Wpisy archiwalne w kategorii
Beskid Niski
Dystans całkowity: | 4802.19 km (w terenie 993.00 km; 20.68%) |
Czas w ruchu: | 257:51 |
Średnia prędkość: | 18.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.84 km/h |
Suma podjazdów: | 62279 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 147 (73 %) |
Suma kalorii: | 87060 kcal |
Liczba aktywności: | 53 |
Średnio na aktywność: | 90.61 km i 4h 51m |
Więcej statystyk |
Dystans170.00 km Czas06:20 Vśrednia26.84 km/h VMAX61.00 km/h Podjazdy1920 m
Był sobie plan.
Zakładał on przejechanie trasy 500 km w dwa dni. Zebrała się ekipa 9 osób na rowerach z Polski i nie tylko oraz zabezpieczenie techniczne w samochodzie. Ruszamy o 5 zaraz po starcie Ultra maratonu, cholera, nie działa mi licznik- pewnie padł kabelek. Pogoda zapowiada się dobra, więc kierujemy się do Świlczy- za szybko jak na początek, ale tak sobie lecimy czwórką aż do Ropczyc. Na skrzyżowaniu obejrzałem się za siebie- gdy popatrzyłem przed siebie, to kolega był już tuż przede mną. Ratuje się hamowaniem, lecę przez kierę i kręcę parę fikołków. Na prawej goleni urosło mi drugie kolano, wybity bark, ogólnie poobijany. Na głowie pojawił się guz, którego znalazłem dopiero wieczorem, podczas mycia głowy. Jest guz, więc kask pęknięty- jednak się przydał. Do tego przytarta empetrójka, podarta bluza, a w rowerze podarte siodło i guma na manetce się poniszczyła. Wsiadam do auta, bo mam czas, to co będę do domu wracał. W Wielopolu kupuję zimne piwo i robię okłady na nodze. Tak docieram do Jasła, gdzie podejmuję decyzję o dalszej jeździe. Ogarniam rower i ruszamy w stronę Nowego Żmigrodu i Dukli, gdzie robimy przerwę obiadową. Przed Barwinkiem odbijamy na Komańczę i dziurami jedziemy w stronę Bieszczad. W Komańczy remonty, więc światła co kawałek- rowerom jednak czerwone nie straszne. Mocniejsze podjazdy nie robią na mnie wrażenia, mimo, że na dziurach nogę mi urywa, a bark boli niemiłosiernie. Jadę po swojemu i nie wiem czemu, zawsze jestem pierwszy. Docieramy do Cisnej, a to oznacza, że czekają nas dwie przełęcze. Smerek, Połoniny, Rawki- to wszystko mamy na wyciągnięcie ręki, jest pięknie. Do Ustrzyk pędzimy zamroczeni pięknym zjazdem. Śpimy w Kremenarosie. Nie sądziłem, że w takim stanie przejadę ponad 130 km :)

Po wyjeździe z Rzeszowa.






Beskid Niski koło Nowego Żmigrodu.

Bieszczady tuż, tuż.

Przed Cisną.

Bieszczady :)

Na Połoninach śnieg.
Po wyjeździe z Rzeszowa.
Beskid Niski koło Nowego Żmigrodu.
Bieszczady tuż, tuż.
Przed Cisną.
Bieszczady :)
Na Połoninach śnieg.
Dystans105.61 km Teren2.00 km Czas04:12 Vśrednia25.15 km/h VMAX55.00 km/h Podjazdy1350 m
Polsko- słowackie szosowanie.
Długo zastanawiałem się, gdzie pojechać i po krótkiej wymianie wiadomości padło na Beskid Niski. Carina gotowa, to jadę po Magdę. Jednak panowie Policjanci postanowili zając mi trochę czasu- Miciołke tak bardzo trzeźwy :D Dojeżdżamy do Nowego Żmigrodu bez przygód, mamy do dyspozycji nawet otwarty sklep. Pogoda idealna, słońce, trochę chmur i ożywczy wiatr. Jedziemy w stronę Kątów i wspinamy się na Przeł. Hałbowską. Na górze spotykamy rowerzystę z Krakowa, który jedzie na Rajd Połoniny. Zjazd do Krempnej- Kotań-Świątkowa Wielka-Grab i Ożenna gdzie przekraczamy Granicę. Cudny zjazd do Niżnej Polianki i muzyka ze szczekaczek :D Później Vysna Polianka i..... koniec asfaltu. Jechałem tędy, ale nie pamiętam tego odcinka. Najpierw pod górę po upierdliwych kamieniach, później w dół, ale była alternatywna, polna droga. Jest i asfalt :) Becherow i w Koniecznej przekraczamy granicę i lądujemy w woj. Małopolskim. Zdynia i podjazd na Przł. Małastowska- poszło bardzo sprawnie. Spotykamy rowerzystę z Biecza i dosyć długo sobie rozmawiamy. Zjeżdżamy do Małastowa i w Sękowej odbijamy na Wapienne. Tylko lekko pod górę, ale jedzie się kiepsko. Rozdziele- skręcamy na główną drogę i tniemy prosto na Żmigród. Bardzo fajnie spędzony dzień, jazda bez napinki, no i te widoki.

Przecież byłem grzeczny.

Kąty- widok na Grzywacką.

Szerszy plan.

Zdobywanie Przeł. Hałbowskiej.

Podjazd pod granicę.

Jest i Magda.

Gdzieś wcięło asfalt.

Konieczna- powrót do kraju.


Przecież byłem grzeczny.

Kąty- widok na Grzywacką.

Szerszy plan.

Zdobywanie Przeł. Hałbowskiej.

Podjazd pod granicę.

Jest i Magda.

Gdzieś wcięło asfalt.

Konieczna- powrót do kraju.

Dystans51.64 km Teren30.00 km Czas03:38 Vśrednia14.21 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy1250 m
Nogi urywa, czyli Beskid Niski.
Skusiłem się na wyjazd w Beskid Niski- zabrał się ze mną Seba, który zaplanował już trasę. Ruszamy z Ropy. Słonko ładnie świeci, a my po 0,5 km zaczynamy podjazd, ponad 4 km podjazdu. Seba zdycha, mi jedzie się nadzwyczaj dobrze. Skręcamy na szlak niebieski, tam apokalipsa- po wycince warunki tragiczne. Kombinujemy ostro, żeby się nie utopić. Po kilku kilometrach dobijamy do asfaltu- jest dobrze. Jednak szlak prowadzi nas znowu w teren. Wspinamy się na wzgórza ciągnące się wzdłuż Jeziora Klimkówka. Wspinamy =
leziemy z buta :D Później robi się fajnie i można zdrowo śmigać aż do szlaku żółtego. Ten jest tak stromy, że ledwo da się zejść. Na ratunek przychodzi nam droga do zwózki, która docelowo prowadzi nas tam gdzie chcieliśmy, czyli do Uścia Gorlickiego. Małe zakupy i żółtym szlakiem wspinamy się do Odernego. Znowu lądujemy w terenie, właściwie, to jedziemy podmokłymi łąkami, a później singielkiem przez las. Atakujemy schronisko i kręcimy na Magurę Małastowską. Teraz mamy nagrodę za wszystkie podjazdy- szlak zielony :D Było trochę kłód i błota, ale można się było wyszaleć. Dla takich tras jedzie się w góry. Docieramy do szlaku żółtego i robi się jeszcze lepiej- duża stomizna, kamienie, liście i na końcu rzeka :D Oczywiście ląduję po kostki w wodzie. Plan obejmował dalszą jazdę żółtym, ale po obejrzeniu mapy stwierdzamy, że tam padniemy jak muchy. Nic, jedziemy asfaltem. Pod górę, a jakże. Mięśnie płoną, ale jedziemy przyzwoicie. Z Łosi zjeżdżamy fajnym zjazdem i jedziemy do Ropy. Muszę przyznać, że po takim weekendzie jestem ostro sponiewierany.

Kiepski początek.

Na niebieskim szlaku.

Uście Gorlickie- cerkiew.

Oderne- Kościół.

Chwila odpoczynku.

Szlak żółty z Odernego.

Szlak żółty- gleba :D

Schronisko na Magurze Małastowskiej.

Miziaj mnie miziaj.

Po kamyczkach przez Bielankę.

Kiepski początek.

Na niebieskim szlaku.

Uście Gorlickie- cerkiew.

Oderne- Kościół.

Chwila odpoczynku.

Szlak żółty z Odernego.

Szlak żółty- gleba :D

Schronisko na Magurze Małastowskiej.

Miziaj mnie miziaj.

Po kamyczkach przez Bielankę.
Dystans66.42 km Teren36.00 km Czas04:17 Vśrednia15.51 km/h VMAX60.00 km/h Podjazdy1300 m
Jesień w Beskidzie Niskim.
Plan na dzisiaj: start w Foluszu i ogień po Beskidzie Niskim. Najpierw jedziemy 10 km asfaltem do Rozdziela. Odnajdujemy szlak niebieski. Dopóki się da, to jedziemy, później kamienie i liście uniemożliwiają jazdę. Docieramy do szlaku zielonego. Jedziemy przez Ferdel i Barwinok, by dotrzeć do Rezerwatu Kornuty. Odwiedzamy skałki i jedziemy dalej przez Wątkową i Magurę już na szlaku czerwonym. Jedzie się ciężko z racji niespodzianek ukrytych pod grubą warstwą liści- jest dreszczyk emocji :D Dalej jedzie się bardzo fajnie i dopiero za Ostryszem odbijamy na szutrówkę do Desznicy. W Kątach robimy przerwę i zaczynamy podjeżdżać karę, czyli szlak czerwono- zielony na Grzywacką. Słońce przypieka jak w lecie- usmażyć się można. W końcu jest, jesteśmy pod wieżą widokową, która buja się jak prom na wzburzonym morzu. Odpoczywamy przy pięknych widokach 360 stopni- górki, góry i góreczki. Zjeżdżamy zielnym do Nowego Żmigrodu- jest ogień. Szukamy znowu szlaku zielonego- jest tak wszystko zamotane, że szok, ale odnajdujemy go.... by znowu go zgubić :D Wylatujemy w Samoklęskach i jedziemy do Mrukowej, tam znowu znowu wbijamy w teren.Polnymi drogami docieramy do Folusza, gdzie czeka na nas Artur, który był zmuszony wrócić z trasy. Co do samej trasy, to była mega fajna, są liście- są emocje :D Mimo małych pomyłek przy nawigowaniu, to wyszło całkiem fajnie. No i bez mandatu ....

Tykam Artura patykiem.

Na szlaku zielonym.

Kornuty.

Może pieczątkę ?

To jak jedziemy ?

Wracając na szlak.



W stronę Grzywackiej.

Piękne widoki.

Wieża na Grzywackiej.

Na wieży.

Tak się odpoczywa.

Gdzieś w polu.

Tykam Artura patykiem.

Na szlaku zielonym.

Kornuty.

Może pieczątkę ?

To jak jedziemy ?

Wracając na szlak.



W stronę Grzywackiej.

Piękne widoki.

Wieża na Grzywackiej.

Na wieży.

Tak się odpoczywa.

Gdzieś w polu.
Dystans63.71 km Teren30.00 km Czas03:51 Vśrednia16.55 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy960 m
Spokojnie jak nigdy po Beskidzie Niskim.
W BN pojechałem w towarzystwie Artura i Małgorzaty. Start- Krempna. Chłodnawo, ale słońce powoli się przedziera. Na początek wizyta na pobliskim cmentarzu wojennym. Później odwiedzamy cerkwie w Kotani i Świątkowej Małej. Odbijamy na Nieznajową i zaglądamy do chatki studenckiej. Kilka przepraw przez rzekę i jesteśmy w Radocynie. Wspinamy się w stronę Koniecznej i do Zdyni jedziemy asfaltem. Znowu droga przez las, do tego pod górę. Na koniec zjazd do Radocyny. Wspianamy się na przeł. Długie- na szczycie robimy ognicho :) Przez Grab zjeżdżamy do Ożennej i wspinamy się na Żydowskie. Kilka km zjazdu i jesteśmy znowu w Krempnej. Wyjazd typowo turystyczny, totalnie bez pośpiechu.










Pora się rozpakować© miciu222145

Cmentarz wojenny Krempna© miciu222145

Cerkiew w Świątkowej© miciu222145

Już prawie w Koniecznej.© miciu222145

Kierunek- Radocyna© miciu222145

Widok z przeł. Długie© miciu222145

Krzyż na przełęczy© miciu222145

Ognicho na przełęczy Długie© miciu222145

Widok z podjazdu na Żydowskie© miciu222145

Ciechania- widok na Słowację© miciu222145
Dystans70.33 km Teren26.00 km Czas03:45 Vśrednia18.75 km/h VMAX61.00 km/h Podjazdy980 m
Rozjazd, czyli woda po kolana.
Start, to miejsce gdzieś na końcu świata, czyli Bartne. Na początek 2 km podjazdu z oczami na wierzchu w totalnym upale. Później troszkę łagodniej się zrobiło i jadę czerwonym szlakiem rowerowym do Banicy. Trochę asfaltu i jestem w Wołowcu. Żółtym szlakiem jadę do Nieznajowej. Chyba z 6, może 7 razy przekraczam rzekę. Jak już w pierwszej utopiłem buty, to później już taplałem się do woli. Czasem woda była po kolana, a czasem tylko po piasty. Wspinam się przez Radocynę w stronę granicy. Później odbijam na Konieczną. Czeka mnie teraz sporo kilometrów po asfalcie. Odwiedzam cerkiew w Zdyni i w Gładyszowie odbijam na Smerekowiec. W Kwiatoniu kolejna cerkiew i podjazd morderca do Odernego. Trochę szlaku żółtego i przejezdnego inaczej szlaku zielonego. Wyjeżdżam na Przeł. Małastowskiej i zjeżdżam do Małastowa. Czeka mnie jeszcze 10 km jazdy przez Bodaki do Bartnego. Pod górkę, po dziurach i pod wiatr. Mam dość, szczególnie po wczorajszej trasie. Beskid Niski zawsze warto odwiedzić :)








Widoki po podjeździe© miciu222145

Obcy, czyli Kozioróg, chyba bukowiec© miciu222145

W drodze do Wołowca© miciu222145

Jeden z pierwszych przejazdów© miciu222145

Już prawie w Koniecznej© miciu222145

Cerkiew w Zdyni© miciu222145

Cerkiew w Kwiatoniu© miciu222145

Z podjazdu na Oderne© miciu222145
Dystans53.53 km Teren20.00 km Czas03:25 Vśrednia15.67 km/h VMAX66.00 km/h Podjazdy1190 m
Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Beskid Niski, czyli Piotruś musi poczekać.
Na dzień dzisiejszy zaplanowałem wypad do Dukli. Pojechali ze mną: Włochaty, Wilczek i Kona. Poranek był zimny, ale gdy tylko słońce się pojawiło, to robiło się co raz cieplej. Przez Cergową i Jasionkę docieramy do szlaku czerwonego. Dzięki wycince mam mnóstwo błota i spacerów, bo nie wszędzie dało się podjechać. Mimo małych zmian w przebiegu szlaku, podejść nie brakuje. Na samym grzbiecie jest suchutko i jedzie się rewelacyjnie. Robimy wpis do zeszytu i zjeżdżamy szlakiem żółtym do Zawadki Rymanowskiej. Wilczek wywinął pięknego orła, ale sprzęt ucierpiał tylko trochę. W Zawadce bawimy się na placu zabaw i atakujemy Piotrusia. Niestety jest mokro i błotniście- kroi się kilka godzin z buta, więc rezygnujemy i asfaltem jedziemy do Tylawy. Tam odbijamy na szlak żółty. Najpierw szutrówka, później błotnista przeprawa przez piękne tereny. Jesteśmy tak uwaleni błotem, że już nawet kałuż nie omijamy. Na jednej koleinie przeorałem sobą kawał gleby :D Jesteśmy w Olchowcu- decydujemy się na jazdę w stronę Iwli, gdzie wpadamy nad wodospad. Później jeszcze wzgórze Franków i do Dukli.









Więcej fotek u Włochatego

No to lecimy na Cergową.© miciu222145

Małe zmiany na szlaku.© miciu222145

Na Cergowej.© miciu222145

No i gleba :D© miciu222145

Błoto było konkretne.© miciu222145

Smereczne- czasownia.© miciu222145

Widoki pezd Olchowcem.© miciu222145

Cień.© miciu222145

Wilczek dalej cuduje.© miciu222145
Więcej fotek u Włochatego
Dystans83.42 km Teren20.00 km Czas05:18 Vśrednia15.74 km/h VMAX54.00 km/h Podjazdy1207 m
Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Beskid Niski- cz.2.
Noc minęła spokojnie, a poranek przywitał nas przebłyskami słońca i wiatrem. Po ogarnieciu się i złożeniu namiotu ruszamy w stronę Regietowa Niżnego i Smerekowca. Tam odbijamy na boczną drogę prowadzącą w stronę Zdyni. Aż do Koniecznej jedziemy główną drogą, jedak mija nas może ze 4 samochody :D Przed samą granicą skręcamy w wypaśny szuterek i jedziemy nim długo. Docieramy do Radocyny i ogarnia nas szał fotografowania. Dolina jest wyjątkowo malownicza, a do tego mamy sporo jedzenia na drzewach. Jednak długo musimy szukać jabłek, które ryja nie wykręcają :D Zatrzymaujemy się na coś ciepłego do picia i jedziemy na Przeł. Długie. Widoki cudne, znowu zdjęcie za zdjęciem. Z Wyszowatki zjeżdżamy do Grabu. Pod sklepem spotykamy dwóch szosowców ze Słowacji. Gadamy, a przynajmniej próbujemy, o różnych pierdołach, aż każdy jedzie w swoją stronę. Nas czeka mocna wspinaczka z Ożennej do Magurskiego Parku Narodowego. Odwiedzamy Żydowskie i tamtejszy cmentarz. Teraz przed nami Krempna. Dłuższy cza spędzamy pod tamtejszą cerkwią. Dalej modyfikuję trasę i jedziemy przez Polany do Chyrowej i Iwli. Tam odwiedzamy wodospad. Wody jest niewiele, ale i tak daje radę. Wspinamy się na wzgórze Franków. Jazda po luźnych kamieniach mocno męczy, a i rower lata po całej drodze. Na szczycie spędzamy dłuższy czas. Czeka nas jeszcze chwila wspinaczki i przez Pałacówkę zjeżdżamy do Łęk Dukielskich. Chwila jazdy asfaltem i w Sulistrowej wpadamy na szuter. Po kilku kilometrach znowu pojawia się asfalt. Jeszcze tylko Makowiska i jesteśmy w N. Żmigrodzie. Po drodze wpadamy jeszcze na cmentarz i jedziemy na grila. Znajomi nas nakarmili, przechowali auto i chwała im za to :) Ogólnie, to wypad mega udany, wspaniałe tereny, no i dobre towarzystwo :)


















