Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2009
Dystans całkowity: | 1775.15 km (w terenie 204.00 km; 11.49%) |
Czas w ruchu: | 87:06 |
Średnia prędkość: | 20.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.00 km/h |
Suma podjazdów: | 9247 m |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 68.28 km i 3h 21m |
Więcej statystyk |
Dystans122.18 km Teren1.00 km Czas06:10 Vśrednia19.81 km/h
Temp.14.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Rzeszów-Gdańsk-dzień 5
Kolejny już 5 dzień przywitał nas pochmurną pogodą z silnym wiatrem. Po oglądnięciu Gumisiów, ogarnięciu się i spakowaniu ruszamy dalej. Gnaliśmy pod wiatr po dziurawych drogach przez Mgowo i Wiewiórki do Grudziądza. Postój na jedzonko i ruszamy dalej, bo jest zimno. Wjeżdżamy na kiepską drogę wzdłuż Wisły. Przez Mątawy, Tryl, Nowe i Kamionkę docieramy do autostrady A1. Nadciągają ciemne deszczowe chmury- jedziemy w sam środek. Przebijamy się nad A1 i w Leśnej Jani postój- czekamy, aż przestanie padać. Po chwili ruszamy dalej do Skórczu, co chwilę zatrzymując się to pod drzewem, to na przystanku, by przeczekać deszcz. W Skórczu odwiedzamy bar, by coś przekąsić. Gdy właścicielka dowiaduje się o naszej wyprawie, częstuje nas sokiem za free. Co ciekawe, im dalej jesteśmy od domu, ludzie życzliwiej nas przyjmują. Ruszamy w stronę Starogardu Gdańskiego. Wcześniej robimy postój w Bobowie. Zmoknięci czekamy na przystanku. Ja mam już dość deszczu i ciągłych postojów- w tym tempie nie dojedziemy na nocleg. Podczas gdy siedzimy na przystanku, niektóre samochody ładują się w największą kałużę i oczywiście ochlapują nas całych, jakbyśmy jeszcze za mało byli mokrzy, wkurzyłem się wtedy niesamowicie. Znowu Krzaku wkracza do akcji i załatwia nam nocleg, a my jedziemy dalej, bo przestał o padać- tylko na jak długo? Nawet na długo, bo pojawiło się słońce, więc po kałużach pokręciliśmy dalej do Starogardu. Postój na zakupy i ruszamy dalej na załatwiony nocleg: Kokoszkowy, Trzcińsk, Siwiałka, Godziszewo. Tutaj mieliśmy załatwione spanko w domu nad jeziorem Godziszewskim. Znowu kolacja i spanko- jutro ważny dzień.
Foto by Włochaty^^^^
fot. Włochaty
fot.Włochaty
fot. Włochaty^^^^^^^^^^^
fot. Włochaty
fot. Włochaty.
fot. Włochaty.
Kolejny już 5 dzień przywitał nas pochmurną pogodą z silnym wiatrem. Po oglądnięciu Gumisiów, ogarnięciu się i spakowaniu ruszamy dalej. Gnaliśmy pod wiatr po dziurawych drogach przez Mgowo i Wiewiórki do Grudziądza. Postój na jedzonko i ruszamy dalej, bo jest zimno. Wjeżdżamy na kiepską drogę wzdłuż Wisły. Przez Mątawy, Tryl, Nowe i Kamionkę docieramy do autostrady A1. Nadciągają ciemne deszczowe chmury- jedziemy w sam środek. Przebijamy się nad A1 i w Leśnej Jani postój- czekamy, aż przestanie padać. Po chwili ruszamy dalej do Skórczu, co chwilę zatrzymując się to pod drzewem, to na przystanku, by przeczekać deszcz. W Skórczu odwiedzamy bar, by coś przekąsić. Gdy właścicielka dowiaduje się o naszej wyprawie, częstuje nas sokiem za free. Co ciekawe, im dalej jesteśmy od domu, ludzie życzliwiej nas przyjmują. Ruszamy w stronę Starogardu Gdańskiego. Wcześniej robimy postój w Bobowie. Zmoknięci czekamy na przystanku. Ja mam już dość deszczu i ciągłych postojów- w tym tempie nie dojedziemy na nocleg. Podczas gdy siedzimy na przystanku, niektóre samochody ładują się w największą kałużę i oczywiście ochlapują nas całych, jakbyśmy jeszcze za mało byli mokrzy, wkurzyłem się wtedy niesamowicie. Znowu Krzaku wkracza do akcji i załatwia nam nocleg, a my jedziemy dalej, bo przestał o padać- tylko na jak długo? Nawet na długo, bo pojawiło się słońce, więc po kałużach pokręciliśmy dalej do Starogardu. Postój na zakupy i ruszamy dalej na załatwiony nocleg: Kokoszkowy, Trzcińsk, Siwiałka, Godziszewo. Tutaj mieliśmy załatwione spanko w domu nad jeziorem Godziszewskim. Znowu kolacja i spanko- jutro ważny dzień.
Pomysły były rózne.© miciu222145
Czas ruszać.© miciu222145
Foto by Włochaty^^^^
Bez smaru nie pojedzie- fot. Włochaty.© miciu222145
W tle Grudziądz.© miciu222145
Człowiek-krzak. Fot.Włochaty.© miciu222145
Nad autostradą.© miciu222145
Kolejne województwo.© miciu222145
Kolejny postój.© miciu222145
Nieszczesne Bobowo.© miciu222145
Podjazd do Nowego.© miciu222145
Jez. Godziszewskie.© miciu222145
Spróbujesz?© miciu222145
Nocleg w Godziszewie.© miciu222145
Dystans103.20 km Teren1.00 km Czas05:13 Vśrednia19.78 km/h
SprzętRadon ZR Litening Custom
Rzeszów-Gdańsk- dzień 4.
Dzień 4 rozpoczął się mega kiepsko. W nocy zaczęło padać i przestało dopiero koło 9. Zjedliśmy śniadanie i pograliśmy w państwa- miasta przy muzie z telefonu. Odwiedził nas jeszcze gospodarz, życzył udanej jazdy i udał się do swoich obowiązków. Zebraliśmy się i pomiędzy krówkami dotarliśmy do pobliskiej drogi. Wiatr nie zachęcał do jazdy i strasznie nas zamuliło- ciężko było jechać nawet 20 km/h. Przez Wielgie i Czarne docieramy do Lipna- średnia ledwo ponad 16 km/h. Przez Kikół i Węgiersk docieramy do Golubia-Dobrzynia. Czekamy, aż przestanie padać. Dalej drogą o bardzo dobrej nawierzchni docieramy do Wąbrzeźna przez Niedźwiedź i Wałycz. Pogoda się posypała całkowicie- pada i wieje, do tego Włochatemu rozkręciła się kaseta, ale dało się jechać. Krzaku- znajomy Włochatego załatwia nam nocleg, ale żeby się z Nim skontaktować muszę wyjąć baterię z gps’a bo padła. Zakupy w Lidlu i jest dobra wiadomość- jest nocleg niby 4 km od nas. No to jedziemy w straszliwym deszczu pod wiatr do Jarantowic i skręcamy na Stanisławki. Tam spotykamy miła Panią, która doprowadza nas na domek. W sumie zamiast 4 km wyszło 14 km, ale liczy się, to, że mamy gdzie spać. Domek okazuje się nieźle wyposażony- radio, TV, łazienka. Kolacyja przed TV i ładowanie wszystkiego co się da- tak wyglądał koniec dnia.
Foto by Włochaty^^^^^
Foto by Włochaty^^^^
Foto by Włochaty^^^^
Dzień 4 rozpoczął się mega kiepsko. W nocy zaczęło padać i przestało dopiero koło 9. Zjedliśmy śniadanie i pograliśmy w państwa- miasta przy muzie z telefonu. Odwiedził nas jeszcze gospodarz, życzył udanej jazdy i udał się do swoich obowiązków. Zebraliśmy się i pomiędzy krówkami dotarliśmy do pobliskiej drogi. Wiatr nie zachęcał do jazdy i strasznie nas zamuliło- ciężko było jechać nawet 20 km/h. Przez Wielgie i Czarne docieramy do Lipna- średnia ledwo ponad 16 km/h. Przez Kikół i Węgiersk docieramy do Golubia-Dobrzynia. Czekamy, aż przestanie padać. Dalej drogą o bardzo dobrej nawierzchni docieramy do Wąbrzeźna przez Niedźwiedź i Wałycz. Pogoda się posypała całkowicie- pada i wieje, do tego Włochatemu rozkręciła się kaseta, ale dało się jechać. Krzaku- znajomy Włochatego załatwia nam nocleg, ale żeby się z Nim skontaktować muszę wyjąć baterię z gps’a bo padła. Zakupy w Lidlu i jest dobra wiadomość- jest nocleg niby 4 km od nas. No to jedziemy w straszliwym deszczu pod wiatr do Jarantowic i skręcamy na Stanisławki. Tam spotykamy miła Panią, która doprowadza nas na domek. W sumie zamiast 4 km wyszło 14 km, ale liczy się, to, że mamy gdzie spać. Domek okazuje się nieźle wyposażony- radio, TV, łazienka. Kolacyja przed TV i ładowanie wszystkiego co się da- tak wyglądał koniec dnia.
Tylko wtedy radio działało, ten keczup przejechał całą Polskę :D© miciu222145
Włochaty rozgromiony.© miciu222145
To tak z nudów.© miciu222145
Foto by Włochaty^^^^^
Pogoda kiepska, ale jedziemy dalej.© miciu222145
Foto by Włochaty^^^^
Docieramy na nocleg.© miciu222145
Domek wypasiony.© miciu222145
Więc się rozsiadamy.© miciu222145
Kawałek już przejechaliśmy.© miciu222145
Foto by Włochaty^^^^
Jemy kolację :D© miciu222145
Trzeba też dokręcić kasetę.© miciu222145
Dystans151.24 km Teren2.00 km Czas07:02 Vśrednia21.50 km/h
Temp.17.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Rzeszów-Gdańsk-dzień 3.
W nocy padało, ba, nawet burza przeszła. Jednak rano już się uspokoiło i można było śmiało wyruszać w dalszą drogę. Wyjechaliśmy ok. 8 kierując się w stronę Mszczonowa- pożegnała nas piękna biała czapla. Za Mszczonowem jedziemy w stronę Żyrardowa- jednak po 10 km wbijamy się na stację BP. Tam myjemy się, ładuję telefon gps’a, no i jemy sobie. Przez Wiskitki i Aleksandrów docieramy do Sochaczewa. Miasto zrobiło na mnie bardzo smutne wrażenie. W parku robimy przerwę na śniadanie i ruszamy dalej. Bocznymi drogami docieramy do Wyszogrodu. Jednak wcześniej jedziemy mostem na rozlewiskami Wisły- spokojnie miał ponad 2 km. Jadąc dalej chcemy ominąć Płock, jednak najkrótsza droga prowadzi przez to miasto, więc postanawiamy zawitać do niego. Jedziemy przez Rębowo, Bodzanów i Słupno do Płocka. Na głównej drodze dojazdowej musimy się zmierzyć ze strasznym ruchem, do tego droga jest dziurawa i bez poboczy. Zmordowani docieramy do Płocka. Tu tradycyjny postój i planowanie dalszej trasy. Dalej był Sikórz i Brudzeń. Późna pora zmusza nas do zwiększenia tempa- gnamy pod wiatr ok. 25-30 km/h, jest ciężko. Przez Sobowo i Michałkowo docieramy do Chalina. W międzyczasie Włochaty rozwala telefon o asfalt, ale na szczęście nadal działa. W Chalinie znajduje się jezioro nad którym przewidziany jest kolejny nocleg. Jezioro owszem było, ale zjazd nie znaleźliśmy. Dopiero po objechaniu go dookoła zjeżdżamy w miejscowości Mokowo. Teren okazuje się kiepski na rozbicie namiotu, jednak decydujemy się an pastwisko kilkadziesiąt metrów od brzegu. Trochę nas niepokoiło, to, że byliśmy widoczni z pobliskiej drogi. Po rozbiciu namiotu pojawił się pierwszy gość- syna właściciela terenu na którym byliśmy. Był tylko sprawdzić kto to zawitał w te strony. Później pojawia się drugi syn jak i ich ojciec. Trochę pogadaliśmy- przyjęto nas bardzo życzliwie i z podziwem, że chce nam się tyle jechać. Z miejscówki było widać jezioro, a w tle wiatraki. Włochaty mimo bolącej nogi dawał dzisiaj rade. Aktualnie jesteśmy już w woj. Warmińsko- Mazurskim.
