Dystans65.69 km Teren50.00 km Czas04:19 Vśrednia15.22 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy1590 m
Temp.15.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Cyklokarpaty Pruchnik- czyli skąd tu tyle błota.
Od dwóch dni padało, więc błoto na trasie było spodziewane, jednak pojawił się deszcz podczas zawodów i wtedy to się dopiero działo :D
Pogoda od rana napawała optymizmem, przejaśniało się, a w chwili startu nawet świeciło słonko. W Pruchniku byliśmy ok. 8:30 i nastąpiło, to co zawsze, czyli rozpakowanie się, rozgrzewka i takie tam. Tuż przed 10 ustawiłem się w sektorze, tym razem był to sektor pierwszy :D Odliczanie i start- początek to asfaltowy podjazd. Jechałem swoim tempem, bo na początku jak przeholuję, to później umieram. Podjazd wlókł się dość długo, bo ponad 2 km. Nareszcie zaczął się teren, gdzie czaiło się błoto, mnóstwo błota. Trasa była mocno interwałowa, więc jechało się ciężko, a błoto zamulało i na zjazdach nieźle poniewierało. Na jednym z podjazdów, błoto całkowicie zablokowało przednie koło- musiałem się nieźle namęczyć, żeby je usunąć. Już tradycyjnie po przejechaniu 20 km zaczęło mi się jechać bardzo dobrze, doganiałem kolejne grupki zawodników. Po 20 km napęd zaczął żądać smarowania i doczekał się dopiero po 40. kilometrach. Do błota się przyzwyczaiłem, więc jechałem dosyć sprawnie, ale tylko do momentu, kiedy pojawił się deszcz i zrobiło się zimno- dokładnie na 50. kilometrze. Błoto zrobiło się jeszcze bardziej śliskie i jechało się jak po lodzie. Do tej pory jakoś ratowałem się przed glebami, ale na ostatnim trawiasto- błotnym zjeździe to się zmieniło. Najpierw jedno lądowanie w trawie, kilometr dalej kolejne :D Nawet się nie podrapałem, więc napierałem dalej, bo szło mi dobrze. Jeszcze kilka przeszkód i dojeżdżam do mety, tuż przed innym zawodnikiem z mojej kategorii. Trasa może nie była wymagająca technicznie, jednak błoto sprawiło, że trzeba było uważać- jeden z zawodników na pierwszym zjeździe zaliczył drzewo i stracił przytomność, został zabrany przez karetkę. Wielkim plusem była możliwość nasmarowania łańcucha na bufetach- nie wiem jakbym dojechał do mety bez tego. Rower spisywał się doskonale, mimo, że błoto pchało się wszędzie, do tego dochodziła owijająca się gdzie da, trawa.
Trasa mega miała ok. 57 km i były to dwie pętle: 40 i 17 km.
Czas w którym pokonałem trasę to 3:51:30.
W kategorii mega M3 zająłem miejsce 12/45.
W kategorii open mega 37/120.
Nie pamiętam kiedy mnie ostatnio tak bolały nogi- miałem problem z chodzeniem :D
Everytrail
GPS padł 7 km przed metą :/
Na koniec fotka Teamowa
Pogoda od rana napawała optymizmem, przejaśniało się, a w chwili startu nawet świeciło słonko. W Pruchniku byliśmy ok. 8:30 i nastąpiło, to co zawsze, czyli rozpakowanie się, rozgrzewka i takie tam. Tuż przed 10 ustawiłem się w sektorze, tym razem był to sektor pierwszy :D Odliczanie i start- początek to asfaltowy podjazd. Jechałem swoim tempem, bo na początku jak przeholuję, to później umieram. Podjazd wlókł się dość długo, bo ponad 2 km. Nareszcie zaczął się teren, gdzie czaiło się błoto, mnóstwo błota. Trasa była mocno interwałowa, więc jechało się ciężko, a błoto zamulało i na zjazdach nieźle poniewierało. Na jednym z podjazdów, błoto całkowicie zablokowało przednie koło- musiałem się nieźle namęczyć, żeby je usunąć. Już tradycyjnie po przejechaniu 20 km zaczęło mi się jechać bardzo dobrze, doganiałem kolejne grupki zawodników. Po 20 km napęd zaczął żądać smarowania i doczekał się dopiero po 40. kilometrach. Do błota się przyzwyczaiłem, więc jechałem dosyć sprawnie, ale tylko do momentu, kiedy pojawił się deszcz i zrobiło się zimno- dokładnie na 50. kilometrze. Błoto zrobiło się jeszcze bardziej śliskie i jechało się jak po lodzie. Do tej pory jakoś ratowałem się przed glebami, ale na ostatnim trawiasto- błotnym zjeździe to się zmieniło. Najpierw jedno lądowanie w trawie, kilometr dalej kolejne :D Nawet się nie podrapałem, więc napierałem dalej, bo szło mi dobrze. Jeszcze kilka przeszkód i dojeżdżam do mety, tuż przed innym zawodnikiem z mojej kategorii. Trasa może nie była wymagająca technicznie, jednak błoto sprawiło, że trzeba było uważać- jeden z zawodników na pierwszym zjeździe zaliczył drzewo i stracił przytomność, został zabrany przez karetkę. Wielkim plusem była możliwość nasmarowania łańcucha na bufetach- nie wiem jakbym dojechał do mety bez tego. Rower spisywał się doskonale, mimo, że błoto pchało się wszędzie, do tego dochodziła owijająca się gdzie da, trawa.
Trasa mega miała ok. 57 km i były to dwie pętle: 40 i 17 km.
Czas w którym pokonałem trasę to 3:51:30.
W kategorii mega M3 zająłem miejsce 12/45.
W kategorii open mega 37/120.
Nie pamiętam kiedy mnie ostatnio tak bolały nogi- miałem problem z chodzeniem :D
Everytrail
GPS padł 7 km przed metą :/
Rozgrzewka przed startem, czyli czas na pogaduchy.© miciu222145
Błotem, czy koleiną ?© miciu222145
Na podjeździe z Bartkiem.© miciu222145
Trochę oddechu na asfaltowym podjeździe :D© miciu222145
Gdzieś na drugiej pętli.© miciu222145
Meta tuż, tuż.© miciu222145
Nareszcie na mecie.© miciu222145
Na koniec fotka Teamowa
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Trochę organizator poszalał i mógł chociaż to MEGA skrócić do 1 dużej 40 km pętli, darować sobie tą mało, bo po wynikach widać, że GIGA jechało szybciej niż czołówka MEGA - czyli ten łącznik musiał być jakiś błotny-hardkorowy.
Gratulacje dla Ciebie Miciu!