Wpisy archiwalne w kategorii

Z sakwami

Dystans całkowity:22826.57 km (w terenie 393.00 km; 1.72%)
Czas w ruchu:1311:16
Średnia prędkość:17.41 km/h
Maksymalna prędkość:69.84 km/h
Suma podjazdów:158019 m
Maks. tętno maksymalne:180 (90 %)
Maks. tętno średnie:140 (70 %)
Suma kalorii:460229 kcal
Liczba aktywności:211
Średnio na aktywność:108.18 km i 6h 12m
Więcej statystyk
Dystans137.24 km Czas07:27 Vśrednia18.42 km/h VMAX42.12 km/h Podjazdy306 m
Kalorie 3727 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 176. D3."Ciuch, ciuch".
Nocne burze tylko postraszyły. Poranek rześki, ale bardzo szybko zrobiło się gorąco. Po 18 km docieramy do Wolsztyna. Tam zaglądamy do muzeum parowozów. Niby otwarte, a w kasie pusto :D Niestety drogi wojewódzkie dzisiaj rządzą, czasem nie ma innej możliwości. Tak mijamy Nową Sól i Szprotawę, a w Trzebieniu zaglądamy na tamtejsze boisko. Niestety, ale bliskość osiedla sprawia, że ludzi jest tam za dużo, nie pośpimy. Dalej mamy przejechać nad autostradą A18, jednak wiadukt w budowie. Objazd prowadzi przez autostradę :D Tak oto jesteśmy w Golnicach nad Bobrem. Rozbijamy się przy domu ludowym. Droga trochę za blisko, ale co zrobić.


Wolsztyński złomek.
Wolsztyński złomek. © miciu222145

W wolsztyńskim muzeum.
W wolsztyńskim muzeum. © miciu222145

Zaparkowane.
Zaparkowane. © miciu222145

Kolos z bliska.
Kolos z bliska. © miciu222145

Park&charge.
Park&charge. © miciu222145
Dystans75.77 km Teren10.00 km Czas04:16 Vśrednia17.76 km/h VMAX32.40 km/h Podjazdy240 m
Kalorie 970 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 175. D2. "Zagłębie pieczarkowe".
Rano pędzimy na dworzec, by ok. 13:30 znaleźć się w Poznaniu, jak w zeszłym roku z resztą. Tym razem jedziemy w przeciwnym kierunku. Tam czekał już na nas Tomek. Przejechaliśmy razem prawie 20 km, a odwiedziliśmy m.in. Szachty i tamtejszą wieżę widokową. W Wirach się pożegnaliśmy, bardzo fajnie się jechało i gadało, ale pora jechać dalej. Droga wojewódzka to czyste zło, więc odbijamy w stronę Wielkopolskiego Parku Narodowego. Bardzo przyjemna, choć wąska droga. Sporo szutrowych skrótów i cały czas bocznymi drogami docieramy do Wielichowa. Pieczarkowej stolicy Polski. Szukamy boiska i znajdujemy obiekt LKP Pieczarki Wielichowo, właściwie, to pijani rowerzyści nas zagadują i kierują w odpowiednie miejsce. Rozbijamy się w kąciku i idziemy spać, mimo nadciagającej burzy. Tuż po północy ktoś z latarką idzie w naszą stronę. Dorwała nas Policja, która zauważyła światło, które zapalił Grzesiek. Patrolują ten teren, bo za tydzień odbędzie się tutaj święto pieczarki. Wylegitymowali nas, kazali przypiąć rowery i dobrze się przykryć, bo idzie burza :D Bardzo spoko Policjant się nam trafił :)

Z widokiem na Poznań.
Z widokiem na Poznań. © miciu222145
Jeszcze jak człowiek wyglądam :D
Jeszcze jak człowiek wyglądam :D © miciu222145
Chwila ochłody.
Chwila ochłody. © miciu222145
Ładna aleja.
Ładna aleja. © miciu222145
Na aucie w Wielichowie.
Na aucie w Wielichowie. © miciu222145

Dystans121.95 km Czas05:49 Vśrednia20.97 km/h VMAX38.88 km/h Podjazdy340 m
Kalorie 3480 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 174. D1."Pora ruszać".
Urlopu czas, więc pora ruszyć w nieznane. Na początek musiałem się dostać do Lublina. Prawie 180 km na początek wydało mi się za dużo, więc podjechałem pociągiem do Stalowej Woli- kilometry i tak się uzbierały. Tutejszy dworzec, to obraz nędzy i rozpaczy, więc czym prędzej opuszczam miasto. Po 7 km zaczynają się Lasy Janowskie- 25 km ochłody, coś wspaniałego. Po 65 km docieram do Zakrzówka- nad tamtejszym zalewem odpoczywam i czekam na Grześka. Mija prawie godzina i możemy jechać w stronę Lublina. Sakwy zostawiam na mieszkaniu i lecę na lekko na lubelską starówkę. Później wieczorne obżarstwo i lekkie pijaństwo.


