Wpisy archiwalne w kategorii

Bieszczady

Dystans całkowity:5287.46 km (w terenie 1027.00 km; 19.42%)
Czas w ruchu:254:48
Średnia prędkość:20.67 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:58756 m
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:76111 kcal
Liczba aktywności:48
Średnio na aktywność:110.16 km i 5h 25m
Więcej statystyk
Dystans169.20 km Teren2.00 km Czas06:37 Vśrednia25.57 km/h VMAX63.00 km/h Podjazdy1730 m
Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Takie tam po Bieszczadach.
Pewnego dnia padł pomysł, żeby udać się pojeździć w Bieszczadach. Mocno się zastanawiałem, czy jechać, bo po niedzielnych zawodach, kolano nie było w najlepszej formie. Jednak miało się całkiem dobrze, więc lepiej, że się załapałem na wyjazd. Na początek jeden zaspał, a drugi nie wstał, więc mieliśmy godzinę obsuwy. Wyjechaliśmy o 8, a o 10 wyruszyliśmy na trasę z Leska. Najpierw odwiedziliśmy Leski Kamień w miejscowości Glinne-trochę info. Niestety ruch na drodze był spory, bo prowadzi ona do przejścia granicznego w Krościenku: Uherce Mineralne, Olszanica, Ustianowa, Ustrzyki Dolne. Nareszcie zjeżdżamy z głównej drogi: Jasień, Rabe, Żłobek, Czarna. Robimy postój pod sklepem, do tej pory jechałem zmulony, więc funduję sobie dawkę kofeiny, jemy i jedziemy dalej. Przed Lutowiskami odwiedzamy punkt widokowy, jednak wcześniej musimy pokonać długi podjazd. Ze szczytu podziwiamy panoramę Bieszczad polskich oraz ukraińskich. Czas jechać dalej: Lutowiska, Smolnik, Stuposiany, Bereżki, Ustrzyki Górne. Tutaj decydujemy się podjechać na granicę polsko- ukraińską, więc jedziemy przez Wołosate. Tutaj zaczyna się Główny Szlak Beskidzki, a droga powoli zamienia się w szutrówkę. Mamy jednak piękny widok na Tarnicę. Moje slicki 1,5 jakoś sobie radzą, gorzej ma Seba, on ma oponki 1calowe. Przy wiacie skręcamy w stronę granicy i po ok. 500 m osiągamy cel- Przeł. Beskid. Jest to najdalej wysunięty na południe skrawek naszego kraju, jaki udało mi się odwiedzić. Trochę fotek i wracamy do Ustrzyk. Trochę obawiamy się reakcji strażnika, ale nie miał do nas żadnej sprawy :D Docieramy do Ustrzyk i robimy przerwę. Przed nami sporo wspinaczki na przełęcze: Wyżniańską oraz Wyżnią. Serpentyny i widok na Połoniny wynagradzają trud. Cały czas w dół docieramy do Wetliny i jedziemy dalej przez Smerek, Kalnicę, Przysłup, Dołżycę do Cisnej. Znowu przerwa, bo czeka nas spora wspinaczka w stronę Jabłonek. Wszyscy już odczuwamy zmęczenie, ale do Leska już nie daleko. Do Jabłonek docieramy fajnym zjazdem i lekko opadającą drogą jedziemy i jedziemy. Mijamy Baligród i gnamy z prędkościami powyżej 35 km/h przez Nowosiółki, Hoczew, Huzele i wreszcie docieramy do Leska. Trasa dała nam w kość, ale satysfakcja z jej przejechania była duża. Pogoda była idealna, nie za ciepło, nie za zimno. W wypadzie udział wzięli: Seba, Pr0zak, Włochaty i ja.
Everytrail

Przygotowania do trasy- Lesko. © miciu222145

Kamień Leski. © miciu222145

Włochaty szuka błędu- punkt widokowy Lutowiska. © miciu222145

Punkt widokowy na Bieszczady. © miciu222145

Ruszamy na Wołosate. © miciu222145

Gdzieś koło Wołosatego- foto baj Włochaty. © miciu222145

Tarnica prezentuje się wyjątkowo. © miciu222145

Pr0zak na tle Tarnicy. © miciu222145

Przeł. Beskid i granica polsko- ukraińska. © miciu222145

Powrót do Ustrzyk Górnych. © miciu222145

Przeł. Wyżnia, a w tle Poł. Caryńska. © miciu222145
Dystans35.83 km Teren34.00 km Czas02:50 Vśrednia12.65 km/h VMAX56.00 km/h Podjazdy899 m
Temp.32.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Jednodniowy wypad w Bieszczady :)
Kategoria Bieszczady
Jakiś czas temu ktoś zapodał pomysł, by pojechać w Bieszczady. Uzbierało się 6. osób, więc pojechaliśmy dwoma autami w składzie: Magda, Włochaty, Artur, Rafał, Sebastian i ja. Przed 9. byliśmy w Komańczy i po rozpakowaniu ruszyliśmy na trasę. Na początek poprowadziłem towarzystwo czerwonym szlakiem, który miał typową dla tego miejsca nawierzchnię- czyli błotko :D Na podejściach fajnie się buty ślizgały. Na pierwszej górce już mieliśmy lekko dość, a wszystko przez potworny upał. Jeszcze tylko karkołomny zjazd szlakiem i dojechaliśmy do szutrówki prowadzącej przez Prełuki do Duszatynia. Przejazdy przez Osławę, a było ich cztery, bardzo fajnie nas ochładzały. Dotarliśmy do Mikowa, gdzie skręciliśmy w stronę przełęczy Żebrak. Był to sporej długości podjazd po luźnych kamieniach. Z początku łagodny, pod koniec lekko męczący. Na szczycie dłuższy postój i ruszyliśmy na czerwony szlak w stronę Chryszczatej. W sumie całość podjechałem, ale droga w pewnym miejscu była sponiewierana po zwózce drewna i tam dopiero ugrzązłem. Gdy atakowałem kolejny ostrzejszy podjazd, usłyszałem wołanie Włochatego. Okazało się, że urwał łańcuch. Cóż, zdarza się- szybka naprawa i jedziemy dalej. W końcu docieramy na szczyt, gdzie robimy dłuższą posiadówę. Kolej na zjad do Jeziorek Dusztayńskich w Rez. Zwiezło. Dalszy zjazd był chyba najlepszy- koleiny, błotko, kamienie, rzeczki i przerażeni turyści. Docieramy znowu do Duszatynia, gdzie pluskamy się w rzece- ja przy okazji umyłem rowerek. Czas na powrót przez Prełuki znowu do Koamańczy. Tym razem jechaliśmy po resztkach asfaltu na sporym podjeździe. Nareszcie dotarliśmy do Komańczy. Trasa krótka, ale poważnie nas wymęczyła. Zapakowaliśmy się w samochody i ruszyliśmy do Rzeszowa.
Everytrail


Może nie odpadnie. Fot. Rafał. © miciu222145

No to jedziemy. Fot. Rafał. © miciu222145

Czas się rozpakować- Komańcza. © miciu222145

Pierwsza górka z buta :D © miciu222145

Woda z Osławy fajnie chłodziła. © miciu222145

Włochaty zdobywa Przeł. Żebrak. © miciu222145

Ktoś tu się zmęczył- Przeł. Żebrak. © miciu222145

Gdzie to żarcie ? Fot. Włochaty. © miciu222145

Włochaty spsuł łańcuch. © miciu222145

Ale urwał ! © miciu222145

Jeden z cmentarzy wojennych na zboczu Chryszczatej. © miciu222145

Ekipa na Chryszczatej. © miciu222145

Nie zawsze da się jechać. © miciu222145

Jeziorko Duszatyńskie. © miciu222145

Drzewna ławeczka. Fot. Włochaty. © miciu222145

Pluskanie w rzece- Duszatyń. Fot. Włochaty. © miciu222145
Dystans50.16 km Teren26.00 km Czas04:43 Vśrednia10.63 km/h VMAX54.00 km/h Podjazdy1506 m
Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Bieszczady- poziom: hard.
Kategoria Bieszczady
Pewnego dnia padł pomysł, by pojechać na jeden dzień w Bieszczady. Pojechaliśmy w 4. osoby, czyli: Piotrek, Michał, Włochaty i ja. Dojechaliśmy do Cisnej i stamtąd pojechaliśmy na trasę. Pogoda była upalna, a trasa zapowiadała się ciężka. Ruszyliśmy w stronę szlaku czerwonego tuż za Siekierezadą. Było kiepsko jak na początek, bo więcej było prowadzenia jak jazdy. Jechać dało się rzadko, głównie na zjazdach, a upał powodował, że pot zalewał oczy. Czerwony szlak prowadził przez kolejne szczyty: Rożki(943), Worwosoka(1024), Małe Jasło(1102), Szczawnik(1098), Jasło(1153). Na zjeździe w stronę Okrąglika urwała mi się linka od tylnej przerzutki. Na szczęście, od nie wiem już kiedy, woziłem ze sobą zapasową. Szybko uporałem się z wymianą i pojechaliśmy w stronę Okrąglika. Tam okazało się, że krucho stoimy z wodą. Pamiętałem jednak, że na szlaku jest kilka źródełek, więc nie uschniemy. Czerwonym szlakiem jechaliśmy przez Kurnkow Beskid (1015), Płasza(1162). Po drodze minęliśmy dwa żródełka, jednak jedno było wyschnięte, a w drugim woda bardzo leniwie się sączyła. Droga na szlaku łatwa nie była, bo wszelaka roślinność przysłaniała ścieżkę i w ostaniej chwili wyłaniały się kamienie. Zrobiliśmy sobie postój na borówki i pojechaliśmy w stronę Dziurkowca(1188). Przed szczytem, na stromym zboczu znajdowało się kolejne źródełko- tym razem woda płynęła niczym z kranu. Krótki postój na jedzenie i uzupełnienie płynów. Widoki na Bieszczady polskie i słowackie umilały tą chwilę wytchnienia. Czekała nas wspinaczka na Rabią Skałę(1199), gdzie rozwidlały się szlaki. My skręciliśmy na żółty w stronę Wetliny. Prowadził on na granicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego, a łatwy nie był. Prowadził ostro w dół po korzeniach i kamieniach. Nie musieliśmy długo czekać na glebę. Wywinąłem takiego orła, że nie wiedziałem czy jestem w całości. Na zjeździe przystawiło mi koło do korzenia i wybiłem się w karkołomny lot nad kierownicą. Wylądowałem nieźle, bo tylko lekko się poobdzierałem i uderzyłem kaskiem w kamienie na których wylądowałem. Rower i żaden sprzęt nie ucierpiał. Jednak był jeden szkopuł- nadziałem się prawdopodobnie na rurę sterową nad mostkiem, choć równie dobrze mógł być to jeden z rogów. Oberwałem w dość dziwne miejsce- łączenie lewej nogi z resztą ciała. Ból był niesamowity, do tego nie mogłem zgiąć nogi w tym miejscu. Najbardziej bałem się, że nie będę mógł dalej jechać, ale po próbie na "sucho" okazało się, że z bólem, ale mogę kręcić. Na ostrzejszych zjazdach musiałem sprowadzać, ale jakoś dotoczyłem się do Wetliny, po drodze zaliczając Paprotną(1198) i Jawornik(1021). Był to koniec zielonego szlaku i terenu jednocześnie. Jeszcze tylko asfaltem przez Smerek, Kalnicę, Przysłup, Krzywe i Dołżycę. W Cisnej byliśmy już pod wieczór, zmęczeni i trochę podrapani przez krzaki. Suma przewyższeń, na tak krótkim dystansie, pokazuje jak ciężko było.
Everytrail

