Wpisy archiwalne w kategorii
Z sakwami
Dystans całkowity: | 22277.20 km (w terenie 391.00 km; 1.76%) |
Czas w ruchu: | 1272:29 |
Średnia prędkość: | 17.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.84 km/h |
Suma podjazdów: | 151381 m |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 140 (70 %) |
Suma kalorii: | 449724 kcal |
Liczba aktywności: | 204 |
Średnio na aktywność: | 109.20 km i 6h 14m |
Więcej statystyk |
Dystans126.01 km Czas07:10 Vśrednia17.58 km/h VMAX55.80 km/h Podjazdy1467 m
Odcinek 194. Bałkany 2019. D/3. "Jedziemy dalej".
Sklep rowerowy miał być czynny od 9, więc można było się zebrać na spokojnie. Sam sklep okazał się klitką wypełniona rowerami nowymi i używanymi- o kole możemy zapomnieć. Podobno w okolicy dworca jest większy, lepszy sklep. No i jest, są koła...ale tylko tylne :D Po dokładnych oględzinach okazuje się, że po zdjęciu tulejek może się nadać na przód. Ogarnąłem to koło i... okazało się, że jest przednie do kompletu. Przerabiam je do stanu fabrycznego i kręci się lepiej jak na początku :D Trochę zeszło, a sklep było czynny od 7, więc i tak można było szybciej wyjechać. A wyjeżdżamy w najgorszy upał. Jakby tego było mało, to mam sporo podjazdów na zatłoczonej drodze, wspaniale. Próbujemy jakąś boczną drogę, ale na dzień dobry mamy nachylenie 15%, a dalej jest tylko gorzej. W okolicy Kotoru mamy jeszcze prom za całe 1 € Jedziemy w stronę Chorwackiej granicy, właściwie to z mozołem się wspinamy. Pogranicznik widząc okładki paszportów machnął tylko ręką- jedziemy dalej. Jesteśmy już pod Dubrovnikiem, gdy musieliśmy poszukać noclegu. Łatwo nie jest, bo albo mamy góry, albo morze. Do tego kempingi, hotele. Ale na małym wzniesieniu, pośród drzew odkrywamy opuszczone boiska do koszykówki. Może nie jest miękko, ale nikt nas nie widzi, a widok na zatokę jest rewelacyjny. Jak na tak późny wyjazd, to ujechaliśmy trochę, nie spodziewałem się tego.
Wymiana koła, wreszcie pojedziemy. © miciu222145
Tak to można jeździc. © miciu222145
Droga w stronę promu. © miciu222145
Nasza łajba. © miciu222145
Widok w stronę Kotoru. © miciu222145
Na granicy tłoczno. © miciu222145
Boisko noclegowe. © miciu222145
Widok z boiska noclegowego. © miciu222145
Wymiana koła, wreszcie pojedziemy. © miciu222145
Tak to można jeździc. © miciu222145
Droga w stronę promu. © miciu222145
Nasza łajba. © miciu222145
Widok w stronę Kotoru. © miciu222145
Na granicy tłoczno. © miciu222145
Boisko noclegowe. © miciu222145
Widok z boiska noclegowego. © miciu222145
Dystans68.13 km Teren3.00 km Czas03:45 Vśrednia18.17 km/h VMAX51.12 km/h Podjazdy433 m
Odcinek 193. Bałkany 2019. D/2. "Utknąć w Barze".
