Dystans33.30 km Czas04:06 Vśrednia8.12 km/h VMAX13.00 km/h
Temp.26.0 °C
Maraton......kajakowy :)
Dzień wcześniej zadzwonił Tobol, czy nie zechciałbym wziąć udziału w takiej imprezie. Za długo nie myślałem i zgodziłem się. Dodam tylko, że nigdy nie siedziałem w kajaku :D Koło 8 jestem już w Jarosławiu. Zapisy i transport pod Przemyśl do Wyszatyc. Transport niczym na wykopki, czyli na pace Transportera, ile osób wlezie, tyle będzie, było 10. Przynajmniej wesoło było. Już na początku lekko zawaliliśmy, bo wystartowaliśmy w złej grupie. Wracamy i starujemy znowu. Szybko łapię o co chodzi. Płynie się fajnie, czasem się ścigamy z innymi, czasem wpadamy na mieliznę, w sumie, to tylko raz. Najgorszy moment, to przejście brzegiem przy moście kolejowym. Wpadłem sobie do wody z aparatem w kieszeni- to chyba jego koniec. Ciężki kajak mocno dał nam w kość, szczególnie przy targaniu pod górę. Ponownie wodujemy kajak, gdy jedna ekipa chce na siłe przepłynąc pod mostem- zakończyli to do góry dnem :D Wyprzedza nas jedna ekipa, która była dość daleko i nie chce nam się ich już ścigać, więc płyniemy lajtowo. Na mecie sporo żarcia, każdy dostaje pamiątkową koszulkę. Impreza udana, dobra zabawa, na pewno jeszcze kiedyś popłynę.
Ciężki zabytek, czyli niezatapialny Titanic.
Wiosłujemy, wiosłujemy.
Ciężki zabytek, czyli niezatapialny Titanic.
Wiosłujemy, wiosłujemy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Nie wspomniałeś o transporcie do miejsca startu spływu. Partyzantka wypisz wymaluj, zero zasad bhp czyli ilu się zmieści tylu pojedzie, a jak to już tylko dla wtajemniczonych.
Mimo, że płyneliśmy największym i najcięższym paździerzem to nie byliśmy ostatni.
Po mojej stronie straty w postaci przeciętego bukłaka Camelbak-a, a ponoć są niezniszczalne :P