. "Woda z nieba".
Noc zakłóciły przechodzące tuż obok burze. Nam się oberwało deszczem i rano wyruszyliśmy w przerwie  między jednym, a drugim. Jest rześko, może nawet za bardzo, no i czasem kropi, czasem nawet pada. Po 45 km i szalonym zjeździe docieramy do stolicy Słowenii, Lublany. Teren robi się fajnie górzysty, w końcu jedziemy przez Południowe Alpy Wapienne. Pod koniec już słonecznego dnia docieramy do miasta Celje. Jest tam jakaś szkoła ogrodnicza, a że są wakacje, to gdzieś noclegownię znajdziemy. O ile teren wydaje się być szczelnie ogrodzony, to na tyłach można robić co się chce. Brak ogrodzenia, ale nie wchodzimy na teren, bo obiekt chroniony. Mamy do dyspozycji elegancki trawnik. 

Lublana.
Lublana. © miciu222145
W stoilcy Słowenii.
W stoilcy Słowenii. © miciu222145
Kupa żelastwa.
Kupa żelastwa. © miciu222145
Lublana, Słowenia.
Lublana, Słowenia. © miciu222145
Nie za wysokie, ale zawsze Alpy.
Nie za wysokie, ale zawsze Alpy. © miciu222145
Były i tunele.
Były i tunele. © miciu222145
Dystans107.64 km Czas06:58 Vśrednia15.45 km/h VMAX57.05 km/h Podjazdy1341 m
Kalorie 1873 kcal Temp.30.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 192. Bałkany '22. D5. "Dziki nocleg".
Tej nocy też spokojnie, gdyż wizytę złożył nam dzik wraz z kolegami. Około 3:30 przy namiotach rozległo się "chrumkanie", więc czym prędzej opuściliśmy nasze przybytki. Dzik również się ewakuował w pobliskie krzaki, natomiast z drugiej strony boiska buszował drugi osobnik. Poczekaliśmy chwilę i w zasadzie później już tylko została mi drzemka. Dzisiaj już nie było tak gorąco, no i już wczoraj nie było słychać cykad- wreszcie cisza. Jedziemy do Rijeki, a że to wybrzeże, to podjazdy są raczej niezbyt wymagające. Za Rijeką już nie jest tak kolorowo- z poziomu morza wdrapujemy się na 500 m.n.p.m. Przed samym końcem podjazdu przekraczamy granicę ze Słowenią. Jest na końcu autostrady, dalej już prowadzi wąska droga. Zaczyna kropić, aż w końcu się rozpadało- przerwa na kawkę. Mamy też zjazd, szkoda, że w deszczu. Napotykane sklepy są już pozamykane, a podjazd goni podjazd, przekraczamy już dranicę 600 m. Docieramy do Planiny. Znajdujemy rozległe łąki, nad rzeką Unica. Nieopodal znajdują się ruiny zamku Haasberg z XVII wieku. Co do rzeki Unica- jest to rzeka podziemna, wypływa kilkaset metrów od miejsca gdzie nocujemy, a znika 20 km dalej. Teren na którym śpimy, to teren zalewowy dla tej rzeki :D

Słoweńskie klimaty.
Słoweńskie klimaty. © miciu222145
Ładna ta Słowenia.
Ładna ta Słowenia. © miciu222145
Kadetem tera!
Kadetem tera! © miciu222145
Dystans108.08 km Czas06:50 Vśrednia15.82 km/h VMAX61.29 km/h Podjazdy1486 m
Kalorie 1974 kcal Temp.36.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 191. Bałkany '22. D4. "Dzień podjazdów".
Kolejna marna noc. Do 3 napieprzała jakaś powalona muzyka klubowa. Okazało się, że tutejsze plaże słyną z całodobowych imprez klubowych, wspaniale wybraliśmy :D Jesteśmy na wyspie, a najbliższa droga na kontynent, to przeprawa promowa. Mamy ok. 6 km, więc tyle co nic. Chwilę czekania i czeka nas wodna podróż za ok. 27 zł za ludzia z rowerem. Wita nas Prizna. Kupujemy picie, bo teren mocno górzysty, a najbliższy sklep- no właśnie, cholernie daleko. Dzisiaj dzień upłynął na podziwianiu widoków, walki z upałem i podjazdami. Niestety znowu jechaliśmy mocno obleganą drogą, co zrobić. Miśkovići, Sveti Juraj, Senj, Novi Vinodolski, Crikvenica, Jadranovo- tutaj postanowiliśmy spędzić kolejną noc. Jakieś zaniedbane boisko, głównie wykorzystywane przez biegaczy i jako skrót w drodze na plażę. Tuż za wodą mamy lotnisko Rijeka na wyspie Krk. Mimo wszystko zapowiada się całkiem spoko, ale czy na pewno? Zobaczymy :D