Noc była fatalna. Nie mogłem usnąć, do tego pojawiły się uroki naszej miejscówki, czyli wyjące psy, silniki od łodzi i samochody na kamienistej drodze w pobliżu. Nie myślałem, że ktoś będzie w nocy ryby łowił. Już od rana przypieka, ale jeszcze nie jest źle. Do asfaltu mamy 3 km drogi usłanej śmieciami i płonącymi stertami śmieci, taki już urok tego kraju. Po drodze spotykamy zbieracza złomu- wózek ciągnie osiołek, a on ma kapelusz-parasolkę na głowie. Do tego próbuje rozmawiać po polsku, ogólnie poztytywny gościu. Przed nami droga do Szkodry (Shkoder), pośród kopcących Mercedesów. Masz Mercedesa- wygrałeś życie, te auta są wszędzie :D Samo miasto to wielki targ. Wszystko porozwieszane gdzie się da, do tego prawy pas zawsze jest zajęty, przeważnie służy jako parking. Po 34 km ponownie jesteśmy w Czarnogórze. Pojawiły się pierwsze podjazdy i pierwsze problemy. W mieście Bar zrobiliśmy przerwę pod sklepem. Gdy chcieliśmy jechać dalej, okazało się, że przednie koło w rowerze Grześka totalnie nie chce się kręcić. Okazało się, że piasta z prądnicą pękła i część korpusu została wbita w łożyska. Pytanie: Jak? Może to na lotnisku, bo widziałem, że śruba piasty wystawała z kartonu? Mamy poważny problem, bo jest niedziela i rowerowe już zamknięte. Musimy więc poczekać do jutra, a tym czasem znajdujemy miejscówkę do spania (Booking.com), robimy zakupy i uderzamy na plażę. Wracamy i pijemy domowe wino zakupione po drodze- na trzeźwo ohydne, później zyskuje. Oby jutro było lepiej.
Widoki o poranku- jezioro Szkoderskie. © miciu222145
Wyruszamy o poranku z takimi widokami. © miciu222145
Spotkanie o poranku. © miciu222145
Albania jak nic. © miciu222145
Albańskie drogi. © miciu222145
Szkodra- twierdza Rozafy. © miciu222145
Wspinaczka z takimi widokami. © miciu222145
Cień na wagę złota. © miciu222145
Darmowy wodopój. © miciu222145
Pierwsze widzenie z Adriatykiem. © miciu222145
W dole Bar. © miciu222145
Chwila wytchnienia. © miciu222145
Kąpiel w Adratyku. © miciu222145
Noc w Barze. © miciu222145
Widoki o poranku- jezioro Szkoderskie. © miciu222145
Wyruszamy o poranku z takimi widokami. © miciu222145
Spotkanie o poranku. © miciu222145
Albania jak nic. © miciu222145
Albańskie drogi. © miciu222145
Szkodra- twierdza Rozafy. © miciu222145
Wspinaczka z takimi widokami. © miciu222145
Cień na wagę złota. © miciu222145
Darmowy wodopój. © miciu222145
Pierwsze widzenie z Adriatykiem. © miciu222145
W dole Bar. © miciu222145
Chwila wytchnienia. © miciu222145
Kąpiel w Adratyku. © miciu222145
Noc w Barze. © miciu222145
Dystans55.63 km Teren3.00 km Czas03:00 Vśrednia18.54 km/h VMAX55.80 km/h Podjazdy231 m
Odcinek 192. Bałkany 2019. D/1 "Przygodę czas zacząć".
Grubszy urlop czas zacząć. Wszystko zaczęło się już w piątek od podróży Rzeszów-Lublin-Warszawa, czyli samochód, pociąg, taxi :D Najwięcej obaw miałem co do podróżny samolotem. I nie chodzi tutaj o mnie, a o rower. Poszukałem po necie i spakowałem rower najlepiej jak umiałem, do tego została mi jedna sakwa jako bagaż rejestrowany i mały plecaczek z elektroniką jako podręczny. W sumie wszystko było w porządku, no prawie, bo pani nie ogarnęła, że mam sprzęt sportowy i musiałem wracać po papierek do oklejenia. Panowie prześwietlili jeszcze karton i można lecieć. Około 13 byliśmy już w stolicy Czarnogóry, Podgoricy. Nie byliśmy jedyni z rowerami. Te ładnie czekały na odbiór. Całe i zdrowe, niby, jak było okaże się później. Ze składaniem trochę nam zeszło, a upał nie ułatwiał sprawy. Zaraz koło lotniska odwiedzamy sklep i po krótkiej przerwie rozpoczynamy naszą podróż. Jedziemy w stronę albańskiej granicy. Przy jeziorze szkoderskim zaczynają się ładne widoki. Po 34 km przekraczamy granicę i jesteśmy w Albanii. Przed nami jakieś 20 km jazdy w upale. Po drodze mamy jedną przerwę pod sklepem. Tutaj pierwszy raz użyłem karty Revolut i tak już zostało do końca wyprawy, świetna sprawa. Pora na znalezienie noclegu. Skręcamy w przypadkową drogę w stronę jeziora- jest to największe jezioro na Bałkanach. Śpimy jakieś 50 m od brzegu, widoki cudowne. Jeszcze kąpiel w jeziorze i można iść spać, miejscówka zdaje się być w porządku, tak się wydaje. Tego dnia zgubiłem gdzieś licznik, niestety nie udało się go odnaleźć- żegnaj Sigmo 1609 sts :(
Zafira chyba ciut za mała. © miciu222145
Na Okęciu. © miciu222145
Leć blaszany ptaku. © miciu222145
Trzeba to ogarnąć. © miciu222145
Aerodrom Podgorica. © miciu222145
Jeszcze Czarnogóra. © miciu222145
Już w Albanii. © miciu222145
Jezioro Szkoderskie. © miciu222145
Jest i hejnał. © miciu222145
Trzeba iść spać. © miciu222145
Zafira chyba ciut za mała. © miciu222145
Na Okęciu. © miciu222145
Leć blaszany ptaku. © miciu222145
Trzeba to ogarnąć. © miciu222145
Aerodrom Podgorica. © miciu222145
Jeszcze Czarnogóra. © miciu222145
Już w Albanii. © miciu222145
Jezioro Szkoderskie. © miciu222145
Jest i hejnał. © miciu222145
Trzeba iść spać. © miciu222145
Dystans92.42 km Czas04:29 Vśrednia20.61 km/h VMAX41.00 km/h Podjazdy330 m
Odcinek 204. PL-DE-CZ(12). "Pora wracać".
Rozpoczynamy ostatni dzień podróży i po niecałych 2 km rozstajemy się. Pogoda ładna, więc jedzie się dobrze, chociaż z rana było chłodno. Przed Ocieką jakiś tuman w cysternie chciał mnie zabić. Jak można wyprzedzać na gazetę przy pustej drodze? No jak? Robię postój i lecę dalej po znajomych już terenach. W Rzeszowie melduję się w samo południe- wyprawa zakończona. Pogoda dopisała na tyle, że na całym zachodzie Polski i wschodzie Niemiec panowała totalna susza. Jednak bardziej podoba mi się wschód naszego kraju, bardziej klimatyczny jest. Teraz kilka dni odpoczynku i kolejny wyjazd :D
Wilgotno. © miciu222145
Słoneczny poranek. © miciu222145
Wilgotno. © miciu222145
Słoneczny poranek. © miciu222145
Dystans144.18 km Czas08:08 Vśrednia17.73 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy700 m
Odcinek 203. PL-DE-CZ (11). "Przez Kraków".
Spało się tragicznie. Do tego wszystko mokre, w końcu spaliśmy nad wodą. Wyruszamy chyba najszybciej jak do tej pory- o 7. Ruszamy na Kraków, w sumie mamy nie daleko. W Krakowie zaglądamy pod Wawel, później kurs na Rynek. Ucinam sobie pogawędkę z Panią od obwarzanków i zjadamy cośmy kupili. O dziwo, z miasta wyjeżdżamy bardzo sprawnie- sieć ścieżek działa cuda. Odwiedzamy Orlen co by się kawki napić i lecimy dalej. Lecimy na Proszowice. Ogromny ruch, podjazdy, upał i ból głowy- chciałem jak najkrótszą drogą wrócić do domu- byłbym na wieczór. Grzesiek odwiódł mnie od tego pomysłu, bo i tak zjeżdżaliśmy z głównej drogi. W Proszowicach wizyta w sklepie. Rozmawiam z lokalnymi przedstawicielami społeczeństwa o tym jak tu trafiliśmy i tak ogólnie, o życiu. Zmierzamy w stronę promu na Wiśle, by dotrzeć do Szczucina....i tam docieramy. Nocleg znajdujemy jednak kawałek dalej, w Woli Szczucińskiej. Boisko obok domu ludowego okazało się idealną miejscówką. W tymże domu odbywało się jakieś spotkanie lokalnych gospodyń, więc dla spokoju poinformowaliśmy o swojej obecności- obiekcji nie było :) Głowa przestała boleć, więc piwko i kolacja smakowały podwójnie.
Poranne mgły. © miciu222145
Pod Wawelem tłoczno. © miciu222145
Na krakowskim rynku. © miciu222145
Kościół Mariacki. © miciu222145
Prom na Wiśle. © miciu222145
Znowu na boisku. © miciu222145
Poranne mgły. © miciu222145
Pod Wawelem tłoczno. © miciu222145
Na krakowskim rynku. © miciu222145
Kościół Mariacki. © miciu222145
Prom na Wiśle. © miciu222145
Znowu na boisku. © miciu222145
Dystans144.45 km Teren2.00 km Czas08:12 Vśrednia17.62 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy1280 m
Odcinek 202. PL-DE-CZ.(10). "Powrót do kraju".
Noc była chłodna, mimo tego spało mi się dobrze. Rozpoczynamy kolejny, upalny dzień. Śmigamy sobie starą drogą wzdłuż autostrady, pięknie się prezentują Beskidy na horyzoncie. Pora wrócić na własne śmieci. Lądujemy w Cieszynie i od razu szukamy Biedry. Remont za remontem, a kierowców coś opętało. Pod względem jazdy bliżej nam na dziki wschód, niż na zachód. Kierujemy się na Bielsko- Biała. Nie cierpię jeździć po dziurawych drogach tego miasta. Coś tam się dzieje w tej kwestii i nawet kilka budów przemierzyliśmy lądując na jakichś zadupiach. Jakoś wydostajemy się w dobrym kierunku i lecimy na Kęty i później na Kraków. W Łączanach kończymy dzień na jakiejś żwirowni- szału nie ma, ale jest spokojnie.
Kładeczką do Lidla. © miciu222145
Polska blisko- fabryka Hyundaia po czeskiej stronie. © miciu222145
Witamy w Polsce. © miciu222145
Bielsko Biała :D © miciu222145
Tutaj zostajemy na noc. © miciu222145
Kładeczką do Lidla. © miciu222145
Polska blisko- fabryka Hyundaia po czeskiej stronie. © miciu222145
Witamy w Polsce. © miciu222145
Bielsko Biała :D © miciu222145
Tutaj zostajemy na noc. © miciu222145
Dystans129.23 km Czas07:16 Vśrednia17.78 km/h
SprzętRadzio :)
Odcinek 201. PL-DE-CZ (9). "W rozsypce".
Od dawna nie spałem tak dobrze, może to zasługa kąpieli w jeziorze? Dzień zapowiadał się upalny, mimo tego, że na horyzoncie pojawiały się ciemne chmury. Dodatkową atrakcją były podjazd, które w połączeniu z upałem skutecznie wysysały z nas energię. Trzeba było zrobić dłuższy postój- padło na Libavę. Krótka drzemka i możemy ruszać. Droga nie wygląda dobrze- wiedzie wzdłuż poligonu, a jest z bruku i ma nachylenie 12 %. W dół podobnie. Tak góra, dół przez kilka kilometrów. Na jednym ze zjazdów tylna manetka rozpadła się i części rozleciały się po świecie. Linkę zablokowałem na 6 przełożeniu. Najgorzej było na podjazdach, rower aż trzeszczał :D W mieście Pribor Grzesiek zagląda w niepozorną uliczkę, a tam miejscówka prawie idealna. Wykoszony plac, gdzie są szkolone psy. Do tego ławki i budynek z gniazdkiem, które wypatrzyłem. Kąpiel w rzece i można zakończyć kolejny dzień.
