Wpisy archiwalne w kategorii
100 i więcej
Dystans całkowity: | 45534.84 km (w terenie 2269.00 km; 4.98%) |
Czas w ruchu: | 2204:26 |
Średnia prędkość: | 20.66 km/h |
Maksymalna prędkość: | 84.00 km/h |
Suma podjazdów: | 339664 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (83 %) |
Suma kalorii: | 793962 kcal |
Liczba aktywności: | 367 |
Średnio na aktywność: | 124.07 km i 6h 00m |
Więcej statystyk |
Dystans152.02 km Teren30.00 km Czas07:31 Vśrednia20.22 km/h VMAX63.00 km/h Podjazdy1750 m
Po raz kolejny Ulucz.
Pomysł Artura, wykonanie 7 osób. Poranne słońce nagle skryło się za ciężkimi chmurami i zastanawiałem się czy jechać. Jak już wstałem to jadę. Startujemy z bulwarów i jedziemy na Słocinę. Pod MH dogania nas spóźniony Kona. W lesie na Słocinie spóźnialski je śniadanie i jedziemy do Chmielnika, a później w okolice Magdalenki. Trochę bocznych dróżek terenowych i dojeżdżamy do Zabratówki.
Obok stawów, by później pojechać w stronę Hadli Szklarskich. Przez Widaczów do Jawornika, gdzie robimy przerwę, a przyda się przed dalszą jazdą- robi się gorąco
. Ostry podjazd szlakiem niebieskim, później koło Kosztowej i lądujemy w Bachórzcu. Jedziemy na prom na Sanie, ale mocno się rozczarowujemy. Prom jest nieczynny, ale po krótkiej naradzie jedziemy na kładkę do Słonnego. To co, że nie jest łatwo, skro jest tak pięknie, a jedziemy doliną Sanu. Po przejechaniu przez San czeka nas asfaltowy podjazd w ciszy i z takimi widokami, że aż chce się jechać. W Dylągowej kierujemy się pod górę w stronę Żohatynia. Podjeżdżamy na Borównicę, ale koło jawornika Ruskiego trzeba ratować Magdę, bo złapała gumę. Szutrem zjeżdżamy do Ulucza,
Wspinamy się pod cerkiew i po krótkiej wizycie wracamy na dół.
Czasowo wygląda to nie najlepiej, więc postanawiamy wracać najkrótszą drogą. Jabłonica Ruska, Wołodź i na kładkę- te kładki są zajebiste :D Przez Nozdrzec do Dynowa i Bachórza. Pod Semaforem jemy pyszności- można wbijać i brać cokolwiek, wszystko wyśmienite. Zostalismy tylko we czwórkę- teraz Harta, Piątkowa i Błażowa. W Borku jedziemy na podjazd i po chwili jesteśmy koło WSiZu. Zjazd do Tyczyna, Budziwój i to koniec wycieczki :)

Pogoda się sypie.

Las na Słocinie.

Okolice Magdalenki.

Gdzieś koło Hadli,

Okolice Laskówki.

Nici z pływania.

Słonne- uwielbiam te kładki.

Widok z Dylągowej.

Łąki umajone.

Cerkiew w Uluczu.

Kolejna kładka.
Obok stawów, by później pojechać w stronę Hadli Szklarskich. Przez Widaczów do Jawornika, gdzie robimy przerwę, a przyda się przed dalszą jazdą- robi się gorąco
. Ostry podjazd szlakiem niebieskim, później koło Kosztowej i lądujemy w Bachórzcu. Jedziemy na prom na Sanie, ale mocno się rozczarowujemy. Prom jest nieczynny, ale po krótkiej naradzie jedziemy na kładkę do Słonnego. To co, że nie jest łatwo, skro jest tak pięknie, a jedziemy doliną Sanu. Po przejechaniu przez San czeka nas asfaltowy podjazd w ciszy i z takimi widokami, że aż chce się jechać. W Dylągowej kierujemy się pod górę w stronę Żohatynia. Podjeżdżamy na Borównicę, ale koło jawornika Ruskiego trzeba ratować Magdę, bo złapała gumę. Szutrem zjeżdżamy do Ulucza,
Wspinamy się pod cerkiew i po krótkiej wizycie wracamy na dół.
Czasowo wygląda to nie najlepiej, więc postanawiamy wracać najkrótszą drogą. Jabłonica Ruska, Wołodź i na kładkę- te kładki są zajebiste :D Przez Nozdrzec do Dynowa i Bachórza. Pod Semaforem jemy pyszności- można wbijać i brać cokolwiek, wszystko wyśmienite. Zostalismy tylko we czwórkę- teraz Harta, Piątkowa i Błażowa. W Borku jedziemy na podjazd i po chwili jesteśmy koło WSiZu. Zjazd do Tyczyna, Budziwój i to koniec wycieczki :)
Pogoda się sypie.
Las na Słocinie.
Okolice Magdalenki.
Gdzieś koło Hadli,
Okolice Laskówki.
Nici z pływania.
Słonne- uwielbiam te kładki.
Widok z Dylągowej.
Łąki umajone.
Cerkiew w Uluczu.
Kolejna kładka.
Dystans159.75 km Czas06:08 Vśrednia26.05 km/h VMAX77.00 km/h Podjazdy2130 m
Wietrzne Pogórze Przemyskie.
5 osób, 2 samochody, masa zabawy i masa podjazdów, czyli ostre ciśnięcie po Pogórzu przemyskim. udział wzięli: Michał, Przemek, Piotrek x2 i ja. Wieje, nawet bardzo, przez to, za ciepło nie jest. Póki co dmucha w plecy, więc jedziemy do Jawornika Ruskiego, po drodze zaliczając serpentynkę.
Jedziemy w Stronę Birczy, gdzie spotykamy Włochatego, który wraca z Przemyśla do Rzeszowa. Ciśnie pod wiatr, więc robimy przerwę na lody. Nie był to dobry pomysł, bo ostygliśmy i jedzie się kiepsko- do tej pory lecieliśmy sobie 45 km/h. Wspinamy się w stronę lotniska w Krajnej- chmurzy się, spadło nawet kilka kropel, ale czasem przedziera się słońce.
Odbijamy na Trójce i Jamną- trochę pod górę, malowniczą i dziurawą drogą, mijamy hotel w Arłamowie. Przez Grąziową i Wojtkową do Olszanicy na żarcie. Spotykamy ekipę z Leska i do Bezmiechowej jedziemy razem. Na szybowisko prowadzi podjazd, jak dla mnie najgorszy dzisiaj- kona włożył mi 10 s na samym szczycie. Dopiero na szosie można powiedzieć, że się tam podjechało :D
Szatański zjazd z do hamowaniami i jedziemy do Załuża. Pora na przebicie się przez pasmo Gór Słonnych, czyli słynne serpentynki czekają. Jadę sobie z Masłem i jedzie się dobrze. Zjeżdżamy do Tyrawy Wołoskiej na następną przerwę- należy się nam.
Bardzo fajną drogą do Tyrawy Solnej, a później drogą na Końskie- widoczki mamy genialne. Docieramy do Krzemiennej, chociaż Kona prawie nie dotarł- cóż, ponosiło na zjeździe, a samochody nie ustępowały :D
Prosto do Dynowa przez Nozdrzec, po niekoniecznie dobrej drodze. Z rozmów wywnioskowałem, że trasa dała popalić wszystkim, a skacowanemu i nie rozjeżdżonemu Piotrusiowi, to chyba rower zbrzydnie :D
trasa genialna, ekipa też, dobrze spędzona niedziela. Jest git!
Większość zdjęć od Michała :)

Przygotowania w Dynowie.

Lodowa przerwa.

Jedziemy do Jamnej.

Podjazd w Grąziowej.


Olszanica- no i mam pieseła :D

Bezmiechowa- szybowisko zdobyte.



