Dystans36.49 km Czas01:50 Vśrednia19.90 km/h
Dzień rozpoczęty fatalnie.
Dzień rozpoczęty fatalnie. W sumie, to rozpoczął się fajnie, bo na rowerze, ale późniejsze wydarzenie popsuło humor i samopoczucie. Wyjechałem o 4:35. Lekki mróz -2'C, wiatr i pruszący śnieg. Ruszyłem w kierunku Słociny. Po drodze towarzyszyli mi policjanci w nieoznakowanym Ducato. Najpierw zrównali się ze mną, a później mnie śledzili :D Dalej przez Zalesie, Drabiniankę nad Zalew. Kurs do Zwięczycy i powrót wzdłuż Zalewu do Centrum. Śnieg lekko przypruszył asfalt i lód na zakręcie też. Wyłożyłem się jakem długi- Radzio poleciał bokiem na trawnik. Szlif jakich wiele, ale ten był wyjątkowy- TWARZĄ PO LODZIE. Efekt: rozcięty łuk brwiowy- na szczęście tylko trochę, opuchnięty kinol i broda, podbite oko. Przetarte siodełko dobiło mnie do końca :( Jak już się pozbierałem, wyprostowałem okulary- pojechałem do pracy. Okazało się, że nadwyrężyłem nadgarstek i wybiłem lewy bark- napieprza mnie zdrowo. Taka rewelancja świąteczna. Wracałem przy silnym wietrze i lekkim mrozie po ubitym sniegu i lodzie- obeszło się bez gleby: Rzeszów/Zwięczyca/Zalew/dom.
Po oczyszczeniu wszystkich ran okazało się, że nie są jakieś wielkie, mimo to krew lała się strumieniami.
Misio Rysio- wierny kompan uczepiony plecaka :)
Po oczyszczeniu wszystkich ran okazało się, że nie są jakieś wielkie, mimo to krew lała się strumieniami.
Misio Rysio- wierny kompan uczepiony plecaka :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Ale te szlify dodadzą Ci charakterku i będą wszystkim oznajmiać, że mają do czynienia z twardym bikerem! :)
Niech się szybko wszystko goi i naprawia! :)
Niestety trzeba będzie znów uważać dopóki to białe nie zniknie. Ja wczoraj w lesie co chwilę odkrywałem kałuże słysząc trzaski łamiącego się cienkiego lodu. Miałem tylko nadzieję że wszytskie będą płytkie...