Dystans33.23 km Teren2.00 km Czas01:39 Vśrednia20.14 km/h VMAX55.00 km/h Podjazdy410 m
Magdalenka, mróz i testy rakietowe :D
Piękny słoneczny dzień chylił się ku końcowi, gdy wychodziłem na rower. Wiatr psuł cały efekt, a że ubrałem się za cienko, to troszkę mnie wymroziło- poz mroku głównie. Najpierw przez Malawę i wspinaczka na Magdalenkę.
Zjazd do Chmielnika i podjazd na Matysówkę. Znowu zjazd, tym razem na Zalesie i do domu.
Teraz pora na testy rakietowe z soboty, czyli z 2.03.2013.
Ze szwagrem Arturem i Iwoną uderzyliśmy do Olchowca, czyli w Beskid Niski. Po drodze trochę sypało, a droga z Chyrowej do Olchowca, to katastrofa jakaś. Koleiny lodowe, po 20-30 cm.
Później trochę stopniało, ale można było nieźle przyorać podwoziem. Z Olchowca żółtym na Baranie (754 m).
Później kawałek po granicy niebieskim i na krechę przez las. Dcieramy do leśnej drogi i dalej do żółtego szlaku w Wilszni.
Kilka kilometrów i jesteśmy w Olchowcu. Było to ciekawe 13 km. Przez 10 km testowałem prezent urodzinowo- imieninowy, czyli rakiety. Początek dość dziwny, bo idzie się jak kaczka, ale później już rewelacja. Kiedy inni zapadają się po kolana, ja idę jak szlachta :D No i nie ma mowy o poślizgu. Przez 10 km polubiłem takie chodzenie.
Zachód na Magdalence.© miciu222145
Zjazd do Chmielnika i podjazd na Matysówkę. Znowu zjazd, tym razem na Zalesie i do domu.
Teraz pora na testy rakietowe z soboty, czyli z 2.03.2013.
Ze szwagrem Arturem i Iwoną uderzyliśmy do Olchowca, czyli w Beskid Niski. Po drodze trochę sypało, a droga z Chyrowej do Olchowca, to katastrofa jakaś. Koleiny lodowe, po 20-30 cm.
Takie tam koleiny.© miciu222145
Później trochę stopniało, ale można było nieźle przyorać podwoziem. Z Olchowca żółtym na Baranie (754 m).
Rocket Man.© miciu222145
I hop przez rzeczkę.© miciu222145
Baranie- widok z wieży widokowej.© miciu222145
Baranie- widok z wieży.© miciu222145
Później kawałek po granicy niebieskim i na krechę przez las. Dcieramy do leśnej drogi i dalej do żółtego szlaku w Wilszni.
Wilsznia- przydrożny krzyż.© miciu222145
Kilka kilometrów i jesteśmy w Olchowcu. Było to ciekawe 13 km. Przez 10 km testowałem prezent urodzinowo- imieninowy, czyli rakiety. Początek dość dziwny, bo idzie się jak kaczka, ale później już rewelacja. Kiedy inni zapadają się po kolana, ja idę jak szlachta :D No i nie ma mowy o poślizgu. Przez 10 km polubiłem takie chodzenie.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Pozdro!