Wpisy archiwalne w kategorii

Ukraina

Dystans całkowity:1668.63 km (w terenie 47.00 km; 2.82%)
Czas w ruchu:94:39
Średnia prędkość:17.63 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:11550 m
Suma kalorii:42870 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:119.19 km i 6h 45m
Więcej statystyk
Dystans185.17 km Czas09:33 Vśrednia19.39 km/h VMAX40.00 km/h Podjazdy610 m
Kalorie 4500 kcal Temp.18.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Z rozpędu do Polski.
Zapadła decyzja- wracamy do Polski, ale jeszcze jedziemy na Roztocze. Rano z obsługi jeszcze nikogo nie było, więc wodę gotuję na kuchence turystycznej. Wyjeżdżamy po 8, jest tylko 12 stopni. Kierujemy się na Mościska. Cały czas po dziurach i pod wiatr. Idzie oszaleć, ale docieramy do drogi na Medykę i jest lepiej. Na granicy, Ukraińcy odprawiają nas szybciutko, ale na stronie Polskiej się działo. Najpierw bramki zamknięte, bo koleś sobie na luzie zamiatał i kazał nam czekać :D Później z rowerami nie ma szans się przecisnąć, więc wołają nas na wejście dla inwalidów. Dzięki temu jesteśmy odprawiani po za kolejnością. Nareszcie w kraju- wsio zamknięte, bo to święto przecież. Rozmieniam kasę i jedziemy w stronę Oleszyc. Jakie te drogi równe, nie możemy wyjść z podziwu :D Do Józefowa jedziemy nie dość, że pod wiatr, to jeszcze po dziurach i łatach, dramat. Po 18 jesteśmy w Zwierzyńcu- poszukiwania noclegu czas zacząć. Lipa okrutna- szanse na wolne miejsca są bliskie 0. Miejscowe chłopaki jadą samochodem na objazd i dają nam cynk o wolnym pokoju. Zaklepujemy nocleg i jedziemy na zakupy. Nocleg bardzo fajny, a w przypływie radości płacimy więcej niż właścicielka chciała.
Kawka musi być © miciu222145

Skleroza- nie wiem gdzie to © miciu222145

Dwó gdzieś przed Oleszycami © miciu222145

Szlak architekrury drewnianej- Oleszyce Stare © miciu222145

Stary Dzików- cerkiew z początku XVIII wieku © miciu222145

Dystans123.56 km Teren30.00 km Czas07:13 Vśrednia17.12 km/h VMAX55.00 km/h Podjazdy1150 m
Kalorie 3370 kcal Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Szutrem do Turki.
Już oda rana było ciepło, a wraz z upływem czasu było co raz goręcej. W miejscowości Boryslav szukamy rowerowego. Przy targu jest jakaś buda, nawet bez właściciela. W środku złomowisko i dwa kosze pedałów. Wybieramy jakieś i telefonicznie dogadujemy ceny. Można było kupić podróby najtańszych przerzutek Shimano :D Szybki montaż i jedziemy dalej. Na jednej ze stacji OKKO dostajemy wrzątek od dobrych ludzi i pijemy sobie kawkę :D W Nowym Kropywniku marny asfalt zamienia się w szutrową autostradę z górkami dookoła. Szaleństwo- jedzie się rewelacyjnie i to przez 30 km :D Przed Turką odbijamy w stronę Sambiru i jedziemy czymś na wzór asfaltu i wcale płasko nie jest. Przed Sambirem rozgrywa się drogowa apokalipsa. Droga zmasakrowana, samochody mijają nas poboczem i z drugiej strony jednocześnie, a wszystko w tumanach kurzu. W mieście znowu szukamy noclegu. Za namową tutejszych wyjeżdżamy prawie z miasta i znajdujemy taniutki motel, ale warunki są zajebiste. Na kolację waranki, czyli pierogi, dla mnie x2.
Miejskie drogi © miciu222145

Kawka na stacji © miciu222145

Szuter pełną gębą © miciu222145

Nawet ładnie tutaj © miciu222145

Troll Team zdobywa Ukrainę © miciu222145

Fajne podjazdy też były © miciu222145

Już na asfalcie © miciu222145

Jeden z ciekawszych przystanków © miciu222145

Dystans94.87 km Teren2.00 km Czas05:38 Vśrednia16.84 km/h VMAX47.00 km/h Podjazdy680 m
Kalorie 2400 kcal Temp.27.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Żegnamy Lwów.
Kategoria Ukraina, Z sakwami
Po całkiem przyjemnym wieczorze, wstajemy wypoczęci by stanąć do walki- dzisiaj cały czas pod wiatr. Poranek pochmurny i zimny, tylko 13 stopni z wiatrem. Żegnamy się i jedziemy szukać sklepu rowerowego- lewy pedał w rowerze Grześka pogubił już kulki. Szukamy i szukamy, walczymy o przetrwanie w tym mieście. Rezygnujemy z poszukiwań i decydujemy się jechać dalej. Gps znowu nie zawiódł i dał radę. Na drodze wylotowej brakuje pokryw studzienek- kto by się przejmował :D Wraz z upływem czasu rozpogadza się, ale wieje co raz mocniej. Drogi mają dramatycznie kiepską nawierzchnię- dziura na dziurze, a kierowcy śmigają poboczem. W Pustomytach szukamy pedałów- każdy kieruje nas gdzie indziej. W końcu znajduję sklep. Pedały są podejrzanie tanie. Po 63 km rozpadają się- tuż przed Truskawcem. W Truskawcu szukamy noclegu- ceny z kosmosu. Decydujemy się na hotel "U Batka". Idziemy na zakupy- sprzedawczynie wspomagają się liczydłami :D Podczas obsługiwania rozmawiają przez telefon i jedzą sobie luzacko :D Znowu prysznic i na miasto. Największy zawód wypadu- miasto zaniedbane, obskurne. W centrum opuszczone hotele i jakieś ruiny. Na targu smar, mydło i powidło. Szybko wracamy do hotelu.
Pustomyty- ciekawe rozwiązanie :D © miciu222145

Zawsze bezpieczniej © miciu222145

Taka tam, miejska droga © miciu222145

Wjazd do Truskawca © miciu222145

Truskawiec- widok na centrum © miciu222145

Dystans107.44 km Czas05:21 Vśrednia20.08 km/h VMAX43.00 km/h Podjazdy580 m
Kalorie 3000 kcal Temp.20.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Miało być inaczej- Lwów zdobyty!
Planowałem wyjazd na Mazury, jednak trochę z winy PKP, trochę z mojej, nie mogłem zrealizować tego planu. Z nadzieją przeglądałem forum i poszukiwałem jakiegoś wypadu. Znalazłem i nawet jeszcze się nie rozpoczął. Start z Przemyśla. Zostawiam tam samochód i jadę pojeździć po centrum. Nie trwa to długo, bo odzywa się Grzesiek. Spotykamy się i jedziemy w stronę Medyki. Docieramy dość szybko i robimy zakupy w Biedronce. Na samej granicy brud i smród. Na Ukrainę dostajemy się bardzo szybko i bez problemów. Jedziemy przez Mościska do Lwowa. Wyłazi słońce i zaczyna przygrzewać, ale pojawia się i wiatr, który trochę pomaga. Po drodze robimy postoje, w tym jeden na kawę. Lwów wita nas deszczem. To co się dzieje w tym mieście na drogach, to jakiś koszmar. Drogi brukowane i mega nierówne. Każdy jeździ jak mu wygodnie. Tramwaje, trolejbusy, busy i wszystko co ma koła, zamęt totalny, a w nim my :D W poszukiwaniu noclegu docieramy pod operę, gdzie rozmawiamy z dorożkarzem- jak się później okazało, też jest rowerzystą. Dzwoni do kolegi, który akurat przejeżdżał obok na rowerze :D Igor zabiera nas do siebie. Nocleg w domowych warunkach, w centrum Lwowa zapewniony. Ogarniamy się i idziemy na miasto. Akurat jest Niedziela Palmowa, więc pełno festynów i imprez. Wracamy na nocleg pod wieczór.
Krótka wizyta na Rynku w Przemyślu. © miciu222145

Nareszcie we Lwowie. © miciu222145

Opera we Lwowie. © miciu222145

Opera raz jeszcze. © miciu222145

Przy Alei Wolności. © miciu222145

© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status