Przerwa  w lasach janowskich.
Przerwa w lasach janowskich. © miciu222145

Zalew w Zakrzówku.
Zalew w Zakrzówku. © miciu222145

Trafiła się i czapla biała.
Trafiła się i czapla biała. © miciu222145

Brama Krakowska, Lublin.
Brama Krakowska, Lublin. © miciu222145

W Lublinie.
W Lublinie. © miciu222145

Były i kotki :D
Były i kotki :D © miciu222145
Dystans58.01 km Czas03:04 Vśrednia18.92 km/h VMAX41.40 km/h Podjazdy170 m
Kalorie 655 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 197. "14. Na koniec skromnie".
Mamy mnóstwo czasu, a dystans jaki nam pozostał, to ledwie rozgrzewka. Wyjeżdżamy coś po 13 i lecimy prosto na Lublin. Przed 18 mam pociąg. Dojeżdżamy ze sporym zapasem. Oczywiście za łatwo nie mogło być- mimo braku przesiadek, przesiadka była. W Stalowej Woli wsiadłem już do podkarpackiego szynobusa. Koło 22 byłem już w domu.
Podsumowanie.
Pokonaliśmy 1907 km- rekord w 2 tygodnie, czyli 136 średnio na dzień. Było 13 noclegów, z czego 4 to spanie pod dachem. Odwiedziliśmy 9 województw. Większość miejsc odwiedzałem pierwszy raz, ale w niektórych już byłem- okolice Pruszcza Gdańskiego, Mazury, czy wschodnia granica. O kierowcach niestety niewiele dobrego mogę powiedzieć. Ma wolną drogę, to nie wyprzedza, ale jak już wyprzedza, to po trupach do celu. Musi już, teraz, bo za 10 sekund świat się skończy, mimo, że droga będzie pusta. Banda egoistycznych, nawiedzonych baranów- w osobówkach, ciężarówkach, na motocyklach. Nie wszyscy, ale za dużo.


Karkóweczka na śniadanko.
Karkóweczka na śniadanko. © miciu222145

Pora wracać.
Pora wracać. © miciu222145
Dystans156.50 km Teren3.00 km Czas07:54 Vśrednia19.81 km/h VMAX45.36 km/h Podjazdy278 m
Kalorie 4205 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 196. "13. Jak to z promem było".
Dobrze, że spaliśmy pod dachem, bo była to najzimniejsza noc wyprawy. Żegnamy się i jedziemy w stronę Adamowa. Remonty, remontami, ale nam zamknięte drogi nie przeszkadzają- ważne, że asfalt już jest. W Mielniku postój na śniadanko i lecimy na prom. Widzimy tablicę, że prom nieczynny. Jednak tam są dwa promy i tyczy się to tego drugiego promu. Tylko skąd ktoś przyjezdny ma o tym wiedzieć. Dobrze, że podjechaliśmy nad Bug i bez problemów dostaliśmy się na drugą stronę. Niezła zmyłka z ta tablicą. Do Białej Podlaskiej jedziemy bez przygód, robiąc postoje na coś zimnego, bo grzeje ostro. Celem na dzisiejszy dzień jest Nowy Orzechów. Pięknie położony pośród niezliczonych jezior pojezierza łęczynskiego. po cóż my tam jedziemy? Grzesiek ma tam działkę z domkiem, więc kolejną noc spędzimy również pod dachem. Wieczorny grill, wizyta na jeziorem Zagłębocze- tak kończymy dzień. 


Kto wiedział, że to nie ten prom :D
Kto wiedział, że to nie ten prom :D © miciu222145