Droga na prom, wyspa Pag.
Droga na prom, wyspa Pag. © miciu222145
Zmiana środka transportu.
Zmiana środka transportu. © miciu222145
Wyspa Pag została za nami.
Wyspa Pag została za nami. © miciu222145
Cały dzień z takimi widokami.
Cały dzień z takimi widokami. © miciu222145
Dystans119.58 km Czas07:05 Vśrednia16.88 km/h VMAX55.79 km/h Podjazdy1038 m
Kalorie 1825 kcal Temp.38.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 190. Bałkany '22. D3. "W drodze na wyspę Pag".
O ile te przegłośne cykady na noc zamilkły, to fale wywołane wiatrem skutecznie nie dały mi spać. Jak się okazało spaliśmy nad największym jeziorem w Chorwacji, jeziorem Vrańsko. Jeśli wczoraj było cholernie gorąco, to jak było dzisiaj? W cieniu dochodziło do 40 stopni. Jedziemy w stronę Zadaru i póki co raczej płasko, ładne widoczki, sielanka. To się jednak zmieni i to już do końca dnia. Jedziemy do miasta Rożanac, gdzie robimy zakupy i tam też spotykamy parę sakwiarzy z Holandii. Żarty się skończyły- krajobraz księżycowy, a my rozpuszczamy się na podjazdach. Docieramy do mostu- wjeżdżamy na wyspę Pag. Po jakichś 7 km robimy postój, jak się okazuje na dłużej. Dookoła szalały burze, ale nawet u nas nie padało. Próbowaliśmy nawet jechać, ale ulewa skutecznie nas nawróciła. Około 2 godzin przerwy. Pogoda wróciła do normy, więc ruszamy do miasteczka Pag, na wyspie Pag. 90 km za nami, więc pora na największe podjazdy i szukanie spanka. Teren wygląda słabo- dookoła skały, tak samo wyglądały plaże- bardzo wąskie z resztą. Jedziemy dalej, coś się musi znaleźć. Koło miasta Novalja odbijamy w wąziutką drogę nad Zatokę Pag, przy wyspie Pag :D Kilometr od wody, na ogródkach działkowych zakładamy obóz nr 2. Bliskość plaż okaże się zmorą tej nocy, ale o tym w następnym wpisie.
Pobudka nad jeziorem Vrańsko.
Pobudka nad jeziorem Vrańsko. © miciu222145
Skały i woda, Chorwacja.
Skały i woda, Chorwacja. © miciu222145
Jeszcze tylko most i jesteśmy na wyspie.
Jeszcze tylko most i jesteśmy na wyspie. © miciu222145
Tracimy kontakt z wodą.
Tracimy kontakt z wodą. © miciu222145
Miasto Pag, burze poszły sobie hen.
Miasto Pag, burze poszły sobie hen. © miciu222145
Dystans109.77 km Czas06:09 Vśrednia17.85 km/h VMAX54.49 km/h Podjazdy760 m
Kalorie 1553 kcal Temp.37.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 189. Bałkany '22. D2. "Jak w piekarniku".
Już z rana było gorąco, później było tylko gorzej. Złożyliśmy rowery i poszliśmy do sklepu. W sumie, to nie znaleźliśmy go, ale przynajmniej widoczki były ładne. Pora osiodłać rumaki i wracać do domu. Wbijamy do sklepu i napojeni ruszamy drogą wzdłuż wybrzeża. Ruch niestety będzie spory. Tak się toczymy w ten upał, po drodze mijając malownicze zatoki na Adriatyku. Zahaczamy kolejno o: Trogir, Rogoźnicę, Sibenik i Pirovac. Już pora na znalezienie jakiegoś noclegu. Po lewej morze i zaludnione plaże, po prawej jakieś jezioro. Jedziemy nad jezioro przebijając się przez gaje oliwne. Rozbijamy się nad skarpą tuż przy jeziorze. Podczas gotowania musimy uważać na ogrom suchego trawska dookoła. W tym czasie Chorwacja akurat walczyła z pożarami, więc słabe by było rozpętanie kolejnego. 

Jeszcze w Splicie.
Jeszcze w Splicie. © miciu222145
Z Adriatykiem cały dzień.
Z Adriatykiem cały dzień. © miciu222145
Kolejne chorwackie miasteczko.
Kolejne chorwackie miasteczko. © miciu222145
Lazurowa woda, tak można wypoczywać.
Lazurowa woda, tak można wypoczywać. © miciu222145
Może by tak rzucić wszystko i...popłynąć?
Może by tak rzucić wszystko i...popłynąć? © miciu222145
Kolejna przeprawa.
Kolejna przeprawa. © miciu222145
Chorwackie klimaty.
Chorwackie klimaty. © miciu222145
Kuchnia mocno polowa.
Kuchnia mocno polowa. © miciu222145
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status