Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2020
Dystans całkowity: | 2424.92 km (w terenie 113.00 km; 4.66%) |
Czas w ruchu: | 129:03 |
Średnia prędkość: | 18.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.68 km/h |
Suma podjazdów: | 11901 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (88 %) |
Maks. tętno średnie: | 137 (66 %) |
Suma kalorii: | 53074 kcal |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 93.27 km i 4h 57m |
Więcej statystyk |
Dystans45.28 km Czas02:11 Vśrednia20.74 km/h VMAX42.84 km/h Podjazdy107 m
Dystans23.18 km Czas01:05 Vśrednia21.40 km/h VMAX31.32 km/h Podjazdy 29 m
Dystans58.01 km Czas03:04 Vśrednia18.92 km/h VMAX41.40 km/h Podjazdy170 m
Odcinek 197. "14. Na koniec skromnie".
Mamy mnóstwo czasu, a dystans jaki nam pozostał, to ledwie rozgrzewka. Wyjeżdżamy coś po 13 i lecimy prosto na Lublin. Przed 18 mam pociąg. Dojeżdżamy ze sporym zapasem. Oczywiście za łatwo nie mogło być- mimo braku przesiadek, przesiadka była. W Stalowej Woli wsiadłem już do podkarpackiego szynobusa. Koło 22 byłem już w domu.
Podsumowanie.
Pokonaliśmy 1907 km- rekord w 2 tygodnie, czyli 136 średnio na dzień. Było 13 noclegów, z czego 4 to spanie pod dachem. Odwiedziliśmy 9 województw. Większość miejsc odwiedzałem pierwszy raz, ale w niektórych już byłem- okolice Pruszcza Gdańskiego, Mazury, czy wschodnia granica. O kierowcach niestety niewiele dobrego mogę powiedzieć. Ma wolną drogę, to nie wyprzedza, ale jak już wyprzedza, to po trupach do celu. Musi już, teraz, bo za 10 sekund świat się skończy, mimo, że droga będzie pusta. Banda egoistycznych, nawiedzonych baranów- w osobówkach, ciężarówkach, na motocyklach. Nie wszyscy, ale za dużo.
Karkóweczka na śniadanko. © miciu222145
Pora wracać. © miciu222145
Podsumowanie.
Pokonaliśmy 1907 km- rekord w 2 tygodnie, czyli 136 średnio na dzień. Było 13 noclegów, z czego 4 to spanie pod dachem. Odwiedziliśmy 9 województw. Większość miejsc odwiedzałem pierwszy raz, ale w niektórych już byłem- okolice Pruszcza Gdańskiego, Mazury, czy wschodnia granica. O kierowcach niestety niewiele dobrego mogę powiedzieć. Ma wolną drogę, to nie wyprzedza, ale jak już wyprzedza, to po trupach do celu. Musi już, teraz, bo za 10 sekund świat się skończy, mimo, że droga będzie pusta. Banda egoistycznych, nawiedzonych baranów- w osobówkach, ciężarówkach, na motocyklach. Nie wszyscy, ale za dużo.
Karkóweczka na śniadanko. © miciu222145
Pora wracać. © miciu222145
Dystans156.50 km Teren3.00 km Czas07:54 Vśrednia19.81 km/h VMAX45.36 km/h Podjazdy278 m
Odcinek 196. "13. Jak to z promem było".
Dobrze, że spaliśmy pod dachem, bo była to najzimniejsza noc wyprawy. Żegnamy się i jedziemy w stronę Adamowa. Remonty, remontami, ale nam zamknięte drogi nie przeszkadzają- ważne, że asfalt już jest. W Mielniku postój na śniadanko i lecimy na prom. Widzimy tablicę, że prom nieczynny. Jednak tam są dwa promy i tyczy się to tego drugiego promu. Tylko skąd ktoś przyjezdny ma o tym wiedzieć. Dobrze, że podjechaliśmy nad Bug i bez problemów dostaliśmy się na drugą stronę. Niezła zmyłka z ta tablicą. Do Białej Podlaskiej jedziemy bez przygód, robiąc postoje na coś zimnego, bo grzeje ostro. Celem na dzisiejszy dzień jest Nowy Orzechów. Pięknie położony pośród niezliczonych jezior pojezierza łęczynskiego. po cóż my tam jedziemy? Grzesiek ma tam działkę z domkiem, więc kolejną noc spędzimy również pod dachem. Wieczorny grill, wizyta na jeziorem Zagłębocze- tak kończymy dzień.