Na Bugu.
Na Bugu. © miciu222145

Przeprawa przez Bug, ostatnio byłem tutaj 5 lat temu.
Przeprawa przez Bug, ostatnio byłem tutaj 5 lat temu. © miciu222145
Dystans162.73 km Teren20.00 km Czas09:11 Vśrednia17.72 km/h VMAX41.76 km/h Podjazdy785 m
Kalorie 4305 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 195. "12. Tego nikt się nie spodziewał".
Noc jak zwykle spokojna- z dala od miejskich świateł, niebo przytłaczało swoim pięknem. Po 10 jesteśmy w Sokółce i tam wpadamy na Orlen, prąd, kawa, umyć się. Po 2 godzinach jesteśmy w Krynkach, czyli rondo i 11 zjazdów z niego :D Przerwa na śniadanko i obmyślamy dalszą drogę. Kruszyniany możemy odpuścić, bo obaj tam byliśmy, dzięki temu nie musimy się bujać krajówką. O tym, że był to kiepski pomysł, przekonamy się już po chwili. Jedyna droga w odpowiednim kierunku zamienia się w szuter. Szuter z tarką nie jest zły, dopóki można ją ominąć. Później trzeba po tej tarce jechać, ale to jeszcze nic. Ubity szuter robi się.... luźny- szlag nas trafia, ale jakoś dajemy radę. Jest tylko jeden problem- zamiast szutru pojawia się głęboki piach. Jedziemy ostatkiem sił- tak przez 19 kilometrów. Psychicznie i fizycznie nas to wykończyło, piwo musiało być. Co najgorsze już chyba za nami, mamy taką nadzieję. Docieramy do Hajnówki i stąd przez Czeremchę i Kleszczele docieramy do niewielkiej miejscowości, Klukowicze, tuż przy Białoruskiej granicy. Sielskie klimaty i totalne pustkowia, pięknie tutaj. Tym razem porzucamy namioty, śpimy u znajomych Grześka, czyli powrót do cywilizacji. Wieczorem ognisko, żarełko, piweczko, świetna sprawa.


Za Krynkami brakło asfaltu.
Za Krynkami brakło asfaltu. © miciu222145

Cerkiew w Narwi?
Cerkiew w Narwi? © miciu222145

Było bardzo ciepło.
Było bardzo ciepło. © miciu222145

Gdzieś na Podlasiu.
Gdzieś na Podlasiu. © miciu222145
Dystans166.29 km Czas08:48 Vśrednia18.90 km/h VMAX46.44 km/h Podjazdy653 m
Kalorie 2132 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 194. "11. O krok od tragedii".
Noc minęła spokojnie, dzień przywitał nas piękna, słoneczną aurą. Jedziemy przez puszczę borecką, drogi jakby lepsze, ścieżki też zaczęły pojawiać się częściej. Przez Jabłonowo i Olecko jedziemy do Augustowa. Tam troszkę krążymy pośród licznych turystów. Pora na nas, jedziemy do Lipska- minęło 5 lat od mojej ostatniej wizyty tutaj. Później jeszcze Dąbrowa Białostocka i zdarzenie, które chyba było najgorsze na całym wyjeździe. Droga lekko pod górkę, przed nami z naprzeciwka duży traktor wyprzedzany przez osobówkę, a nas wyprzedza ciężarówka z naczepą. Traktor się zatrzymał, my wylądowaliśmy na trawie, a ciężarówka minęła osobówkę na centymetry. O wyczynach kierowców napiszę jeszcze w podsumowaniu. W niewielkiej wiosce pod Sokółką znajdujemy boisko, ale trawy tam niewiele- kamieni za to nie brakuje. Dokładamy 2 km i nocujemy na świeżo skoszonej łące- wieczór jest chłodny.

Puszcza dawała schronienie.
Puszcza dawała schronienie. © miciu222145
Augustów.
Augustów. © miciu222145
Wreszcie bez samochodów.
Wreszcie bez samochodów. © miciu222145

Dystans121.44 km Teren10.00 km Czas07:01 Vśrednia17.31 km/h VMAX48.60 km/h Podjazdy730 m
Kalorie 3266 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 193. "10. Kierunek dobry, tylko droga zła".
To była jedna z lepszych nocy, ale u mnie to wcale nie oznacza, że się wyspałem, bo nie pamiętam kiedy ostatnio się wyspałem. Kolejny ciepły dzień się szykuje. Ruszamy jak zwykle i już po 7 km jesteśmy pod sanktuarium w Świętej Lipce. Słońce znowu nie zachęcało do zdjęć. Lecimy na Kętrzyn, by później dotrzeć do Gierłoża- na to czekałem. Znajdują się tam ruiny tajnej kwatery Hitlera. Naprawdę warto odwiedzić to miejsce. Fajnie było, ale pora na nas, lecimy dalej drogami, które mógłbym uznać za terenowe- łata na łacie, łatą pogania. Pośród mazurskich jezior jedziemy w stronę granicy z Rosją. Chcemy odwiedzić piramidę w Rapie- 5 lat temu pominąłem to miejsce, więc jest okazja to nadrobić. Dookoła szaleją burze, ale nas nie dosięgają. Troszkę źle skręcamy i pakujemy się w kamienie i piach, ale to nic, dalej było tylko gorzej. Mały, a może dość spory błąd nawigacyjny wprowadza nas na drogę z kamieni. Jest ona chyba gorsza od tej nad Bałtykiem, bo doszły jeszcze gryzące bąki. Było to 8 kilometrów totalnej męki i wkur@#enia. Asfalt był istnym wybawieniem. Piramida ciekawa, w środku trumny :O Dzisiaj sporo ciekawych miejsc na trasie, ale już późno, więc jedziemy dalej, by przez Banie Mazurskie dotrzeć do Boćwinki. Tam znajdowało się... boisko, a jakże :D Obok Kościół, plac zabaw, ale nikt nas nie zaczepiał, całkiem fajna miejscówka.


