Dystans100.03 km Teren45.00 km Czas05:52 Vśrednia17.05 km/h VMAX51.00 km/h Podjazdy2250 m
Powrót w Beskid Śląski.
Nadciąga weekend, więc pora na jazdę, ostrą jazdę :D Z Wło jedziemy do BB o nieludzkiej godzinie. Tam dołącza do nas Seba. Jakoś koło południa wyjeżdżamy, choć pogoda co chwilę straszy mżawką. Są i przebłyski słońca, więc nie jest źle. Jedziemy przez Jaworze na Górki. Po asfalcie, nie znaczy, że było łatwo. Docieramy do Ustronia- tam trzymamy się Wisły, czasem asfaltem, ale głównie szuterkiem. Kończy się zabawa- Rycerską Ścieżką wspinamy się pod wyciąg i zdobywamy Wielką Czantorię. Tym samym jesteśmy już na polsko- czeskiej granicy. Czechy, Polska, Czechy, Polska i tak lawirujemy pomiędzy słupkami granicznymi. Przed nami Soszów Wielki i Wielki Stożek- oba szczyty niewiele dzieli od 1000 m.n.p.m. Na Kiczorach zjeżdżamy z granicy czerwonym szlakiem na Przeł. Kubalonkę. Teraz boczną drogą do Wisły. Teraz największa demotywacja dnia- asfalt, minimalnie pod górę, ale długi dystans, niby lekko, a ciężko- tak, pora na Przeł. Salmopolską. Chwila oddechu i ruszamy czerwonym na Grabową i czarnym na Stary Groń. Stok narciarski doprowadził nas do Brennej, a nasze hamulce gorąco protestowały :D Lajcik do Górek, Jaworze i BB. Jak na takie tereny, to dystans spory, jutro dopiero odczujemy skutki dzisiejszego szaleństwa.
Samojebka na A4.
Wciągam krechę i lecimy.
Nad Wisłą w Ustroniu.
Mała Czantoria.
Chyba na Wielkim Stożku.
Wlepa być musi.
W górach na rowerze- nic więcej nie trzeba.
Do tego zagięta obręcz, jest ostro.
Nabrała kolorów- 160 to trochę mało.
Samojebka na A4.
Wciągam krechę i lecimy.
Nad Wisłą w Ustroniu.
Mała Czantoria.
Chyba na Wielkim Stożku.
Wlepa być musi.
W górach na rowerze- nic więcej nie trzeba.
Do tego zagięta obręcz, jest ostro.
Nabrała kolorów- 160 to trochę mało.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze