Dystans77.54 km Teren60.00 km Czas05:49 Vśrednia13.33 km/h
Temp.0.0 °C
19.lipca 2008 roku. Przywitał
Kategoria Słowacja
19.lipca 2008 roku. Przywitał nas pochmurny poranek, jednak wraz z upływem czasu pogoda poprawiała się. Tego dnia ruszyliśmy na południe, a rozpoczęliśmy od wspinaczki na Pri Umretom i m.in. Diel.

Dalej jazdę mieliśmy kontynuować żółtym szlakiem, jednak źle skręciliśmy i gdy już przedarliśmy się przez las

bardzo fajną drogą,

wylądowaliśmy w miejscowości Podhorod, kilka kilometrów od ukraińskiej granicy. Krótka narada

i ruszamy do miasta Chonkovce, a tam musimy przeczekać burzę. Następne na trasie są Baśkovce i prowadząca z nich polna droga, po burzy było bardzo dużo błota

Dalej przez Jasenov

, Remetske Hamre i Potase, cały czas podjazdem do samego Morskiego Oka.

Kilka fotek i ruszyliśmy niebieskim szlakiem. Jednak znowu coś się zmodyfikowało i objechaliśmy jezioro dookoła. Musieliśmy nadłożyć sporo drogi na powrót, aż w końcu szlak się odnalazł.Niestety prowadził ostro pod górę po błotku przez Tri Table do Sninskiego Kamena

. Najgorsze było jeszcze przed nami- nie znaliśmy szlaku, a zaczęło się ściemniać.

W sumie mielismy 3 lampki, co było wynikiem bardzo skromnym, a mielismy jechać w totalnej ciemności i dziczy przez nieznaną ilość kilometrów. Zaczęliśmy jechać, ale przeważnie trzeba było uderzać z buta, a nawet targać rowery na ramieniu. Schodząc ze szczytu (1006) natrafialiśmy co chwilę na półki skalne z których podawaliśmy sobie rowery i powoli schodziliśmy dalej

. W pewnym momencie zrobiło się tragicznie- na naszej drodze pojawiła się kilkumetrowa ściana usłana korzeniami i skałami po których spływała woda. Alpinistami nie jesteśmy, ale daliśmy rade. Powoli zsuwaliśmy rowery, podając je sobie, a później sami zjeżdżaliśmy, by szczęśliwie wylądować na dole. Trzeba było jechać dalej przez nieogarnioną ciemność po kamieniach i błocie- parę glebiszczy się zdarzyło. Tak próbowaliśmy jechać, aż zgubiliśmy szlak. Dotarliśmy do rzeki i trzeba było zawrócić, na szczęście szlak był niedaleko. Jechaliśmy dalej, aż dotarliśmy do znanej nam asfaltowej drogi. Jednak czekał nas zjazd przez kilka kilometrów do Rybnik i Sniny. Było ciemno jak w d…ie, więc cały czas jechaliśmy na zaciśniętych hamplach. Już po chwili zapach palonyh klocków oznajmił nam, że Radek stracił jedyny hamulec, więc Marek pojechał prowadząc ten rower, a Radek i Artur zjechali we dwóch na klątwie- wyglądało to zajepiście. Pierwsze latarnie oznajmiły nam, że docieramy do cywilizacji. Na miejsce dotarliśmy ok. 23. Jeśli to była bajtowa traska, to strach pomyśleć jak wygląda hardkor w wydaniu Chmielika. Szybki prysznic i czekało nas grilowanko- karkówka i boczuś.

Komentarze

bartekMTB
23:11 czwartek, 24 lipca 2008
super kolego wspaniały wypad tylko pozazdrościć
Pozdrower!!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status