Temp.-11.0 °C
Czy to już tradycja?
Cały rok na rowerze, więc na koniec trzeba się przejść. Pojechał ze mną w piękne Bieszczady jak zwykle spóźniony Kona :D
Pogoda miała być piękna i taka też była. Na dojeździe kontrola Straży Granicznej, w Czarnej chyba. Trzymali nas z 10 minut- sprawdzanie papierów, kontrola bagażnika i jedziemy dalej.
Startujemy z Przeł. Wyżniańskiej- szlakiem zielonym. Podejście lasem, to dramat, wszędzie lód, ale powyżej linii lasu świeżo nawiany śnieg daje nadzieję na normalną wędrówkę. Wielka Rawka i wzdłuż granicy z Ukrainą docieramy do Krzemieńca. Powrót był spoko, do momentu wejścia w las- troszkę szliśmy lasem, ale głównie dupą po lodzie. Ponaciągałem się za wszystkie czasy :D W Wetlinie zabieramy autostopowiczkę Annę. W Lesku odbiera samochód z warsztatu. Miłe zakończenie roku.
Słabe usprawiedliwienie © miciu222145
Lutowiska- z widokiem na Bieszczady © miciu222145
Bar otwarty :D © miciu222145
Pogoda igła © miciu222145
Trochę szronu © miciu222145
Tatry też były © miciu222145
Co tam na Ukrainie? © miciu222145
Krzemieniec © miciu222145
Teraz podsumowanie roku rowerowego.
Kolejny rok zleciał szybciej niż się myślało, cóż, tak to już jest. W żadnych zawodach nie wystartowałem, ba, nawet w porządnych górach nie byłem, szok.
Styczeń- 474,66 km, 22h i 12 minut w siodle.
Początek miesiąca, to walka z zimnem i resztkami zimy.
Pierwsza setka w tym roku i głównie dojazdy do pracy.
Zestaw szosowy © miciu222145
Krzyż 3 tysiąclecia © miciu222145
Luty- 456,22 km, 22h i 9 minut w siodle.
Lekki atak zimy, później totalna niechęć do czegokolwiek i tak zleciał ten mizerny miesiąc.
W Przylasku piekna zima © miciu222145
Marzec- 1000,24 km, 43h i 41 minut w siodle.
Zrobiło się całkiem ciepło, więc wpadło kilka dłuższych szosowych wypadów. Wciąż bez szału.
Kaplica grobowa w Wołodzi © miciu222145
W Jaszczurowej © miciu222145
Kwiecień- 898,64 km, 41h i 39 minut w siodle.
Przyszła wiosna, ale jakoś nie przełożyło się to na jakiś szalony dystans. Kilka fajnych wypadów w teren, łącznie z ognichem na rozpoczęcie sezonu.
Ognicho w Lutoryżu © miciu222145
Tak można jechać- Arłamów © miciu222145
Maj- 1212,00 km, 54h i 40 minut w siodle.
Początkiem miesiąca ruszamy w okolice Gór świętokrzyskich. Później kilka fajnych wypadów szosowych, łącznie z rekonesansem trasy 500 km. Zaliczyłem pierwszą konkretną glebę na szosie :D
Świętokrzyska żmija © miciu222145
Widoki z Lutowisk © miciu222145
Okolice Arłamowa © miciu222145
Kładka nad Sanem © miciu222145
Czerwiec- 1242,51 km, 55 godzin i 36 minut w siodle.
Trochę terenu, trochę szosy, równowaga musi być. Beskid Niski i okolice Rzeszowa.
Bieszczadzkie klimaty © miciu222145
Słowacka dolina śmierci © miciu222145
Zjazd do Myscowej © miciu222145
Lipiec- 2104,68 km, 106 godzin i 49 minut w siodle.
Ten miesiąc minął pod znakiem wyprawy- tym razem po Polsce. Cała wschodnia granica i północna aż do Gdańska. Wszystko zakończyłem wizytą na oddziale ratunkowym :D Wykończyłem też niezniszczalne 540 oraz pęknąłem ramę, oczywiście przed samą wyprawą, więc naprawa była szybka, ale dobra.
Rana zasklepiona © miciu222145
Na śluzie © miciu222145
Sierpień- 1208,33 km, 55 godzin i 1 minuta w siodle.
Z ciekawszych wyjazdów, wymienić mogę tylko wizytę na Pogórzu Rożnowskim, bo reszta to jazda po bliższej i dalszej okolicy.
Się przytarło :D Drugie jest mniejsze © miciu222145
Beskid Niski © miciu222145
Wrzesień- 1027,41 km, 43 godziny i 43 minuty w siodle.