Kto wiedział, że to nie ten prom :D © miciu222145
Na Bugu. © miciu222145
Przeprawa przez Bug, ostatnio byłem tutaj 5 lat temu. © miciu222145
Kto wiedział, że to nie ten prom :D © miciu222145
Na Bugu. © miciu222145
Przeprawa przez Bug, ostatnio byłem tutaj 5 lat temu. © miciu222145
Dystans162.73 km Teren20.00 km Czas09:11 Vśrednia17.72 km/h VMAX41.76 km/h Podjazdy785 m
Odcinek 195. "12. Tego nikt się nie spodziewał".
Noc jak zwykle spokojna- z dala od miejskich świateł, niebo przytłaczało swoim pięknem. Po 10 jesteśmy w Sokółce i tam wpadamy na Orlen, prąd, kawa, umyć się. Po 2 godzinach jesteśmy w Krynkach, czyli rondo i 11 zjazdów z niego :D Przerwa na śniadanko i obmyślamy dalszą drogę. Kruszyniany możemy odpuścić, bo obaj tam byliśmy, dzięki temu nie musimy się bujać krajówką. O tym, że był to kiepski pomysł, przekonamy się już po chwili. Jedyna droga w odpowiednim kierunku zamienia się w szuter. Szuter z tarką nie jest zły, dopóki można ją ominąć. Później trzeba po tej tarce jechać, ale to jeszcze nic. Ubity szuter robi się.... luźny- szlag nas trafia, ale jakoś dajemy radę. Jest tylko jeden problem- zamiast szutru pojawia się głęboki piach. Jedziemy ostatkiem sił- tak przez 19 kilometrów. Psychicznie i fizycznie nas to wykończyło, piwo musiało być. Co najgorsze już chyba za nami, mamy taką nadzieję. Docieramy do Hajnówki i stąd przez Czeremchę i Kleszczele docieramy do niewielkiej miejscowości, Klukowicze, tuż przy Białoruskiej granicy. Sielskie klimaty i totalne pustkowia, pięknie tutaj. Tym razem porzucamy namioty, śpimy u znajomych Grześka, czyli powrót do cywilizacji. Wieczorem ognisko, żarełko, piweczko, świetna sprawa.
Za Krynkami brakło asfaltu. © miciu222145
Cerkiew w Narwi? © miciu222145
Było bardzo ciepło. © miciu222145
Gdzieś na Podlasiu. © miciu222145
Za Krynkami brakło asfaltu. © miciu222145
Cerkiew w Narwi? © miciu222145
Było bardzo ciepło. © miciu222145
Gdzieś na Podlasiu. © miciu222145
Dystans166.29 km Czas08:48 Vśrednia18.90 km/h VMAX46.44 km/h Podjazdy653 m
Odcinek 194. "11. O krok od tragedii".
Noc minęła spokojnie, dzień przywitał nas piękna, słoneczną aurą. Jedziemy przez puszczę borecką, drogi jakby lepsze, ścieżki też zaczęły pojawiać się częściej. Przez Jabłonowo i Olecko jedziemy do Augustowa. Tam troszkę krążymy pośród licznych turystów. Pora na nas, jedziemy do Lipska- minęło 5 lat od mojej ostatniej wizyty tutaj. Później jeszcze Dąbrowa Białostocka i zdarzenie, które chyba było najgorsze na całym wyjeździe. Droga lekko pod górkę, przed nami z naprzeciwka duży traktor wyprzedzany przez osobówkę, a nas wyprzedza ciężarówka z naczepą. Traktor się zatrzymał, my wylądowaliśmy na trawie, a ciężarówka minęła osobówkę na centymetry. O wyczynach kierowców napiszę jeszcze w podsumowaniu. W niewielkiej wiosce pod Sokółką znajdujemy boisko, ale trawy tam niewiele- kamieni za to nie brakuje. Dokładamy 2 km i nocujemy na świeżo skoszonej łące- wieczór jest chłodny.