Czas się rozpakować- Cisna. © miciu222145

Jakieś dziwne ptaszyska. © miciu222145

Linka nie wytrzymała zjazdu z Jasła. © miciu222145

Foto by Włochaty.
Na Okrągliku. © miciu222145

Foto by Włochaty.
Zbieracze runa leśnego :D © miciu222145

Widok na stronę Słowacką. © miciu222145

Jest woda- nie uschniemy. © miciu222145

Hmm, chyba ja. © miciu222145

Podjazd na Dziurkowiec. © miciu222145

Na Dziurkowcu. © miciu222145

Foto by Włochaty.
Dziurkowiec i szczyty, które zdobyliśmy. © miciu222145

Tutaj się wyp******łem. © miciu222145

Foto by Włochaty.
Sprawdzam, czy noga działa. © miciu222145

Foto by Włochaty.
Słupek graniczny też trzeba przytulić. © miciu222145

Foto by Włochaty.
Nie zawsze mogłem jechać :( © miciu222145

Foto by Włochaty.
Wetlina-koniec terenu. © miciu222145

Foto by Włochaty.
Asfaltem do Cisnej. © miciu222145

Foto by Włochaty.
Dystans213.95 km Teren50.00 km Czas10:43 Vśrednia19.96 km/h Podjazdy2240 m
Temp.11.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Bieszczady i powrót.
Po zakrapianym wieczorze i nocy nadszedł ciężki poranek. W sumie na trasę wyjechało nas 7 osób w różnym stanie :D Na początek ruszyliśmy drogą wokół Czereszenki i Czereszni, ale Maciek po 2 km złapał kapcia. Założył dętkę, a z niej odkleiła się łatka, czyli powtórka z rozrywki :D Czerenna, Łokieć, aż dotarliśmy do Tarnawy Niżnej. Przez torfowiska i Tarnawę Wyżną dotarliśmy do Sokolików Górskich. Oczywiście pokręciliśmy drogę i musieliśmy uderzyć z buta 4 km wzdłuż ukraińskiej granicy. Ten odcinek był męczący, mimo, że nie jechaliśmy. Dalej przez Bukowiec i Czerteż dotarliśmy do Mucznego. W Wilczej Jamie zjedliśmy obiad. Teraz pozostało nam tylko zjechać do Stuposian, czyli jakieś 10 km prawie cały czas w dół. Wszyscy przeżyli i mają się dobrze. Gdy ekipa rozsiadała się przy ognichu, ja startowałem do Rzeszowa- jutro rano idę do pracy. Żal i smutek ogarnął mnie, gdy sobie pomyślałem, że w ciemnościach muszę pokonać 150 km, a reszta będzie się świetnie bawić. Droga do domu minęła spokojnie, ruch był niewielki, dokuczało tylko przenikliwe zimno. W Rzeszowie zameldowałem się o 1:15, a trasa biegła tak: Stuposiany, Lutowiska, Czarna, Ustianowa, Stefkowa, Olszanica, Uherce Mineralne, Lesko, Zagórz, Sanok, Brzozów, Domaradz, Lutcza, Niebylec, Połomia, Wyżne, Lubenia, Budziwój, Rzeszów.


