Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2014
Dystans całkowity: | 504.40 km (w terenie 91.00 km; 18.04%) |
Czas w ruchu: | 23:01 |
Średnia prędkość: | 20.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3895 m |
Suma kalorii: | 10500 kcal |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 25.22 km i 1h 12m |
Więcej statystyk |
Dystans35.21 km Czas01:25 Vśrednia24.85 km/h VMAX55.00 km/h Podjazdy320 m
Wymęczone.
Jestem osłabiony dość mocno, ale pogoda jest tak piękna, że nie mogłem dłużej usiedzieć w domu. Najpierw na Żwirownię, Budziwój, Hermanowa, Tyczyn. W Kielnarowej odbijam w stronę Chmielnika, jednak wcześniej odbijam na podjazd w stronę Matysówki. Lekki zgon, ale jadę na Łany. Zjazd na Białą i przez Słocinę do domu.
Dystans8.97 km Czas00:25 Vśrednia21.53 km/h VMAX31.00 km/h
Temp.14.0 °C SprzętZielona Zimówka- czyli sprzęt do jazdy ekstremalnej.
Dystans8.74 km Czas00:25 Vśrednia20.98 km/h VMAX29.00 km/h
Temp.11.0 °C SprzętZielona Zimówka- czyli sprzęt do jazdy ekstremalnej.
Dystans14.95 km Teren2.00 km Czas00:42 Vśrednia21.36 km/h VMAX35.00 km/h
Temp.14.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Dystans9.23 km Czas00:39 Vśrednia14.20 km/h VMAX30.00 km/h
Temp.5.0 °C SprzętZielona Zimówka- czyli sprzęt do jazdy ekstremalnej.
Dystans7.47 km Czas00:21 Vśrednia21.34 km/h VMAX29.00 km/h
Temp.4.0 °C SprzętZielona Zimówka- czyli sprzęt do jazdy ekstremalnej.
Dystans47.99 km Teren35.00 km Czas03:46 Vśrednia12.74 km/h VMAX45.00 km/h Podjazdy1020 m
Nowość, czyli Góry Świętokrzyskie.
Jakoś nie kleiły się plany wyjazdowe na ten weekend, ale koniec końców coś się udało zorganizować.
Zabrał się ze mną Kona i Seba. Czułem się kiepsko, ale jak się później okazało, nie tylko ja. Rano niespełna 2 stopnie, ale bezchmurne niebo napawało optymizmem. Lekko ponad 2 h jazdy i jesteśmy na miejscu, czyli w miejscowości Św. Katarzyna. Po godzinie 11 jesteśmy gotowi by zaatakować Łysicę szlakiem czerwonym. Kupujemy bilety i wjeżdżamy na teren parku. Początek w siodle, ale kamienne schody już z rowerem na plecach. Później raz na rowerze, raz z rowerem, ale staramy się jechać jak najwięcej. Przed samym szczytem robi się już lepiej i wstydu sobie nie robimy. Zrzucamy trochę ciuchów i brniemy dalej czerwonym. Kamienie poniewierają suport, korbę, czy przerzutkę, ale jest zabawa, szczególnie na zjeździe, bywa gorąco :D Docieramy do asfaltu w Kakoninie, który momentalnie się kończy i wjeżdżamy do lasu. Genialny singiel prowadzi czasem w dół, ale głównie do góry- przed nami Łysa Góra. Końcówka podjazdu to asfalt i tłumy i samochody, czyli najgorsze co może być. Pod Klasztorem odpoczywamy i nabieramy sił na dalszą jazdę. Jak do tej pory szlak był super oznaczony, tak teraz troszkę się gubimy, a na zjeździe nie jest to trudne. Znajdujemy szlak i tniemy w dół. Dojeżdżamy do głównej drogi w Trzciance i znowu szlak trafił szlag. Jedziemy wg. gpsa i udaje się trafić idealnie, znowu jedziemy szlakiem. Dalej znowu szlak ginie nam gdzieś, ale po małym sponiewieraniu lasu docieramy do szlaku zielonego- tu jest fajnie, sporo w dół. Znowu asfalt i znowu szukanie szlaku, niebieskiego tym razem. Mapa sobie, życie sobie, zaczynam się wkurzać. Błądzimy po lesie, znowu gps nas ratuje i docieramy do szlaku, zmieniono przebieg, jednak oznakowanie, to porażka. Docieramy do Bielin i szukamy szlaku zielonego, rowerowego. Znowu jest ciężko, ale już po chwili jedziemy polami w stronę Krajna i miejsca startu. Góry te odwiedziłem pierwszy raz i te głazy są okrutne, ale przy odrobinie zacięcia da się jechać. Zjazdy mocno mogą dać w kość, gleby były blisko. Jeśli mi jechało się kiepsko, to jak jechało się Konie? Czekaliśmy ciągle na Niego. Cóż, nie zawsze jest to idealny dzień na sponiewieranie się w górach.
Ujazd- ruiny zamku Krzyżtopór.
Zmiana łańcucha.
Szlak na Łysicę.
Przy szlaku.
Na Łysicy (612)
Pora na Łysą Górę.
Św. Krzyż- nadajnik.
Klasztor na Św. Krzyżu.
Bodzentyn, ruiny zamku.
Zabrał się ze mną Kona i Seba. Czułem się kiepsko, ale jak się później okazało, nie tylko ja. Rano niespełna 2 stopnie, ale bezchmurne niebo napawało optymizmem. Lekko ponad 2 h jazdy i jesteśmy na miejscu, czyli w miejscowości Św. Katarzyna. Po godzinie 11 jesteśmy gotowi by zaatakować Łysicę szlakiem czerwonym. Kupujemy bilety i wjeżdżamy na teren parku. Początek w siodle, ale kamienne schody już z rowerem na plecach. Później raz na rowerze, raz z rowerem, ale staramy się jechać jak najwięcej. Przed samym szczytem robi się już lepiej i wstydu sobie nie robimy. Zrzucamy trochę ciuchów i brniemy dalej czerwonym. Kamienie poniewierają suport, korbę, czy przerzutkę, ale jest zabawa, szczególnie na zjeździe, bywa gorąco :D Docieramy do asfaltu w Kakoninie, który momentalnie się kończy i wjeżdżamy do lasu. Genialny singiel prowadzi czasem w dół, ale głównie do góry- przed nami Łysa Góra. Końcówka podjazdu to asfalt i tłumy i samochody, czyli najgorsze co może być. Pod Klasztorem odpoczywamy i nabieramy sił na dalszą jazdę. Jak do tej pory szlak był super oznaczony, tak teraz troszkę się gubimy, a na zjeździe nie jest to trudne. Znajdujemy szlak i tniemy w dół. Dojeżdżamy do głównej drogi w Trzciance i znowu szlak trafił szlag. Jedziemy wg. gpsa i udaje się trafić idealnie, znowu jedziemy szlakiem. Dalej znowu szlak ginie nam gdzieś, ale po małym sponiewieraniu lasu docieramy do szlaku zielonego- tu jest fajnie, sporo w dół. Znowu asfalt i znowu szukanie szlaku, niebieskiego tym razem. Mapa sobie, życie sobie, zaczynam się wkurzać. Błądzimy po lesie, znowu gps nas ratuje i docieramy do szlaku, zmieniono przebieg, jednak oznakowanie, to porażka. Docieramy do Bielin i szukamy szlaku zielonego, rowerowego. Znowu jest ciężko, ale już po chwili jedziemy polami w stronę Krajna i miejsca startu. Góry te odwiedziłem pierwszy raz i te głazy są okrutne, ale przy odrobinie zacięcia da się jechać. Zjazdy mocno mogą dać w kość, gleby były blisko. Jeśli mi jechało się kiepsko, to jak jechało się Konie? Czekaliśmy ciągle na Niego. Cóż, nie zawsze jest to idealny dzień na sponiewieranie się w górach.
Ujazd- ruiny zamku Krzyżtopór.
Zmiana łańcucha.
Szlak na Łysicę.
Przy szlaku.
Na Łysicy (612)
Pora na Łysą Górę.
Św. Krzyż- nadajnik.
Klasztor na Św. Krzyżu.
Bodzentyn, ruiny zamku.
Dystans53.47 km Teren12.00 km Czas02:21 Vśrednia22.75 km/h VMAX64.00 km/h Podjazdy355 m
Rozjeżdżanie.
Po firmowej imprezie jakiś taki skołowany byłem :D Najlepszym lekarstwem, jak zwykle, okazał się rower. Zalew, Zwięczyca, Boguchwała, Budziwój i podjazd na Przylasek. Później lasem do Błażowej. Borek Nowy i Stary, pora się cieplej ubrać, 9 stopni szału nie robi. Z Kielnarowej na Tyczyn, Biała, Żwirownia.
Przylasek.
Między Hermanową, a Błażową.
W Borku Starym.
Przylasek.
Między Hermanową, a Błażową.
W Borku Starym.
Dystans71.75 km Czas02:42 Vśrednia26.57 km/h VMAX53.00 km/h Podjazdy730 m
Jakiś sponiewierany jestem.
Pogoda zaczęła się poprawiać, ale jak tylko mnie zobaczyła, to się pogorszyła. Atakuję Żwirownię i Budziwój. Później Siedliska, Lubenia, Wyżne i do Czudca. Nowa Wieś, Zaborów, Gliniki i Strzyżów. Atakuję podjazd w Żarnowej- nie cierpię go i dzisiaj ledwo tam podjechałem. Zjazd przez Gwoździankę- w nocy nie polecam, bo dziury. W Niebylcu kieruję się na Połomię i znowu podjazd i znowu ta cholerna nie moc. Zjeżdżam do Lubeni i znowu podjazd, ja jak nie umieram, to znaczy, że słabo było. Tym razem Horodna i zjazd do Budziwoja. Dalej już do domu. Samo zło: przeziębienie lekko dało mi w kość, wiatr i górki, jak żyć? albo: jak jeździć?
Dystans8.79 km Czas00:25 Vśrednia21.10 km/h VMAX28.00 km/h
Temp.10.0 °C SprzętZielona Zimówka- czyli sprzęt do jazdy ekstremalnej.