Temp.20.0 °C
Trolltunga, czyli co jest z moimi nogami ?
Nie ukrywam, że czekałem na ten wyjazd. Zapowiadało się ciężko, nawet bardzo ciężko. Jak zwykle na miejscu, piękna, słoneczna pogoda. Na początek atak na podejście 42%. Tak, nie pomyliłem się. Schodki od nieczynnej kolejki są mokre, bo idziemy zaraz po deszczu, więc są śliskie. Leziemy szlakiem, a właściwie czołgamy się umierając. Po czymś takim nie szedłem jeszcze- błoto, głazy i to mega podejście, zawał na miejscu. Ponad 1,5 km w godzinę. Słonko przypieka, a my mamy jeszcze jedno, ale łagodniejsze podejście. Idziemy raz w górę, raz w dół po skałach. Tu i ówdzie płynie strumyk, który robi błoto do połowy łydki- sprawdziłem :D Szumią wodospady, śnieg leży, istna sielanka. Szlak oznaczony mizernie, czasem pojawia się literka T, czasem tylko kupka kamieni. Ciekawe jest to, że dopiero jak stoimy na miejscu docelowym, to je widzimy. Na samym czubku widoki rozwalają mózg, ale bez problemu siadam na krawędzi, choć mam lęk wysokości. Dodam, że mam wtedy pod sobą 350 m nicości :D Kolejka do fotek mniejsza, ale to przez trudność szlaku. Nikt nie ma ochoty wracać, ale musimy. Błotko obsycha, więc idzie się lepiej, w sumie zyskujemy 20 minut. To co najgorsze, oczywiście na koniec. Nogi bolą, kolana także. Mięśnie drżą z bólu, ale schodzimy. Chociaż "schodzimy". to takie słowo na wyrost. Na dole nie wiem co ma ze sobą zrobić. Ledwo idę, ale szczęście rozpiera. Długo dochodzimy do stanu umożliwiającego powrót samochodem. Czy warto było ? Jasne, ale kondychę trzeba mieć, no i jakieś 10 h wolnego na spacerek.
Podejście obok kolejki© miciu222145
Hops, przez strumyk© miciu222145
Zaczybany podejście nr 2© miciu222145
Odpoczynek© miciu222145
Na pewno nie spadnie :D© miciu222145
Trolololo© miciu222145
Zabawy na śniegu© miciu222145
Jezioro na szlaku© miciu222145
Na jęzorze, z bliska© miciu222145
Trolltunga© miciu222145
Sam jęzor jest niepozrny© miciu222145
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze