Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2016
Dystans całkowity: | 2249.83 km (w terenie 101.00 km; 4.49%) |
Czas w ruchu: | 120:46 |
Średnia prędkość: | 18.63 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.00 km/h |
Suma podjazdów: | 12960 m |
Suma kalorii: | 59230 kcal |
Liczba aktywności: | 34 |
Średnio na aktywność: | 66.17 km i 3h 33m |
Więcej statystyk |
Dystans95.40 km Czas05:40 Vśrednia16.84 km/h VMAX47.00 km/h Podjazdy815 m
Finlandia 2016. 7) Witaj Skandynawio.
Nie wyspałem się, ale to było do przewidzenia. Dobrze, że na terminalu były łazienki, to się ogarnęliśmy, ale czułem się makabrycznie. W kasie dowiadujemy się, że wjeżdżamy na prom razem z samochodami. Kolejka spokojnie na 20 aut do każdej kasy, a my wpychamy się od razu- nikt nie protestował, chociaż trwało to wieki. Na prom wjeżdżamy od razu, rowerki podróżują między kamperami :D Prom całkiem fajny, pierwszą lokalizację, czyli kasyno, zmieniamy na salę taneczną- całkiem fajnie grali, no i teledyski do wglądu. 2,5 h za 30 € minęło głównie na spaniu i jedzeniu. W Helsinkach jest dużo cieplej jak w Tallinie. W najbliższym parku, nad wodą robimy sobie piknik. Troszkę objeżdżamy centrum i kierujemy się w naszym kierunku- opuścić to miasto wcale łatwo nie było. Masa dróg, a my i tak dojechaliśmy do....autostrady. Nie tędy droga. Kierowcy są mega cierpliwi i wyrozumiali. Jeździliśmy pod prąd, w poprzek i na ukos, a oni grzecznie się zatrzymywali i nas puszczali. Wjeżdżamy na drogę, gdzie nas trochę obtrąbiono- może przez jazdę pod prąd, a może dlatego, że był zakaz wjazdu dla rowerzystów? W końcu znajdujemy drogę, która prowadzi równolegle do autostrady. Do tego jest ścieżka, po której nie umiemy jechać i na skrzyżowaniach lądujemy w dziwnych miejscach- tak już będzie do końca. Słowo o ścieżkach. Może nie wszystkie są równe jak stół, ale można pół dnia nie jechać niczym innym. Na skrzyżowaniach trzeba patrzyć na znaki, a tunele i kładki to rewelacja, ale to już wiem, bo w Norwegii jest tak samo. Zrobiło się pod górkę, całkiem ostro czasami. Z ciekawszych miasteczek odwiedziliśmy Porvoo. Jedno z najstarszych fińskich miast. Robimy przerwę i jedziemy na stare miasto. Pogoda dopisuje, więc jedziemy dalej. Łożysko w suporcie dostało taką dawkę wody do tej pory, że zaczyna piszczeć. Jedziemy i zaczynamy szukać jakiejś miejscówki. Skręcamy do miasteczka Pernaja. Początkowo znaleziona łąka została porzucona i rozłożyliśmy się na placu zabaw przy szkole. Spokój zakłóciły dwie panie, które stanowczo nas wypraszały. No bo teren dla dzieci, bo zwierzęta nie mają wstępu- akurat, dziury pod bramą, że włazi co chce. Stanęło na naszym, ale musieliśmy obiecać, że nie będzie po nas śladu. Jednak z domu obok ktoś nas obserwował. Kolejny dzień z głowy, jutro lecimy dalej. Ceny rozczarowują- piwo poniżej 2 € to cud. Paliwo PB 95 to ok. 1,4 €
Na promie.
Płyniemy.
Opuszczamy pokład.
Już na lądzie.
Katedra prawosławna w Helsinkach.
Katedra luterańska.
W Porvoo.
Zabudowa w Porvoo.
Fajny złomek.
Plac zabaw i opony z kolcami :D
Na promie.
Płyniemy.
Opuszczamy pokład.
Już na lądzie.
Katedra prawosławna w Helsinkach.
Katedra luterańska.
W Porvoo.
Zabudowa w Porvoo.
Fajny złomek.
Plac zabaw i opony z kolcami :D
Dystans158.30 km Teren15.00 km Czas08:40 Vśrednia18.27 km/h VMAX30.00 km/h Podjazdy220 m
Finlandia 2016. 6) Droga do Tallina.
Poranna pogoda nie była żadnym zaskoczeniem, padało, czasem kropiło, ogólna nędza. Trzeba się jednak zebrać i ruszyć. Na początku małe zamieszanie z oglądaniem Kościołów i wybieramy się na boczną drogę, która na odcinku ok. 7 km ma nawierzchnię szutrową. Grzesiek wraca na asfalt, a ja z Moniką jedziemy sobie po ubitej drodze. Już na asfalcie dopada nas konkretny deszcz, a że jesteśmy na kompletnym odludziu, to jedziemy dalej. Mamy się spotkać w Parnu, ale jesteśmy dużo szybciej i umawiamy się w Parnu- Jaagupi. Pogoda próbuje nas wykończyć- leje i wieje. Wybieramy do tego fajne polne szutry, byle jak najdalej od samochodów. Docieramy na miejsce i jemy coś ciepłego, motywacji do wyjścia na zewnątrz knajpy- brak. Pogoda jakby się opamiętała, więc ruszamy do Rapli. Przeciera się, więc powinno jechać się lepiej- nic z tego. Do tego dochodzą remonty dróg, gdzie taplamy się w błotku, co nie wszystkim się podobało. Docieramy do Rapli po prawie 140 km. Jesteśmy zmęczeni tym dniem i mimo całkiem fajnej pogody, rezygnujemy z dalszej jazdy. Ponad godzina do pociągu, więc na spokojnie robimy sobie zakupy i czekamy. Płacimy po 3 €, a rower za darmo. Oszczędzamy sobie jazdy przez 50 km i wjazdu do stolicy- same plusy. Oto jesteśmy w stolicy Estonii- Tallinie. Zwiedzanie zostawiamy na powrót, a teraz szukamy terminala i noclegu. Niestety tutaj nie do końca wszystko zagrało. Niby tani kemping w rzeczywistości był w cenie hostelu, drugi był jeszcze droższy. Ciemno, zimno, a my nie mamy gdzie spać. Hostele pozajmowane, więc robimy zakupy i jedziemy do portu na terminal Vikinga. Chyba najdziwniejszy nocleg- na chodniku, za filarem przy głównym wejściu. Trochę głośno, bo coś tam w porcie przewalali, ale dało się wytrzymać. Strach pomyśleć, co będzie dalej.
Szuter na dzień dobry.
Omijamy błotko.
Całkiem wygodnie- klima, prąd i wi-fi.
Tallin.
Co za miejscówka.
Szuter na dzień dobry.
Omijamy błotko.
Całkiem wygodnie- klima, prąd i wi-fi.
Tallin.
Co za miejscówka.
Dystans163.17 km Teren6.00 km Czas09:12 Vśrednia17.74 km/h VMAX32.00 km/h Podjazdy400 m
Finlandia 2016. 5) Powitanie Bałtyku.
Tej nocy spałem dobrze jak nigdy. Pogoda nawet ładna, więc ok. godziny 8 wyruszamy na krótkie zwiedzanie Rygi. Miasto bardzo przypadło mi do gustu, ale czas jechać dalej. Do granicy miasta jedziemy godzinę w dość sporym ruchu, ale odbijamy na mniejszą drogę. Tym sposobem zaczynamy jazdę wzdłuż wybrzeża Bałtyku, a dokładniej, to Zatoki Ryskiej. Z początku wyszukuję boczne drogi i jest bardzo fajnie. Niestety drogi te się kończą i jedziemy drogą główną, co jest koszmarem, ze względu na duży ruch. Czas na przerwę, więc zjeżdżamy na plaże i witamy się z Bałtykiem. Piękna pogoda mocno nas rozleniwia, ale kiedyś trzeba ruszyć dalej. Po przekroczeniu estońskiej granicy zjeżdżamy na boczną, leśną drogę, można wreszcie złapać oddech. Dojechaliśmy do Häädemeeste i pasuje znaleźć jakieś miejsce do spania. Nad wodę próżno szukać dojazdu- każdy skrawek ziemi jest wydzielony. Z resztą i tak teren raczej nie nadaje się do spania. Postanowiliśmy rozbić się za tutejszym domem kultury. Miejscówka całkiem fajna, ale w nocy przyszły dzieciaki posiedzieć pod daszkiem, byli dosyć głośno, ale nikt nas nie zaczepiał. Natomiast komary były wielkości słoni :D
Wstaje nowy dzień.
Jedziemy na Starówke.
Kościół ewangelicki pw. Św. Piotra.
Ryska Katedra.
Jest i Bałtyk.
Zjechać było łatwiej.
Malutki kufelek.
Estoński Kościółek.
Dzisiejszy nocleg.
Wstaje nowy dzień.
Jedziemy na Starówke.
Kościół ewangelicki pw. Św. Piotra.
Ryska Katedra.
Jest i Bałtyk.
Zjechać było łatwiej.
Malutki kufelek.
Estoński Kościółek.
Dzisiejszy nocleg.
Dystans44.48 km Czas02:41 Vśrednia16.58 km/h VMAX34.00 km/h Podjazdy100 m
Finlandia 2016. 4) Dwie rzeki.
Poranek całkiem przyjemny, chociaż raczej z tych chłodniejszych. Na szczęście bardzo szybko zrobiło się ciepło, a my jedziemy prosto do Kowna, boczną, spokojną drogą. Zapada decyzja, którą kiedyś musieliśmy podjąć- trzeba się podwieźć. Wpadamy na dworzec autobusowy i okazuje się, że jest autobus o 13:05, ale nie wiadomo, czy nas zabierze. Mamy sporo czasu, więc jedziemy do centrum i zaglądamy w miejsce, gdzie Niemno łączy się z Wilią. Później robimy sobie piknik w parku- pogoda póki co dopisuje. Jedziemy znowu na dworzec i w upale oczekujemy na przyjazd autobusu. Okazuje się, że możemy jechać, tym razem aż 22 € w plecy, ale i dystans spory, bo ponad 250 km. Po drodze pogoda marna, bo co chwilę pada, co w połączeniu z tamtejszym lodowatym wiatrem nie jest zbyt przyjemne. I tak oto jesteśmy w stolicy Łotwy- Rydze. Tym sposobem jesteśmy o czasie i nadrobiliśmy wszystkie opóźnienia. Ruch na drogach ogromny, w końcu to stolica. Jak tu teraz znaleźć jakiś kemping? Po jakimś czasie trafiamy na miejski, ale cena odstrasza. Jest jeszcze jeden w pobliżu i tam się kierujemy. Na początku mam mieszane uczucia, bo mijamy jakieś składy żelastwa, parking dla kamperów. Jest i trawnik, nad samą Dźwiną. Cena do zniesienia- 4€, ale mamy dostęp do pryszniców. Zakupy, kolacja i można iść spać. Tylko, że o 22:30 jest jeszcze szarówka.
Kościół pw. Św. Michała Archanioła w Kownie.
Pozostałości po zamku krzyżackim w Kownie.
Wilia wpada do Niemna.
Na kempingu w Rydze nad Dźwiną.
Centrum Rygi, Kościół pw. Św. Piotra, Katedra, wieża telewizyjna i pod nią zamek Ryski.
Port.
Kościół pw. Św. Michała Archanioła w Kownie.
Pozostałości po zamku krzyżackim w Kownie.
Wilia wpada do Niemna.
Na kempingu w Rydze nad Dźwiną.
Centrum Rygi, Kościół pw. Św. Piotra, Katedra, wieża telewizyjna i pod nią zamek Ryski.
Port.
Dystans138.77 km Czas07:12 Vśrednia19.27 km/h VMAX44.00 km/h Podjazdy550 m
Finlandia 2016. 3) Nadrabianie.
Dzisiaj powinniśmy startować z Kowna na Litwie, a jesteśmy w Polsce. Dokładnie jeden dzień w plecy. W nocy padało, a poranek wcale lepszy nie jest, bo co chwilę kropi. Wyruszamy bez deszczu, ale po kilku minutach, zaczyna kropić, czasem pada, ale da się jechać, chociaż nastroje raczej kiepskie, bo ciepło też nie jest. Kierujemy się na Giby, a później na Ogrodniki, gdzie przekraczamy granicę i meldujemy się na kawie- zmieniamy strefę czasową +1h. Nie pada, więc możemy śmigać dalej. Niestety bezdeszczowa aura nie trwała zbyt długo, do tego zerwał się wiatr. Musieliśmy dostać się do Kowna, więc o kombinowaniu z drogami nie było mowy. Deszcz, wiatr, tiry i nienormalni, litewscy kierowcy. Chwila odpoczynku z widokiem na Niemno i lecimy dalej. Kilometrów już sporo, a do Kowna raczej nie dotrzemy. Wyłazi słonko, a my znaleźliśmy fajny kemping w Purvininkai. Właściciel jest fotografem i malarzem nawet. Ma swoją galerię z gratami związanymi z Jego pasją, piękne miejsce. My natomiast mamy kuchnię, zadaszone stoliki, łazienkę, a wszystko za 5 €
Pogoda sprawiła nam miłą niespodziankę na koniec dnia, ale czy tak samo będzie jutro?
Wymarzony dzień na jazdę- pełne błotniki, to był genialny pomysł.
Chwilowo bez deszczu.
Nad Niemnem.
Nemanus.
Nareszcie słońce.
Mamy wszystko.
Wnętrze galerii.
Należało się.
Pogoda sprawiła nam miłą niespodziankę na koniec dnia, ale czy tak samo będzie jutro?
Wymarzony dzień na jazdę- pełne błotniki, to był genialny pomysł.
Chwilowo bez deszczu.
Nad Niemnem.
Nemanus.
Nareszcie słońce.
Mamy wszystko.
Wnętrze galerii.
Należało się.