Wpisy archiwalne w kategorii

100 i więcej

Dystans całkowity:45534.84 km (w terenie 2269.00 km; 4.98%)
Czas w ruchu:2204:26
Średnia prędkość:20.66 km/h
Maksymalna prędkość:84.00 km/h
Suma podjazdów:339664 m
Maks. tętno maksymalne:207 (103 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:793962 kcal
Liczba aktywności:367
Średnio na aktywność:124.07 km i 6h 00m
Więcej statystyk
Dystans185.17 km Czas09:33 Vśrednia19.39 km/h VMAX40.00 km/h Podjazdy610 m
Kalorie 4500 kcal Temp.18.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Z rozpędu do Polski.
Zapadła decyzja- wracamy do Polski, ale jeszcze jedziemy na Roztocze. Rano z obsługi jeszcze nikogo nie było, więc wodę gotuję na kuchence turystycznej. Wyjeżdżamy po 8, jest tylko 12 stopni. Kierujemy się na Mościska. Cały czas po dziurach i pod wiatr. Idzie oszaleć, ale docieramy do drogi na Medykę i jest lepiej. Na granicy, Ukraińcy odprawiają nas szybciutko, ale na stronie Polskiej się działo. Najpierw bramki zamknięte, bo koleś sobie na luzie zamiatał i kazał nam czekać :D Później z rowerami nie ma szans się przecisnąć, więc wołają nas na wejście dla inwalidów. Dzięki temu jesteśmy odprawiani po za kolejnością. Nareszcie w kraju- wsio zamknięte, bo to święto przecież. Rozmieniam kasę i jedziemy w stronę Oleszyc. Jakie te drogi równe, nie możemy wyjść z podziwu :D Do Józefowa jedziemy nie dość, że pod wiatr, to jeszcze po dziurach i łatach, dramat. Po 18 jesteśmy w Zwierzyńcu- poszukiwania noclegu czas zacząć. Lipa okrutna- szanse na wolne miejsca są bliskie 0. Miejscowe chłopaki jadą samochodem na objazd i dają nam cynk o wolnym pokoju. Zaklepujemy nocleg i jedziemy na zakupy. Nocleg bardzo fajny, a w przypływie radości płacimy więcej niż właścicielka chciała.
Kawka musi być © miciu222145

Skleroza- nie wiem gdzie to © miciu222145

Dwó gdzieś przed Oleszycami © miciu222145

Szlak architekrury drewnianej- Oleszyce Stare © miciu222145

Stary Dzików- cerkiew z początku XVIII wieku © miciu222145

Dystans123.56 km Teren30.00 km Czas07:13 Vśrednia17.12 km/h VMAX55.00 km/h Podjazdy1150 m
Kalorie 3370 kcal Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Szutrem do Turki.
Już oda rana było ciepło, a wraz z upływem czasu było co raz goręcej. W miejscowości Boryslav szukamy rowerowego. Przy targu jest jakaś buda, nawet bez właściciela. W środku złomowisko i dwa kosze pedałów. Wybieramy jakieś i telefonicznie dogadujemy ceny. Można było kupić podróby najtańszych przerzutek Shimano :D Szybki montaż i jedziemy dalej. Na jednej ze stacji OKKO dostajemy wrzątek od dobrych ludzi i pijemy sobie kawkę :D W Nowym Kropywniku marny asfalt zamienia się w szutrową autostradę z górkami dookoła. Szaleństwo- jedzie się rewelacyjnie i to przez 30 km :D Przed Turką odbijamy w stronę Sambiru i jedziemy czymś na wzór asfaltu i wcale płasko nie jest. Przed Sambirem rozgrywa się drogowa apokalipsa. Droga zmasakrowana, samochody mijają nas poboczem i z drugiej strony jednocześnie, a wszystko w tumanach kurzu. W mieście znowu szukamy noclegu. Za namową tutejszych wyjeżdżamy prawie z miasta i znajdujemy taniutki motel, ale warunki są zajebiste. Na kolację waranki, czyli pierogi, dla mnie x2.
Miejskie drogi © miciu222145

Kawka na stacji © miciu222145

Szuter pełną gębą © miciu222145

Nawet ładnie tutaj © miciu222145

Troll Team zdobywa Ukrainę © miciu222145

Fajne podjazdy też były © miciu222145

Już na asfalcie © miciu222145

Jeden z ciekawszych przystanków © miciu222145

Dystans107.44 km Czas05:21 Vśrednia20.08 km/h VMAX43.00 km/h Podjazdy580 m
Kalorie 3000 kcal Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Miało być inaczej- Lwów zdobyty!
Planowałem wyjazd na Mazury, jednak trochę z winy PKP, trochę z mojej, nie mogłem zrealizować tego planu. Z nadzieją przeglądałem forum i poszukiwałem jakiegoś wypadu. Znalazłem i nawet jeszcze się nie rozpoczął. Start z Przemyśla. Zostawiam tam samochód i jadę pojeździć po centrum. Nie trwa to długo, bo odzywa się Grzesiek. Spotykamy się i jedziemy w stronę Medyki. Docieramy dość szybko i robimy zakupy w Biedronce. Na samej granicy brud i smród. Na Ukrainę dostajemy się bardzo szybko i bez problemów. Jedziemy przez Mościska do Lwowa. Wyłazi słońce i zaczyna przygrzewać, ale pojawia się i wiatr, który trochę pomaga. Po drodze robimy postoje, w tym jeden na kawę. Lwów wita nas deszczem. To co się dzieje w tym mieście na drogach, to jakiś koszmar. Drogi brukowane i mega nierówne. Każdy jeździ jak mu wygodnie. Tramwaje, trolejbusy, busy i wszystko co ma koła, zamęt totalny, a w nim my :D W poszukiwaniu noclegu docieramy pod operę, gdzie rozmawiamy z dorożkarzem- jak się później okazało, też jest rowerzystą. Dzwoni do kolegi, który akurat przejeżdżał obok na rowerze :D Igor zabiera nas do siebie. Nocleg w domowych warunkach, w centrum Lwowa zapewniony. Ogarniamy się i idziemy na miasto. Akurat jest Niedziela Palmowa, więc pełno festynów i imprez. Wracamy na nocleg pod wieczór.
Krótka wizyta na Rynku w Przemyślu. © miciu222145

Nareszcie we Lwowie. © miciu222145

Opera we Lwowie. © miciu222145

Opera raz jeszcze. © miciu222145

Przy Alei Wolności. © miciu222145

Dystans115.35 km Teren28.00 km Czas05:57 Vśrednia19.39 km/h VMAX43.00 km/h Podjazdy740 m
Temp.12.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Płaskie, wcale nie jest płaskie.
Kategoria 100 i więcej, Roztocze
Ech, co by tu napisać? Może opis jakiś?
No to lecim. Padła propozycja wyjazdu w okolice Lubaczowa. Jako, że tam nie byłem, to się zgłosiłem. Towarzyszyła mi Aga, a może to ja towarzyszyłem Jej? Nie wiem :D Start nastąpił w Oleszycach. Pojechaliśmy w stronę Nowej Grobli, zahaczając jednak wcześniej o leśny cmentarz. W lesie spotykamy mnóstwo myśliwych. Z Nowej Grobli jedziemy na Czerniawkę i wbijamy się na drogę z początku szutrową. Później był mokry piasek, błoto i kałuże na całą drogę. Już trochę usmarowani docieramy do Wielkich Oczu. Trochę focimy rozpadającą się cerkiew i jedziemy do Żmijowisk. Zaglądamy na granicę- kawał zaoranej ziemi nie wygląda dobrze. W Wólce Żmijowskiej odwiedzamy kolejną cerkiew i jedziemy dalej- znowu kroi się jazda terenem. Znowu błotko, kałuże i inne różności. Przez różne Krowice i inne wynalazki docieramy do Budomierza. Granica wygląda bardzo spoko. I znowu teren, gdzie w Hucie Kryształowej robimy dłuższy postój z widokiem na Ukraińskie wioski. Przesłuchuje mnie Straż Graniczna. Zapomnianymi drogami jedziemy wzdłuż granicy do Radruża- odwiedzamy kolejną cerkiew i cmentarz. Następnie docieramy do uzdrowiska Horyniec Zdrój. Trochę dziurawego asfaltu ze sporymi podjazdami i znowu srogi teren z koleinami z piasku. Nie dość, że jedzie się ciężko, to pedałami drę po piasku. W Nowym Bruśnie wjeżdżamy na asfalt i niego się trzymamy. Od Cieszanowa zaczyna się jazda kryzysowa. Jadę pierwszy pod wiatr, trochę górek, a napęd rzęzi jak potłuczony. Robi się ciemno gdy docieramy do Oleszyc. Dystans i teren zrobiły swoje, jestem dosyć zmęczony, a głodny straszliwie. Pakujemy się i ruszmy do Rzeszowa. Rowery wyglądają jak po ostrej, górskiej jeździe :D Ogólnie, to bardzo miło spędzony dzień w miłym towarzystwie, oby tak częściej.

Radzio gotowy do drogi, brakuje jeszcze Scotta. © miciu222145

Cmentarz w okolicy Zalesia. © miciu222145

Cmentarz cd. © miciu222145

Słupy, mnóstwo słupów. © miciu222145

Ta nazwa rozwala mnie. © miciu222145

Wielkie Oczy- cerkiew. © miciu222145

Cerkiew w Wólce Żmijowskiej. © miciu222145

Na skraju UE. © miciu222145

Jeszcze jesiennie. © miciu222145

Cerkiew Radruż/ Horyniec. © miciu222145

Cmentarz przy cerkwi. © miciu222145

Gdzieś koło Cieszanowa. © miciu222145
Dystans114.75 km Teren16.00 km Czas06:10 Vśrednia18.61 km/h VMAX61.00 km/h Podjazdy1310 m
Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Powrót w Góry Słonne.
Kategoria 100 i więcej
Kolejny wyjazd samochodowo- rowerowy. Tym razem parkujemy pod Tesco w Lesku. Artur ma problem z zakręceniem zacisku, ale z pomocą przychodzi pobliski sklep z narzędziami. Dodatkowo zauważam, że jego linka od tylnej przerzutki już się prawie urwała- wytrzymuje jednak do końca dnia. Wyruszamy w stronę Bezmiechowej i tamtejszego podjazdu pod szybowisko. Albo się wypłaszczyło, albo miałem więcej sił jak ostatnio. Robimy dłuższy postój i podziwiamy szybowce na tle Bieszczadów. Miota nimi mocno, bo i wieje mocno. Wracamy kawałek asfaltem i zjeżdżamy na szlak żółty. Błoto, dożo błota i jeszcze trochę błota :D Docieramy na Słonny (668) i wracamy kawałek do żółtego. Zjazd, to tak naprawdę zejście, bo po śliskim błocie pokonanie takiej stromizny jest nie realne. Dalej daje się jechać, choć jest to walka o życie i przyczepność. Patyk sprawia, że nie wiele brakło do utraty haka przerzutki. Przez łąki docieramy do Rakowej. Dalej trochę asfaltem, a trochę czymś, co było asfaltem dawno temu.W Dźwiniaczu Dolnym chcemy wjechać na Lawortę szlakiem niebieskim. Niestety szlak jest nie do przejścia i wracamy asfaltem aż do Leska. Wiatr i podjazdy dawały popalić, więc pewnie dlatego nie pojechaliśmy przez Solinę. Wieczorem jeszcze wyjazd na ognisko koło Grochowicznej. Podczas powrotu traciłem kontakt ze światem, tak mnie żołądek sponiewierał, cud, że dojechałem.

Rozładunek w Lesku. © miciu222145

Początek podjazdu jest ok. © miciu222145

Jest i szybowiec. © miciu222145

W tle Bieszczady. © miciu222145

Na szczycie. © miciu222145

IIII poleciał. © miciu222145

Sympatyczne widoki. © miciu222145

Po zjeździe ze Słonnego. © miciu222145
Dystans122.52 km Teren28.00 km Czas06:00 Vśrednia20.42 km/h VMAX62.00 km/h Podjazdy2100 m
Temp.22.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Po Pogórzu.
Kategoria 100 i więcej
Na ustawce koło tunelu pojawił się Gunia, Artur i Wilczek. Trochę trwało ustalanie trasy, aż wreszcie pojechaliśmy w stronę Boguchwały. Dalej na Niechobrz, ale tam Artur zrezygnował z dalszej jazdy.Zjechaliśmy do Czudca i pojechaliśmy do Wyżnego. Teraz trochę nudny odcinek głównej drogi aż do Lutczy. Dopiero tam zjechaliśmy na boczną drogę i przez Krasną i Węglówkę docieramy do Czarnorzek. Dłuższy postój pod sklepem- spadło nawet kilka kropel deszczu, ale ogólnie pogoda idealna do jazdy. Wbijamy się na niebieski szlak i przez kolejne 17 km nim właśnie jedziemy. Było trochę momentów podwyższających ciśnienie, było i błotko. Zjeżdżamy do Kozłówka i jedziemy na Strzyżów. Wspinamy się koło przekaźnika i zjeżdżamy żółtym szlakiem w okolice Czudca. W Przedmieściu Czudeckim odbijam na Grochowiczną, a reszta jedzie na Babicę. Dalej już tylko zjazd do Lutoryża, Boguchwała, Zwięczyca i Lisia Góra.

Dobrze, że bez felgi. © miciu222145

Ruiny zamku Kamieniec. © miciu222145

Wpis na Królewskiej Górze. © miciu222145
Dystans134.71 km Teren22.00 km Czas06:09 Vśrednia21.90 km/h VMAX71.00 km/h Podjazdy1563 m
Temp.28.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Do Głobikowej.
Kategoria 100 i więcej
Z Arturem uzgodniliśmy plan dzisiejszego wyjazdu. Pod Nowym Światem pojawił się jeszcze Wilczek. Pojechaliśmy w stronę Ropczyc bocznymi drogami. Czasem był to asfalt, było też sporo szutru. Bokiem objechaliśmy Sędziszów Młp. i po 46 km mieliśmy postój w centrum Ropczyc. Zaczęły się górki, czyli podjazd terenem na Granice Chechelskie. Pod Krzyżem znowu postój i jedziemy dalej do Małej. Gdy chłopaki odpoczywają, ja wspinam się pod figurę Chrystusa. Michała boli brzuch, ale powoli dochodzi do siebie. Teraz dłuższy podjazd do Głobikowej. Przy dinozaurach znowu postój. Teraz mamy trochę w dół i kierujemy się na Brzeziny i Wielopole Skrzyńskie. W okolicy Pstrągowej wbijamy w teren i tak jedziemy aż do Niechobrza. Na jednym ze zjazdów usłyszałem jak coś pęka i później uderza mnie w nogę. Rozleciało się mocowanie sztycy i siodełko ledwo się trzyma. Od wiosny wiedziałem, że jest tam pęknięcie, ale dość długo wytrzymało. Jazda w terenie odpada, więc spod Krzyża zjeżdżamy asfaltem i przez Racławówkę i Zwięczycę dojeżdżamy nad Zalew.

Poranny zlot. © miciu222145

Postój w Ropczycach- fot. Artur. © miciu222145

Jadymy pod Krzyż. © miciu222145

Wilczek na punkcie. © miciu222145

Mała- figura Chrystusa. © miciu222145

Figura raz jeszcze. © miciu222145

Namierzam cel- fot. Artur. © miciu222145

W oddali Liwocz. © miciu222145

Bestie. © miciu222145

No i zeżre- fot. Artur. © miciu222145

Jednak przeżyłem- fot. Artur. © miciu222145

Fikasz stary ?- fot. Artur. © miciu222145

Na koniec się urwało. © miciu222145
Dystans114.78 km Teren30.00 km Czas05:40 Vśrednia20.26 km/h VMAX64.00 km/h Podjazdy1560 m
Temp.32.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Upalny wypad na Bardo.
Kategoria 100 i więcej
Na dzisiejszym wypadzie towarzyszył mi Pr0zak. Już z rana było ciepło, później było już znacznie gorzej. Na początek wzdłuż Zalewu, Zwięczyca i Boguchwała. Polną drogą docieramy do Mogielnicy, jednak okazuje się, że Piotrek zgubił bidon z kawałkiem koszyka. Musimy więc zrobić zakupy w najbliższym sklepie. Docieramy do Przedmieścia Czudeckiego i cały czas lasem jedziemy aż do górek nad Pstrągową. Czeka nas asfaltowy odcinek do Wielopola Skrzyńskiego. Pod sklepem dłuższa przerwa i jedziemy dalej asfaltem przez Brzeziny i Jaszczurową. Wjeżdżamy w teren, ale łatwo nie jest i co chwilę robimy postoje na ochłonięcie- pot lał się strumieniami. Odwiedzamy Chełm i chcemy niebieskim szlakiem dotrzeć na Bardo. Jak to zwykle bywa, szlak oczywiście gubimy :D Wyszło to jednak na dobre, bo odkrywamy fajne ścieżki i zjazd, na którym prawie poleciałem nad kierownicą :D Znajdujemy wreszcie szlak- co prawda zielony, ale one wszystkie prowadzą na szczyt. Chwila wspinaczki i docieramy na Bardo- cel został więc osiągnięty. Decydujemy się na nowość, czyli szlak zielony. Decyzja była świetna, bo cały czas jedziemy w dół, na rozjazdach decydujemy na chybił- trafił i zawsze się udaje :) Kulminacja, to szutrówka, po której jadę ponad 50 km/h. Docieramy do Stępiny i odwiedzamy tunel. W Cieszynie robimy zakupy i rozkładamy się pod sklepem. Motywacja do jazdy jest bliska 0. Czas się zbierać i jedziemy bocznymi drogami aż do Strzyżowa. Z Żarnowej wspinamy się w stronę Gwoździanki i jedziemy żółtym szlakiem przez Zaborów- zjeżdżamy do Wyżnego. Dalej już klasycznie przez Babicę i Siedliska do Rzeszowa. Upał i ból głowy mocno mnie wymęczyły, ale podjazdy w towarzystwie jakoś szybciej mijały.