Początek miesiąca, to oszczędna jazda, bo 12 miało nastąpić coś ważnego- 500 km w dobę. Na starcie stawiłem się z bólem głowy, pogoda totalnie nas wymordowała, ale 500 jest, czyli nowa życiówka stała się rzeczywistością.
Później też nie szalałem, bo musiałem dojść do siebie po tym wyczynie.
Na Magdalence © miciu222145
Nowy rekord © miciu222145
Październik- 940,32 km, 44 godziny i 27 minut w siodle.
Nic szczególnego, prócz szosowego wypadu w Bieszczady. Tak to trochę szosy, trochę mtb. Stuknęło 10 tysięcy w tym roku.
Mistrzowska fota © miciu222145
W stronę Ujazdów © miciu222145
Listopad- 601,17 km, 29 godzin i 52 minuty w siodle.
Jak na listopad, to ciepło. Dłuższy wypad do Przeworska, taplanie się w błocie w Beskidzie Niskim i na koniec wyjazd po resztkach śniegu.
Przełęcz Długie © miciu222145
Troszkę Pogórza © miciu222145
Grudzień- 586,48 km, 29 godzin i 4 minuty w siodle.
Niby ciepło, ale jazda tylko po okolicy.
Podjazd na Grochowiczną © miciu222145
Pod zamkiem © miciu222145
Średnia prędkość: 21.41 km/h- nowy rekord, poprzednio 21,29 km/h.
Ilość wyjazdów: 326- nowy rekord, poprzednio 316.
Suma podjazdów: 83 089 m, rekord 98 192 m.
Prędkość max.: 77 km/h, rekord 85 km/h.
Max. dystans dzienny: 509,73 km- nowy rekord, poprzednio 241.41 km.
Max. dystans miesięczny: 2104,78 km, rekord 2196.19 km.
Max. dystans roczny: 11 752.66 (9,5 % terenu), rekord 12 136 km.
Najwyższy szczyt: Przełęcz Wyżnia 872 m. n.p.m. - rekord 2060m.n.p.m. trasa Transfogarska (RO)- punkt widokowy,
Na pewno kręciłem więcej jak rok temu, ale jeśli ktoś mówił, że teraz, to tylko szosą będę jeździł, stwierdzam, że się pomylił:
Rower mtb: 5440 km,
rower szosowy: 4374 km,
zimówka: 1927 km.
Równowaga musi być.
Pogoda miała być piękna i taka też była. Na dojeździe kontrola Straży Granicznej, w Czarnej chyba. Trzymali nas z 10 minut- sprawdzanie papierów, kontrola bagażnika i jedziemy dalej.
Startujemy z Przeł. Wyżniańskiej- szlakiem zielonym. Podejście lasem, to dramat, wszędzie lód, ale powyżej linii lasu świeżo nawiany śnieg daje nadzieję na normalną wędrówkę. Wielka Rawka i wzdłuż granicy z Ukrainą docieramy do Krzemieńca. Powrót był spoko, do momentu wejścia w las- troszkę szliśmy lasem, ale głównie dupą po lodzie. Ponaciągałem się za wszystkie czasy :D W Wetlinie zabieramy autostopowiczkę Annę. W Lesku odbiera samochód z warsztatu. Miłe zakończenie roku.
Słabe usprawiedliwienie © miciu222145
Lutowiska- z widokiem na Bieszczady © miciu222145
Bar otwarty :D © miciu222145
Pogoda igła © miciu222145
Trochę szronu © miciu222145
Tatry też były © miciu222145
Co tam na Ukrainie? © miciu222145
Krzemieniec © miciu222145
Teraz podsumowanie roku rowerowego.
Kolejny rok zleciał szybciej niż się myślało, cóż, tak to już jest. W żadnych zawodach nie wystartowałem, ba, nawet w porządnych górach nie byłem, szok.
Styczeń- 474,66 km, 22h i 12 minut w siodle.
Początek miesiąca, to walka z zimnem i resztkami zimy.
Pierwsza setka w tym roku i głównie dojazdy do pracy.
Zestaw szosowy © miciu222145
Krzyż 3 tysiąclecia © miciu222145
Luty- 456,22 km, 22h i 9 minut w siodle.
Lekki atak zimy, później totalna niechęć do czegokolwiek i tak zleciał ten mizerny miesiąc.
W Przylasku piekna zima © miciu222145
Marzec- 1000,24 km, 43h i 41 minut w siodle.
Zrobiło się całkiem ciepło, więc wpadło kilka dłuższych szosowych wypadów. Wciąż bez szału.
