Wpisy archiwalne w kategorii

Z sakwami

Dystans całkowity:22277.20 km (w terenie 391.00 km; 1.76%)
Czas w ruchu:1272:29
Średnia prędkość:17.51 km/h
Maksymalna prędkość:69.84 km/h
Suma podjazdów:151381 m
Maks. tętno maksymalne:180 (90 %)
Maks. tętno średnie:140 (70 %)
Suma kalorii:449724 kcal
Liczba aktywności:204
Średnio na aktywność:109.20 km i 6h 14m
Więcej statystyk
Dystans130.94 km Teren4.00 km Czas07:20 Vśrednia17.86 km/h VMAX43.92 km/h Podjazdy754 m
Kalorie 1601 kcal Temp.29.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 179. D6. Trochę płasko".
Te noce mnie wykończą. Tym razem po północy wył alarm- w samochodzie, w sklepie, nie wiem. Wiem jedno- jedna z najgorszych nocy. Dzień zapowiadał się gorący i trochę nudny. Opuściliśmy jedne góry, a do drugich jeszcze kawałek było. Trafił się i krótki terenowy akcent: Ostroszowice-Ząbkowice Śląskie-Ziębice-Korfantów-Głogówek-Kazimierz. Oczywiście trafiliśmy na tutejsze boisko- Partyzant Kazimierz. Dzieciaki nam nie przeszkadzły, ale już po zmroku, na pobliskie pole przyjechał...kombajn :D Na szczęście po 30 minutach odjechał. Nastała cisza i spokój.


Ząbkowice Śląskie.
Ząbkowice Śląskie. © miciu222145

Na skróty, z widokiem.
Na skróty, z widokiem. © miciu222145

Pole namiotowe.
Pole namiotowe. © miciu222145
Dystans112.23 km Czas06:52 Vśrednia16.34 km/h VMAX56.88 km/h Podjazdy1562 m
Kalorie 1933 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 178. D5. "Norweskie klimaty".
Dzieciaki ulotniły się po 22, ale po północy pojawiła się burza, powiedzmy, że umiarkowana :D Rano zimno jak cholera, a my lecimy na Karpacz. Czyli od startu mamy prawie 8 km podjazdu- czasem bywa ciężko, ale dopiero bruk na samym szczycie niszczy umysł sakwiarza :D Na szczycie oczywiście wspaniała Światynia Wang, czyli kawałek Norwegii w Polsce. Zjazd bardzo przypominał mi te w Dolomitach- ostro w dół, zakręty, tunel, góry dookoła i ziiimno :D Po 15 km jesteśmy w miejscu startu- wybornie. Przed nami Kowary, Kamienna Góra i Unisław Śląski. Ba, zawadzamy o leśny kawałek Wałbrzycha, jednak cel mamy inny- Góry Sowie, czyli wspomnienia sprzed lat. Droga Walim-Pieszyce, to podjazd i zjazd, prawie na koniec dnia. W Ostroszowicach rozbijamy się przy orliku, może się wyśpię choć trochę.


W Karpaczu.
W Karpaczu. © miciu222145

Świątynia Wang.
Świątynia Wang. © miciu222145

Zrujnowany kościół.
Zrujnowany kościół. © miciu222145

Zdobywanie przełęczy walimskiej.
Zdobywanie przełęczy walimskiej. © miciu222145

Widoki całkiem spoko.
Widoki całkiem spoko. © miciu222145
Dystans126.81 km Teren4.00 km Czas07:48 Vśrednia16.26 km/h VMAX56.16 km/h Podjazdy1324 m
Kalorie 3825 kcal Temp.21.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 177. D4. "Łatwo już było".
Spałem jak zwykle, czyli tyle co nic. Zapowiada się kolejny gorący dzień. Totalnie bocznymi drogami jedziemy do Bolesławca- dopiero teraz widzimy ile pięknych miejsc do spania na nas czekało. Następny jest Lwówek Śląsk- idealna ścieżka do Pławnej i Lubomierz- miasto, gdzie kręcony był film "Sami swoi". Tam mamy problem z kierunkiem, ale się odnajdujemy, by znowu źle skręcić, tym razem w Chmieleniu. Po 70 km odwiedzamy znajomego w Gierczynie. Agroturystyka i sporo zwierzątek :D Jedziemy na kolejną przerwę do Świeradowa Zdroju, podczas gdy dookoła szaleją burze. Jedziemy do Szklarskiej Poręby, czyli podjazdy czas zacząć. "Zakręt śmierci" i szaleństwo na zjeździe do Piechowic. Troszkę się wypłaszczyło i pod Karpaczem przyszło nam szukać noclegu. Jest boisko, ale zamykane na noc, ale jest spory plac zabaw- zostajemy. Boiska do godz. 20 pilnuje przemiła Pani zastępując kogoś. Z początku mieliśmy się umyć w szatni przy boisku, ale kazano nam zaczekać. To czekamy, a warto było. Testowaliśmy prysznice w nowiutkiej, jeszcze nie oddanej do użytku świetlicy :) Tego się nie spodziewaliśmy. Zapada zmrok, my zasypiamy z widokiem na Śnieżkę, ale nie będzie to spokojna noc.