Full lampa i górki. © miciu222145
Jak dobrze, że jest Sid. © miciu222145
Trochę wyterepało. © miciu222145
Rozsypało się. © miciu222145
Przerwa na browara. © miciu222145
Długa droga przed nami. © miciu222145
Piękna miejscówka. © miciu222145
Full lampa i górki. © miciu222145
Jak dobrze, że jest Sid. © miciu222145
Trochę wyterepało. © miciu222145
Rozsypało się. © miciu222145
Przerwa na browara. © miciu222145
Długa droga przed nami. © miciu222145
Piękna miejscówka. © miciu222145
Dystans110.98 km Czas06:31 Vśrednia17.03 km/h VMAX63.00 km/h Podjazdy1413 m
Odcinek 200. PL-DE-CZ (8) "Gadka szmatka".
Nie wyspałem się jak zwykle, a przyczyniły się do tego również hałasy z dróg. Od rana przypieka, do tego czeka nas sporo górek. Nasmarowany pedał odżył i nawet działa dobrze. Jakoś jedziemy, ja spożywam ponadnormatywne ilości piwa. Po drodze napotykamy niespodziewane zjawisko- na pobliskich polach pojawiają się małe zawirowania powietrza, które wygladają jak mini trąby powietrzne. Robimy zakupy w Zabreh i planujemy poszukać jakiegoś noclegu. Pod sklepem zaczepia nas jakiś gościu, bo nie umie ustawić licznika w swoim rowerze. Grzesiek ogarnia jakiegoś Crivita i tak sobie gadamy, nie wszystko rozumiejąc. Dowiadujemy się natomiast, że kilkanaście kilometrów dalej, w Dubicku, są jeziorka, przy których można rozbić namiot. Chwilę szukamy, ale znajdujemy. Miejscówka idealna- czyste jezioro, obok równy i wykoszony teren, zostajemy. Kąpiel w chłodnym jeziorku sprawia, że umęczone ciało odzyskuje świeżość.
Trochę niewyspany. © miciu222145
Chłodnawe jeziorko. © miciu222145
Tutaj nocujemy. © miciu222145
Trochę niewyspany. © miciu222145
Chłodnawe jeziorko. © miciu222145
Tutaj nocujemy. © miciu222145
Dystans148.50 km Teren3.00 km Czas08:08 Vśrednia18.26 km/h VMAX47.00 km/h Podjazdy815 m
Odcinek 199. PL-DE-CZ (7). "Praga".
Jak zwykle wstałem nieprzytomny. Już od rana było wiadomo, że będzie to gorący dzień. Do Pragi zostało niewiele, ale teren był mocno pofałdowany, do tego do samego miasta mieliśmy piękny zjazd. Miasto duże, więc i ciężko się po nim poruszać. Odwiedzamy kilka miejsc, które mamy po drodze i jedziemy dalej. Wypłaszczyło się, ale granice miasta opuszczamy dopiero po 2 godzinach. Duży ruch nie ułatwiał jazdy, na szczęście czasem mieliśmy ścieżki do dyspozycji. Po drodze coś wlatuje mi pod koszulkę i dziabie mnie 2 razy w plecy, a ja ląduję w rowie. Trochę mnie paraliżowało, ale jakoś jechałem. Zmierzamy do Kolina. Tutaj sytuację komplikuje strzelający pedał w rowerze Grześka. Sklepy rowerowe już pozamykane, jedynie w Pardubicach coś ma być otwarte. Pedał jest w co raz gorszym stanie, a my kręcimy po Pardubicach we wszystkich możliwych kierunkach. Kupujemy jakieś badziewne pedały na zapas i robimy zakupy. W sklepach też nas nieźle przytrzymali. Dzięki temu musimy szukać noclegu na szybko. Rozbijamy się przy skarpie skrzyżowania. Do tego ogrodzenie sklepu ogrodniczego i lina kolejowa. Tak to bywa, jak nie ma czasu. Jedynym pocieszeniem był prysznic ze zraszaczy, jednak ja już się nie załapałem.
