Dystans5.85 km Czas00:30 Vśrednia11.70 km/h VMAX20.30 km/h Podjazdy 8 m
Odcinek 106/5031. Sycylia. 11. "Aeroporto di Catania Fontanarossa".
Pora się zbierać. Pogoda wróciła do słonecznej normy, więc robimy przerwę na wiadomo co :D Z zapasem czasu docieramy na lotnisko- znowu robota z rowerami. Z niewielkimi problemami z odprawą Grześka, ale włazimy do samolotu. Ze scyzorykiem na pokładzie- ehh ci włosi. 955 km 11 dni, z czego 9, to była całodzienna jazda. Sycylia pokazało swoje dwa oblicza. Pierwsze: śmierdzący, zaśmiecony, zaniedbany kawałek ziemi pośród mórz, gdzie kierowcy ciągle się pchają i trąbią jak potłuczeni- szału można dostać. Drugie- raj turystyczny, gdzie nie popatrzeć, to piękny widok, czy zabytek. Jedzenie, knajpy i miasteczka tworzą niepowtarzalny klimat, no i mieszkańcy, co cicho być nie potrafią :D Po przylocie do Polski siedzieliśmy pod lotniskiem i w ciągu 30 minut nie zatrąbił nikt- to jakieś nienormalne. No i czystość, u nas jest jak jest, ale to jest straszliwa różnica. Jeszcze słówko o tamtejszych kolarzach/rowerzystach: chciałbym mieć tyle entuzjazmu i dobrego humoru. Już z daleka krzyczeli, witali się, mimo, że oni na szosach, my z innego świata, ale niesamowici to ludzie. Poprawiali humor momentalnie. Nawet staruszkowie koło 70 dziarsko cisnący pod górę witali się jak z dobrymi znajomymi.
Mapka
Mapka
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Fajna wyprawa, szkoda, że ze średnio-endem. Socjologiczne spostrzeżenia gratis. Potwierdza się sporo moich "stereotypów" :)