Dystans43.87 km Teren22.00 km Czas03:57 Vśrednia11.11 km/h VMAX47.00 km/h Podjazdy1100 m
Jesień w Górach Słonnych.
Jedynie sobota zapowiadała się na zdatną do jazdy, więc bez zastanowienia zgodziłem się na wyjazd z Tobolem do Sanoka. Ładnie się rozpogodziło i przed 10 wyruszamy w stronę szlaku czerwonego, który zaprowadzi nas na Orli Kamień. Trochę spacerkiem, trochę targania po schodach, ale jest sucho, więc jest dobrze. Chociaż gruba kołderka z liści skrzętnie ukrywała wszelkie niespodzianki :D Wystarczyła niewielka luka w lesie, by przekonać się jak cholernie dzisiaj wieje. Spod skałek zjeżdżamy żółtym i po krótkim epizodzie asfaltowym wjeżdżamy ponownie do lasu. Tutaj okazało się, że wycinka trwa w najlepsze, więc ciężko znaleźć choćby skrawek terenu bez bagna. Gałęzie, błoto, koleiny i tak pniemy się w górę, czasem walczymy na zjazdach. Na jednym ze zjazdów przeoczyliśmy skręt i musieliśmy później walczyć z krzakami i wąwozami. Nareszcie docieramy do asfaltu- jesteśmy w Bykowcach. Przez Załuż jedziemy do Manasterca, gdzie znowu ładujemy się w teren. Jest ślisko, ale dzielnie walczymy na podjazdach. Zanim dotrzemy na Przysłup musimy powalczyć ze ściętymi drzewami leżącymi w poprzek drogi. Później jeszcze podejście po zarośniętej ścieżce i jesteśmy na szczycie. Jeszcze trochę błota i docieramy na Przełęcz Przysłup. Po 25 km mamy 1000 m w pionie :D Czasu mamy mało, więc zjeżdżamy serpentynami i jedziemy już prosto do Sanoka. Fajnie spędzony dzień, chociaż błoto dało wycisk. Napęd w rowerze jest tak zapchany błotem, że zaczął już strajkować.
Pięknie i suchutko.
Po zboczeniu z trasy.
Dalej było jeszcze gorzej.
Patykiem go.
Leśna rozpierducha.
Pięknie i suchutko.
Po zboczeniu z trasy.
Dalej było jeszcze gorzej.
Patykiem go.
Leśna rozpierducha.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.