Dystans110.86 km Czas05:32 Vśrednia20.03 km/h VMAX50.00 km/h Podjazdy1021 m
Temp.28.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Rumunia dzień 5.
Rano wszystko było mokre i za ciepło też nie było. Spałem " z górki", więc w nocy co chwilę nurkowałem w śpiworze :D Ogarniamy się i jedziemy- kontynuujemy podjazd, który zaczęliśmy wczoraj, ale dzisiaj pokonamy ponad 80 km, a w sumie prawie 150 km :D Dziurawa droga trochę denerwuje, ale dzięki niej mam pamiątkę w postaci zgubionej tablicy rejestracyjnej. Po ok. 20 km docieramy do miasta Vatra Dornei- robimy grubsze zakupy i jedziemy dalej. Przez kawałek, pierwszy raz jedziemy drogą bez dziur i z poboczem nawet :D Kawka na stacji wywala oczy na wierzch i jedzie się dużo lepiej. Lekko pofałdowaną drogą jedziemy, aż do zjazdu za miejscowością Iacobeni. Do tej pory Seba gubił różne rzeczy, tym razem zaszalał. Prawie zgubił wszystko co miał, razem z bagażnikiem :D Jakoś ratujemy sytuację zipami i ruszamy dalej, drogą, która jest coraz gorsza. Z każdym kilometrem podjazd daje w kość coraz bardziej, a pogoda się psuje. Nadciągają ciemne chmury i pojawiają się pierwsze krople deszczu, ale słońce nie daje za wygraną. Na serpentynach poznajemy ciężar naszych bagaży, ale ciągniemy mocno do przodu, bo zaczyna padać. Już za chwileczkę, już za momencik i jest, najwyższy punkt wyjazdu- Przełęcz Prislop- 1416 m, mój nowy rekord wysokości, zdobyty na rowerze. Gdy tylko docieramy na szczyt, rozkręca się burza i atakuje gradem. Mamy czas na odpoczynek. Gdy pogoda się uspokaja, robimy foty i ruszamy w dół, pięknymi, dziurawymi serpentynami. Jest mokro i z początku zimne powietrze robi się duszne. Spotykamy terenówki z Gdańska i pędzimy dalej, zostawiając burzę za nami. Docieramy do miasta Borsa, gdzie kierujemy się za znakami prowadzącymi na camping. Boczna droga, to po prostu szutrówka, a camping, to ogródek za domem. Polacy już tam byli, a następni pojawiali się co chwilę. Burzowe chmury znikają, robi się fajniutko, można wszystko wysuszyć. Na początek właściciel rzucił zaporową cenę, ale utargowaliśmy trochę. Wieczorem integrujemy się do późna. Po dzisiejszym dniu rowery w końcu się wybrudziły, a zacisk hamulca, czarny od klocków, wskazywał na ciężkie zjazdy.
Wilgotny poranek.© miciu222145
Znalezisko.© miciu222145
Droga nie rozpieszcza.© miciu222145
W mieście.© miciu222145
Szok- równa droga.© miciu222145
Gapowicz.© miciu222145
Seba znowu coś chciał zgubić :D© miciu222145
Koszulka wylądowała w rowie.© miciu222145
Robi się ciekawie.© miciu222145
Widoki na podjeździe.© miciu222145
Przeł. Prislop.© miciu222145
Wszyscy dotarli.© miciu222145
Zacne widoki.© miciu222145
Monastyr na szczycie.© miciu222145
Miasto jest fajnie połozone- powrót z zakupami.© miciu222145
Suszenie namiotów.© miciu222145
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Miciu - legenda bikestats. Wyprawa która w legendę na 100% obrośnie. Najlepszy dzień z tejże wyprawy (choć tu subiektywnie).
Chyba, że tłumaczyć to tym, że ludziom brakuje słów i odbiera mowę.