Mało komfortowo.
Mało komfortowo. © miciu222145
Lwówek Śląski.
Lwówek Śląski. © miciu222145
Duże te zwierzaki.
Duże te zwierzaki. © miciu222145

Dawny kościół ewangelicki- Lubomierz.
Dawny kościół ewangelicki- Lubomierz. © miciu222145
Góry na horyzoncie.
Góry na horyzoncie. © miciu222145
Kózki :D
Kózki :D © miciu222145
Mistral- arab po przejściach.
Mistral- arab po przejściach. © miciu222145
Widok na Karkonosze.
Widok na Karkonosze. © miciu222145
Zakręt śmierci, Szklarska Poręba.
Zakręt śmierci, Szklarska Poręba. © miciu222145
Popołudniowe Karkonosze.
Popołudniowe Karkonosze. © miciu222145
Dystans137.24 km Czas07:27 Vśrednia18.42 km/h VMAX42.12 km/h Podjazdy306 m
Kalorie 3727 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 176. D3."Ciuch, ciuch".
Nocne burze tylko postraszyły. Poranek rześki, ale bardzo szybko zrobiło się gorąco. Po 18 km docieramy do Wolsztyna. Tam zaglądamy do muzeum parowozów. Niby otwarte, a w kasie pusto :D Niestety drogi wojewódzkie dzisiaj rządzą, czasem nie ma innej możliwości. Tak mijamy Nową Sól i Szprotawę, a w Trzebieniu zaglądamy na tamtejsze boisko. Niestety, ale bliskość osiedla sprawia, że ludzi jest tam za dużo, nie pośpimy. Dalej mamy przejechać nad autostradą A18, jednak wiadukt w budowie. Objazd prowadzi przez autostradę :D Tak oto jesteśmy w Golnicach nad Bobrem. Rozbijamy się przy domu ludowym. Droga trochę za blisko, ale co zrobić.


Wolsztyński złomek.
Wolsztyński złomek. © miciu222145

W wolsztyńskim muzeum.
W wolsztyńskim muzeum. © miciu222145

Zaparkowane.
Zaparkowane. © miciu222145

Kolos z bliska.
Kolos z bliska. © miciu222145

Park&charge.
Park&charge. © miciu222145
Dystans75.77 km Teren10.00 km Czas04:16 Vśrednia17.76 km/h VMAX32.40 km/h Podjazdy240 m
Kalorie 970 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 175. D2. "Zagłębie pieczarkowe".
Rano pędzimy na dworzec, by ok. 13:30 znaleźć się w Poznaniu, jak w zeszłym roku z resztą. Tym razem jedziemy w przeciwnym kierunku. Tam czekał już na nas Tomek. Przejechaliśmy razem prawie 20 km, a odwiedziliśmy m.in. Szachty i tamtejszą wieżę widokową. W Wirach się pożegnaliśmy, bardzo fajnie się jechało i gadało, ale pora jechać dalej. Droga wojewódzka to czyste zło, więc odbijamy w stronę Wielkopolskiego Parku Narodowego. Bardzo przyjemna, choć wąska droga. Sporo szutrowych skrótów i cały czas bocznymi drogami docieramy do Wielichowa. Pieczarkowej stolicy Polski. Szukamy boiska i znajdujemy obiekt LKP Pieczarki Wielichowo, właściwie, to pijani rowerzyści nas zagadują i kierują w odpowiednie miejsce. Rozbijamy się w kąciku i idziemy spać, mimo nadciagającej burzy. Tuż po północy ktoś z latarką idzie w naszą stronę. Dorwała nas Policja, która zauważyła światło, które zapalił Grzesiek. Patrolują ten teren, bo za tydzień odbędzie się tutaj święto pieczarki. Wylegitymowali nas, kazali przypiąć rowery i dobrze się przykryć, bo idzie burza :D Bardzo spoko Policjant się nam trafił :)

Z widokiem na Poznań.
Z widokiem na Poznań. © miciu222145
Jeszcze jak człowiek wyglądam :D
Jeszcze jak człowiek wyglądam :D © miciu222145
Chwila ochłody.
Chwila ochłody. © miciu222145
Ładna aleja.
Ładna aleja. © miciu222145
Na aucie w Wielichowie.
Na aucie w Wielichowie. © miciu222145

Dystans121.95 km Czas05:49 Vśrednia20.97 km/h VMAX38.88 km/h Podjazdy340 m
Kalorie 3480 kcal Temp.23.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 174. D1."Pora ruszać".
Urlopu czas, więc pora ruszyć w nieznane. Na początek musiałem się dostać do Lublina. Prawie 180 km na początek wydało mi się za dużo, więc podjechałem pociągiem do Stalowej Woli- kilometry i tak się uzbierały. Tutejszy dworzec, to obraz nędzy i rozpaczy, więc czym prędzej opuszczam miasto. Po 7 km zaczynają się Lasy Janowskie- 25 km ochłody, coś wspaniałego. Po 65 km docieram do Zakrzówka- nad tamtejszym zalewem odpoczywam i czekam na Grześka. Mija prawie godzina i możemy jechać w stronę Lublina. Sakwy zostawiam na mieszkaniu i lecę na lekko na lubelską starówkę. Później wieczorne obżarstwo i lekkie pijaństwo.


Przerwa  w lasach janowskich.
Przerwa w lasach janowskich. © miciu222145

Zalew w Zakrzówku.
Zalew w Zakrzówku. © miciu222145

Trafiła się i czapla biała.
Trafiła się i czapla biała. © miciu222145

Brama Krakowska, Lublin.
Brama Krakowska, Lublin. © miciu222145

W Lublinie.
W Lublinie. © miciu222145

Były i kotki :D
Były i kotki :D © miciu222145
Dystans58.01 km Czas03:04 Vśrednia18.92 km/h VMAX41.40 km/h Podjazdy170 m
Kalorie 655 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 197. "14. Na koniec skromnie".
Mamy mnóstwo czasu, a dystans jaki nam pozostał, to ledwie rozgrzewka. Wyjeżdżamy coś po 13 i lecimy prosto na Lublin. Przed 18 mam pociąg. Dojeżdżamy ze sporym zapasem. Oczywiście za łatwo nie mogło być- mimo braku przesiadek, przesiadka była. W Stalowej Woli wsiadłem już do podkarpackiego szynobusa. Koło 22 byłem już w domu.
Podsumowanie.
Pokonaliśmy 1907 km- rekord w 2 tygodnie, czyli 136 średnio na dzień. Było 13 noclegów, z czego 4 to spanie pod dachem. Odwiedziliśmy 9 województw. Większość miejsc odwiedzałem pierwszy raz, ale w niektórych już byłem- okolice Pruszcza Gdańskiego, Mazury, czy wschodnia granica. O kierowcach niestety niewiele dobrego mogę powiedzieć. Ma wolną drogę, to nie wyprzedza, ale jak już wyprzedza, to po trupach do celu. Musi już, teraz, bo za 10 sekund świat się skończy, mimo, że droga będzie pusta. Banda egoistycznych, nawiedzonych baranów- w osobówkach, ciężarówkach, na motocyklach. Nie wszyscy, ale za dużo.


Karkóweczka na śniadanko.
Karkóweczka na śniadanko. © miciu222145

Pora wracać.
Pora wracać. © miciu222145
Dystans156.50 km Teren3.00 km Czas07:54 Vśrednia19.81 km/h VMAX45.36 km/h Podjazdy278 m
Kalorie 4205 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 196. "13. Jak to z promem było".
Dobrze, że spaliśmy pod dachem, bo była to najzimniejsza noc wyprawy. Żegnamy się i jedziemy w stronę Adamowa. Remonty, remontami, ale nam zamknięte drogi nie przeszkadzają- ważne, że asfalt już jest. W Mielniku postój na śniadanko i lecimy na prom. Widzimy tablicę, że prom nieczynny. Jednak tam są dwa promy i tyczy się to tego drugiego promu. Tylko skąd ktoś przyjezdny ma o tym wiedzieć. Dobrze, że podjechaliśmy nad Bug i bez problemów dostaliśmy się na drugą stronę. Niezła zmyłka z ta tablicą. Do Białej Podlaskiej jedziemy bez przygód, robiąc postoje na coś zimnego, bo grzeje ostro. Celem na dzisiejszy dzień jest Nowy Orzechów. Pięknie położony pośród niezliczonych jezior pojezierza łęczynskiego. po cóż my tam jedziemy? Grzesiek ma tam działkę z domkiem, więc kolejną noc spędzimy również pod dachem. Wieczorny grill, wizyta na jeziorem Zagłębocze- tak kończymy dzień. 


Kto wiedział, że to nie ten prom :D
Kto wiedział, że to nie ten prom :D © miciu222145

Na Bugu.
Na Bugu. © miciu222145

Przeprawa przez Bug, ostatnio byłem tutaj 5 lat temu.
Przeprawa przez Bug, ostatnio byłem tutaj 5 lat temu. © miciu222145
Dystans162.73 km Teren20.00 km Czas09:11 Vśrednia17.72 km/h VMAX41.76 km/h Podjazdy785 m
Kalorie 4305 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 195. "12. Tego nikt się nie spodziewał".
Noc jak zwykle spokojna- z dala od miejskich świateł, niebo przytłaczało swoim pięknem. Po 10 jesteśmy w Sokółce i tam wpadamy na Orlen, prąd, kawa, umyć się. Po 2 godzinach jesteśmy w Krynkach, czyli rondo i 11 zjazdów z niego :D Przerwa na śniadanko i obmyślamy dalszą drogę. Kruszyniany możemy odpuścić, bo obaj tam byliśmy, dzięki temu nie musimy się bujać krajówką. O tym, że był to kiepski pomysł, przekonamy się już po chwili. Jedyna droga w odpowiednim kierunku zamienia się w szuter. Szuter z tarką nie jest zły, dopóki można ją ominąć. Później trzeba po tej tarce jechać, ale to jeszcze nic. Ubity szuter robi się.... luźny- szlag nas trafia, ale jakoś dajemy radę. Jest tylko jeden problem- zamiast szutru pojawia się głęboki piach. Jedziemy ostatkiem sił- tak przez 19 kilometrów. Psychicznie i fizycznie nas to wykończyło, piwo musiało być. Co najgorsze już chyba za nami, mamy taką nadzieję. Docieramy do Hajnówki i stąd przez Czeremchę i Kleszczele docieramy do niewielkiej miejscowości, Klukowicze, tuż przy Białoruskiej granicy. Sielskie klimaty i totalne pustkowia, pięknie tutaj. Tym razem porzucamy namioty, śpimy u znajomych Grześka, czyli powrót do cywilizacji. Wieczorem ognisko, żarełko, piweczko, świetna sprawa.


Za Krynkami brakło asfaltu.
Za Krynkami brakło asfaltu. © miciu222145

Cerkiew w Narwi?
Cerkiew w Narwi? © miciu222145

Było bardzo ciepło.
Było bardzo ciepło. © miciu222145

Gdzieś na Podlasiu.
Gdzieś na Podlasiu. © miciu222145
Dystans166.29 km Czas08:48 Vśrednia18.90 km/h VMAX46.44 km/h Podjazdy653 m
Kalorie 2132 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 194. "11. O krok od tragedii".
Noc minęła spokojnie, dzień przywitał nas piękna, słoneczną aurą. Jedziemy przez puszczę borecką, drogi jakby lepsze, ścieżki też zaczęły pojawiać się częściej. Przez Jabłonowo i Olecko jedziemy do Augustowa. Tam troszkę krążymy pośród licznych turystów. Pora na nas, jedziemy do Lipska- minęło 5 lat od mojej ostatniej wizyty tutaj. Później jeszcze Dąbrowa Białostocka i zdarzenie, które chyba było najgorsze na całym wyjeździe. Droga lekko pod górkę, przed nami z naprzeciwka duży traktor wyprzedzany przez osobówkę, a nas wyprzedza ciężarówka z naczepą. Traktor się zatrzymał, my wylądowaliśmy na trawie, a ciężarówka minęła osobówkę na centymetry. O wyczynach kierowców napiszę jeszcze w podsumowaniu. W niewielkiej wiosce pod Sokółką znajdujemy boisko, ale trawy tam niewiele- kamieni za to nie brakuje. Dokładamy 2 km i nocujemy na świeżo skoszonej łące- wieczór jest chłodny.

Puszcza dawała schronienie.
Puszcza dawała schronienie. © miciu222145
Augustów.
Augustów. © miciu222145
Wreszcie bez samochodów.
Wreszcie bez samochodów. © miciu222145

© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status