Izotoniki się chłodzą :D Fot. Chmielik. © miciu222145

Byłem strasznie głodny. Fot. Chmielik. © miciu222145

Maciek zaszalał :D © miciu222145

Czas jechać dalej. Fot. Maciek. © miciu222145

Walczyłem do końca- fot. Maciek. © miciu222145

Cała ekipa. Fot. Chmielik. © miciu222145

Wkurzające płyty. Fot. maciek. © miciu222145

I sobie jadę- jak zwykle. Fot. Chmielik. © miciu222145

Trochę asfaltu. Fot. Chmielik. © miciu222145

Pędziłem jak błyskawica :) Fot. Chmielik. © miciu222145

Motylek mnie polubił. Fot. Chmielik. © miciu222145

Czasem z buta. Fot. Maciek. © miciu222145

Ale tu piknie. Fot. Maciek. © miciu222145

I wszyscy razem. Fot. maciek. © miciu222145

Widoki były zacne. © miciu222145

No gdzie to żarcie?? Wilcza Jama-Fot. Chmielik. © miciu222145

Czas wracać. Fot. Włochaty. © miciu222145
Dystans80.84 km Czas03:49 Vśrednia21.18 km/h VMAX55.00 km/h Podjazdy1078 m
Temp.15.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Komańcza-Stuposiany.
Kategoria Bieszczady
Dzisiaj wyruszyłem na spotkanie ze znajomymi, które miało nastąpić w Stuposianach. Czyli miałem do przejechania kawał Bieszczad. Pogoda była ładna, choć o cieple mowy nie było. Z Komańczy wyruszyłem znaną mi trasą w stronę Cisnej przez łupków, Wolę Michową i Żubracze. Dalej jechałem już pierwszy raz, a trasa była niezwykle widokowa, bo na horyzoncie pojawiały się piękne szczyty, z połoninami na czele :) Przysłup, Kalnica i Wetlina były w dalszej kolejności, a dookoła było coraz piękniej. W Brzegach Górnych stwierdziłem, że skręcę na drogę, która wiedzie między dwoma połoninami. To był strzał w przysłowiową 10. droga wiodła doliną wzdłuż rzeki, a dookoła wznosiły się szczyty porośnięte lasem, który przybrał już barwy jesienne. Dodając do tego lekki spadek drogi, można sobie wyobrazić jak się jechało- cudnie po prostu. 35-40 km/h, to średnia na tym odcinku, czułem taką moc jak nigdy i nim się obejrzałem wylądowałem w Dwerniku. Do Stuposian pozostało zaledwie kilka kilometrów. Tam zrobiłem zakupy i uderzyłem na nocleg. Mimo, że był to najcięższy dzień jak dotąd, to czułem ię świetnie.

Ojej, jaki brudny :D © miciu222145

Po lewej Smerek. © miciu222145

Im dalej tym ładniej- tym razem Połoniny. © miciu222145

Połoniny. © miciu222145

Twardo pod górę. © miciu222145

Między Połoninami. © miciu222145

Był i kamieniołom. © miciu222145

To był zdecydowanie dobry pomysł, by pojechać tą drogą :) © miciu222145
Dystans89.40 km Teren42.00 km Czas05:31 Vśrednia16.21 km/h VMAX57.00 km/h Podjazdy2011 m
Temp.12.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Klasyka, czyli Chryszczata.
Kategoria Bieszczady
Dzień rozpocząłem dość wcześnie, bo o 8:15 już żwawo kręciłem. Trasa zapowiadała się ciekawie i ciężko zarazem. Czerwonym szlakiem dojechałem do Duszatynia i skierowałem się w stronę jeziorek duszatyńskich. Szło nieźle, ale w tą stronę jechałem pierwszy raz- zawsze docierałem tu od przełęczy Żebrak. Od jeziorek zaczęły się "schody", rower ledwo dało się prowadzić po skałach i korzeniach. jednak po jakimś czasie mogłem już na najlżejszym przełożeniu zaatakować Chryszczatą. poszło nawet zgrabnie, ale długo nie odpoczywałem, bo na szczycie straszliwie wiało. teraz czekało mnie to, co tygryski lubią najbardziej, czyli szatański zjazd po luźnych kamieniach i korzeniach do przeł. Żebrak. Dalej mega szybkim, długim zjazdem dotrałem do asfaltu w Jabłonkch. Teraz czekała mnie mozolna wspianczka serpentynami do Cisnej. Jeszcze tylko szybki zjazd i wylądowałem pod Siekierezadą. Zrobiło się bardzo zimno, zanosiło się na deszcz, jednak ta wątpliwa przyjemność zmoknięcia mnie ominęła. Nie mając wielkiego wyboru ruszyłem dalej asfaltem: Majdan-Żubracze-Przeł. Przysłup-Maniów-Wola Michowa-miałem już dość asfaltowych podjazdów, dlatego w Smolniku odbiłem na Mików. Droga była bardzo przyjemna, a do Duszatynia dotarłem dość szybko przedzierając się kilka razy przez rzekę. Przez Prełuki dotarłem do Komańczy.
Znowu szybki obiad i ruszyłem czerwonym szlakiem obok schroniska. Przez fajne błotko dotarłem na punkt widokowy. następnie zjazd do Czystogarbu i powrót do Komańczy. Muszę przyznać, że dzisiaj odczuwałem już zmęczenie.


Siup przez strumyk. © miciu222145

Nad jednym z jeziorek. © miciu222145

Nad jeziorkiem. © miciu222145

Że niby mam tu podjechać- kierunek Chryszczata. © miciu222145

Chryszcata- cmentarz z I WŚ © miciu222145

Cmentarz na Chryszczatej. © miciu222145

Na szczycie Chryszczatej-997 m. © miciu222145

Będzie wesoło :D © miciu222145

Pokonałem kilka takich przejazdów. © miciu222145

Trochę błotka- nie zawsze była ścieżka obok. © miciu222145

Punkt widokowy- 666. © miciu222145

Czas wracać. © miciu222145
Dystans110.00 km Czas04:54 Vśrednia22.45 km/h Podjazdy1094 m
Temp.15.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Bieszczady i Beskid Niski.
W pracy zapowiadała się dłuższa przerwa, więc postanowiłem ją niecnie wykorzystać. Mimo, że w Bieszczady mam stosunkowo niedaleko, to jakoś w tym roku zbyt często tam nie bywałem- tylko 3 dni jakieś 2 tygodnie temu. Z noclegiem nie było problemów- czekał na mnie w Komańczy :) Miałem przed sobą trasę znaną, choć postanowiłem ją lekko zmodyfikować. Poranek był chłodny i pochmurny, ale jadąc z sakwami dość szybko się rozgrzałem i ściągałem z siebie kolejne warstwy. Przebieg trasy: Rzeszów/Biała-Budziwój-Siedliska-Lubenia-Babica-Wyżne, czyli miejscowości przez które przejeżdżałem już pewnie setki razy. W Wyżnym wjechałem już na główną drogę i jechałem sobie dalej: Połomia-Niebylec-Jawornik Niebylecki-Lutcza-Domaradz-Blizne. Tutaj zatrzymałem się na postój pod zabytkowym kościołem. Po 50 km pasowało coś wszamać. Przez szare chmury zaczęło nieśmiało wyglądać słoneczko. Z nowym zapasem energii pojechałem dalej: Stara Wieś-Brzozów-Humniska-Grabownica Starzeńska-Humniska-Czerteż i dotarłem w końcu do Sanoka. To tutaj postanowiłem lekko zmienić trasę. Zaraz po wjechaniu do miasta skręciłem na Sanoczek. No cóż, nie wiedziałem, że czekają mnie wielokilometrowe podjazdy, które mimo, że nie wyglądały imponująco, to skutecznie wysysały ze mnie moc. Przez Niebieszczany, Mokre i Wysoczany dotarłem do Szczawnego. Miałem sporo czasu, więc podjechałem pod cerkiew. Chwila focenia i ruszyłem dalej- daleko już nie miałem, bo pozostały tylko Rzepedź i miejsce docelowe, czyli Komańcza. W Rzepedzi zrobiłem jeszcze zakupy i do Komańczy dotarłem przy pięknej pogodzie. Nocleg miałem nieopodal skrętu na Klasztor i schronisko PTTK. Rozpakowałem się, obaliłem lekki obiadek i myślałem co tu dalej robić- była dopiero 15.

Postój w Bliznem. © miciu222145

Blizne. © miciu222145

Jesienne kasztany. © miciu222145

Góry Słonne. © miciu222145

Szczawne- cerkiew. © miciu222145

Szczawne- widok spod cerkwi. © miciu222145

Stół zastawiono :D © miciu222145
Dystans68.55 km Teren30.00 km Czas03:43 Vśrednia18.44 km/h VMAX50.00 km/h Podjazdy1318 m
Bieszczady.
Kategoria Bieszczady
Mimo wypicia sporych ilości alkoholu czułem się super, tylko niektórzy marudzili. Słonko pięknie świeciło na bezchmurnym niebie, jednak wiatr był lodowaty. Wyjechaliśmy dość szybko, bo po 8 już pedałowaliśmy w stronę Cisnej, skręcając wcześniej w szutrową drogę. Tak jechaliśmy raz pod górę, raz w dół. W pewnym momencie skręciliśmy nie tam gdzie trzeba i wylądowaliśmy na jakimś obcym terenie. Rzut okiem na GPS,a- kilka metrów od nas ma być droga, ale jej nie widać. Jedziemy 10 m, a tu pojawiła się poszukiwana droga. Asfaltem dotarliśmy do miejscowości Smerek- tam uzupełniliśmy zapasy i wszamaliśmy co nieco, w towarzystwie tubylców :D
Przez Kalnicę jedziemy w stronę Sinych Wirów. Szutrówką jedzie się super. Docieramy na miejsce i chwilę odpoczywamy. Przez Buk docieramy do Dołżycy- zaczyna się asfalt. Kolejna jest Cisna- tutaj zasiedzieliśmy się trochę przy złocistym trunku w Siekierezadzie i ostatnie 10 km, to było nie lada wyzwanie. Przez Liszną, po dziurawej drodze docieramy do Roztok górnych. Bardziej zmęczyło mnie piwo jak ta trasa, ale była ładna i towarzystwo było przednie :) Wieczorem ognicho, impreza w busie i takie tam.

GPS przydawał się. Fot. Daniel. © miciu222145

Widoki były piekne. © miciu222145

Prawie wszyscy. Fot. Daniel. © miciu222145

Droga była całkiem przyjemna. Fot. Daniel. © miciu222145

Przed nami Smerek. © miciu222145

Nareszcie sine Wiry. © miciu222145

Szkoda, że w butach :D © miciu222145

Parking w Siekierezadzie. © miciu222145
Dystans235.34 km Teren1.00 km Czas08:58 Vśrednia26.25 km/h VMAX58.00 km/h
Temp.28.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Zielone wzgórza nad Soliną...
Na dzisiaj zaplanowany był wypad nad J. Solińskie. Chętnych było niewielu, a właściwie tylko Piotrek. Zbiórka o 5:00 pod Praktikerem i mimo bardzo niewyraźnej pogody ruszyliśmy. Od początku: Rzeszów/Zwięczyca-Boguchwała-Lutoryż-Babica, no i się rozpadało, ale twardo przeczekaliśmy i mimo zalanych dróg pojechaliśmy dalej- choć mogliśmy wrócić te 14 km :D Wyżne-Połomia, cały czas śledziliśmy chmurę, woda z piaskiem wdzierała się wszędzie-Baryczka-Niebylec-Jawornik Niebylecki-Lutcza-Domaradz-Blizne-Brzozów-Strachocina-Sanok, dopiero tutaj chmura odpuściła- zaczęło przesychać po 60 km jazdy w tym syfie-Załuż-Lesko-Hoczew-Myczków-Solina-kilka godzin odpoczynku, posiłek- placki po bieszczadzku i kufel zacnego złocistego trunku i nastąpił czas powrotu, choć nie chciało nam się okropnie-Bóbrka-Uherce Mineralne-Lesko-Zagórz- wizyta w ruinach klasztoru i dalsza jazda przebiegała dokładnie tak samo jak na początku, tylko w odwrotnym kierunku oczywiście :)
Kościół w Bliznem. © miciu222145

Uahaaa, rowery dwa. © miciu222145

Zabaweczki. © miciu222145

Zejście łatwe nie było. © miciu222145

Nad jeziorem. © miciu222145

Ja i Radzio. © miciu222145

Yyy, mozna i tak :D © miciu222145

Klasztor w Zagórzu. © miciu222145

Resztki fresków. © miciu222145

Klasztor od wewnątrz. © miciu222145

Takie ciekawe ujęcie :) © miciu222145

Klasztor, a właściwie resztki. © miciu222145
Dystans237.49 km Teren2.00 km Czas09:26 Vśrednia25.18 km/h
Nowy rekord :)Spalony
Nowy rekord :)
Spalony słońcem wróciłem z trasy Rzeszów-Solina-Rzeszów- moimi towarzyszami byli Kona oraz Włochaty z BS. Oto trasa:
Rzeszów/Zwięczyca-Boguchwała-Babica-Wyżne-Połomia-Baryczka-Niebylec-Jawornik Niebylecki-Lutcza-Domaradz-Blizne-Stara Wieś-Brzozów-Pakoszówka-Sanok-Załuż-Lesko-Hoczew-Średnia Wieś-Myczków-Solina i powrót tą samą drogą.




© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status