Wpisy archiwalne w kategorii
Bałkany 2024
Dystans całkowity: | 1527.38 km (w terenie 5.00 km; 0.33%) |
Czas w ruchu: | 98:38 |
Średnia prędkość: | 15.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.81 km/h |
Suma podjazdów: | 11725 m |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 130 (65 %) |
Suma kalorii: | 24801 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 101.83 km i 6h 34m |
Więcej statystyk |
Dystans107.73 km Czas06:37 Vśrednia16.28 km/h VMAX57.90 km/h Podjazdy957 m
Odcinek 196/5457. Bałkany '24. 5. "Macedonia Północna".
Noc minęła spokojnie i przywitał nas poranek całkiem jak inne, czyli cieplutko, 18 stopni. Nadmiar wypitego wieczorem piwa troszkę dawał o sobie znać, ale podczas jazdy wszystko minęło. Jedziemy wzdłuż Jeziora Ochrydzkiego i po zaledwie 3 km przekraczamy granicę, po kolejnych 5 km gubię się. Ja sam, a świat taki wielki. Na podjeździe poszedłem oglądnąć jakiś pomnik, gdy Grzesiek w tym czasie minął mnie i nie zauważył. Kiepska sytuacja, więc czekam. Za mną cisza, przede mną cisza. No to ciul, jadę, jakoś to będzie. Z albańskiej sieci się nie dodzwonię, więc zmieniam na macedońską. Sukces, muszę nadrobić jakieś 8 km :D No to lecę wzdłuż pasma Galiczica i jeziora Ochrydzkiego. Już razem jedziemy przez Ochryd do Strugi. Zanosi się na deszcz, więc wpadamy do knajpy coś zjeść. Mamy też nauczkę- nie znamy ceny, nie kupujemy. Tak nas orżnęli na piwie- naiwni turyści :D Pól miasta stoi w korku i nie wiemy dlaczego- zaraz się dowiemy. Albańczycy organizują kilka wesel na raz, czują się jak u siebie. Każde to kilkanaście trąbiących i blokujących ruch samochodów. Cyrk na kółkach. Wreszcie błoga cisza, tylko idioci za kierownicą, dla których nie istniejemy. Trzymamy się wysokości, więc chwilowo jest w miarę płasko. To rzeka, to jezioro, do tego pogoda troszkę się na nas obraziła, ale jest dobrze. Docieramy do miasteczka Debar nad Jeziorem Debar :D Zaglądamy na miejscowy stadion akurat podczas treningu. Klubowy działacz oraz trener nie widzą problemu, byśmy przenocowali właśnie tam. Raczej nikt nam nie przeszkodzi, no i mamy dostęp do wody.
Jezioro Ochrydzkie o poranku. © miciu222145
Bałkański zestaw obowiązkowy. © miciu222145
Pogranicze albańsko- macedońskie. © miciu222145
Chłodniej, ale nadal pięknie, Macedonia. © miciu222145
Cały czas wzdłuż rzeki, Macedonia. © miciu222145
Jest woda, jest i prąd. © miciu222145
Jezioro Ochrydzkie o poranku. © miciu222145
Bałkański zestaw obowiązkowy. © miciu222145
Pogranicze albańsko- macedońskie. © miciu222145
Chłodniej, ale nadal pięknie, Macedonia. © miciu222145
Cały czas wzdłuż rzeki, Macedonia. © miciu222145
Jest woda, jest i prąd. © miciu222145
Dystans103.23 km Czas06:48 Vśrednia15.18 km/h VMAX60.40 km/h Podjazdy1022 m
Odcinek 195/5456. Bałkany '24. 4. "Jezioro Ochrydzkie".
W nocy nic nas nie zechlało, więc całkiem spoko. Jesteśmy w górach, więc pierwsze pół dnia, to zmaganie z podjazdami- niestety od rana upał nie dawał wytchnienia. Tak sobie nabijamy przewyższenia, ale jedzie się dobrze. Ja odespałem tyle ile się dało, a Grzesiek po odstawieniu jednego leku wraca do sił. Potężnym zjazdem wjeżdżamy do Korczy. Pora obiadowa, więc pora na żarełko. Później pakujemy się na dworzec autobusowy- bardzo cywilizowany budynek. Ogarniamy się, ładujemy co się da i odpoczywamy. Od teraz mamy względnie płasko, ale samochodów na drodze przybyło z racji mocno turystycznego miejsca do którego jedziemy. Zjeżdżamy do miasteczka Pogradec, a przed nami burza masakruje pobliskie szczyty, na szczęście przeszła bokiem. Przed nami perła Bałkanów, czyli Jezioro Ochrydzkie. Na podziwianie przyjdzie jeszcze czas. Nam się kończy dzień, a noclegu jakoś nie widać. Nagle zauważamy kemping i postanawiamy spytać o cenę. Cena była śmieszna, więc zostajemy w cywilizacji.
Poranek po Albańsku. © miciu222145
Stylowa stodoła. © miciu222145
Albańskie krajobrazy. © miciu222145
Zjechali, to pora na podjazd. © miciu222145
Napotkany Kościółek. © miciu222145
Skromne wnętrze Kościółka. © miciu222145
Pogradec i burza przed nami. © miciu222145
Jezioro Ochrydzkie. © miciu222145
Poranek po Albańsku. © miciu222145
Stylowa stodoła. © miciu222145
Albańskie krajobrazy. © miciu222145
Zjechali, to pora na podjazd. © miciu222145
Napotkany Kościółek. © miciu222145
Skromne wnętrze Kościółka. © miciu222145
Pogradec i burza przed nami. © miciu222145
Jezioro Ochrydzkie. © miciu222145
Dystans76.45 km Czas06:08 Vśrednia12.46 km/h VMAX51.78 km/h Podjazdy1543 m
Odcinek 194/5455. Bałkany '24. 3. "Znowu Albania".
Noc niby stworzona by spać i się wyspać, ale wyszło jak zwykle, czyli średnio. Mimo iż poranek powitał nas rześkością, to słońce dość szybko zakomunikowało, że to ono bedzie dzisiaj rządzić. Wyruszamy tuż po 7 i podjazdów na razie nie widać. Czekały na nas, ale dały nam się rozgrzać po prostu :D Te greckie były jeszcze okej, ale po przekroczeniu granicy z Albanią... wspinaczka na 1200 m, bez dodatkowego tlenu :D Widoki sprawiały, że spadałem z rowerka- a może to przez upał? Dotarliśmy do jakiejś cywilizacji, pora na obiad. Nawet mój kompan coś zjadł, mimo iż zafundował sobie rewolucję żołądkową na własne życzenie. Dalej, to już tylko dzicz, a dzień nieco krótszy przez góry właśnie. Czy agrafka serpentyny jest dobra na nocleg? Jeszcze jak! Ruch mały, a idealna droga sprawiała, że samochody przemieszczały się cichutko. Chyba najlepszy nocleg, jeśli chodzi o widoki.
Grecki poranek. © miciu222145
Widoki z 1200 m. n. p. m. © miciu222145
Koń padł. © miciu222145
Wysiłek wysiłkiem, ale się opłaca. © miciu222145
Na wolności. © miciu222145
Takie noclegi szanuję, Albania. © miciu222145
Koniec dnia w Albanii. © miciu222145
Grecki poranek. © miciu222145
Widoki z 1200 m. n. p. m. © miciu222145
Koń padł. © miciu222145
Wysiłek wysiłkiem, ale się opłaca. © miciu222145
Na wolności. © miciu222145
Takie noclegi szanuję, Albania. © miciu222145
Koniec dnia w Albanii. © miciu222145
Dystans61.35 km Czas04:30 Vśrednia13.63 km/h VMAX66.81 km/h Podjazdy1132 m
Odcinek 193/5454. Bałkany '24. 2. "Tylko wody brak".
Budzik nastawiony na czas polski, więc wszystko się popieprzyło. Zamiast odespać poprzedni dzień- 23 h na nogach, ruszyliśmy z rana. Góry i upał, to wspaniałe połączenie. O ile mi się jedzie wyśmienicie, to Grzesiek umiera, nigdy tak nie miał. Poczytał o lekach, które ma przepisane i to był skutek uboczny jednego z nich. Odstawi, to zobaczymy, czy to coś da. Tym czasem musimy jakoś zmordować ten dzień. Turlamy się, to mozolnie pod górę, to szalenie pędząc w dół. Po 45 km wjeżdżamy do Grecji. Coś my się po wspinali, to nasze, teraz mamy prawie 600 metrów. Rano było niewiele ponad 0 m. Wykończeni szukamy miejscówki na nocleg. Jest jeziorko Zaravina, jest miejsce pod namiot, ale pojawił się mały problem. Do najbliższego sklepu jest ponad 10 km, a my mamy resztki wody. Trochę ludzi jeszcze było, więc Grzesiek wkroczył do akcji i wysępił w sumie 2 butelki wody i napój witaminowy :D Kąpiel w jeziorze była o tyle dziwna, że masa małych rybek skubała nas ze złuszczonego naskórka- takie spa na koniec dnia.
Saranda o poranku. © miciu222145
Albańskie góry i upał. © miciu222145
Może i ciężko, ale jak pieknie. © miciu222145
Na pograniczu Albanii i grecji. © miciu222145
Greckie klimaty górskie. © miciu222145
Grecki pomnik. © miciu222145
Przestraszony żółw. © miciu222145
Nocleg nad jeziorem Zaravina (GR) © miciu222145
Saranda o poranku. © miciu222145
Albańskie góry i upał. © miciu222145
Może i ciężko, ale jak pieknie. © miciu222145
Na pograniczu Albanii i grecji. © miciu222145
Greckie klimaty górskie. © miciu222145
Grecki pomnik. © miciu222145
Przestraszony żółw. © miciu222145
Nocleg nad jeziorem Zaravina (GR) © miciu222145
Dystans10.88 km Czas00:56 Vśrednia11.66 km/h VMAX27.96 km/h Podjazdy120 m
Odcinek 192/5453. Bałkany '24. 1. "Złe początki".
Wakacje, urlop, te sprawy. Dzień rozpocząłem dosyć wcześnie, bo o 2:30 :D Po 3 czekała na mnie taksówka, która zawiozła mnie na Dworzec lokalny. Po 4 podjechał Flixbus, który zawiózł mnie prosto na Okęcie- w Lublinie dosiadł się Grzesiek. Czułem się fatalnie- okrutny ból głowy i mdłości. Nerwy, zatrucie, nie wiem, zwracałem wszystko co zjadłem od rana. Na lotnisku cyrk związany z globalnymi problemami z systemem. Samolot opóźniony o 2 godziny, świetnie. Dodatkowa godzina na zmianę czasu i po złożeniu rowerów jest już po 19. Teraz pora na transport do albańskiej Sarandy. Prom o 23- zakup biletu przez neta, to jakaś katastrofa. Prom opóźniony o 30 minut, bo czekał na wycieczkę. Jeszcze tylko sprawdzenie paszportu i możemy szukać zarezerwowanego noclegu- dochodzi 1, a jesteśmy lekko nie zorientowani. Ja potwornie osłabiony, do tego 35 stopni i straszna duchota. Nocleg na totalnym zadupiu i górkach. Znajdujemy, dogadujemy się z przemiłym małżeństwem i lądujemy w przestronnym, nowym apartamencie z widokiem na miasto. To był okropny dzień.
Rzeszów, Dworzec Lokalny. © miciu222145
Kto to poskłada. © miciu222145
Zachód słońca na Korfu. © miciu222145
Prom Korfu- Saranda. © miciu222145
Na promie do Albanii. © miciu222145
Rzeszów, Dworzec Lokalny. © miciu222145
Kto to poskłada. © miciu222145
Zachód słońca na Korfu. © miciu222145
Prom Korfu- Saranda. © miciu222145
Na promie do Albanii. © miciu222145