Kaplica grobowa w Wołodzi © miciu222145
W Jaszczurowej © miciu222145
Kwiecień- 898,64 km, 41h i 39 minut w siodle.
Przyszła wiosna, ale jakoś nie przełożyło się to na jakiś szalony dystans. Kilka fajnych wypadów w teren, łącznie z ognichem na rozpoczęcie sezonu.
Ognicho w Lutoryżu © miciu222145
Tak można jechać- Arłamów © miciu222145
Maj- 1212,00 km, 54h i 40 minut w siodle.
Początkiem miesiąca ruszamy w okolice Gór świętokrzyskich. Później kilka fajnych wypadów szosowych, łącznie z rekonesansem trasy 500 km. Zaliczyłem pierwszą konkretną glebę na szosie :D
Świętokrzyska żmija © miciu222145
Widoki z Lutowisk © miciu222145
Okolice Arłamowa © miciu222145
Kładka nad Sanem © miciu222145
Czerwiec- 1242,51 km, 55 godzin i 36 minut w siodle.
Trochę terenu, trochę szosy, równowaga musi być. Beskid Niski i okolice Rzeszowa.
Bieszczadzkie klimaty © miciu222145
Słowacka dolina śmierci © miciu222145
Zjazd do Myscowej © miciu222145
Lipiec- 2104,68 km, 106 godzin i 49 minut w siodle.
Ten miesiąc minął pod znakiem wyprawy- tym razem po Polsce. Cała wschodnia granica i północna aż do Gdańska. Wszystko zakończyłem wizytą na oddziale ratunkowym :D Wykończyłem też niezniszczalne 540 oraz pęknąłem ramę, oczywiście przed samą wyprawą, więc naprawa była szybka, ale dobra.
Rana zasklepiona © miciu222145
Na śluzie © miciu222145
Sierpień- 1208,33 km, 55 godzin i 1 minuta w siodle.
Z ciekawszych wyjazdów, wymienić mogę tylko wizytę na Pogórzu Rożnowskim, bo reszta to jazda po bliższej i dalszej okolicy.
Się przytarło :D Drugie jest mniejsze © miciu222145
Beskid Niski © miciu222145
Wrzesień- 1027,41 km, 43 godziny i 43 minuty w siodle.
Początek miesiąca, to oszczędna jazda, bo 12 miało nastąpić coś ważnego- 500 km w dobę. Na starcie stawiłem się z bólem głowy, pogoda totalnie nas wymordowała, ale 500 jest, czyli nowa życiówka stała się rzeczywistością.
Później też nie szalałem, bo musiałem dojść do siebie po tym wyczynie.
Na Magdalence © miciu222145
Nowy rekord © miciu222145
Październik- 940,32 km, 44 godziny i 27 minut w siodle.
Nic szczególnego, prócz szosowego wypadu w Bieszczady. Tak to trochę szosy, trochę mtb. Stuknęło 10 tysięcy w tym roku.
Mistrzowska fota © miciu222145
W stronę Ujazdów © miciu222145
Listopad- 601,17 km, 29 godzin i 52 minuty w siodle.
Jak na listopad, to ciepło. Dłuższy wypad do Przeworska, taplanie się w błocie w Beskidzie Niskim i na koniec wyjazd po resztkach śniegu.
Przełęcz Długie © miciu222145
Troszkę Pogórza © miciu222145
Grudzień- 586,48 km, 29 godzin i 4 minuty w siodle.
Niby ciepło, ale jazda tylko po okolicy.
Podjazd na Grochowiczną © miciu222145
Pod zamkiem © miciu222145
Średnia prędkość: 21.41 km/h- nowy rekord, poprzednio 21,29 km/h.
Ilość wyjazdów: 326- nowy rekord, poprzednio 316.
Suma podjazdów: 83 089 m, rekord 98 192 m.
Prędkość max.: 77 km/h, rekord 85 km/h.
Max. dystans dzienny: 509,73 km- nowy rekord, poprzednio 241.41 km.
Max. dystans miesięczny: 2104,78 km, rekord 2196.19 km.
Max. dystans roczny: 11 752.66 (9,5 % terenu), rekord 12 136 km.
Najwyższy szczyt: Przełęcz Wyżnia 872 m. n.p.m. - rekord 2060m.n.p.m. trasa Transfogarska (RO)- punkt widokowy,
Na pewno kręciłem więcej jak rok temu, ale jeśli ktoś mówił, że teraz, to tylko szosą będę jeździł, stwierdzam, że się pomylił:
Rower mtb: 5440 km,
rower szosowy: 4374 km,
zimówka: 1927 km.
Równowaga musi być.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze