Wpisy archiwalne w kategorii
100 i więcej
Dystans całkowity: | 45534.84 km (w terenie 2269.00 km; 4.98%) |
Czas w ruchu: | 2204:26 |
Średnia prędkość: | 20.66 km/h |
Maksymalna prędkość: | 84.00 km/h |
Suma podjazdów: | 339664 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (83 %) |
Suma kalorii: | 793962 kcal |
Liczba aktywności: | 367 |
Średnio na aktywność: | 124.07 km i 6h 00m |
Więcej statystyk |
Dystans125.75 km Czas06:07 Vśrednia20.56 km/h VMAX40.00 km/h Podjazdy400 m
Teraz Polska: 15) Frombork.
Tej nocy rowery nocowały w... Kościele. Jemy wspólne śniadanie z naszym gospodarzem, okazuje się, że jesteśmy na terenie parafii prawosławnej, a ugościł nas sam proboszcz, ks. Bazyli.
Dostajemy ciepłą wodę i myjemy się na ogrodzie :) Schodzi nam długo, bo wyjeżdżamy po 10. Asfalty raczej kiepskiej jakości, ale jedzie się dobrze. Docieramy do Bartoszyc, gdzie spędzamy sporo czasu.

Fontanna z Hello Kity- Bartoszyce © miciu222145
To na jeździe po starówce, czy rozmowach z tutejszymi rowerzystami.

Brama Lidzbarska z XV wieku © miciu222145
Kolejnym ciekawym miejscem jest Pieniężno, gdzie spotykamy rowerzystę podróżnika, ale dość nietypowego. Jedzie tylko szlakami w terenie z ogromnym plecakiem i bagażnikiem na sztycę, który sam zespawał. Samo miasteczko podczas 2 WŚ zostało zniszczone w 80%.

Kościół w Pieniężnie © miciu222145

Kościół w Pieniężnie © miciu222145

Wnętrze Kościoła © miciu222145

Wieża przy nieistniejącym kościele ewangelickim © miciu222145
Jedziemy teraz do Braniewa, gdzie chcemy zapytać o jakiś nocleg- informację turystyczną zamykają za 15 minut :D

Bazylika w Braniewie © miciu222145

Wnętrze Bazyliki © miciu222145
W okolicy nic nie ma, ale na pewno jest kemping we Fromborku- znowu dokładamy kilometrów, a mamy już ponad 100. Pogoda się posypała i zaczyna kropić. Docieramy do Fromborka i jedziemy prosto nad Zalew Wiślany.

Nad Zalewem Wiślanym we Fromborku © miciu222145
Robimy zakupy i jedziemy na nocleg- przy wjeździe do miasta, na górce :D Teść właściciela oprowadza nas po przybytku i przy deszczyku rozbijamy się.

Nocleg we Fromborku © miciu222145
Obok w wielkim namiocie rezyduje małżeństwo z Niemiec. Namiot tak duży, że chowają tam rowery, a same rowery są pancerne, z piastami na 10 przełożeń.

Można spać z rowerami © miciu222145
Po umyciu się idziemy do baru. Regionalne piwko, bilard, ping pong i tak mija nam wieczór.

Lokalne przysmaki © miciu222145

Wieczorne rozrywki © miciu222145
Dostajemy ciepłą wodę i myjemy się na ogrodzie :) Schodzi nam długo, bo wyjeżdżamy po 10. Asfalty raczej kiepskiej jakości, ale jedzie się dobrze. Docieramy do Bartoszyc, gdzie spędzamy sporo czasu.

Fontanna z Hello Kity- Bartoszyce © miciu222145
To na jeździe po starówce, czy rozmowach z tutejszymi rowerzystami.

Brama Lidzbarska z XV wieku © miciu222145
Kolejnym ciekawym miejscem jest Pieniężno, gdzie spotykamy rowerzystę podróżnika, ale dość nietypowego. Jedzie tylko szlakami w terenie z ogromnym plecakiem i bagażnikiem na sztycę, który sam zespawał. Samo miasteczko podczas 2 WŚ zostało zniszczone w 80%.

Kościół w Pieniężnie © miciu222145

Kościół w Pieniężnie © miciu222145

Wnętrze Kościoła © miciu222145

Wieża przy nieistniejącym kościele ewangelickim © miciu222145
Jedziemy teraz do Braniewa, gdzie chcemy zapytać o jakiś nocleg- informację turystyczną zamykają za 15 minut :D

Bazylika w Braniewie © miciu222145

Wnętrze Bazyliki © miciu222145
W okolicy nic nie ma, ale na pewno jest kemping we Fromborku- znowu dokładamy kilometrów, a mamy już ponad 100. Pogoda się posypała i zaczyna kropić. Docieramy do Fromborka i jedziemy prosto nad Zalew Wiślany.

Nad Zalewem Wiślanym we Fromborku © miciu222145
Robimy zakupy i jedziemy na nocleg- przy wjeździe do miasta, na górce :D Teść właściciela oprowadza nas po przybytku i przy deszczyku rozbijamy się.

Nocleg we Fromborku © miciu222145
Obok w wielkim namiocie rezyduje małżeństwo z Niemiec. Namiot tak duży, że chowają tam rowery, a same rowery są pancerne, z piastami na 10 przełożeń.

Można spać z rowerami © miciu222145
Po umyciu się idziemy do baru. Regionalne piwko, bilard, ping pong i tak mija nam wieczór.

Lokalne przysmaki © miciu222145

Wieczorne rozrywki © miciu222145
Dystans103.94 km Czas05:35 Vśrednia18.62 km/h VMAX43.00 km/h Podjazdy419 m
Teraz Polska: 14) Zryta pogoda.
Po deszczowej nocy budzi nas raczej kiepski poranek. Jest chłodno, do tego wieje. Żegnamy się z ekipą, byli z Gdańska, jak się okazało.
Do głównej drogi jedziemy z Litwinem, na prawdę spoko gość, żal, że jedziemy w różnych kierunkach. Jeszcze na polu namiotowym poczęstował nas espresso z jakiejś dziwnej kawy- będę miał foty od Szymka, to dodam.

Kawa dziwna, ale dobra © miciu222145
Zajeżdżamy do sklepu na śniadanie. Podczas, gdy my jemy, to się rozpadało. Mili właściciele zrobili nam herbatę, później kawę i tak przy rozmowie z miejscowymi, przeczekaliśmy deszcz. Wyjeżdżamy ponownie- jest już 10:30.

Wieża ciśnień w Gołdapiu © miciu222145

Były i takie drogi © miciu222145
Jedziemy drogami, właściwie, to alejami wśród szpalerów drzew.

Malownicze drogi © miciu222145
Gdy ścieżka rowerowa się kończy, to obok drogi znajdują się wykopy pod dalszy ciąg- planowany szlak rowerowy. Czegoś jednak nie rozumiem- droga, jeśli już jest na niej podjazd, to łagodny, a na ścieżce są takie makabryczne góry i doliny, że trzeba na młynku jechać.

Góry, doliny © miciu222145
Kto to projektował? Chyba nigdy na rowerze nie jeździł. Za Węgorzewem docieramy do jeziora- jest to część jeziora Mamry.

Nad jeziorem © miciu222145

W Srokowie © miciu222145
Mijamy Srokowo i docieramy do Barcian- przypadkiem trafia się nam zamek Krzyżacki :D Jest w rękach prywatnych, coś tam się niby dzieje, ale nie wróże mu szybkiego remontu.

Zamek Krzyżacki w Barcianach © miciu222145

Zamek w Barcianach © miciu222145
W Korszach robimy zakupy i pytamy o noclegi.

Wieża ciśnień w korszach- 1/3 z takich w Polsce © miciu222145
Ciężka sprawa i decydujemy się jechać dalej. Mijamy jednak Kościół z którego ktoś wychodził w stronę plebanii. Na głupa pytamy o rozbicie namiotów na trawniku na tyłach. Nie było problemów, chociaż z pewną ostrożnością do nas podchodzono. Zaskoczeniem był pobliski cmentarz oraz przepyszna kolacja ze świeżutkich jajek.

Pyszna kolacja © miciu222145
Wiatr nas wymęczył, więc taki posiłek postawił nas na nogi. Miałem kilka pytań w głowie, u kogo się rozbiliśmy? I czy rozbiliśmy się pod Kościołem, a może to cerkiew?
Do głównej drogi jedziemy z Litwinem, na prawdę spoko gość, żal, że jedziemy w różnych kierunkach. Jeszcze na polu namiotowym poczęstował nas espresso z jakiejś dziwnej kawy- będę miał foty od Szymka, to dodam.

Kawa dziwna, ale dobra © miciu222145
Zajeżdżamy do sklepu na śniadanie. Podczas, gdy my jemy, to się rozpadało. Mili właściciele zrobili nam herbatę, później kawę i tak przy rozmowie z miejscowymi, przeczekaliśmy deszcz. Wyjeżdżamy ponownie- jest już 10:30.

Wieża ciśnień w Gołdapiu © miciu222145

Były i takie drogi © miciu222145
Jedziemy drogami, właściwie, to alejami wśród szpalerów drzew.

Malownicze drogi © miciu222145
Gdy ścieżka rowerowa się kończy, to obok drogi znajdują się wykopy pod dalszy ciąg- planowany szlak rowerowy. Czegoś jednak nie rozumiem- droga, jeśli już jest na niej podjazd, to łagodny, a na ścieżce są takie makabryczne góry i doliny, że trzeba na młynku jechać.

Góry, doliny © miciu222145
Kto to projektował? Chyba nigdy na rowerze nie jeździł. Za Węgorzewem docieramy do jeziora- jest to część jeziora Mamry.

Nad jeziorem © miciu222145

W Srokowie © miciu222145
Mijamy Srokowo i docieramy do Barcian- przypadkiem trafia się nam zamek Krzyżacki :D Jest w rękach prywatnych, coś tam się niby dzieje, ale nie wróże mu szybkiego remontu.

Zamek Krzyżacki w Barcianach © miciu222145

Zamek w Barcianach © miciu222145
W Korszach robimy zakupy i pytamy o noclegi.

Wieża ciśnień w korszach- 1/3 z takich w Polsce © miciu222145
Ciężka sprawa i decydujemy się jechać dalej. Mijamy jednak Kościół z którego ktoś wychodził w stronę plebanii. Na głupa pytamy o rozbicie namiotów na trawniku na tyłach. Nie było problemów, chociaż z pewną ostrożnością do nas podchodzono. Zaskoczeniem był pobliski cmentarz oraz przepyszna kolacja ze świeżutkich jajek.

Pyszna kolacja © miciu222145
Wiatr nas wymęczył, więc taki posiłek postawił nas na nogi. Miałem kilka pytań w głowie, u kogo się rozbiliśmy? I czy rozbiliśmy się pod Kościołem, a może to cerkiew?
Dystans113.65 km Teren2.00 km Czas05:59 Vśrednia18.99 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy770 m
Teraz Polska: 13) Jedziemy dalej?
Cel był taki: dojechać pod litewską granicę. No i jesteśmy. Sprawdzamy połączenia kolejowe i autobusowe z resztą kraju- lekka żenada. Mamy jeszcze sporo czasu, a do Gdańska lekko ponad 400 km. Hmm, krótki namysł i.... jedziemy, a co!
Międzysąsiedzkie kłótnie rozgorzały na nowo, geodeci, groźby ogrodzenia terenu i inne takie. My musimy jednak jechać i po 9 wyruszamy. Miało być śniadanie pod sklepem i tam pojechałem, Szymon uderzył od razu na trasę.

Wyborny asfalcik © miciu222145
Wyszło na to, że zjedliśmy świeżutkie drożdżówki nad jeziorem. Troszkę się zdziwiłem, bo nagle pojawiły się górki, ba, nawet jakaś serpentyna :D No cóż, poczułem się jak w domu.

Dwujęzyczne tablice © miciu222145
Czasem pojawiały się wieże widokowe, ale widoki dupy nie urywały, płasko trochę.

Trochę płasko © miciu222145
W Puńsku robimy zakupy i przeżywamy lekki szok- wszyscy gadają po litewsku.

Witamy w Puńsku © miciu222145
Po śniadaniu lecimy dalej. Za Wiżajnami docieramy do Trójstyku, po drodze towarzyszy nam budowa ścieżki/ szlaku rowerowego.

Na trójstyku © miciu222145
Miejsce fajne i blisko drogi- to mój drugi odwiedzony trójstyk. Jedziemy do wsi Stańczyki- miejsce które bardzo chciałem odwiedzić.

Dojazd do Stańczyków © miciu222145

Wiadukty z daleka © miciu222145
Dlaczego? Są tam fajne wiadukty kolejowe.
Z góry jakoś tak nie wyglądają na duże, ale po zejściu robią ogromne wrażenie.

Robią wrażenie © miciu222145

Wiadukty w Stańczykach © miciu222145

Wiadukty © miciu222145
Spotykamy dwóch Panów, którzy z zaciekawieniem słuchają o naszej podróży. Opuszczamy wiadukty i jedziemy na agro zapytać o nocleg. Jet, owszem, ale wieczorem wracają goście weselni, do tego na ogrodzie będą imieniny- chyba się nie wyśpimy, więc jedziemy dalej.
Zjechaliśmy piękną aleją, tak teraz musimy podjechać. Jedziemy główną drogą, gdy dogania nas czerwona skoda i zajeżdża drogę. To spotkani na wiaduktach Panowie chcieli dać nam mapę powiatu- bardzo fajny gest z Ich strony.
Noclegów nie ma, więc jedziemy na polecane pola w Gołdapie. Teren nad jeziorem należy do miasta i opłaty są śmiesznie niskie- 6 zł. Jest prysznic, plaża, boiska wszelakie. Po rozbiciu się pojawia się kolejny rowerzysta- litwin mieszkający w Glasgow, a jadący do domu na rowerze. Rower miał fajny, sam go złożył, bo pracował jako mechanik rowerowy, ale robotę rzucił.

Maszyna litwina © miciu222145
Stalowa rama, osprzęt 105, hamulce Avid bb7 no i fajne kółka. Sztyca Thomson i siodełko Brooks.
Dźwięk piast poznałem od razu :D Obaj uznaliśmy, że Hope, to najlepsze piasty jakie mieliśmy. Miał też fajny, lekki namiot Easton, ale o nieprzemakalności jego nie mógł powiedzieć nic dobrego. Pod wieczór zjeżdża się cała banda rowerzystów- 7 sztuk. Kilku facetów, chyba z córkami. Aż zaroiło się od rowerów i namiotów. Niestety zaczęło padać, a nawet grzmieć. Kto utknął w tym momencie w łazience, ten zostawał na małym prysznicowym party :D Staliśmy w kółku, piliśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Deszcz ustał, więc spotkanie zakończono- jakoś koło 23 już było.
Międzysąsiedzkie kłótnie rozgorzały na nowo, geodeci, groźby ogrodzenia terenu i inne takie. My musimy jednak jechać i po 9 wyruszamy. Miało być śniadanie pod sklepem i tam pojechałem, Szymon uderzył od razu na trasę.

Wyborny asfalcik © miciu222145
Wyszło na to, że zjedliśmy świeżutkie drożdżówki nad jeziorem. Troszkę się zdziwiłem, bo nagle pojawiły się górki, ba, nawet jakaś serpentyna :D No cóż, poczułem się jak w domu.

Dwujęzyczne tablice © miciu222145
Czasem pojawiały się wieże widokowe, ale widoki dupy nie urywały, płasko trochę.

Trochę płasko © miciu222145
W Puńsku robimy zakupy i przeżywamy lekki szok- wszyscy gadają po litewsku.

Witamy w Puńsku © miciu222145
Po śniadaniu lecimy dalej. Za Wiżajnami docieramy do Trójstyku, po drodze towarzyszy nam budowa ścieżki/ szlaku rowerowego.

Na trójstyku © miciu222145
Miejsce fajne i blisko drogi- to mój drugi odwiedzony trójstyk. Jedziemy do wsi Stańczyki- miejsce które bardzo chciałem odwiedzić.

Dojazd do Stańczyków © miciu222145

Wiadukty z daleka © miciu222145
Dlaczego? Są tam fajne wiadukty kolejowe.
Z góry jakoś tak nie wyglądają na duże, ale po zejściu robią ogromne wrażenie.

Robią wrażenie © miciu222145

Wiadukty w Stańczykach © miciu222145

Wiadukty © miciu222145
Spotykamy dwóch Panów, którzy z zaciekawieniem słuchają o naszej podróży. Opuszczamy wiadukty i jedziemy na agro zapytać o nocleg. Jet, owszem, ale wieczorem wracają goście weselni, do tego na ogrodzie będą imieniny- chyba się nie wyśpimy, więc jedziemy dalej.
Zjechaliśmy piękną aleją, tak teraz musimy podjechać. Jedziemy główną drogą, gdy dogania nas czerwona skoda i zajeżdża drogę. To spotkani na wiaduktach Panowie chcieli dać nam mapę powiatu- bardzo fajny gest z Ich strony.
Noclegów nie ma, więc jedziemy na polecane pola w Gołdapie. Teren nad jeziorem należy do miasta i opłaty są śmiesznie niskie- 6 zł. Jest prysznic, plaża, boiska wszelakie. Po rozbiciu się pojawia się kolejny rowerzysta- litwin mieszkający w Glasgow, a jadący do domu na rowerze. Rower miał fajny, sam go złożył, bo pracował jako mechanik rowerowy, ale robotę rzucił.

Maszyna litwina © miciu222145
Stalowa rama, osprzęt 105, hamulce Avid bb7 no i fajne kółka. Sztyca Thomson i siodełko Brooks.
Dźwięk piast poznałem od razu :D Obaj uznaliśmy, że Hope, to najlepsze piasty jakie mieliśmy. Miał też fajny, lekki namiot Easton, ale o nieprzemakalności jego nie mógł powiedzieć nic dobrego. Pod wieczór zjeżdża się cała banda rowerzystów- 7 sztuk. Kilku facetów, chyba z córkami. Aż zaroiło się od rowerów i namiotów. Niestety zaczęło padać, a nawet grzmieć. Kto utknął w tym momencie w łazience, ten zostawał na małym prysznicowym party :D Staliśmy w kółku, piliśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Deszcz ustał, więc spotkanie zakończono- jakoś koło 23 już było.
Dystans100.34 km Teren4.00 km Czas05:02 Vśrednia19.94 km/h VMAX39.00 km/h Podjazdy290 m
Teraz Polska: 12) Trudne sprawy na żywo.
Podczas gdy my się zbieraliśmy, to właścicielka przybytku opowiadała nam jakie są cienie i blaski hodowli ślimaków.
Wyruszamy po 9 przy pięknej, ale rześkiej pogodzie. Pod Kościołem dość długo rozmawiamy z mieszkańcami Lipska.

Kościół w Lipsku © miciu222145
Pora jechać dalej. Na pewnej krzyżówce zauważamy znak- Bunkier 600 m. Jedziemy i jedziemy, cóż, z takimi oznaczeniami, to nigdzie nie trafimy.
Zaczynamy jazdę wzdłuż kanału augustowskiego, czyli raju dla kajakarzy.
Co chwilę są zjazdy na śluzy i oczywiście odwiedzamy co się da. Tłumy kajakarzy, są wystarczającą rekomendacją do odwiedzenia tego miejsca.

Śluza na kanale augustowskim © miciu222145

Oczekiwanie © miciu222145

Można płynąć dalej © miciu222145

Na śluzie © miciu222145

Podwyższanie poziomu wody © miciu222145

Czarna Hańcza © miciu222145
Cały czas towarzyszą nam mniejsze i większe jeziora, nad jeziorem Gieret jemy po cheeseburgerze. Olbrzym z kawałem świeżo smażonego mięsa, tego nam było trzeba. Docieramy do Sejn, gdzie odwiedzamy Bazylikę i Białą Synagogę.

Bazylika w Sejnach © miciu222145

Wnętrze bazyliki © miciu222145

Sejny- Biała Synagoga © miciu222145
Doganiamy też sakwiarza, francuza. Jedzie sobie powoli z Francji, nie wie która godzina, nie wie ile przejechał, wie, że jedzie do Tallina, a później, to się zastanowi. W sumie, to nawet nie wiedział co się dzieje dookoła, bo miał wielkie słuchawki na uszach.
Kierujemy się na Ogrodniki, nie wiem dlaczego wybraliśmy sugerowany objazd, skoro rowerem zawsze da się jakoś przejechać.
Objazd, to jakaś katastrofa- dziury, łaty, łaty i dziury, najgorszy asfalt wyjazdu. W Ogrodnikach nie ma wyboru, jest tylko jedna noclegownia. Mili Państwo kierują nas na łąkę tuż za płotem, bo więcej miejsca, jak przy domu. Nagle przyczepia się sąsiadka, twierdząc, że to jej łąka. Zaczyna się cyrk: wyzywanie, groźby, zlatuje się pół wioski :D Okazuje się, że sąsiadka robiła sobie skrót z krową przez posesję naszych gospodarzy i przy okazji zwierzak się pasł na tej łące. Wróciliśmy w okolice domu i tam rozbiliśmy namioty. Ja pojechałem jeszcze nad transgraniczne jezioro Gaładuś i zaglądnąłem na Litwę.

Jezioro Gaładuś © miciu222145

Na granicy © miciu222145

Z sąsiedzką wizytą © miciu222145
Spotkałem też sakwiarzy z Ełku. Jak zakończy się konflikt, który dzięki nam rozgorzał na nowo?
Wyruszamy po 9 przy pięknej, ale rześkiej pogodzie. Pod Kościołem dość długo rozmawiamy z mieszkańcami Lipska.

Kościół w Lipsku © miciu222145
Pora jechać dalej. Na pewnej krzyżówce zauważamy znak- Bunkier 600 m. Jedziemy i jedziemy, cóż, z takimi oznaczeniami, to nigdzie nie trafimy.
Zaczynamy jazdę wzdłuż kanału augustowskiego, czyli raju dla kajakarzy.
Co chwilę są zjazdy na śluzy i oczywiście odwiedzamy co się da. Tłumy kajakarzy, są wystarczającą rekomendacją do odwiedzenia tego miejsca.

Śluza na kanale augustowskim © miciu222145

Oczekiwanie © miciu222145

Można płynąć dalej © miciu222145

Na śluzie © miciu222145

Podwyższanie poziomu wody © miciu222145

Czarna Hańcza © miciu222145
Cały czas towarzyszą nam mniejsze i większe jeziora, nad jeziorem Gieret jemy po cheeseburgerze. Olbrzym z kawałem świeżo smażonego mięsa, tego nam było trzeba. Docieramy do Sejn, gdzie odwiedzamy Bazylikę i Białą Synagogę.

Bazylika w Sejnach © miciu222145

Wnętrze bazyliki © miciu222145

Sejny- Biała Synagoga © miciu222145
Doganiamy też sakwiarza, francuza. Jedzie sobie powoli z Francji, nie wie która godzina, nie wie ile przejechał, wie, że jedzie do Tallina, a później, to się zastanowi. W sumie, to nawet nie wiedział co się dzieje dookoła, bo miał wielkie słuchawki na uszach.
Kierujemy się na Ogrodniki, nie wiem dlaczego wybraliśmy sugerowany objazd, skoro rowerem zawsze da się jakoś przejechać.
Objazd, to jakaś katastrofa- dziury, łaty, łaty i dziury, najgorszy asfalt wyjazdu. W Ogrodnikach nie ma wyboru, jest tylko jedna noclegownia. Mili Państwo kierują nas na łąkę tuż za płotem, bo więcej miejsca, jak przy domu. Nagle przyczepia się sąsiadka, twierdząc, że to jej łąka. Zaczyna się cyrk: wyzywanie, groźby, zlatuje się pół wioski :D Okazuje się, że sąsiadka robiła sobie skrót z krową przez posesję naszych gospodarzy i przy okazji zwierzak się pasł na tej łące. Wróciliśmy w okolice domu i tam rozbiliśmy namioty. Ja pojechałem jeszcze nad transgraniczne jezioro Gaładuś i zaglądnąłem na Litwę.

Jezioro Gaładuś © miciu222145

Na granicy © miciu222145

Z sąsiedzką wizytą © miciu222145
Spotkałem też sakwiarzy z Ełku. Jak zakończy się konflikt, który dzięki nam rozgorzał na nowo?
Dystans100.07 km Teren1.00 km Czas05:02 Vśrednia19.88 km/h VMAX46.00 km/h Podjazdy470 m
Teraz Polska: 11) Burzowo.
I zaczynamy codzienny rytuał.

Gładziutko © miciu222145
Dzisiaj jakoś wcześniej wyjeżdżamy, bo po 8. Po 10 km dojeżdżamy do Krynek. Ciekawie wygląda tam rynek Rynek w Krynkach.

Ruiny synagogi w Krynkach © miciu222145
Robimy zakupy i jemy śniadanie. Jedziemy dalej, jednak wszystko się psuje, zarówno droga, jak i pogoda. Spotykamy owieczkę, która przelazła przez płot i wrócić nie potrafiła.

Ktoś tu się zgubił © miciu222145
W Wojnowcach próbujemy jechać skrótem- szuter zamienia się w głęboki piach, więc pora na odwrót.

Wygląda na przejezdną © miciu222145

Koniec jazdy © miciu222145
Pojawia się ładna chmura szelfowa, jednak jesteśmy na odludziu, a i w Malawiczach próżno szukać schronienia.

Ładna chmurka © miciu222145
Znajdujemy zdemolowany przystanek i tam przeczekujemy burzę.

Schron przeciw burzowy © miciu222145
Gdy tylko przestało padać, szybko się zbieramy, bo znowu się chmurzy. Po kilku kilometrach znowu zaczyna lać, jednak cisnę mocno i jestem prawie suchy- Szymon nie miał tyle szczęścia.

Kogoś tu zlało © miciu222145
Jesteśmy w Palestynie- jedziemy długo, ale chyba coś tu nie gra :D

Mimo wszystko, trzeba jechać © miciu222145

Tak blisko Białorusi © miciu222145
Już bez deszczu docieramy do Lipska, wcześniej jednak pytamy o noclegi na stacji benzynowej, a później w barze. Jest piękne pole namiotowe, ale ceny za korzystanie z łazienek, to jakiś kosmos- 10 zł, za 15 min. prysznica? Do tego za namiot i robi się spora kwota. Za 10 zł mamy nocleg przy agroturystyce, a prysznic w cenie :) Koło budy siedzi spory piesio- Beryl.

Poznajcie Beryla :) © miciu222145
Wyglądał, jakby był chory, nawet nie mrugnął jak się pojawiliśmy. Za to jak pojawiła się właścicielka, to prawie z drzwiami od stodoły by poszedł :D Nie widziałem czegoś takiego. Ja jadę jeszcze na objazd miasteczka. Kolację przyrządzamy na grilu- kiszka ziemniaczana bardzo mi smakuje, nigdy takiej nie jadłem. Do tego kiełbacha, piwo i można iść spać.

Szef kuchni poleca © miciu222145

Obóz nr 10 © miciu222145

Gładziutko © miciu222145
Dzisiaj jakoś wcześniej wyjeżdżamy, bo po 8. Po 10 km dojeżdżamy do Krynek. Ciekawie wygląda tam rynek Rynek w Krynkach.

Ruiny synagogi w Krynkach © miciu222145
Robimy zakupy i jemy śniadanie. Jedziemy dalej, jednak wszystko się psuje, zarówno droga, jak i pogoda. Spotykamy owieczkę, która przelazła przez płot i wrócić nie potrafiła.

Ktoś tu się zgubił © miciu222145
W Wojnowcach próbujemy jechać skrótem- szuter zamienia się w głęboki piach, więc pora na odwrót.

Wygląda na przejezdną © miciu222145

Koniec jazdy © miciu222145
Pojawia się ładna chmura szelfowa, jednak jesteśmy na odludziu, a i w Malawiczach próżno szukać schronienia.

Ładna chmurka © miciu222145
Znajdujemy zdemolowany przystanek i tam przeczekujemy burzę.

Schron przeciw burzowy © miciu222145
Gdy tylko przestało padać, szybko się zbieramy, bo znowu się chmurzy. Po kilku kilometrach znowu zaczyna lać, jednak cisnę mocno i jestem prawie suchy- Szymon nie miał tyle szczęścia.

Kogoś tu zlało © miciu222145
Jesteśmy w Palestynie- jedziemy długo, ale chyba coś tu nie gra :D

Mimo wszystko, trzeba jechać © miciu222145

Tak blisko Białorusi © miciu222145
Już bez deszczu docieramy do Lipska, wcześniej jednak pytamy o noclegi na stacji benzynowej, a później w barze. Jest piękne pole namiotowe, ale ceny za korzystanie z łazienek, to jakiś kosmos- 10 zł, za 15 min. prysznica? Do tego za namiot i robi się spora kwota. Za 10 zł mamy nocleg przy agroturystyce, a prysznic w cenie :) Koło budy siedzi spory piesio- Beryl.

Poznajcie Beryla :) © miciu222145
Wyglądał, jakby był chory, nawet nie mrugnął jak się pojawiliśmy. Za to jak pojawiła się właścicielka, to prawie z drzwiami od stodoły by poszedł :D Nie widziałem czegoś takiego. Ja jadę jeszcze na objazd miasteczka. Kolację przyrządzamy na grilu- kiszka ziemniaczana bardzo mi smakuje, nigdy takiej nie jadłem. Do tego kiełbacha, piwo i można iść spać.

Szef kuchni poleca © miciu222145

Obóz nr 10 © miciu222145
Dystans103.29 km Teren2.00 km Czas05:54 Vśrednia17.51 km/h VMAX41.00 km/h Podjazdy390 m
Teraz Polska: 8) Pożegnanie z Bugiem.
Dzień był pochmurny i wyjątkowo rześki, jednak najgorszy był mocny wiatr. Wyjeżdżamy o 9 i nie powiem, jechało się beznadziejnie.
Już przy słonecznej pogodzie docieramy do Janowa Podlaskiego. Nastąpiło wielkie rozczarowanie, cóż dziwna była też stacja Orlenu na rynku :D
Kawka z lodziarni i ruszamy dalej. Zanim docieramy do Bugu, spotykamy jeszcze małżeństwo sakwiarzy. Jedziemy na prom Gnojno- Niemirów. Jednak zbyt niski poziom wody uniemożliwia jego funkcjonowanie.

Nici z pływania © miciu222145
Nie pozostaje nic innego jak jechać na kolejny.

Dolina Bugu © miciu222145

Dobry kierunek © miciu222145
Docieramy do Zabuża- ten prom działa.

Oczekując na prom © miciu222145

Na Bugu © miciu222145
Jeszcze tylko chwilka i jesteśmy w Mielniku. Ostatni raz widzieliśmy Bug, zaczynają się podjazdy. Odwiedzamy punkt widokowy przy kopalni kredy i jedziemy dalej.

Kopalnia kredy w Mielniku © miciu222145
Spotykamy pięciu sakwiarzy, głównie ze Śląska.

Tankowałby- ponad 20 zbiorników :D © miciu222145
Nadchodzi nieubłaganie chwila, kiedy trzeba szukać noclegu. Czeremcha- tutaj nas przywiało. Pytamy tu i tam i lądujemy na Ogrodowej 6. Pole namiotowe, bardzo klimatyczne.

Pole namiotowe © miciu222145

Zabudowania na polu © miciu222145

Łazienka © miciu222145

Kuchnia © miciu222145

Trochę szpeju © miciu222145

Miłośnik kolei? © miciu222145
Bierzemy prysznic i pojawia się Mariola z Jackiem ( przepraszam jeśli pomyliłem).
Para młodych ludzi, oczywiście przemierzają kraj w podobny sposób jak my. Bardzo fajnie się rozmawia, ale pora iść spać. Gdzie wylądujemy jutro? Tego sami nie wiemy :D
Już przy słonecznej pogodzie docieramy do Janowa Podlaskiego. Nastąpiło wielkie rozczarowanie, cóż dziwna była też stacja Orlenu na rynku :D
Kawka z lodziarni i ruszamy dalej. Zanim docieramy do Bugu, spotykamy jeszcze małżeństwo sakwiarzy. Jedziemy na prom Gnojno- Niemirów. Jednak zbyt niski poziom wody uniemożliwia jego funkcjonowanie.

Nici z pływania © miciu222145
Nie pozostaje nic innego jak jechać na kolejny.

Dolina Bugu © miciu222145

Dobry kierunek © miciu222145
Docieramy do Zabuża- ten prom działa.

Oczekując na prom © miciu222145

Na Bugu © miciu222145
Jeszcze tylko chwilka i jesteśmy w Mielniku. Ostatni raz widzieliśmy Bug, zaczynają się podjazdy. Odwiedzamy punkt widokowy przy kopalni kredy i jedziemy dalej.

Kopalnia kredy w Mielniku © miciu222145
Spotykamy pięciu sakwiarzy, głównie ze Śląska.

Tankowałby- ponad 20 zbiorników :D © miciu222145
Nadchodzi nieubłaganie chwila, kiedy trzeba szukać noclegu. Czeremcha- tutaj nas przywiało. Pytamy tu i tam i lądujemy na Ogrodowej 6. Pole namiotowe, bardzo klimatyczne.

Pole namiotowe © miciu222145

Zabudowania na polu © miciu222145

Łazienka © miciu222145

Kuchnia © miciu222145

Trochę szpeju © miciu222145

Miłośnik kolei? © miciu222145
Bierzemy prysznic i pojawia się Mariola z Jackiem ( przepraszam jeśli pomyliłem).
Para młodych ludzi, oczywiście przemierzają kraj w podobny sposób jak my. Bardzo fajnie się rozmawia, ale pora iść spać. Gdzie wylądujemy jutro? Tego sami nie wiemy :D
Dystans106.97 km Teren4.00 km Czas05:58 Vśrednia17.93 km/h VMAX30.00 km/h Podjazdy140 m
Teraz Polska: 7) Dzień spotkań.
Wyglądamy z namiotów i nie jest źle, bo tylko trochę drzewa połamane. Za to strażacy kursują co chwilę. Podczas pakowania się mija nas dwóch sakwiarzy, z czego jeden jedzie na poziomce.
Znowu robi się duszno, a my znowu jedziemy szlakiem Green Velo.

Mokry poranek © miciu222145
Jadąc w stronę Włodawy napotykamy małżeństwo jadące na Fatbajkach. Razem nimi jedziemy piaszczystym lasem w stronę Jeziora Białego.

W stronę J. Białego © miciu222145
Tam jakieś dzikie tłumy, takiego szaleństwa dawno nie widziałem, uciekamy czym prędzej.

Jezioro Białe © miciu222145
We Włodawie odwiedzamy Kościół, Cerkiew i Synagogę.

Włodawska cerkiew © miciu222145

Synagoga we Włodawie © miciu222145

Kościół we Włodawie © miciu222145
Kolejne ciekawe miejsce na naszej trasie, to Różanka. Znajduje się tam ogromny pałac, jednak obie wojny go zrujnowały.

Pałac w Różance © miciu222145

Trzeba przejechać © miciu222145
Wracamy na główną drogę i dojeżdżamy do miejscowości Hanna. Jest tam jakaś gruba impreza, okazuje się, że świętują imieniny Hanny :D Jakieś występy, stare motocykle i....tort :D

Jest i torcik © miciu222145
Kolejka malutka, więc i my się załapujemy. Fajnie jest, ale lecimy dalej. Docieramy do miejsca pielgrzymek, czyli do Kodnia.

Bazylika w Kodniu © miciu222145

Wnętrze Bazyliki © miciu222145
Zwiedzamy Bazylikę i spotykamy sakwiarzy widzianych rano. Są to Słowacy i chcą przejechać cały szlak Green Velo. W Terespolu stwierdzamy, że pora na odpoczynek i szukamy noclegu. Ktoś nas źle pokierował i bijemy kilometry bez celu. Spotykamy też małżeństwo z Lublina- jadą w tym samym kierunku co my. Robimy zakupy i jedziemy na Lechuty Małe. U Sołtysa pytamy o nocleg na łące- nie ma problemu, byle syfu nie zostawić. Nocleg przy jedynej stodole w zasięgu kilkuset metrów podczas burzy, to średni pomysł, może nie będzie tak źle.

Spoko miejscówka © miciu222145

Dziwne zwierzę © miciu222145
O ile główny front ledwie nas drasnął, to dołączyła się mniejsza burza i też ostro było. Zanim jednak burze się pojawiły, to słuchaliśmy koncertu z Terespola. Disco polo, Akcent chyba, z playbacku, to jakaś żenada, ale Enej na żywo dawał radę. Imprezę zakończyła burza.
Znowu robi się duszno, a my znowu jedziemy szlakiem Green Velo.

Mokry poranek © miciu222145
Jadąc w stronę Włodawy napotykamy małżeństwo jadące na Fatbajkach. Razem nimi jedziemy piaszczystym lasem w stronę Jeziora Białego.

W stronę J. Białego © miciu222145
Tam jakieś dzikie tłumy, takiego szaleństwa dawno nie widziałem, uciekamy czym prędzej.

Jezioro Białe © miciu222145
We Włodawie odwiedzamy Kościół, Cerkiew i Synagogę.

Włodawska cerkiew © miciu222145

Synagoga we Włodawie © miciu222145

Kościół we Włodawie © miciu222145
Kolejne ciekawe miejsce na naszej trasie, to Różanka. Znajduje się tam ogromny pałac, jednak obie wojny go zrujnowały.

Pałac w Różance © miciu222145

Trzeba przejechać © miciu222145
Wracamy na główną drogę i dojeżdżamy do miejscowości Hanna. Jest tam jakaś gruba impreza, okazuje się, że świętują imieniny Hanny :D Jakieś występy, stare motocykle i....tort :D

Jest i torcik © miciu222145
Kolejka malutka, więc i my się załapujemy. Fajnie jest, ale lecimy dalej. Docieramy do miejsca pielgrzymek, czyli do Kodnia.

Bazylika w Kodniu © miciu222145

Wnętrze Bazyliki © miciu222145
Zwiedzamy Bazylikę i spotykamy sakwiarzy widzianych rano. Są to Słowacy i chcą przejechać cały szlak Green Velo. W Terespolu stwierdzamy, że pora na odpoczynek i szukamy noclegu. Ktoś nas źle pokierował i bijemy kilometry bez celu. Spotykamy też małżeństwo z Lublina- jadą w tym samym kierunku co my. Robimy zakupy i jedziemy na Lechuty Małe. U Sołtysa pytamy o nocleg na łące- nie ma problemu, byle syfu nie zostawić. Nocleg przy jedynej stodole w zasięgu kilkuset metrów podczas burzy, to średni pomysł, może nie będzie tak źle.

Spoko miejscówka © miciu222145

Dziwne zwierzę © miciu222145
O ile główny front ledwie nas drasnął, to dołączyła się mniejsza burza i też ostro było. Zanim jednak burze się pojawiły, to słuchaliśmy koncertu z Terespola. Disco polo, Akcent chyba, z playbacku, to jakaś żenada, ale Enej na żywo dawał radę. Imprezę zakończyła burza.
Dystans108.52 km Teren1.00 km Czas05:04 Vśrednia21.42 km/h VMAX54.00 km/h Podjazdy540 m
Teraz Polska: 2) Pora na awarię.
W nocy burzy nie było, ale lało solidnie. Wyjeżdżamy przed 10 i zamiast na Przemyśl, skręcamy na Birczę :D
Docieramy do Przemyśla i przy rynku pijemy kawkę- znowu leje.

Na przemyskim Rynku © miciu222145
Czekamy aż przestanie i jedziemy w stronę Medyki. Ruch mega duży, ale jakoś może przeżyjemy. W Torkach robimy przerwę pod sklepem- znowu leje. Tym razem musimy dość długo czekać aż przestanie.

Przejście w Korczowej © miciu222145
Dojeżdżamy do Wielkich Oczu- tym razem leje, tak dla odmiany :D Przez kolejne wioski docieramy do Lubaczowa.

Na Rynku w Lubaczowie © miciu222145
Wreszcie się rozpogodziło, ale próżno szukać tutaj miejsca na nocleg. Horyniec Zdrój- tam na pewno coś się znajdzie, więc tam jedziemy. Kilka kilometrów przed Horyńcem z tylnego koła Szymonowego roweru dochodzi trzask. Cztery szprychy zostały wyrwane z kołnierza piasty. Chyba nie muszę mówić, że dalsza jazda jest wykluczona. Znajdujemy fajny kemping i kombinujemy co dalej.

Kolejny nocleg © miciu222145

Kolacyjka :D © miciu222145
Czy to koniec wyprawy?

Rozsypało się © miciu222145
Docieramy do Przemyśla i przy rynku pijemy kawkę- znowu leje.

Na przemyskim Rynku © miciu222145
Czekamy aż przestanie i jedziemy w stronę Medyki. Ruch mega duży, ale jakoś może przeżyjemy. W Torkach robimy przerwę pod sklepem- znowu leje. Tym razem musimy dość długo czekać aż przestanie.

Przejście w Korczowej © miciu222145
Dojeżdżamy do Wielkich Oczu- tym razem leje, tak dla odmiany :D Przez kolejne wioski docieramy do Lubaczowa.

Na Rynku w Lubaczowie © miciu222145
Wreszcie się rozpogodziło, ale próżno szukać tutaj miejsca na nocleg. Horyniec Zdrój- tam na pewno coś się znajdzie, więc tam jedziemy. Kilka kilometrów przed Horyńcem z tylnego koła Szymonowego roweru dochodzi trzask. Cztery szprychy zostały wyrwane z kołnierza piasty. Chyba nie muszę mówić, że dalsza jazda jest wykluczona. Znajdujemy fajny kemping i kombinujemy co dalej.

Kolejny nocleg © miciu222145

Kolacyjka :D © miciu222145
Czy to koniec wyprawy?

Rozsypało się © miciu222145
Dystans137.69 km Czas05:16 Vśrednia26.14 km/h VMAX66.00 km/h Podjazdy1270 m
W deszczu i w słońcu.
Pogoda była nie pewna, ale temperatura zdawała się być idealna do jazdy. Jednak znaczne ruchy powietrza mocno w kość dawały.
Ruszam bardzo klasycznie w stronę Zalewu, by dalej pojechać przez Zwięczycę i Racławówkę. Mijam p[ewnego szosowca i jak się później okazuje, to mijamy się tak co chwilę aż do Olimpowa. Dalej przez Niechobrz i Wolę Zgłobieńską do Nockowej i Iwierzyc.
W Olimpwie odbijam na Zagorzyce, cholera no, leje, ale szybko uciekam z objęć chmur. Ląduję w Ropczycach- na to wskazuje tablica. Odwiedzam Krzyż i zjeżdżam do Niedźwiady. Tam okazuje się, że do Małej jest tylko 4 km, więc czemu nie, jadę i tam. Nikt nie napisał, że to cały czas pod górę :D
Odwiedzam figurę rodem z Rio i wracam- odbijam tym razem na Wielopole. Po fali remontówzaczynam podjazd. Spotykam szosowca z Kolbuszowej i jedziemy sobie do Wiśniowej- dalej jadę sam.
Teraz w stronę Strzyżowa, czyli Jazowa, Markuszowa i Gbiska.
Ze Strzyżowa jadę boczną drogą na Zaborów- przeoczyłem znak i muszę wracać, bo droga zamknięta- palują osuwisko. Czas na większe upodlenie, czyli podjazd z Żarnowej do Gwoździanki- jak na złość przypieka słonko. Zjeżdżam do Niebylca i jadę w stronę Połomii. W Wyżnym odbijam na Babicę i w Lubeni kieruję się na Siedliska i Budziwój.

Okolice Niechobrza.


Okolice Zagorzyc.

Że niby szlak.

Krzyż koło Ropczyc © miciu222145

Małe zbliżenie © miciu222145

Prawie jak w Rio © miciu222145

Widok na Głobikową © miciu222145

Tam już byłem © miciu222145

W Wielopolu Skrzyńskim © miciu222145
Ruszam bardzo klasycznie w stronę Zalewu, by dalej pojechać przez Zwięczycę i Racławówkę. Mijam p[ewnego szosowca i jak się później okazuje, to mijamy się tak co chwilę aż do Olimpowa. Dalej przez Niechobrz i Wolę Zgłobieńską do Nockowej i Iwierzyc.
W Olimpwie odbijam na Zagorzyce, cholera no, leje, ale szybko uciekam z objęć chmur. Ląduję w Ropczycach- na to wskazuje tablica. Odwiedzam Krzyż i zjeżdżam do Niedźwiady. Tam okazuje się, że do Małej jest tylko 4 km, więc czemu nie, jadę i tam. Nikt nie napisał, że to cały czas pod górę :D
Odwiedzam figurę rodem z Rio i wracam- odbijam tym razem na Wielopole. Po fali remontówzaczynam podjazd. Spotykam szosowca z Kolbuszowej i jedziemy sobie do Wiśniowej- dalej jadę sam.
Teraz w stronę Strzyżowa, czyli Jazowa, Markuszowa i Gbiska.
Ze Strzyżowa jadę boczną drogą na Zaborów- przeoczyłem znak i muszę wracać, bo droga zamknięta- palują osuwisko. Czas na większe upodlenie, czyli podjazd z Żarnowej do Gwoździanki- jak na złość przypieka słonko. Zjeżdżam do Niebylca i jadę w stronę Połomii. W Wyżnym odbijam na Babicę i w Lubeni kieruję się na Siedliska i Budziwój.
Okolice Niechobrza.
Okolice Zagorzyc.
Że niby szlak.

Krzyż koło Ropczyc © miciu222145

Małe zbliżenie © miciu222145

Prawie jak w Rio © miciu222145

Widok na Głobikową © miciu222145

Tam już byłem © miciu222145

W Wielopolu Skrzyńskim © miciu222145
Dystans125.72 km Teren1.00 km Czas04:37 Vśrednia27.23 km/h VMAX66.00 km/h Podjazdy2125 m
Tutaj lubię wracać.
Zapowiadała się mocna trasa w ulubionych Bieszczadach. Bezchmurne niebo zapowiadało idealną pogodę, chociaż poranne 10 stopni szału nie robiło. Zbiórka u Piotrka, zabieramy się z Michałem. Około godziny 8 jesteśmy w Polańczyku i zaczynamy się zbierać do jazdy. Słoneczko zaczyna ładnie grzać, wiatr troszkę chłodzi, będzie dobrze. Na początek zjazd i podjazd do Wołkowyi. Zjeżdżamy do Bukowca i odbijamy na Rajskie. Czasem przebija się między drzewami Zalew Soliński, ale my jedziemy twardo przez Olchowiec i Chrewt do Polany. Zaczynamy poważniejszy podjazd w stronę Czarnej. Na szczycie spotykamy znajomego kolarza i zjeżdżamy z Nim do samej Czarnej. Subaru- tego aż miło się słucha, a że był jakiś zlot, to sporo egzemplarzy, w tym kultowe Imprezy co chwilę nas mijało. Zatrzymujemy się na punkcie widokowym przed Lutowiskami, a Piotrek jedzie, nie patrzy na nic. Jeden z uczestników zlotu jedzie powiedzieć mu, że nas minął :D Postój w Lutowiskach, tam spotykamy się z Natalią i Pawłem, którzy jechali nam na spotkanie.
Są i sakwiarze z którymi chwilę gadam. czas leci, więc pora jechać. Jedziemy na Smolnik, by później odbić w stronę Dwernika. Przez Nasiczne docieramy do brzegów Górnych. Przebiega tędy szlak na obie Połoniny, do tego bufet Biegu Rzeźnika i przez to ledwo można się przecisnąć. Serpentynami wspinamy się na Przeł. Wyżnią, a tam korek za sprawą zlotowiczów. Przeciskamy się i zjeżdżamy do Wetliny. Dłuższy postój pod sklepem- tutaj zostawiamy dwójkę naszych towarzyszy i jedziemy dalej w stronę Smereka i Kalnicy.
Błąd nawigacyjny wprowadza nas na szuter w stronę Sinych Wirów, zarządzamy odwrót. Przez Przysłup docieramy do Dołżycy i tam jedziemy już zgodnie z planem, czyli przez Buk i Terkę do Polańczyka. Podjazdów nie brakuje, ale jedziemy na luzie. Łatwo nie było, dlatego ze średniej możemy być zadowoleni.


Na szczycie przed Czarną.

Lutowiska- punkt widokowy.

Brzegi Górne- bufet rzeźnika.

Losowa puszka.

Odwrót do Kalnicy.

Na podjazdach jadę tak :D

W stronę Wołkowyi.
Są i sakwiarze z którymi chwilę gadam. czas leci, więc pora jechać. Jedziemy na Smolnik, by później odbić w stronę Dwernika. Przez Nasiczne docieramy do brzegów Górnych. Przebiega tędy szlak na obie Połoniny, do tego bufet Biegu Rzeźnika i przez to ledwo można się przecisnąć. Serpentynami wspinamy się na Przeł. Wyżnią, a tam korek za sprawą zlotowiczów. Przeciskamy się i zjeżdżamy do Wetliny. Dłuższy postój pod sklepem- tutaj zostawiamy dwójkę naszych towarzyszy i jedziemy dalej w stronę Smereka i Kalnicy.
Błąd nawigacyjny wprowadza nas na szuter w stronę Sinych Wirów, zarządzamy odwrót. Przez Przysłup docieramy do Dołżycy i tam jedziemy już zgodnie z planem, czyli przez Buk i Terkę do Polańczyka. Podjazdów nie brakuje, ale jedziemy na luzie. Łatwo nie było, dlatego ze średniej możemy być zadowoleni.
Na szczycie przed Czarną.
Lutowiska- punkt widokowy.
Brzegi Górne- bufet rzeźnika.
Losowa puszka.
Odwrót do Kalnicy.
Na podjazdach jadę tak :D
W stronę Wołkowyi.