Zjazd do Tyrawy Solnej.

Zdradliwy mostek.

Ostatni konkretny podjazd.

Jedziemy w Stronę Birczy, gdzie spotykamy Włochatego, który wraca z Przemyśla do Rzeszowa. Ciśnie pod wiatr, więc robimy przerwę na lody. Nie był to dobry pomysł, bo ostygliśmy i jedzie się kiepsko- do tej pory lecieliśmy sobie 45 km/h. Wspinamy się w stronę lotniska w Krajnej- chmurzy się, spadło nawet kilka kropel, ale czasem przedziera się słońce.
Odbijamy na Trójce i Jamną- trochę pod górę, malowniczą i dziurawą drogą, mijamy hotel w Arłamowie. Przez Grąziową i Wojtkową do Olszanicy na żarcie. Spotykamy ekipę z Leska i do Bezmiechowej jedziemy razem. Na szybowisko prowadzi podjazd, jak dla mnie najgorszy dzisiaj- kona włożył mi 10 s na samym szczycie. Dopiero na szosie można powiedzieć, że się tam podjechało :D
Szatański zjazd z do hamowaniami i jedziemy do Załuża. Pora na przebicie się przez pasmo Gór Słonnych, czyli słynne serpentynki czekają. Jadę sobie z Masłem i jedzie się dobrze. Zjeżdżamy do Tyrawy Wołoskiej na następną przerwę- należy się nam.
Bardzo fajną drogą do Tyrawy Solnej, a później drogą na Końskie- widoczki mamy genialne. Docieramy do Krzemiennej, chociaż Kona prawie nie dotarł- cóż, ponosiło na zjeździe, a samochody nie ustępowały :D
Prosto do Dynowa przez Nozdrzec, po niekoniecznie dobrej drodze. Z rozmów wywnioskowałem, że trasa dała popalić wszystkim, a skacowanemu i nie rozjeżdżonemu Piotrusiowi, to chyba rower zbrzydnie :D
trasa genialna, ekipa też, dobrze spędzona niedziela. Jest git!
Większość zdjęć od Michała :)
Przygotowania w Dynowie.

Lodowa przerwa.

Jedziemy do Jamnej.
Podjazd w Grąziowej.

Olszanica- no i mam pieseła :D
Bezmiechowa- szybowisko zdobyte.


Zjazd do Tyrawy Solnej.

Zdradliwy mostek.

Ostatni konkretny podjazd.

Dystans167.00 km Czas06:19 Vśrednia26.44 km/h VMAX60.00 km/h Podjazdy1200 m
Pora na plan B.
Na początek coś o schronisku Kremenaros. Jedzenie pyszniutkie, obsługa fajna, ale nocleg na sali wieloosobowej, to raczej na jedną noc. Tej nocy praktycznie nie spałem: a to pogaduszki do 2, dziwne budzenie o 3, a o 4 trzeba wstać. Poranek śliczny, słoneczny, ale zimny, ok. 3 stopni było. Cały obolały, ale trzeba jechać, no jak :D Ruszamy w stronę Lutowisk- mgła, słońce i piękne widoki, aż chce się zachłysnąć tym pięknem. Jedzie się dobrze, mimo, że nogi trochę marudzą. W Hoszowie zatrzymujemy się w zajeździe Bieszczadzka Ostoja. Załapaliśmy się na śniadanie, w końcu jest już po 7. 25 zł i szwedzki stół- dawno się tak nie nażarłem, później wygrzewanie się w słoneczku. Zapada decyzja o modyfikacji trasy- deszczu ani śladu, więc chyba za dużo było tym razem. W Ustrzykach odbijamy na Krościenko, dalej odpuszczamy Przemyśl i jedziemy do Birczy. Pogoda się sypie, jest chłodniej, ale nie pada. W Brzusce zaczyna padać, a przed nami ściana deszczu. Ubieramy co mamy w aucie i ogień. Przez Dubiecko docieramy do Bachórza. Pod Semaforem jemy obiad- przemoczeni, zmarznięci, tego nam było trzeba, a jedzenie rewelacyjne. Zbieramy się, na zewnątrz tylko kropi, ale po ok 10 km znowu leje. Jest nam wszystko jedno, jesteśmy już i tak przemoczeni- 70 km w deszczu, lipa po całości. W Budziwoju odbieram bagaże i wracam do domu. Gorący prysznic, to jest to. Trzeba leczyć kontuzje. W wyprawie wzięło udział 9 rowerzystów i 2 osoby w samochodzie. Super ekipa, świetny wyjazd.