Puszcza dawała schronienie. © miciu222145
Augustów. © miciu222145
Wreszcie bez samochodów. © miciu222145
Puszcza dawała schronienie. © miciu222145
Augustów. © miciu222145
Wreszcie bez samochodów. © miciu222145
Dystans121.44 km Teren10.00 km Czas07:01 Vśrednia17.31 km/h VMAX48.60 km/h Podjazdy730 m
Odcinek 193. "10. Kierunek dobry, tylko droga zła".
To była jedna z lepszych nocy, ale u mnie to wcale nie oznacza, że się wyspałem, bo nie pamiętam kiedy ostatnio się wyspałem. Kolejny ciepły dzień się szykuje. Ruszamy jak zwykle i już po 7 km jesteśmy pod sanktuarium w Świętej Lipce. Słońce znowu nie zachęcało do zdjęć. Lecimy na Kętrzyn, by później dotrzeć do Gierłoża- na to czekałem. Znajdują się tam ruiny tajnej kwatery Hitlera. Naprawdę warto odwiedzić to miejsce. Fajnie było, ale pora na nas, lecimy dalej drogami, które mógłbym uznać za terenowe- łata na łacie, łatą pogania. Pośród mazurskich jezior jedziemy w stronę granicy z Rosją. Chcemy odwiedzić piramidę w Rapie- 5 lat temu pominąłem to miejsce, więc jest okazja to nadrobić. Dookoła szaleją burze, ale nas nie dosięgają. Troszkę źle skręcamy i pakujemy się w kamienie i piach, ale to nic, dalej było tylko gorzej. Mały, a może dość spory błąd nawigacyjny wprowadza nas na drogę z kamieni. Jest ona chyba gorsza od tej nad Bałtykiem, bo doszły jeszcze gryzące bąki. Było to 8 kilometrów totalnej męki i wkur@#enia. Asfalt był istnym wybawieniem. Piramida ciekawa, w środku trumny :O Dzisiaj sporo ciekawych miejsc na trasie, ale już późno, więc jedziemy dalej, by przez Banie Mazurskie dotrzeć do Boćwinki. Tam znajdowało się... boisko, a jakże :D Obok Kościół, plac zabaw, ale nikt nas nie zaczepiał, całkiem fajna miejscówka.
Święta Lipka. © miciu222145
Wilczy Szaniec. © miciu222145
Wilczy Szaniec, Gierłoż. © miciu222145
Kwatera Hitlera, Gierłoż. © miciu222145
W oddali leje. © miciu222145
Pośród jezior. © miciu222145
Ładnie się wpakowaliśmy. © miciu222145
Ta gorsza droga do Rapy. © miciu222145
Piramida w Rapie. © miciu222145
Jak zwykle, na boisku najlepiej. © miciu222145
Święta Lipka. © miciu222145
Wilczy Szaniec. © miciu222145
Wilczy Szaniec, Gierłoż. © miciu222145
Kwatera Hitlera, Gierłoż. © miciu222145
W oddali leje. © miciu222145
Pośród jezior. © miciu222145
Ładnie się wpakowaliśmy. © miciu222145
Ta gorsza droga do Rapy. © miciu222145
Piramida w Rapie. © miciu222145
Jak zwykle, na boisku najlepiej. © miciu222145
Dystans134.92 km Czas07:31 Vśrednia17.95 km/h VMAX55.08 km/h Podjazdy1109 m
Odcinek 192. "9. Niespodzianka z nieba".
To był gorący dzień od samego rana. Mieszkańcy idący w pole witali się z nami, a my musieliśmy jechać dalej: Zalewo-Morąg-Dobre Miasto. Na niebie zrobiło się bardzo nieciekawie, burza wisiała w powietrzu i niestety się pojawiła. Myśleliśmy, że dotrzemy do Jezioran, ale się nie udało. Porywisty wiatr, ulewa i.....grad. Zdążyliśmy się schować w klatce schodowej jednego z bloków w Wójtówku. Mieszkańcy byli wyrozumiali, poza jednym bucem, któremu sama nasza obecność nie pasowała. Dalsza trasa, to Jeziorany, Lutry, Reszel. Na nocleg wracamy kawałek na napotkany wcześniej plac zabaw. Do szczęścia brakowało tylko prądu, ale co zrobić.
W Dobrym Mieście. © miciu222145
Zawierucha. © miciu222145
Szybko przeschnie. © miciu222145
Burzowe niebo. © miciu222145
Reszel, zamek. © miciu222145
Lody dla ochłody. © miciu222145
Nie ma jak mizeria :D © miciu222145
W Dobrym Mieście. © miciu222145
Zawierucha. © miciu222145
Szybko przeschnie. © miciu222145
Burzowe niebo. © miciu222145
Reszel, zamek. © miciu222145
Lody dla ochłody. © miciu222145
Nie ma jak mizeria :D © miciu222145
Dystans113.97 km Czas06:38 Vśrednia17.18 km/h VMAX41.40 km/h Podjazdy643 m
Odcinek 191. "8. Czas rodzinnych spotkań".
Wymuszono na nas późniejszy wyjazd, aż o godzinę, czyli po 8. Dzień będzie gorący, już rano przypieka. Zaledwie po 12 km, w Pszczółkach, Grzesiek odwiedza kolejną rodzinę, której 100 lat nie widział. Ruszamy dopiero po 10 i tak docieramy super ścieżką na wałach, do samego Tczewa. Przed nami droga na Malbork, niestety strasznie ruchliwa, bez grama pobocza- niestety nie dało się inaczej. Łazimy chwilę koło zamku i lecimy dalej na Dzierzgoń i Zalewo. Teren nad jeziorem niby jest spoko, ale za dużo ludzi jak dla nas. Wracamy się jakieś 4 km do wsi Gajdy. Widzieliśmy tam raczej nieużywane boisko. Może za blisko drogi, ale pustki. No prawie, bo miejscowi robią sobie skrót do domów. Co ciekawe, każdy się z nami wita i słyszymy nawet, że możemy sobie tutaj spać spokojnie. Zza ogrodzenia woła nas gospodarz sąsiedniego domostwa. Rozmawiamy chwilę, okazuje się, że będzie miał synową z Rzeszowa :D Dostajemy pomidory, ogórki, w sam raz na kolację.
Przed nami Tczew. © miciu222145
Zamek w Malborku. © miciu222145
W Malborku. © miciu222145
Nie ma jak boisko. © miciu222145
Prezenty od sąsiadów. © miciu222145
Przed nami Tczew. © miciu222145
Zamek w Malborku. © miciu222145
W Malborku. © miciu222145
Nie ma jak boisko. © miciu222145
Prezenty od sąsiadów. © miciu222145
Dystans171.01 km Teren15.00 km Czas09:17 Vśrednia18.42 km/h VMAX47.88 km/h Podjazdy1293 m
Odcinek 190. "7. Śladami Krzyżaków".
Poranek przywitał nas chłodem, ale czego się spodziewać po noclegu nad jeziorem? Brniemy dalej pośród niezliczonych jezior: Konarzyny-Swornegacie-Czcyczkowy-Leśno-Bytów. Odwiedzamy zamek krzyżacki, ja odwiedzam też bankomat. Sulęczyno-Egiertowo-Przywidz-Cieplewo. Czekał na nas nieoczekiwany nocleg. U rodziny Grześka, z którą nie widział się dziesiątki lat. Jak na północ kraju, to całkiem sporo podjazdów dzisiaj mieliśmy.
Poranek w Konarzynach. © miciu222145
Szutrowe ścieżki rowerowe, fajna sprawa. © miciu222145
Swornegacie. © miciu222145
Zamek w Bytowie. © miciu222145
Na bytowskim zamku. © miciu222145
Poranek w Konarzynach. © miciu222145
Szutrowe ścieżki rowerowe, fajna sprawa. © miciu222145
Swornegacie. © miciu222145
Zamek w Bytowie. © miciu222145
Na bytowskim zamku. © miciu222145