W nocy padało, ba, nawet burza przeszła. Jednak rano już się uspokoiło i można było śmiało wyruszać w dalszą drogę. Wyjechaliśmy ok. 8 kierując się w stronę Mszczonowa- pożegnała nas piękna biała czapla. Za Mszczonowem jedziemy w stronę Żyrardowa- jednak po 10 km wbijamy się na stację BP. Tam myjemy się, ładuję telefon gps’a, no i jemy sobie. Przez Wiskitki i Aleksandrów docieramy do Sochaczewa. Miasto zrobiło na mnie bardzo smutne wrażenie. W parku robimy przerwę na śniadanie i ruszamy dalej. Bocznymi drogami docieramy do Wyszogrodu. Jednak wcześniej jedziemy mostem na rozlewiskami Wisły- spokojnie miał ponad 2 km. Jadąc dalej chcemy ominąć Płock, jednak najkrótsza droga prowadzi przez to miasto, więc postanawiamy zawitać do niego. Jedziemy przez Rębowo, Bodzanów i Słupno do Płocka. Na głównej drodze dojazdowej musimy się zmierzyć ze strasznym ruchem, do tego droga jest dziurawa i bez poboczy. Zmordowani docieramy do Płocka. Tu tradycyjny postój i planowanie dalszej trasy. Dalej był Sikórz i Brudzeń. Późna pora zmusza nas do zwiększenia tempa- gnamy pod wiatr ok. 25-30 km/h, jest ciężko. Przez Sobowo i Michałkowo docieramy do Chalina. W międzyczasie Włochaty rozwala telefon o asfalt, ale na szczęście nadal działa. W Chalinie znajduje się jezioro nad którym przewidziany jest kolejny nocleg. Jezioro owszem było, ale zjazd nie znaleźliśmy. Dopiero po objechaniu go dookoła zjeżdżamy w miejscowości Mokowo. Teren okazuje się kiepski na rozbicie namiotu, jednak decydujemy się an pastwisko kilkadziesiąt metrów od brzegu. Trochę nas niepokoiło, to, że byliśmy widoczni z pobliskiej drogi. Po rozbiciu namiotu pojawił się pierwszy gość- syna właściciela terenu na którym byliśmy. Był tylko sprawdzić kto to zawitał w te strony. Później pojawia się drugi syn jak i ich ojciec. Trochę pogadaliśmy- przyjęto nas bardzo życzliwie i z podziwem, że chce nam się tyle jechać. Z miejscówki było widać jezioro, a w tle wiatraki. Włochaty mimo bolącej nogi dawał dzisiaj rade. Aktualnie jesteśmy już w woj. Warmińsko- Mazurskim.
W Sochaczewie.© miciu222145
Wiatraki- widoczne były z daleka.© miciu222145
Zachód był ładny.© miciu222145
Im później tym ładniej :)© miciu222145
Jak co wieczór :) Fot. Włochaty.© miciu222145
Dystans168.19 km Teren3.00 km Czas07:37 Vśrednia22.08 km/h
Temp.25.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Rzeszów-Gdańsk-dzień 2.
Dzisiaj wstaliśmy o 6. Poranek bardzo chłodny, ale nie pozostaje nic innego jak pozbierać się i ruszyć dalej. Udajemy się do Starachowic, gdzie pod sklepem pałaszujemy śniadanko. Ruszamy dalej przez Wąchock i Parszew do Skarżyska –Kamiennej. Teren się wywłaszczył, ale drogi straszliwie się pogorszyły- jedzie się prawie jak w terenie: Bliżyn- Odrowąż-Niekłań-Ruski Bród. Jesteśmy już w woj. Mazowieckim. Słonko grzeje bardzo mocno, więc w dobrym tempie jedziemy dalej przez Przysuchę, Klwów do Nowego Miasta n. Pilicą. U Włochatego pojawia się problem- boli go ścięgno Achillesa- ratuje go różnymi specyfikami i już wolniej jedziemy dalej do Baiałej Rawskiej- czyli już woj. Łódzkie. W międzyczasie mój kompan odżywa i jedziemy już w normalnym tempie w kierunku Mszczonowa. Szybkie zakupy i jedziemy w stronę jeziorek w Kaczkowie. Jedziemy przez dzielnicę przemysłową, mijamy mnóstwo magazynów i parking z tysiącami nowych samochodów. Wjeżdżamy w teren i lądujemy nad jeziorkami. I tu mały zonk- okazuje się, że to rezerwat przyrody. Zapuszczamy się w głąb i spotykamy pewną Panią. Jak się okazało jest zarządcą tego terenu i zgadza się na nasz nocleg w tym miejscu. Ulżyło nam i zaczęliśmy szukać miejsca na obóz. Miejsce piękne, ale zapadł zmrok więc zwinęliśmy się do namiotu, przy okazji chroniąc się przed komarami.
Dzisiaj wstaliśmy o 6. Poranek bardzo chłodny, ale nie pozostaje nic innego jak pozbierać się i ruszyć dalej. Udajemy się do Starachowic, gdzie pod sklepem pałaszujemy śniadanko. Ruszamy dalej przez Wąchock i Parszew do Skarżyska –Kamiennej. Teren się wywłaszczył, ale drogi straszliwie się pogorszyły- jedzie się prawie jak w terenie: Bliżyn- Odrowąż-Niekłań-Ruski Bród. Jesteśmy już w woj. Mazowieckim. Słonko grzeje bardzo mocno, więc w dobrym tempie jedziemy dalej przez Przysuchę, Klwów do Nowego Miasta n. Pilicą. U Włochatego pojawia się problem- boli go ścięgno Achillesa- ratuje go różnymi specyfikami i już wolniej jedziemy dalej do Baiałej Rawskiej- czyli już woj. Łódzkie. W międzyczasie mój kompan odżywa i jedziemy już w normalnym tempie w kierunku Mszczonowa. Szybkie zakupy i jedziemy w stronę jeziorek w Kaczkowie. Jedziemy przez dzielnicę przemysłową, mijamy mnóstwo magazynów i parking z tysiącami nowych samochodów. Wjeżdżamy w teren i lądujemy nad jeziorkami. I tu mały zonk- okazuje się, że to rezerwat przyrody. Zapuszczamy się w głąb i spotykamy pewną Panią. Jak się okazało jest zarządcą tego terenu i zgadza się na nasz nocleg w tym miejscu. Ulżyło nam i zaczęliśmy szukać miejsca na obóz. Miejsce piękne, ale zapadł zmrok więc zwinęliśmy się do namiotu, przy okazji chroniąc się przed komarami.
No to wyruszamy.© miciu222145
Poranek nad zalewem w Strykowie. Fot. Włochaty.© miciu222145
Śniadanie w Starachowicach.© miciu222145
Gdzieś na trasie.© miciu222145
Śpiwór uciekinier. Fot. Włochaty.© miciu222145
Dojeżdżamy na nocleg.Fot. Włochaty.© miciu222145
Zachodzik.© miciu222145
Nadchodzi wieczór.© miciu222145
Tak powstawały opisy na BS. Fot. Włochaty.© miciu222145
Keczupowa twórczość. Fot. Włochaty.© miciu222145
Dystans189.75 km Czas08:14 Vśrednia23.05 km/h
Temp.25.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Rzeszów-Gdańsk-dzień 1.
Nadszedł dzień wyjazdu nad morze. Towarzyszem w tej eskapadzie był Włochaty. Zjawiliśmy się pod Tesco skąd wyjechaliśmy w ten chłodny, ale słoneczny poranek. Na początek przedzieraliśmy się przez zatłoczone miasto w kierunku ulicy Warszawskiej. W Miłocinie skręciliśmy w stronę Bratkowic, a trasa była następująca: Rzeszów-Rudna Wielka-Mrowla-Bratkowice-Czarna Sędziszowska-Ruda-Kamionka i krótki postój-Żdżary-Ocieka-Przecław, słonko już nieźle przypiekało tutaj skierowaliśmy się w stronę Mielca przez Goleszów i Podleszany. W centrum miasta odpoczynek i śniadanko. Wydostać się z miasta było ciężko za sprawą remontów, po dość długiej walce udało się
Następny był baranów Sandomierski, ale najpierw musieliśmy przejechać przez: Chorzelów-Tuszów Narodowy i Padew Narodową. W Baranowie postój i żarełko. Próbujemy się dogadać z głuchoniemym mieszkańcem i co ciekawe nawet nieźle nam szło- zdziwił się, że jedziemy tak daleko. Ruszyliśmy w stronę promu, by przedostać się przez Wisłę Tym oto sposobem opuściliśmy woj. Podkarpackie i wkroczyliśmy na Świętokrzyskie. Jednak na drugiej stronie okazało się, że na drugim brzegu Włochaty zostawił rękawiczki. Jednak wszystko trwało by zbyt długo i postanowiliśmy nie tracąc czasu jechać dalej. Jechaliśmy dziurawą drogą przez osiek do Staszowa. Dalsza trasa: Wola Osowa-Chańcza-Raków i Wola łagowska. Zaczęły się podjazdy, a każdy kilogram na bagażniku ciążył dość poważnie. Ale trzeba jechać dalej: Łagów-Paprocice-Nowa Słupia. Podjazdy szły nam mozolnie, ale do przodu- dodatkowo upał potęgował uczucie zmęczenia. Przez Rudki-Warszówek i Pawłów dotarliśmy do Stykowa. Namiot rozbiliśmy nad tamtejszym zalewem. Uzbierałem drewna na ognicho i przy kiełbasce z browarkiem czyniliśmy plany na następny dzień. Trasa nas nieźle wymęczyła i pokonaliśmy najdłuższy dystans wyprawy.