Na początek dnia. © miciu222145
Praskie uliczki. © miciu222145
Nareszcie w Pradze. © miciu222145
Praga. © miciu222145
Widok na starówkę. © miciu222145
To nie był dobry pomysł. © miciu222145
Wjazd na Most Karola. © miciu222145
Widok z mostu Karola. © miciu222145
Na Moście Karola. © miciu222145
Zjazd z mostu. © miciu222145
Praskie uliczki. © miciu222145
W Pradze. © miciu222145
Zakręcone Pardubice. © miciu222145
Szef kuchni poleca. © miciu222145
Taka sobie miescówka. © miciu222145
Na początek dnia. © miciu222145
Praskie uliczki. © miciu222145
Nareszcie w Pradze. © miciu222145
Praga. © miciu222145
Widok na starówkę. © miciu222145
To nie był dobry pomysł. © miciu222145
Wjazd na Most Karola. © miciu222145
Widok z mostu Karola. © miciu222145
Na Moście Karola. © miciu222145
Zjazd z mostu. © miciu222145
Praskie uliczki. © miciu222145
W Pradze. © miciu222145
Zakręcone Pardubice. © miciu222145
Szef kuchni poleca. © miciu222145
Taka sobie miescówka. © miciu222145
Dystans134.04 km Czas07:41 Vśrednia17.45 km/h VMAX48.00 km/h Podjazdy1080 m
Odcinek 198. PL-DE-CZ (6). "Zmiana kraju".
Przywitał nas piękny i rześki poranek. Do tej pory mam wrażenie, że za kemping wzięli od nas za dużo, ale tak tam było zamotane, że nawet prysznic był na kartę pre- paid :D Wyjeżdżamy na główną drogę, a tam... zakaz wjazdu dla rowerów :D Wracamy nad Łabę i tutejszym szlakiem rowerowym kontynuujemy jazdę w stronę czeskiej granicy. Od razu widać, że Niemcy bardziej dbają o porządek. Tak sobie jedziemy, szlak jest w większości asfaltowy, chociaż kiepskie, szutrowe odcinki też się zdarzają. Są i objazdy, ale genialnie oznakowane. Tak sobie jedziemy aż do Litomeric. Jednak w Vanov czeka nas nie lada trakcja. Tama, przy której są schody z wąskim podjazdem, dramat, myślałem, że nie wylezę tam. Zjazd ciut lepiej, ale był jeszcze tunel i kilka schodów, porażka na szlaku rowerowym. Teraz wjeżdżamy na drogę wzdłuż autostrady, tak jedziemy aż do miejscowości Veltrusy. Codzienna porcja zakupów i szukamy noclegu. W miejscowości Tursko zajęliśmy miejsce na skraju boiska. Niedaleko sklep, a i nikt nam głowy nie zawracał. Na pobliskiej konstrukcji w narożniku znalazłem nawet działające gniazdko.
Nowy dzień w Konigstein. © miciu222145
Pogranicze czesko-niemieckie. © miciu222145
Decin- szukanie kantoru. © miciu222145
Elegancka ścieżka. © miciu222145
Dramat przy tamie. © miciu222145
Zamek w Czechach. © miciu222145
Klasztor w Doksanach. © miciu222145
Doksany- jakieś forty? © miciu222145
Pole namiotowe :D © miciu222145
Znalazłem prąd. © miciu222145
Nowy dzień w Konigstein. © miciu222145
Pogranicze czesko-niemieckie. © miciu222145
Decin- szukanie kantoru. © miciu222145
Elegancka ścieżka. © miciu222145
Dramat przy tamie. © miciu222145
Zamek w Czechach. © miciu222145
Klasztor w Doksanach. © miciu222145
Doksany- jakieś forty? © miciu222145
Pole namiotowe :D © miciu222145
Znalazłem prąd. © miciu222145