Bidon wyruszył własną drogą :D © miciu222145

Cel już nie daleko. © miciu222145

Postój. © miciu222145

Owoc lasu. © miciu222145

Okolice Chełmu. © miciu222145

Trzeba wybrać kierunek. © miciu222145

Na Bardo. © miciu222145

Tunel w Cieszynie- Stępinie. © miciu222145
Dystans101.22 km Teren16.00 km Czas04:54 Vśrednia20.66 km/h VMAX72.00 km/h Podjazdy1420 m
Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Na wschód.
Kategoria 100 i więcej
Kroił się wyjazd w towarzystwie, jednak jak zwykle nic z tego nie wyszło i o godz. 8 pojechałem sam: Rzeszów/Słocina-Malawa-Magdalenka. Na Magdalence trwał odpust, więc ledwo się przebiłem i pojechałem dalej w stronę Handzlówki. Dalej wspiąłem się do Husowa i ruszyłem w stronę Manasterza. Przez Medynię Kańczucką docieram do Łopuszki Wielkiej. Dość długim podjazdem docieram do Huciska i kieruję się na Widaczów. W Jaworniku Polskim wjeżdżam na szlak niebieski i docieram w okolice Dylągówki. Przez Hyżne i Borówki docieram do zjazdu do Borku Starego. Kielnarowa-Tyczyn i Budziwój. Przez kładkę jakoś przejeżdżam i wzdłuż Zalewu do domu. Jakoś nie specjalnie mi się dzisiaj jechało, ale czasem tak jest.

W oddali Magdalenka. © miciu222145

Zapomniana kapliczka. © miciu222145
Dystans115.33 km Teren23.00 km Czas05:52 Vśrednia19.66 km/h VMAX66.00 km/h Podjazdy1886 m
Temp.25.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Okolice Domaradza.
Kategoria 100 i więcej
Jak zwykle miałem problem z wyborem celu, ale jakoś się z tym uporałem i pojechałem na górki koło Domaradza: Rzeszów/Zalew/Budziwój-Przylasek-Straszydle-Zimny Dział-Blizianka-Konieczkowa. Zrobiłem sobie krótką przerwę na żarcie i ruszyłem dalej w stronę Lutczy. W Domaradzu odbiłem w boczną drogę i szukałem drogi na Hyb (Chyb). Prawdopodobnie na szczyt nie dotarłem, bo walczyłem z błotem i cholernymi krwiopijcami- bąkami. Jechałem różnie, ale jakoś dotarłem do asfaltu i podjechałem jeszcze na górę Św. Michała. Drogą Krzyżową dotarłem pod kapliczkę, którą doskonale widać z Bliznego. Z góry pięknie widać było Beskid Niski. Zjeżdżam asfaltem do Golcowej i robię przerwę, tym razem dłuższą. Trochę podjazdów i serpentyny w Izdebkach.Dalej podjazd przez Magierów do Baryczy. Niestety aparat nie ogarnął widoków, a było co podziwiać- Beskid Niski i Bieszczady w całej swej rozciągłości. Z Baryczy na Kąkolówkę i Błażową. Tam wbijam na szlak czarny i po błotku docieram na Lubenki. Później bez kombinacji: Hermanowa-Tyczyn-Biała/Rzeszów. Mimo sprzyjającej pogody strasznie zamulałem na podjazdach, więc nie jechało mi się jakoś dobrze, ale grunt, że do domu dotarłem.

Cergowa- Beskid Niski. © miciu222145

Jest i Sucha Góra. © miciu222145

W oddali Beskid Niski, a w dole Blizne- widok z góry Św. Michała. © miciu222145
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status