Foto by Włochaty.^^^
Foto by Włochaty.^^^
Foto by Włochaty.^^^
Foto by Włochaty ^^^
Nadszedł dzień wyjazdu nad morze. Towarzyszem w tej eskapadzie był Włochaty. Zjawiliśmy się pod Tesco skąd wyjechaliśmy w ten chłodny, ale słoneczny poranek. Na początek przedzieraliśmy się przez zatłoczone miasto w kierunku ulicy Warszawskiej. W Miłocinie skręciliśmy w stronę Bratkowic, a trasa była następująca: Rzeszów-Rudna Wielka-Mrowla-Bratkowice-Czarna Sędziszowska-Ruda-Kamionka i krótki postój-Żdżary-Ocieka-Przecław, słonko już nieźle przypiekało tutaj skierowaliśmy się w stronę Mielca przez Goleszów i Podleszany. W centrum miasta odpoczynek i śniadanko. Wydostać się z miasta było ciężko za sprawą remontów, po dość długiej walce udało się
Następny był baranów Sandomierski, ale najpierw musieliśmy przejechać przez: Chorzelów-Tuszów Narodowy i Padew Narodową. W Baranowie postój i żarełko. Próbujemy się dogadać z głuchoniemym mieszkańcem i co ciekawe nawet nieźle nam szło- zdziwił się, że jedziemy tak daleko. Ruszyliśmy w stronę promu, by przedostać się przez Wisłę Tym oto sposobem opuściliśmy woj. Podkarpackie i wkroczyliśmy na Świętokrzyskie. Jednak na drugiej stronie okazało się, że na drugim brzegu Włochaty zostawił rękawiczki. Jednak wszystko trwało by zbyt długo i postanowiliśmy nie tracąc czasu jechać dalej. Jechaliśmy dziurawą drogą przez osiek do Staszowa. Dalsza trasa: Wola Osowa-Chańcza-Raków i Wola łagowska. Zaczęły się podjazdy, a każdy kilogram na bagażniku ciążył dość poważnie. Ale trzeba jechać dalej: Łagów-Paprocice-Nowa Słupia. Podjazdy szły nam mozolnie, ale do przodu- dodatkowo upał potęgował uczucie zmęczenia. Przez Rudki-Warszówek i Pawłów dotarliśmy do Stykowa. Namiot rozbiliśmy nad tamtejszym zalewem. Uzbierałem drewna na ognicho i przy kiełbasce z browarkiem czyniliśmy plany na następny dzień. Trasa nas nieźle wymęczyła i pokonaliśmy najdłuższy dystans wyprawy.
Tuż przed wyjazdem.© miciu222145
Wyjazd z Mielca- ach te remonty.© miciu222145
Foto by Włochaty.^^^
Oczekując na prom.© miciu222145
Foto by Włochaty.^^^
Postój w Staszowie.© miciu222145
Foto by Włochaty.^^^
Odwiedziliśmy też Serwis.© miciu222145
Foto by Włochaty ^^^
Zalew w Strykowie.© miciu222145
Czas postawić domek.© miciu222145
Nadeszla noc...© miciu222145
więc rowerki poszły spać.© miciu222145
Dzień zakończyliśmy ognichem.© miciu222145
Dystans9.55 km Teren2.00 km Czas00:28 Vśrednia20.46 km/h
SprzętRadon ZR Litening Custom
Awaryja.
Pojechałem przetestować rower. Koło wycentrowane, ale tarcza była zasyfiona- tak nacisnąłem klamkę, że aż wywaliło przewód i płyn oczywiście. Zrobiłem, ale podczas odpowietrzania zalałem klocki i tarczę. Czyszczenie + wypalanie i efekt taki sobie. A to wszystko przed jutrzejszym wyjazdem nad morze...