Dystans167.00 km Czas06:19 Vśrednia26.44 km/h VMAX60.00 km/h Podjazdy1200 m
Pora na plan B.
Na początek coś o schronisku Kremenaros. Jedzenie pyszniutkie, obsługa fajna, ale nocleg na sali wieloosobowej, to raczej na jedną noc. Tej nocy praktycznie nie spałem: a to pogaduszki do 2, dziwne budzenie o 3, a o 4 trzeba wstać. Poranek śliczny, słoneczny, ale zimny, ok. 3 stopni było. Cały obolały, ale trzeba jechać, no jak :D Ruszamy w stronę Lutowisk- mgła, słońce i piękne widoki, aż chce się zachłysnąć tym pięknem. Jedzie się dobrze, mimo, że nogi trochę marudzą. W Hoszowie zatrzymujemy się w zajeździe Bieszczadzka Ostoja. Załapaliśmy się na śniadanie, w końcu jest już po 7. 25 zł i szwedzki stół- dawno się tak nie nażarłem, później wygrzewanie się w słoneczku. Zapada decyzja o modyfikacji trasy- deszczu ani śladu, więc chyba za dużo było tym razem. W Ustrzykach odbijamy na Krościenko, dalej odpuszczamy Przemyśl i jedziemy do Birczy. Pogoda się sypie, jest chłodniej, ale nie pada. W Brzusce zaczyna padać, a przed nami ściana deszczu. Ubieramy co mamy w aucie i ogień. Przez Dubiecko docieramy do Bachórza. Pod Semaforem jemy obiad- przemoczeni, zmarznięci, tego nam było trzeba, a jedzenie rewelacyjne. Zbieramy się, na zewnątrz tylko kropi, ale po ok 10 km znowu leje. Jest nam wszystko jedno, jesteśmy już i tak przemoczeni- 70 km w deszczu, lipa po całości. W Budziwoju odbieram bagaże i wracam do domu. Gorący prysznic, to jest to. Trzeba leczyć kontuzje. W wyprawie wzięło udział 9 rowerzystów i 2 osoby w samochodzie. Super ekipa, świetny wyjazd.
Co to był za poranek :)
Lutowiska.
Co to był za poranek :)
Lutowiska.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze