Dystans61.00 km Teren35.00 km Czas04:38 Vśrednia13.17 km/h
17. lipca 2008 roku rozpoczęliśmy
Kategoria Słowacja
17. lipca 2008 roku rozpoczęliśmy zaplanowany wypad na Słowację, a dokładnie do miasta Snina. Docelowo były to Bukovske Vrchy i Vihorlat. W wypadzie uczestniczyli: Daniel, Artur, Magda, Marek, Radek, Maciek i Dominik :)
Wyjechaliśmy kilka minut po 6 i po kilku godzinach byliśmy na miejscu. Szybkie rozlokowanie na kempingu i ruszyliśmy na podbój słowackich szlaków, a wszystko przy upalnej pogodzie- przynajmniej na początku.
Na początek ruszyliśmy asfaltem w stronę Stakcina i Jalovej.

Krótki postój nad jeziorem

i pojechaliśmy podjazdem do miejscowości Prislop i Topola. Trochę zjazdów, podjazdów i dotarliśmy do Runiny. Tutaj po krótkim postoju jechaliśmy w teren. Już pierwszy podjazd uświadomił nam, że łatwo nie będzie- i nie było :D

Wspinaliśmy się przez las niebieskim szlakiem

- przez niecałe 3km wspięliśmy się o 400 m i wylądowaliśmy na Dziurkowcu

,przez który przebiegał czerwony szlak graniczny. Kilka wpisów w zeszycie pozostawionym w skrzynce na szczycie

, uzupełniliśmy zapasy wody w pobliskim źródełku i ruszyliśmy na Okrąglik
- niestety, ale nie pojechaliśmy w stronę trzech granic, a wszystko przez psującą się pogodę, nadchodziła burza. I nadeszła szybko, dopadając nas na pobliskim szczycie. Szybko przedarliśmy się przez łąkę, by wylądować w lesie. Postanowiliśmy się nawet udać w głąb lasu i porzucić nasze maszyny na skraju lasu. Deszcz zaczął padać nieśmiało, by po chwili zamienić się w ulewę- oczywiście o jakimkolwiek schronieniu mogliśmy poważyć, więc pozostało nam moknąć i czekać na koniec burzy.

Im dłużej tak staliśmy, tym bardziej było nam zimno, więc stanęliśmy w kółeczku, by wzajemnie się ogrzać. O godz. 18 pioruny przestały walić w naszą okolicę i postanowiliśmy jechać dalej, mimo padającego wciąż deszczu. Szlak zamienił się w bagno usiane śliskimi kamieniami i korzeniami. Jazda nim to była męka, zarówno na podjazdach jak i zjazdach. Zdecydowaliśmy z Chmielnikiem, że pojedziemy przodem przez Ruske Sedlo do Ruskiego i zorganizujemy jakiś transport.

Wszystko dlatego, że robiło się późno, wszyscy byli zmarznięci, a nie wiedzieliśmy ile jeszcze drogi przed nami. Więc pognaliśmy lasem, serpentynami, którymi płynęły potoki i dotarliśmy do Ruskego. Chmielik pojechał z myśliwym do sniny, a ja z Mackiem poczekałem na resztę ekipy. Wszyscy dotarli, gdy zaczęło się ściemniać. Po 21 przybyła odsiecz w postaci Chmielika. Mimo zmęczenia, poszliśmy spać dość późno, bo po 3 :D I tak minął pierwszy dzień z lajtową traską.

Komentarze

wlochaty
19:43 wtorek, 22 lipca 2008
oo ja pamietam jak na slowackim raju przyszedl czas na zjazd wlesie po deszczu. tempo nie przekraczalo 10km/h o.0
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status