Co to był za poranek :)



Lutowiska.

Co to był za poranek :)
Lutowiska.
Dystans170.00 km Czas06:20 Vśrednia26.84 km/h VMAX61.00 km/h Podjazdy1920 m
Był sobie plan.
Zakładał on przejechanie trasy 500 km w dwa dni. Zebrała się ekipa 9 osób na rowerach z Polski i nie tylko oraz zabezpieczenie techniczne w samochodzie. Ruszamy o 5 zaraz po starcie Ultra maratonu, cholera, nie działa mi licznik- pewnie padł kabelek. Pogoda zapowiada się dobra, więc kierujemy się do Świlczy- za szybko jak na początek, ale tak sobie lecimy czwórką aż do Ropczyc. Na skrzyżowaniu obejrzałem się za siebie- gdy popatrzyłem przed siebie, to kolega był już tuż przede mną. Ratuje się hamowaniem, lecę przez kierę i kręcę parę fikołków. Na prawej goleni urosło mi drugie kolano, wybity bark, ogólnie poobijany. Na głowie pojawił się guz, którego znalazłem dopiero wieczorem, podczas mycia głowy. Jest guz, więc kask pęknięty- jednak się przydał. Do tego przytarta empetrójka, podarta bluza, a w rowerze podarte siodło i guma na manetce się poniszczyła. Wsiadam do auta, bo mam czas, to co będę do domu wracał. W Wielopolu kupuję zimne piwo i robię okłady na nodze. Tak docieram do Jasła, gdzie podejmuję decyzję o dalszej jeździe. Ogarniam rower i ruszamy w stronę Nowego Żmigrodu i Dukli, gdzie robimy przerwę obiadową. Przed Barwinkiem odbijamy na Komańczę i dziurami jedziemy w stronę Bieszczad. W Komańczy remonty, więc światła co kawałek- rowerom jednak czerwone nie straszne. Mocniejsze podjazdy nie robią na mnie wrażenia, mimo, że na dziurach nogę mi urywa, a bark boli niemiłosiernie. Jadę po swojemu i nie wiem czemu, zawsze jestem pierwszy. Docieramy do Cisnej, a to oznacza, że czekają nas dwie przełęcze. Smerek, Połoniny, Rawki- to wszystko mamy na wyciągnięcie ręki, jest pięknie. Do Ustrzyk pędzimy zamroczeni pięknym zjazdem. Śpimy w Kremenarosie. Nie sądziłem, że w takim stanie przejadę ponad 130 km :)

Po wyjeździe z Rzeszowa.






Beskid Niski koło Nowego Żmigrodu.

Bieszczady tuż, tuż.

Przed Cisną.

Bieszczady :)

Na Połoninach śnieg.
Po wyjeździe z Rzeszowa.
Beskid Niski koło Nowego Żmigrodu.
Bieszczady tuż, tuż.
Przed Cisną.
Bieszczady :)
Na Połoninach śnieg.
Dystans120.39 km Teren2.00 km Czas04:38 Vśrednia25.98 km/h VMAX59.00 km/h Podjazdy624 m
Jechać, nie jechać?
Z rana dzwoni Kona, że jest wyjazd po górkach na Czarnorzeki. Byłem tam tydzień temu, a czułem się dzisiaj tak, że górki kompletnie odpadały. Ruszyłem po obiedzie w tereny raczej płaskie. Najpierw wzdłuż Zalewu do Zwięczycy, Racławówka i Nosówka. W Błędowej Zgłobieńskiej płasko nie było, ale przebiłem się do Trzciany i Bratkowic. Odbijam na Czarną i jadę do Kamionki. Teraz Ocieka, Wola Ociecka i Blizna. w Parku historycznym ekspozycja się rozrasta i to dobra rzecz. Pora na powrót. Jadę kawałek po własnych sladach, ale widzę utwardzoną drogę przez las- jedzie się dobrze, do samej Ocieki. Za Kamionką odbijam na Borek Wielki i docieram do Sędziszowa Młp. Wspinam się w Olchowej, wcześniej zaliczając tamtejszy sklep. 90 km bez jedzenia, musiałem coś zeżreć. Zjeżdżam do Nockowej i dalej przez Wolę Zgłobieńską, Zgłobień do Niechobrza. Wspinaczka na Racławówkę, Zwięczyca, Lisia i domek. Pogoda była dziwna, bo w słońcu było ciepełko- jak zaszło, to cholernie zimno się robiło.

Przez las © miciu222145

Tutaj to się bawią © miciu222145

Park Historyczny, Blizna © miciu222145

Samoloteł © miciu222145

Skrót przez las © miciu222145

Kolarza cien © miciu222145

Kto jedzie z Miciołke? Próg Karpacki © miciu222145

Przez las © miciu222145

Tutaj to się bawią © miciu222145

Park Historyczny, Blizna © miciu222145

Samoloteł © miciu222145

Skrót przez las © miciu222145

Kolarza cien © miciu222145

Kto jedzie z Miciołke? Próg Karpacki © miciu222145
Dystans113.27 km Teren2.00 km Czas04:31 Vśrednia25.08 km/h VMAX63.00 km/h Podjazdy1120 m
Wiatr morderca.
Pogoda wiosenna, ale wiatr za ciepły nie był, do tego przez 60 km miałem go prosto w twarz. Żwirownia, Budziwój, Siedliska i Lubenia- tak wyglądał początek, czyli rozgrzewka. Później Babica i Czudec. Jadę w stronę Nowej Wsi, a tam spotykam Bartka z kolegą. Jadę na spotkanie z Magdą :) Dalej jadę po swojemu, czyli Zaborów, wszystkie Gliniki i docieram do Strzyżowa. Odbijam na Godową i jadę do Lutczy. Teraz sporo pod górę, czyli Krasna, Węglówka i Czarnorzeki. Podjeżdżam pod zamek i wracam do Lutczy, odwiedzając sklep w Krasnej. Z Lutczy główną do Jawornika i Niebylca. Nie chcę się tłuc główna, więc wybieram podjazd w Bliziance, jest kawał mordęgi. 2 km terenem przez las i zjeżdżam z Zimnego Działu. Dalej Hermanowa, Tyczyn, Budziwój i Rzeszów.