Zwijamy obóz.© miciu222145

Poranna toaleta.© miciu222145

Tuż przed wyjazdem.© miciu222145

Szukanie zjadliwych jabłek.© miciu222145

Radocyna.© miciu222145

Przeł. Długie.© miciu222145

Lecimy do Wyszowatki.© miciu222145

Wspinamy się do MPN.© miciu222145

No i jesteśmy w parku.© miciu222145

Żydowskie i łąka.© miciu222145

Cerkiew w Krempnej.© miciu222145

Cerkiew w Krempnej- wnętrze.© miciu222145

Cerkiew w Chyrowej.© miciu222145

Nad wodospadem w Iwli.© miciu222145

Wzgórze Franków i widok na Cergową.© miciu222145

Z widokiem na Beskid Niski.© miciu222145

W drodze do N. Żmigrodu.© miciu222145

Cmentarz w N. Żmigrodzie.© miciu222145
Dystans80.71 km Teren5.00 km Czas04:54 Vśrednia16.47 km/h VMAX64.00 km/h Podjazdy1392 m
Temp.17.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Po Beskidzie Niskim- cz. 1.
Wyjazd ten zaproponował mi szwagier Artur :) W sumie, to żadnych planów nie miałem i bez problemu się zgodziłem. Nastawieni byliśmy na spokojną jazdę i zwiedzanie czego się da- dla mnie nowy typ jazdy. Startujemy z Nowego Żmigrodu. Pogoda jest lepsza jak w Rzeszowie, ale co chwilę pojawia się mżawka- wiatr dopełniał dramatu. Ruszamy w stronę Folusza- jedziemy w mżawce, która czasem zamienia się w coś na kształt deszczu. Pierwsze podjazdy i pierwszy cmentarz wojenny w Woli Cieklińskiej. Dłuższa chwila dla fotoreporterów i ruszamy dalej. Przez Bednarkę docieramy do Rozdziela i tamtejszej cerkwi. Pogoda nadal nie rozpieszcza. W Męcinie Wielkiej kolejny cmentarz, a w M. Małej sklep. Docieramy do Sękowej i kierujemy się na Małastów. Rozpoczyna się wspinaczka na Przeł Małastowską (604). Tam odwiedzamy kolejny cmentarz. Jedziemy na Przysłup, a właściwie, to mielimy na najwolniejszym przełożeniu. Trochę mamy dylemat, czy bujać się asfaltem i odwiedzić dwie cerkwie, czy jechać szutrówką bez atrakcji. Wybór był dla nas jasny- pierwsza cerkiew była w Przysłupie, kolejna w Nowicy. Słoneczko zaczyna wyglądać zza chmur, a my docieramy do Bielanki, gdzie spotykamy umorusanego rowerzystę. Chwilę rozmawiamy zjeżdżamy do Leszczyny, gdzie znajduje się kolejna cerkiew. Zjeżdżamy do Uścia Gorlickiego- 64 km/ h z sakwami :D Nad J. Klimkówka nie zaglądamy- widok biedny, bo wody niewiele, tak jak i w rzekach tutejszych. Kwiatoń- tutaj znajduje się piekna cerkiew, do tego otwarta. Gdy tylko się pojwiłem, zaraz przyszedł przewodnik i mogliśmy podziwiać bogato zdobione wnętrze i ogromny ikonostas. Cerkiew ta jest aktualnie poddawana sukcesywnej renowacji. Cerkiew w Skwirtnym dopiero czeka w kolejce na renowację. Niestety żal patrzeć, jak czas nie oszczędza pięknych malowideł. Jedziemy do Regietowa Niżnego i dalej do Wyżnego. Oba padły ofiarą akcji "Wisła", ale Wyżny do dzisiaj jest wyludniony. Jedziemy w stronę granicy, by odwiedzić dawną czasownię. Wracamy kilka kilometrów do bazy studenckiej i tam rozbijamy namiot. Ja jeszcze jadę kawałek szlakiem niebieskim na zboczu Rotundy. Na koniec dnia spożywamy samodzielnie przyrządzoną kolację, czyli 0,5 kg kiełbachy z ognicha, zapite browarami :D W odwiedziny wpada nietoperz, ale stwierdził, że leci dalej.



















Dziurawe chmury.© miciu222145

Cmentarz wojenny w Woli Cieklińskiej.© miciu222145

Kapliczka przy drodze.© miciu222145

Rozdziele- cerkiew.© miciu222145

Cmentarz w Męcinie Wielkiej.© miciu222145

Cmentarz- Męcina Wielka.© miciu222145

Przeł. Małastowska- kolejny cmentarz.© miciu222145

Cmentarz na Przeł. Małastowskiej.© miciu222145

Kapliczka z 1882 roku.© miciu222145

Chrystus z kapliczki.© miciu222145

Cerkiew w Przysłupie.© miciu222145

Coś bym z tego sklecił.© miciu222145

Leszczyny i tamtejsza cerkiew.© miciu222145

Kwiatoń- cerkiew.© miciu222145

Wnętrze cerkwi.© miciu222145

Strop.© miciu222145

Cerkiew w Kwiatoniu.© miciu222145

Czasownia- Regietów Wyżny.© miciu222145

Przy ognichu.© miciu222145
Dystans110.71 km Teren14.00 km Czas05:30 Vśrednia20.13 km/h VMAX67.00 km/h Podjazdy1695 m
Temp.33.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Pora na Beskid Niski.
Piękna pogoda zmusiła mnie do wymyślenia jakiejś trasy z dala od Rzeszowa- brak mi motywacji do jazdy w kółko po tych samych terenach. Dzisiaj pojeździłem po nowych terenach, m.in. Beskidu Niskiego.Już od rana panował upał: o godz. 9 było 26 stopni. Na początek znana trasa przez Głowienkę i Wrocankę. Byłem nie daleko Dukli, więcej stwierdziłem, że podjadę do Iwli :) Czekał mnie pierwszy konkretny podjazd i dziurawy zjazd. W Iwli mam do odwiedzenia tamtejszy wodospad "Przy młynie". Jest tam skrzynka GC, więc trafiam bez problemu. Nad wodą odpoczywam i jem. Jadę do Dukli- w Rynku robię zakupy. Jadę dalej przez Jasionkę do Lubatowej. Wspinam się sympatyczną szutrówką, by na szczycie podziwiać fantastyczne widoki. Spotykam lekarza z uzdrowiska w Rymanowie. Chwilę rozmawiamy- nad nami szybują drapieżne ptaki, obok przechadza się jeleń, a do tego te widoki.... Zjeżdżam do Bałucianki i za Królikiem Polskim szukam kamiennej cerkwi z XVII w. Znajduje się ona w dawnej wsi Królik Wołoski i trudno ją dostrzec z głównej drogi. Z pomocą przychodzi mi mapa w gpsie. Cerkiew jest fantastyczna- robi niesamowite wrażenie. Mimo, że w ruinie, to jest piękna na swój sposób. Dość długo focę i wracam do Królika Polskiego. Wjeżdżam w drogę- oczywiście nie tą co trzeba i prawie topię się w błocie. Odnajduję drogę, której szukałem i znowu się wspinam- wypatruję misia o którym ostrzega stosowna tabliczka :) Misia nie spotkałem- może to lepiej :D Znowu drogą ze wspaniałymi widokami jadę do Wisłoczka. Tam też jest wodospad, ale oznakowanie to tragedia. Po przejechaniu miejscowości znajduję tablicę z mapką i dowiaduję się, że wodospad już minąłem. Kilka km podjazdu sprawia, że rezygnuję- jest powód by tu jeszcze wrócić. Jadę do Puław, ale dość szybko wracam i jadę do Sieniawy- szykuje się jakaś impreza- mnóstwo aut i motocykli się zjechało. Teraz najnudniejszy odcinek Besko- Wróblik Szlachecki-Targowiska-Krosno. Trasa dość mnie wymęczyła, ale bez tragedii. Upał był taki, że po otworzeniu samochodu prawie zemdlałem- jedyne 60 stopni :D


















Mały bonusik na koniec. Pieszo na Tarnicę- czyli jak ekipa BS zamieniła rowery na trapery :D Byliśmy tam w sobotę.





Wiatraki jakieś niemrawe.© miciu222145

Widoki co raz ciekawsze.© miciu222145

Okazała Cergowa.© miciu222145

Iwla- wodospad.© miciu222145

Odpoczynek nad wodą.© miciu222145

Rynek w Dukli.© miciu222145

Przed Bałucianką jest pieknie.© miciu222145

Bałucianka- Kościól.© miciu222145

Królik Wołoski- cerkiew.© miciu222145

Zbliżenie.© miciu222145

Wnętrze.© miciu222145

Resztki stropu.© miciu222145

Ołtarz ?© miciu222145

Ruiny dzwonnicy.© miciu222145

Przed wejściem.© miciu222145

Kościół w Króliku Polskim.© miciu222145

Wnętrze kościoła.© miciu222145

Fajne ostzreżenie.© miciu222145
Mały bonusik na koniec. Pieszo na Tarnicę- czyli jak ekipa BS zamieniła rowery na trapery :D Byliśmy tam w sobotę.

Cel wycieczki.© miciu222145

Gdzieś w okolicy Rozsypańca.© miciu222145

Przed Haliczem.© miciu222145

Już nie daleko.© miciu222145

Krzyż na szczycie.© miciu222145