Święta Lipka.
Święta Lipka. © miciu222145

Wilczy Szaniec.
Wilczy Szaniec. © miciu222145

Wilczy Szaniec, Gierłoż.
Wilczy Szaniec, Gierłoż. © miciu222145

Kwatera Hitlera, Gierłoż.
Kwatera Hitlera, Gierłoż. © miciu222145

W oddali leje.
W oddali leje. © miciu222145
Pośród jezior.
Pośród jezior. © miciu222145
Ładnie się wpakowaliśmy.
Ładnie się wpakowaliśmy. © miciu222145
Ta gorsza droga do Rapy.
Ta gorsza droga do Rapy. © miciu222145
Piramida w Rapie.
Piramida w Rapie. © miciu222145
Jak zwykle, na boisku najlepiej.
Jak zwykle, na boisku najlepiej. © miciu222145
Dystans134.92 km Czas07:31 Vśrednia17.95 km/h VMAX55.08 km/h Podjazdy1109 m
Kalorie 3785 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 192. "9. Niespodzianka z nieba".
To był gorący dzień od samego rana. Mieszkańcy idący w pole witali się z nami, a my musieliśmy jechać dalej: Zalewo-Morąg-Dobre Miasto. Na niebie zrobiło się bardzo nieciekawie, burza wisiała w powietrzu i niestety się pojawiła. Myśleliśmy, że dotrzemy do Jezioran, ale się nie udało. Porywisty wiatr, ulewa i.....grad. Zdążyliśmy się schować w klatce schodowej jednego z bloków w Wójtówku. Mieszkańcy byli wyrozumiali, poza jednym bucem, któremu sama nasza obecność nie pasowała. Dalsza trasa, to Jeziorany, Lutry, Reszel. Na nocleg wracamy kawałek na napotkany wcześniej plac zabaw. Do szczęścia brakowało tylko prądu, ale co zrobić.


W Dobrym Mieście.
W Dobrym Mieście. © miciu222145

Zawierucha.
Zawierucha. © miciu222145

Szybko przeschnie.
Szybko przeschnie. © miciu222145

Burzowe niebo.
Burzowe niebo. © miciu222145

Reszel, zamek.
Reszel, zamek. © miciu222145

Lody dla ochłody.
Lody dla ochłody. © miciu222145

Nie ma jak mizeria :D
Nie ma jak mizeria :D © miciu222145
Dystans113.97 km Czas06:38 Vśrednia17.18 km/h VMAX41.40 km/h Podjazdy643 m
Kalorie 3158 kcal Temp.30.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 191. "8. Czas rodzinnych spotkań".
Wymuszono na nas późniejszy wyjazd, aż o godzinę, czyli po 8. Dzień będzie gorący, już rano przypieka. Zaledwie po 12 km, w Pszczółkach, Grzesiek odwiedza kolejną rodzinę, której 100 lat nie widział. Ruszamy dopiero po 10 i tak docieramy super ścieżką na wałach, do samego Tczewa. Przed nami droga na Malbork, niestety strasznie ruchliwa, bez grama pobocza- niestety nie dało się inaczej. Łazimy chwilę koło zamku i lecimy dalej na Dzierzgoń i Zalewo. Teren nad jeziorem niby jest spoko, ale za dużo ludzi jak dla nas. Wracamy się jakieś 4 km do wsi Gajdy. Widzieliśmy tam raczej nieużywane boisko. Może za blisko drogi, ale pustki. No prawie, bo miejscowi robią sobie skrót do domów. Co ciekawe, każdy się z nami wita i słyszymy nawet, że możemy sobie tutaj spać spokojnie. Zza ogrodzenia woła nas gospodarz sąsiedniego domostwa. Rozmawiamy chwilę, okazuje się, że będzie miał synową z Rzeszowa :D Dostajemy pomidory, ogórki, w sam raz na kolację.


Przed nami Tczew.
Przed nami Tczew. © miciu222145

Zamek w Malborku.
Zamek w Malborku. © miciu222145

W Malborku.
W Malborku. © miciu222145

Nie ma jak boisko.
Nie ma jak boisko. © miciu222145

Prezenty od sąsiadów.
Prezenty od sąsiadów. © miciu222145
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status