Nad Wisłokiem w Zaborowie © miciu222145

Pod Suchą Górą koło Węglówki © miciu222145

Zamek w Odrzykoniu © miciu222145

Nad Wisłokiem w Zaborowie © miciu222145

Pod Suchą Górą koło Węglówki © miciu222145

Zamek w Odrzykoniu © miciu222145
Dystans125.11 km Czas04:59 Vśrednia25.11 km/h VMAX65.00 km/h Podjazdy1200 m
Pierwsza opalenizna.
Wczoraj umówiłem się z Koną na trasę, więc pora na realizację. Pogoda idealna, chociaż powiewało trochę. 15 minut spóźnienia i jedziemy nad Zalew, dalej Zwięczyca, Racławówka i zjazd do Niechobrza. Decydujemy się na jazdę w stronę Stępiny, czyli jedziemy na Zgłobień i przez Nockową do Iwierzyc. Tam boczną, trochę dziurawą drogą męczymy podjazdy. Wiśniowa, Bystrzyca i docieramy do Wielopola Skrzyńskiego- przerwa pod sklepem. Podjeżdżamy na Jaszczurową, ale coś pomyliliśmy i po korektach jedziemy przez Pstrągówkę do Wiśniowej. Trochę bujania na kładce i jedziemy w stronę Strzyżowa. Między Markuszową, a Gbiskami miałem małą przygodę. Tak bardzo chciałem zrobić zdjęcie, że zapatrzyłem się i trzymając aparat w jednej ręce, w drugiej kierownicę dzierżąc, zjechałem na pobocze, ominąłem zaorane pole, wjechałem na muldy na łące iii....zatrzymałem się :D Już myślałem, że przyziemię, ale co to dla mnie :D Kona tarza się ze śmiechu, ja to samo, jest pozytywnie. W Strzyżowie postój na Rynku i jedziemy wzdłuż Wisłoka do Nowej Wsi i Czudca. Odwiedzamy Michała i koło cmentarza zmierzamy w stronę Niechobrza. Spotykamy Łukasza. Później Mogielnica, Boguchwała, Zwięczyca, Zalew. Ogólnie jechało się całkiem dobrze, choć troszkę osłabiony jestem. Słońce zjarało ryło i szyję, czyli słońce świeci co raz mocniej.

Kona i Miciu- będzie dobrze © miciu222145

Droga do Nockowej © miciu222145

W Jaszczurowej © miciu222145

Jakieś coś koło Pstrągówki © miciu222145

Kładkożercy © miciu222145

Cienie na Wisłoku © miciu222145

Gdzieś tam- Sucha Góra © miciu222145

Zjazd do Niechobrza © miciu222145

Kona i Miciu- będzie dobrze © miciu222145

Droga do Nockowej © miciu222145

W Jaszczurowej © miciu222145

Jakieś coś koło Pstrągówki © miciu222145

Kładkożercy © miciu222145

Cienie na Wisłoku © miciu222145

Gdzieś tam- Sucha Góra © miciu222145

Zjazd do Niechobrza © miciu222145
Dystans111.14 km Teren5.00 km Czas04:22 Vśrednia25.45 km/h VMAX55.00 km/h Podjazdy1100 m
Dawno nie wiało.
Wczoraj strasznie mnie ścięło po południu, więc trzeba się ruszyć dzisiaj. Start w Dynowie, czyli szykuje się smiganie po Pogórzu Przemyskim.. Słońce się przebija, ale mgły nie odpuszczają. Zaczyna wiać i z wiatrem prosto w twarz, przez prawie 60 km po górkach :D Jadę do Dąbrówki Starzeńskiej i przez Siedliska do Wołodzi. Była to fatalna decyzja, bo szutrówka zmieniła się w bagno. Za dużo wracania, więc jadę do Ulucza na kładkę. Cały czas jadę linią Mołotowa, czyli co kawałek mijam bunkry.
Przez Witryłów do Mrzygłodu, trochę podjazdów, ale głównie w dół po krętym asfalcie- mega fajnie. Przez Tyrawę Solną do Tyrawy Wołoskiej. No i zaczyna się podjazd na Przełęcz Przysłup (620), czyli zdobywam Góry Słonne. Robi się mokro i lekko mży. Zjazd po mokrym był wesoły, ale nie wyłożyłem się, a było gdzie. Zjeżdżam w Załużu i jadę do Sanoka. Znowu jadę wzdłuż Sanu, tym razem przez Trepczę. Znowu docieram do Mrzygłodu, ale jadę prosto tym razem przez Dobrą, znowu do Ulucza. Znowu kładka i drugą stroną Sanu przez Temeszów. Dłuższy czas jedzie za mną motocyklista. Wreszcie zrównał się ze mną i pyta się ile jadę. Licznik i gps wskazują jakieś 32 km/h, motocyklowy licznik pokazywał 40 km/h. Dalej po górkach, przez Nozdrzec do Dynowa. Znowu wygląda słonko, dobrze, że czasem dmuchnęło w plecy. Wszystko zajęło 4h 50 minut, więc miałem ok. 30 minut postojów, czyli dosyć mało.

