Dystans96.46 km Teren50.00 km Czas05:28 Vśrednia17.65 km/h VMAX64.00 km/h Podjazdy1370 m
Coroczna tradycja.
Od wiek wieków o tej właśnie porze, przypada zgromadzenie ogólne rowerzystów na Strzałówce, górce takiej koło Lutczy. Nad Zalewem zebrało się spore, bo 7 osobowe grono przedstawicieli grona kręcących tu i tam. Pogoda rześka, jednak ciepłota wisi w powietrzu i wraz z kilometrami przejechanymi na sprzętach tak zacnych, robi się wybornie. Koła swe kierujemy w stronę Zwięczycy, czy innej Boguchwały. W wiosce Lutoryżem zwanej, zaczynamy walkę z górką nie byle jaką, toż to sama Grochowiczna, znana wśród bajkerów okolicznych. Z górki tej, zacny szlak błotem przykryty, wiedzie nas ku Czudcowi. Tam pod sklepem, Maramxem zwanym, czeka niepokorny jeździec, Michaelala, czy jakoś tak. Jedziem na Podzamcze, by śliskość na szlaku czarnym teraz pokonać. Gdyby nie drzewostan gęsto na glebę kładziony, sztuka ta niechybnie by się udała. Wita nas asfalt wiodący ku lasom Glinka Charzewskiego. Leśne ostępy, powoli, lecz skutecznie wiodą nas ku Kopalinie, gdzie znów szlak czarny witać nas będzie. Błota ci u nas dostatek, więc i jeźdźcy radzi i rumaki zadowolone. Żyznów, wioska między, gdzieś, a kiedyś wita nas widokami przednimi. Poczyniwszy sprawunki, jadła i popitku nabywszy, kierunek obieramy jedyny i słuszny- Strzałówka. Górka ta broni się, ciskając nam tony błota pod koła, jednak dla tak dzielnych druhów, błahostką i tylko czasu kwestią zdobycie pagórka tegoż było. Na szczycie odbyła się biesiada, by nikt z pustym bebechem wracać nie musiał. Z rumaka mego powietrze zeszło było, jednak cóż to dla tak doświadczonego jeźdźca, błahostka ledwie. powrót ku osadzie naszej przysporzył emocji wielu, jednak strat w ludziach nie odnotowano. W Krasnej wita nas trakt, niczym smoła czarny, by wnet w Żyznowie się znaleźć. Wyboiste ścieżki śród pól dały się we znaki, jednak nikt nie poległ. Wracając po śladach zostawionych wcześniej, jedziem ku Czudcowi. Tam kolejna górka wzywa, by zdobyć ją w mrokach i przenikliwym zimnie. Znowu Zwycięstwo i nagroda niechybnie na nas czekała. Tłuczniem droga usiana, w dół wiodąca i wieś Racławówka nas witająca. Oto i gród nasz, Rzeszowem zwanym i innowacyj wszelakich stolicą okrzykniętym. Radzi jeźdźcy wracają do chałup swych, by ponownie, w czasach nie odległych znowu zebrać się na wspólne kręcenie.
Smarowanie siodełka.
Kopalina już blisko.
Przed zjazdem do Żyznowa.
Fajne paprochy w obiektywie :D
Błota ci u nas dostatek.
Sucha Góra.
Zjazd do Krasnej.
Koteły rozrabiaki. Gdy czekaliśmy w Niechobrzu na resztę, z posesji obok przyczłapał mały kotek, za chwilkę drugi. Kiziu miziu i kotki trzeba było odstawić. Jednak jeden z nich wrócił do nas i wlazł na drogę, ale go uratowałem :D
Teraz fotki do Kundella
Nadjeżdżam.
Miciołke i Konałke :D
Niczym w dzień.
Kona tyka mojego koteła.
Smarowanie siodełka.
Kopalina już blisko.
Przed zjazdem do Żyznowa.
Fajne paprochy w obiektywie :D
Błota ci u nas dostatek.
Sucha Góra.
Zjazd do Krasnej.
Koteły rozrabiaki. Gdy czekaliśmy w Niechobrzu na resztę, z posesji obok przyczłapał mały kotek, za chwilkę drugi. Kiziu miziu i kotki trzeba było odstawić. Jednak jeden z nich wrócił do nas i wlazł na drogę, ale go uratowałem :D
Teraz fotki do Kundella
Nadjeżdżam.
Miciołke i Konałke :D
Niczym w dzień.
Kona tyka mojego koteła.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze