Wpisy archiwalne w kategorii

Z sakwami

Dystans całkowity:22277.20 km (w terenie 391.00 km; 1.76%)
Czas w ruchu:1272:29
Średnia prędkość:17.51 km/h
Maksymalna prędkość:69.84 km/h
Suma podjazdów:151381 m
Maks. tętno maksymalne:180 (90 %)
Maks. tętno średnie:140 (70 %)
Suma kalorii:449724 kcal
Liczba aktywności:204
Średnio na aktywność:109.20 km i 6h 14m
Więcej statystyk
Dystans97.06 km Czas06:00 Vśrednia16.18 km/h VMAX57.04 km/h Podjazdy1256 m
Tętnośr.109 TętnoMAX159 Kalorie 1520 kcal Temp.30.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 099/5360. Cypr 6. "Kraina osiołków".
Kategoria Azja, Cypr2024, Z sakwami
Noc minęła spokojnie, jedynie żyjące tutaj na wolności osiołki głośno oznajmiały swoją obecność :D No wiało może przez chwilę i to mocno. Poranek cieplutki jak wszystkie do tej pory. Jedziemy na sam koniec półwyspu. Po ok. 2 km okazuje się, że miejsce noclegu wybraliśmy zbyt szybko. Tutaj były zadaszone ławeczki, toalety, kosze i mnóstwo miejsca do spania- czasem tak bywa. Droga zgodnie z przewidywaniami jest co raz gorsza, więc kluczymy między dziurami na zapomnianym asfalcie. Na końcu wyspy robimy nawrotkę i wracamy z postojem na kawę- z wiatrem jedzie się dużo lepiej. Wstępujemy do Dipkarpaz na zakupy. W pobliskim domu ktoś tak dorzucił do pieca, że czułem jak dostaję raka, czegoś takiego to jeszcze nie wdychałem. Trzeba uciekać, bo tam zemrzemy. Przerzuciliśmy się na drugą stronę gór i tam mordujemy się na podjazdach. Na jednym z nich zatrzymujemy się na obiad. Takiej wyżery, to jeszcze nie miałem- czasem trzeba nażreć. Ruszamy dalej i tutaj dziwna sprawa- licznik co chwilę gubi sygnał, zegarek i telefon pokazują " brak sygnału gps". Czyżby celowe działanie? W sumie działania wojenne Izrael- Palestyna mamy bliziutko, kto wie. Po kilku kilometrach wszystko wraca do normy, ale kilku kilometrów brakuje. Dzień jakby się nam kończył, więc w mieście Bogazi trochę zbaczamy z obranej trasy i rozkładamy się na skoszonym polu jak poprzednio. Drugi dzień pozostaję bez możliwości pisania wiadomości, internet drogi jak uj, ale śmiesznie jest łapać syryjskie sieci komórkowe :D

Kto rano wstaje, ten ma widoczki. Cypr Północny.
Kto rano wstaje, ten ma widoczki. Cypr Północny. © miciu222145

Puste plaże, Półwysep Karpaz.
Puste plaże, Półwysep Karpaz. © miciu222145

Zdezelowany wjazd do rezerwatu, Karpaz.
Zdezelowany wjazd do rezerwatu, Karpaz. © miciu222145

Koniec końców, Cypr.
Koniec końców, Cypr. © miciu222145

Wracamy do Dipkarpaz.
Wracamy do Dipkarpaz. © miciu222145

Czasem odpoczywamy, jedyne pijalne piwo.
Czasem odpoczywamy, jedyne pijalne piwo. © miciu222145

Opuszczony Kościół i czynny meczet.
Opuszczony Kościół i czynny meczet. © miciu222145

Opuszczony Kościół, Cypr Północny.
Opuszczony Kościół, Cypr Północny. © miciu222145

Głodni nie będziemy.
Głodni nie będziemy. © miciu222145

Tyle na dzisiaj, Góry Kyreńskie.
Tyle na dzisiaj, Góry Kyreńskie. © miciu222145
Dystans106.81 km Czas06:30 Vśrednia16.43 km/h VMAX52.33 km/h Podjazdy1088 m
Tętnośr.104 TętnoMAX143 Kalorie 1350 kcal Temp.30.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 098/5359. Cypr 5. "Półwysep Karpaz".
Niby spało się dobrze, ale po każdej pobudce okazywało się, że próbuję wypaść z namiotu :D Przyczyna była prosta- było z górki. Od rana ciepełko, więc będzie dzisiaj grzało. Kontynuujemy jazdę wzdłuż gór, z tym, że ruch jest mały, a im dalej na wschód, tym lepiej. Ruch zanika prawie całkowicie. Co jakiś czas przy wybrzeżu zauważamy drogę rowerową i w końcu postanawiamy na nią zjechać. Z góry wyglądała lepiej. Dziurawy i kamienisty asfalt szybko nas zniechęcił, mimo lepszych widoków niż z drogi. Później była Kaplica :D Czyli cudnie położony ośrodek z jeszcze minimalnym ruchem. Hotel, restauracja, plaża i takie tam. Pora zjeść porządny obiad. Może i pokręcili zamówienia, ale nie było źle. Cała elektronika podładowana, trochę ogarnięci, więc ruszamy dalej. Docieramy do miasta Dipkarpaz- pora już na wieczorne zaopatrzenie. W sklepie rozmawiam ze sprzedawcą o naszej wyprawie- tutaj każdy włada angielskim, choćby na podstawowym poziomie. Zjeżdżamy nad morze- tereny nie napawają optymizmem. Jakieś ośrodki, góry, albo pola. Po chwili skręcamy na skoszone pole i rozbijamy się za jakimiś ruinami. Jutro się okaże, że mogło być lepiej :D

Karsan na kołkach i kawusia :D
Karsan na kołkach i kawusia :D © miciu222145

Góry Kyreńskie, Półwysep Karpaz.
Góry Kyreńskie, Półwysep Karpaz. © miciu222145

Droga rowerowa, Półwysep Karpaz.
Droga rowerowa, Półwysep Karpaz. © miciu222145

Na Półwyspie Karpaz.
Na Półwyspie Karpaz. © miciu222145

Jedziemy do Dipkarpaz, Cypr.
Jedziemy do Dipkarpaz, Cypr. © miciu222145
Podjazdów nie brakuje.
Podjazdów nie brakuje. © miciu222145
Maszyna odpoczywa, ja też trochę.
Maszyna odpoczywa, ja też trochę. © miciu222145
Kościół w Dipkarpaz.
Kościół w Dipkarpaz. © miciu222145
Dystans100.61 km Czas06:41 Vśrednia15.05 km/h VMAX54.04 km/h Podjazdy974 m
Tętnośr.111 TętnoMAX147 Kalorie 1790 kcal Temp.29.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 097/5358. Cypr 4. "Tereny okupowane".
Miejsce na nocleg nie było najszczęśliwsze: fale całą noc straszliwie hałasowały, o spaniu można było pomarzyć. Dodatkowo pojawił się krótkotrwały deszcz z pobliskiej burzy. Do pobliskiego miasteczka mamy kilka kilometrów i tam jemy śniadanie oraz robimy zakupy. Docieramy do posterunku policji- tak było. Szybkie sprawdzenie paszportów i wjeżdżamy do strfy buforowej pilnowanej przez UN. Na szczycie zajebistego podjazdu przekraczamy granicę- wjeżdżamy do Cypru Północnego. Po zamachu w 1974 roku, 1/3 terenu wyspy zarządza Turcja, ale jedynie ona sama uznaje ten kraj jako osobny byt. Cały świat twierdzi, że to Cypr okupowany przez Turków. nadal jedziemy po lewej, nadal nie ma problemów z płatnością kartą, czy euro, ale kultura i zamożność wyraźnie inna. Wczoraj jechaliśmy skrajem Gór Trodos, dzisiaj zaliczymy podjazd w Górach Kyreńskich, ładnie. Jedziemy od teraz wąskim pasem między morzem, a górami- droga tylko jedna. Dojazd do Kyrenii, samo miasto i wyjazd, to był koszmar. Ruch ogromny, ale przynajmniej kierowcy trzymali od nas odstęp- to ogromna zaleta cypryjskich kierowców. Później ruch rozłożył się na autostradę i inną drogę, ale co nas wymordowało, to nasze. Na uboczu znajdujemy zrujnowane osiedle domów- nigdy nie ukończone i sukcesywnie rozkradane, normalka w tej części Cypru. Śpimy razem z jaszczurami pośród oliwek- jaszczury takie po 30 cm :D

Poniedziałek na horyzoncie.
Poniedziałek na horyzoncie. © miciu222145

W drodze do Cypru północnego.
W drodze do Cypru północnego. © miciu222145

Pomnik ku czci Cengiza Topela. Tureckiego pilota.
Pomnik ku czci Cengiza Topela. Tureckiego pilota. © miciu222145

Przy pomniku Cengiza Topela.
Przy pomniku Cengiza Topela. © miciu222145

Góry Kyreńskie, jakieś 160 km długości.
Góry Kyreńskie, jakieś 160 km długości. © miciu222145

Typowy Cypr, czyli budowy nigdy nie ukończone.
Typowy Cypr, czyli budowy nigdy nie ukończone. © miciu222145
Piękna miejscóweczka.
Piękna miejscóweczka. © miciu222145
Dystans78.58 km Teren6.00 km Czas05:54 Vśrednia13.32 km/h VMAX58.31 km/h Podjazdy1485 m
Tętnośr.122 TętnoMAX176 Kalorie 1890 kcal Temp.29.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 096/5357. Cypr 3. "Ostro w górę".
Kategoria Azja, Cypr2024, Z sakwami
Noc minęła bez zakłóceń, więc ok. 7:30 możemy wyruszać na kolejny etap. Po kilku kilometrach głównej drogi zjeżdżamy do miasteczka, by dalej jechać według wyznaczonej trasy. Droga jednak jest zamknięta. Po krótkim rozpoznaniu okazuje się się można przejechać, choć łatwo nie będzie. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że to nie był najgorszy odcinek tego dnia :D Konkretna szutrówka zamieniła się w wyboistą, pełną kolein i kamieni dróżkę. Na rower mtb idealna, na obładowany rower- fatalna. Miejsce piękne, mieliśmy objechać półwysep Akamas, gdzie żyją m.in. żółwie morskie, czy sępy, ale w tym tempie to nie ma sensu. W najbliższym możliwym miejscu skręcamy na miejscowość Ineia- pojawia się asfalt i beton. Małe to pocieszenie, gdyż w upale mamy do pokonania 12 km podjzdu z 0 na 645 metrów. Momentami nachylenie osiągało 17 %, ale podjechałem całość. Na postojach można się było poopalać. Przed miasteczkiem jest punkt widokowy o cudnej nazwie "Rusty view point" i jest po prostu zardzewiały. Było to idealne miejsce by schronić się w cieniu i wymienić linkę od tylnej przerzutki, którą wykończył Grzesiek. W miasteczku wypiliśmy paskudne piwo i ruszyliśmy na 10 kilometrowy zjazd. Później spokojna jazd wybrzeżem, aż do tureckiej bazy wojskowej Kokina. Objazd prowadził przez góry, czyli drugi na dzisiaj podjazd, ale tylko 9 km na 530 metrów. Zjazdu było tyle samo i na jego końcu, tuż przy bazie szukamy miejscówki. Mamy jednak kilka problemów związanych z odludnym terenem- mało jedzenia i brak wody. Wpadamy komuś na podwórko, bierzemy wodę i niezauważeni zmykamy. Na tyłach nieczynnej tawerny rozbijamy namioty- tuż przy plaży. Mocne fale i burza w oddali nie wróżą dobrej nocy. Może i jedzenia nie miałem, ale znalazłem w sakwach Słodką Chwilę/ kisiel z owocami- cieszyłem się jak dziecko na tę odrobinę słodyczy na koniec ciężkiego dnia. 1/4 dystansu pod górę, 1/4 w dół, połowa po płaskim.

Zaczynamy dzień od widoczków, a jak.
Zaczynamy dzień od widoczków, a jak. © miciu222145

Tak średnio z przejezdnością.
Tak średnio z przejezdnością. © miciu222145

Jednak droga się odnalazła.
Jednak droga się odnalazła. © miciu222145

Cypryjskie klify.
Cypryjskie klify. © miciu222145

Szuter w stronę półwyspu Akamas.
Szuter w stronę półwyspu Akamas. © miciu222145

Piesio też ma dosyć podjazdu.
Piesio też ma dosyć podjazdu. © miciu222145

Wytchnienie na podjeździe.
Wytchnienie na podjeździe. © miciu222145

Rusty repair point.
Rusty repair point. © miciu222145

Kapliczka w drodze do Inei.
Kapliczka w drodze do Inei. © miciu222145

Chill.
Chill. © miciu222145

W sumie fajny ten podjazd.
W sumie fajny ten podjazd. © miciu222145

Objeżdżamy turecką bazę.
Objeżdżamy turecką bazę. © miciu222145

Nocleg z widokami.
Nocleg z widokami. © miciu222145

Jak z pocztówki.
Jak z pocztówki. © miciu222145
Dystans111.44 km Czas06:51 Vśrednia16.27 km/h VMAX58.04 km/h Podjazdy985 m
Tętnośr.113 TętnoMAX156 Kalorie 1720 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 095/5356. Cypr 2. "Południowe wybrzeże Cypru".
Pierwsza noc minęła spokojnie. Poranne 18 stopni zapowiada raczej ciepły dzień :D Zjeżdżamy do głównej drogi i kontynuujemy jazdę wybrzeżem. Po drodze zaliczamy to śniadanko, to kawkę, to coś zimnego. Nieuchronnie zmierzamy do Limassol. Duże miasta to raczej zmora do jazdy, ale jest jak jest. Mamy pecha, bo w mieście odbywa się jakiś bieg i główna ulica jest zamknięta. Skutek jest taki, że wszyscy łażą gdzie popadnie, głównie po pięknej drodze rowerowej. Koszmar, ale jakoś przelatujemy przez miasto. Przed nami ciekawostka- terytorium brytyjskie, a właściwie baza wojskowa Raf-u. Dalsza trasa to konkretne podjazdy i wybrzeże, a to oznacza jedno- będzie widowiskowo. Może i pot leje się po tyłku, ale widoki pochłaniają całą uwagę. To spotykamy rosyjskich szosowców, to turystów z Polski. Tak docieramy do drugiego na wyspie lotniska w Pafos. Po drodze napotykamy jakby znajome ze zdjęć skały- jak się później okazało była to Skała Afrodyty. Ponoć tutaj ta bogini wyłoniła się z morskiej piany. Samo Pafos nie było straszne do jazdy i całkiem sprawnie je przejechaliśmy, by zacząć poszukiwania miejscówki na nocleg. Teren wymagający, ale coś znajdziemy. Troszkę kręcenia po bezdrożach i zajmujemy polankę z widokiem na morze i plantację bananów :) Po drugim dniu jazdy po lewej stronie jest już całkiem dobrze, jeszcze na skrzyżowaniach trzeba dobrze przemyśleć jazdę, żeby się pod prąd nie wpakować.

Sobota atakuje.
Sobota atakuje. © miciu222145

Olimp nadal widoczny.
Olimp nadal widoczny. © miciu222145

Plaża za Limassol.
Plaża za Limassol. © miciu222145

Ciekawe formy skalne.
Ciekawe formy skalne. © miciu222145

Jechać, czy podziwiać.
Jechać, czy podziwiać. © miciu222145

Droga jak marzenie.
Droga jak marzenie. © miciu222145

Ciekawe kapliczki.
Ciekawe kapliczki. © miciu222145

Południe Cypru.
Południe Cypru. © miciu222145

Znowu nocleg z widokiem na morze.
Znowu nocleg z widokiem na morze. © miciu222145
Dystans54.73 km Czas03:38 Vśrednia15.06 km/h VMAX34.94 km/h Podjazdy276 m
Tętnośr.111 TętnoMAX140 Kalorie 980 kcal Temp.28.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 094/5355. Cypr 1. "Czas na Azję".
Kategoria Cypr2024, Azja, Z sakwami
Wczorajszy dzień nie był najspokojniejszy: najpierw praca, szybki wypad do Lublina i nocleg w Warszawie. Dzisiaj wczesno poranny wyjazd na lotnisko- Prius + ma sporą pojemność. Dwa rowery i 3 ludzi zmieściło się bez problemu. Po 7 mieliśmy lot na Cypr. Kraj należący do EU, leżący na granicy Europy, Azji i Afryki, a zaliczający się do Azji zachodniej. Mimo zmiany czasu o godzinę do przodu, wizyty w hotelu, by zostawić zbędne klamoty, mieliśmy jeszcze czas by poczuć klimat tej śródziemnomorskiej wyspy. O ile w mieście ruch był bardzo duży, to podczas jazdy wybrzeżem ruch był znikomy. Tak mijały nam kilometry, a mogliśmy podziwiać- prócz morza, także najwyższy szczyt wyspy, czyli Olimp- wznoszący się na 1952 m n.p.m. Z poziomu morza robi wrażenie. Około 18 trzeba szukać jakiejś miejscówki na nocleg, co w pagórkowatym i skalistym terenie wcale łatwe nie będzie. Miejscowość Mari, świeżo skoszone pole po czymś z ładnymi widokami. Z jednej strony autostrada, z drugiej morze.

Cypryjski Olimp.
Cypryjski Olimp. © miciu222145

Cypr wita.
Cypr wita. © miciu222145

Kamieniste plaże Cypru.
Kamieniste plaże Cypru. © miciu222145

Widoczki na koniec dnia.
Widoczki na koniec dnia. © miciu222145
Dystans107.44 km Czas06:27 Vśrednia16.66 km/h VMAX61.53 km/h Podjazdy1028 m
Kalorie 3171 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 203/5138. "Ostatnia prosta".
Może nie prosta i nie płaska, ale do domu już nie daleko. Ranek zimny, ale słoneczny, więc to 10 stopni szybko zniknie. Jedziemy bocznymi drogami przez Rymanów, Krosno i dopiero okolice Lutczy nas przytrzymują. Mieliśmy jechać przez Godową i w sumie tak zrobiliśmy. Wszystko jednak pośród ciężarówek i walców- remont w pełni. Burzowe chmury były już całkiem nie daleko, ale do 15 nie powinno padać. Pogoda jednak na koniec zrobiła nam psikusa i burza powstała tuż obok nas, wspaniale. Wspinaczka na Kielanówkę odbywała się ze ścianą deszczu za plecami. Dopadło nas na pustkowiu- nie widzieliśmy nic, woda zalewała nos i oczy. Na zjeździe nie wiedziałem co się dzieje. Jak szybko przyszło tak szybko poszło. Za to my totalnie przemoczeni, a ulice całkiem pozalewane. Tak na koniec oberwaliśmy za te wszystkie szczęśliwe ucieczki do tej pory. Grześka odstawiłem na pociąg, a sam pojechałem do domu. 1610 km w 14 dni, średnio 115 km na dzień :D Ludzie zawsze byli dla nas mili, dzieci czasem aż nadto i wkurzały. Kierowcy najgorsi w Rumunii, najlepsi na Słowacji. Sama Rumunia przez ostatnie 9 lat mocno się wybiła i od razu to było widać. Jak na taką wyprawę, to tylko jeden kapeć i źle zakuty łańcuch, ale nie u mnie. Transalpina, czy Transfogarska? Otóż- tak.

Beskid Niski- zza tych gór wracamy.
Beskid Niski- zza tych gór wracamy. © miciu222145
Dystans140.72 km Czas08:34 Vśrednia16.43 km/h VMAX58.40 km/h Podjazdy1110 m
Kalorie 4045 kcal Temp.16.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 202/5137. "Ostatnia granica".
Zapowiadało się strasznie, a to co najwyżej pokropiło. Rano telefon do właściciela, co by nasze rowery z knajpy uwolnił i można jechać. Lekko kropiło, temperatura koło 20 stopni, tylko jechać- kierujemy się na Michalovce. Później jedziemy na Humenne- ostatnie 9 km to była główna droga, więc walczyliśmy o przeżycie. Za to później odbijamy na północ. Ahh, co to była za droga- cały czas lekko pod górę, przez małe wioseczki ze znikomym ruchem. Coś wspaniałego, przez 60 km. Na godzinę zatrzymała nas burza, ale później ładnie się wypogodziło. Finalny podjazd, to już granica polsko-słowacka. Udało się dojechać po 12 dniach. Zjeżdżamy do Tylawy i odbijamy na Daliową. Pole namiotowe odpada, bo niby ma być 10 stopni. W sumie to już jest, jest już nawet i ciemno. Nocleg w agroturystyce w Daliowej. 3 dni i prawie 450 km, to dopiero dystans :D

Ponura Słowacja.
Ponura Słowacja. © miciu222145

Na Słowacji dużo padało, ale Węgry i Słowenia toną.
Na Słowacji dużo padało, ale Węgry i Słowenia toną. © miciu222145

Jeszcze 22. i będzie mecz.
Jeszcze 22. i będzie mecz. © miciu222145

Bliżej Polski pogoda ładniejsza.
Bliżej Polski pogoda ładniejsza. © miciu222145
Dystans151.47 km Czas08:39 Vśrednia17.51 km/h VMAX37.58 km/h Podjazdy202 m
Kalorie 4087 kcal Temp.22.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 201/5136. "110 km niepewności".
Zgodnie z prognozami, poranek przywitał nas deszczem. Jednak radary Windy poprawiały nastrój, bo chmury miały przejść dosyć szybko. Poszliśmy na śniadanko, później pakowanie i koło 9 można było jechać. Było ciepło, ale już bez takiego gorąca. Mieliśmy zaplanowaną trasę do granicy drogą rowerową wzdłuż rzeki. Co wybraliśmy? Najbardziej ruchliwą drogę w okolicy, koszmar, nigdy więcej. Na granicy kolejki niewielkie, więc po kilku minutach jesteśmy już na Węgrzech. Trochę głównej drogi i zjeżdżamy na te mniej uczęszczane, z drogą rowerową i to asfaltową. Nie może być za pięknie, bo w miasteczkach ten asfalt zamienia się koślawe płyty i kostkę brukową z krawężnikami. Nigdy tylu zakazów w ciągu dnia nie złamałem :D Kilometry mijały sprawnie, ale cały dzień myśleliśmy tylko o jednym, o 110 km. Miał być tam prom, na bocznej drodze. Czy jest, tego nie wiemy. Lepiej, żeby był, bo inaczej czeka nas objazd, taki na pół dnia. Prom był na całe szczęście i już po kilku kilometrach mamy 3 kraj tego dnia. Słowacja wita nas miasteczkiem pełnym cyganów. Jedziemy wzdłuż ukraińskiej granicy i mój telefon przełączył się na tamtejszą się- a to drań, tak nie można. Docieramy do miasteczka Leles, gdzie miejscowy rowerzysta wskazuje nam jedyny otwarty sklep. Miejscówek brak, do tego wzbudzamy takie zainteresowanie, że pora stąd uciekać. Mamy też inny problem- zbliża się burzowy front. Jedziemy przez pustkowia- to kolejny problem. Wielkie Kapuśany wcale wielkie nie były, więc za sprawą reklamy jedziemy szukać noclegu. Wszystko zajęte, w większości przez robotników. Dzwonią i kierują nas na drugi koniec miasta, w miejsce  o tragicznych opiniach. Po drodze znajdujemy inną miejscówkę, jeszcze nieczynną, przy pijalni piwa. Dla nas zrobiło się czynne i byliśmy pierwszymi gośćmi. Zajebista pizza i darmowe piwko od właściciela- tak się kończy ten długi dzień. Co przyniesie front?

Na Węgrzech komfortowo.
Na Węgrzech komfortowo. © miciu222145

Czasem też terepało.
Czasem też terepało. © miciu222145

Prom jednak był- rzeka Tisza.
Prom jednak był- rzeka Tisza. © miciu222145

Słowacka kładka- skrót.
Słowacka kładka- skrót. © miciu222145

Kładka była w kiepskim stanie.
Kładka była w kiepskim stanie. © miciu222145

Idzie front, będą burze.
Idzie front, będą burze. © miciu222145

Słowacka pizza i czeskie piwo.
Słowacka pizza i czeskie piwo. © miciu222145
Dystans153.27 km Czas08:36 Vśrednia17.82 km/h VMAX50.94 km/h Podjazdy549 m
Kalorie 3909 kcal Temp.24.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 200/5135. "Koniec dobrej pogody".
Noc byłaby fajna, gdybym nie rozbił się głową w dół, w środku nocy robiłem przemeblowanie :D Poranek był ciepły, ale chmury zwiastowały jakieś zmiany w pogodzie. Ledwo ruszyliśmy, a już kropiło- z czasem już konkretnie padało. Przynajmniej na podjazdach było chłodniej. Po 50 km jesteśmy już na totalnej nizinie i musimy raz przeczekać krótki, aczkolwiek intensywny deszcz. Jechało się nad wyraz dobrze, więc dystans rósł w oczach. Tym oto sposobem dotarliśmy do Satu Mare, oczywiście miasto już raz odwiedziłem w roku 2014. Na noc i poranek zapowiadane były deszcze okrutne, więc nocleg zarezerwowany był w willi w samym centrum miasta, w całkiem dobrych pieniądzach. Na parkingu suszymy namioty pośród tabunu motocykli, śmieszny widok. Czy prognozy się sprawdzą? Zobaczymy.

Nie ma jak górki z rana.
Nie ma jak górki z rana. © miciu222145

Ciekawe, rumuńskie górki.
Ciekawe, rumuńskie górki. © miciu222145

Nie ma jak rumuńskie góry.
Nie ma jak rumuńskie góry. © miciu222145

Po deszczu pojawia się mgła nad szczytami.
Po deszczu pojawia się mgła nad szczytami. © miciu222145
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status