Ruiny w Dąbrówce Starzeńskiej © miciu222145

Kaplica grobowa w Wołodzi © miciu222145

Retorty- prawie jak w Bieszczadach © miciu222145

Wcieło asfalt © miciu222145

Jedziem przez kładkę © miciu222145

Kładka Ulucz- Witryłów © miciu222145

Zapomniany Kościółek w Witryłowie © miciu222145

Droga na Mrzygłód :) © miciu222145

Cerkiew w Siemuszowej © miciu222145

Przeł. Przysłup, Góry Słonne- Bieszczady się schowały © miciu222145

W Sanoku © miciu222145

Jednostka LPR w Sanoku © miciu222145

Cerkiew w Dobrej © miciu222145

Kierunek Ulucz © miciu222145

Sarenki przy kładce © miciu222145
Przez Witryłów do Mrzygłodu, trochę podjazdów, ale głównie w dół po krętym asfalcie- mega fajnie. Przez Tyrawę Solną do Tyrawy Wołoskiej. No i zaczyna się podjazd na Przełęcz Przysłup (620), czyli zdobywam Góry Słonne. Robi się mokro i lekko mży. Zjazd po mokrym był wesoły, ale nie wyłożyłem się, a było gdzie. Zjeżdżam w Załużu i jadę do Sanoka. Znowu jadę wzdłuż Sanu, tym razem przez Trepczę. Znowu docieram do Mrzygłodu, ale jadę prosto tym razem przez Dobrą, znowu do Ulucza. Znowu kładka i drugą stroną Sanu przez Temeszów. Dłuższy czas jedzie za mną motocyklista. Wreszcie zrównał się ze mną i pyta się ile jadę. Licznik i gps wskazują jakieś 32 km/h, motocyklowy licznik pokazywał 40 km/h. Dalej po górkach, przez Nozdrzec do Dynowa. Znowu wygląda słonko, dobrze, że czasem dmuchnęło w plecy. Wszystko zajęło 4h 50 minut, więc miałem ok. 30 minut postojów, czyli dosyć mało.

Ruiny w Dąbrówce Starzeńskiej © miciu222145

Kaplica grobowa w Wołodzi © miciu222145

Retorty- prawie jak w Bieszczadach © miciu222145

Wcieło asfalt © miciu222145

Jedziem przez kładkę © miciu222145

Kładka Ulucz- Witryłów © miciu222145

Zapomniany Kościółek w Witryłowie © miciu222145

Droga na Mrzygłód :) © miciu222145

Cerkiew w Siemuszowej © miciu222145

Przeł. Przysłup, Góry Słonne- Bieszczady się schowały © miciu222145

W Sanoku © miciu222145

Jednostka LPR w Sanoku © miciu222145

Cerkiew w Dobrej © miciu222145

Kierunek Ulucz © miciu222145

Sarenki przy kładce © miciu222145
Dystans105.14 km Teren4.00 km Czas04:48 Vśrednia21.90 km/h VMAX59.00 km/h Podjazdy815 m
Daleko jak na styczeń.
Przed ósmą jadę na spotkanie pod Nowym Światem. Czeka już Artur i później pojawia się Bartek. Jedziemy przez Przybyszówkę- tam pojawia się Michał, a Kona goni nas z miejsca zbiórki. W Nosówce jesteśmy już w komplecie. Dalej na Wolę Zgłobieńską i progiem karpackim. Miejscami trochę błota, lodu- Kona na szosie ma ciekawie. Zjeżdżamy do Olchowej i bocznymi drogami docieramy do Góry Ropczyckiej. Tam odwiedzamy ruiny koszar. Przez Gnojnicę docieramy na Granice Chechelskie i odwiedzamy Krzyż Tysiąclecia- wieje okropnie. Przez Glinik docieramy do Wielopola Skrzyńskiego- tam robimy przerwę. Teraz sporo pod górę- przez Nawsie, aż do zjazdu boczną drogą do Pstrągowej. Przez Nową Wieś do Czudca, gdzie odłącza się Michał. Później Wyżne, Babica, Lubenia, Siedliska, Budziwój i przez Żwirownię do domu. Myślałem, że będzie ciężko, a tym czasem jechało się dobrze.
Zdjęcia

Pędzę na zbiórkę.

Jedziemy progiem.

Ruiny koszar.


Prawie pod Krzyżem.



Nawsie.

Zjazd do Pstrągowej.
Zdjęcia
Pędzę na zbiórkę.
Jedziemy progiem.
Ruiny koszar.
Prawie pod Krzyżem.
Nawsie.
Zjazd do Pstrągowej.
Dystans124.10 km Czas04:33 Vśrednia27.27 km/h VMAX60.00 km/h Podjazdy1000 m
#123 KM do wolności- na szosowo.
Ustawiłem się dzisiaj z Włochatym na 10. Niestety połowa trasy, to walka z wiatrem: Budziwój-Siedliska-Lubenia-Babica-Wyżne. Wbijamy na główną drogę do Niebylca. Do Lutczy jedziemy przez Konieczkową. Dalej Domaradz, Golcowa. Pod sklepem miejscowi są w szale na widok naszych rowerów, nie wiem o w nich widzieli, ale mój Radon został ochrzczony jako Kiler :D Mija nas Zbiórkowa ekipa, a my zaczynamy podjazd w stronę Izdebek. Zjeżdżamy tamtejszymi serpentynami i jedziemy w stronę Hłudna. Później Nozdrzec i wzdłuż Sanu do Dynowa. Przez Hartę i Piątkową do Błażowej- nareszcie z wiatrem. W Borku odbijamy w stronę Tyczyna i przez Budziwój do domu.
![IMG_20141111_115652[1]](https://farm8.staticflickr.com/7472/15764218691_942b53f1c6_z.jpg)
Postój w Domaradzu.
![IMG_20141111_125105[1]](https://farm4.staticflickr.com/3953/15580925537_d026cd246a_z.jpg)
Serpentyny.
![IMG_20141111_130331[1]](https://farm8.staticflickr.com/7517/15580928617_37a3e3557f_z.jpg)
Na podjeździe do Hłudna.
![IMG_20141111_130456[1]](https://farm8.staticflickr.com/7500/15766108015_6378165e7f_z.jpg)
![IMG_20141111_130433[1]](https://farm8.staticflickr.com/7472/15580260499_054d2c0cea_z.jpg)
![IMG_20141111_152624[1]](https://farm6.staticflickr.com/5605/15580943917_70d92658fe_z.jpg)
Udało się.

Radon został nazwany KILEREM :D © wlochaty

Miciu na serpentynach © wlochaty

Izdebki już blisko © wlochaty
![IMG_20141111_115652[1]](https://farm8.staticflickr.com/7472/15764218691_942b53f1c6_z.jpg)
Postój w Domaradzu.
![IMG_20141111_125105[1]](https://farm4.staticflickr.com/3953/15580925537_d026cd246a_z.jpg)
Serpentyny.
![IMG_20141111_130331[1]](https://farm8.staticflickr.com/7517/15580928617_37a3e3557f_z.jpg)
Na podjeździe do Hłudna.
![IMG_20141111_130456[1]](https://farm8.staticflickr.com/7500/15766108015_6378165e7f_z.jpg)
![IMG_20141111_130433[1]](https://farm8.staticflickr.com/7472/15580260499_054d2c0cea_z.jpg)
![IMG_20141111_152624[1]](https://farm6.staticflickr.com/5605/15580943917_70d92658fe_z.jpg)
Udało się.

Radon został nazwany KILEREM :D © wlochaty

Miciu na serpentynach © wlochaty

Izdebki już blisko © wlochaty