Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2010
Dystans całkowity: | 1258.87 km (w terenie 254.00 km; 20.18%) |
Czas w ruchu: | 65:03 |
Średnia prędkość: | 19.35 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.00 km/h |
Suma podjazdów: | 14792 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 144 (72 %) |
Suma kalorii: | 1760 kcal |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 57.22 km i 2h 57m |
Więcej statystyk |
Dystans10.38 km Czas00:33 Vśrednia18.87 km/h VMAX38.00 km/h
Temp.24.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Dystans6.59 km Teren1.00 km Czas00:23 Vśrednia17.19 km/h VMAX24.00 km/h
Temp.32.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Dystans88.87 km Czas04:37 Vśrednia19.25 km/h VMAX63.00 km/h Podjazdy1087 m
Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Czas powrotu.
Czas wyruszyć w drogę powrotną do Bochni. Upał dawał w kość, każdy podjazd męczył podwójnie, ale jakoś dotoczyłem się na pociąg. Trasę zaledwie lekko zmodyfikowałem, skracając ją o jakieś 9 km. Poszczególne miejscowości: Krościenko n/Dunajcem-Tylmanowa-Zabrzeż- Kamienica-Zbludza-Zalesie-Słopnice-Zamieście-Tymbark-Podłopień-Kisielówka-Nowe-Rybie-Kamionna-Ujazd-Trzciana-Leszczyna-Królówka-Zawada-Pogwizdów-Bochnia.
Everytrail
Everytrail
Ostatnie spojrzenie gdzieś na trasie.© miciu222145
Tymbark pod zakładem produkcyjnym w Tymbarku :D© miciu222145
Dystans113.79 km Teren29.00 km Czas06:33 Vśrednia17.37 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy1553 m
Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
50 000 km z BS! Kierunek- Turbacz :)
Pogoda bez zmian, czyli po porannych mgłach czekał mnie upalny dzień. Wyruszyłem kilkanaście minut po godz. 8. Na początek przejechałem fragment trasy z wczoraj, czyli: Krościenko-Szczawnica-Wzdłuż Dunajca po słowackiej stronie-Cerveny Klastor-Majere-Spisska Stara Ves-Niedzica Zamek. Dalszą trasę też znałem, a przynajmniej jej część, bo jechałem nią 2. lata temu: Falsztyn-Frydman. Kolejny etap trasy stanowił dla mnie nowość: Nowa Biała-Łopuszna. Przejechałem 52. km i nawet nie wiem kiedy to zleciało. Teraz zaczynał się najcięższy odcinek trasy- wspinaczka niebieskim szlakiem do schroniska pod Turbaczem. Najgorszy był początek, kiedy to musiałem nieść rower na plecach. Jednak już po kilkuset metrach droga trochę się polepszyła i można było jechać. Jechałem dopóki nie dotarłem do błota- gliny, dalej musiałem się przespacerować. Później było raz lepiej, raz gorzej, a czasem szlak był kiepsko oznaczony. Pod sam koniec wspinaczki, na korzennym podjeździe spotkałem jedynego dzisiaj rowerzystę. Był to Norbert na swoim fullu Gianta. Razem dotarliśmy pod schronisko. Tam odpoczęliśmy trochę i ruszyliśmy w stronę szczytu Turbacza. Był to kamienno- korzenny, niezbyt długi podjazd. Spotkaliśmy wycieczkę, której uczestnicy- gimnazjaliści na moje oko, nie mogli się nadziwić temu, że jechaliśmy tam na rowerach. Wreszcie dotarliśmy na sam szczyt- gps wskazał 1306 m n.p.m. Był, to mój najwyższy szczyt zdobyty na rowerze. Mój towarzysz pojechał czerwonym szlakiem w stronę Rabki, a ja wróciłem pod schronisko. Dalej pojechałem czerwonym szlakiem pieszo- rowerowym, m.in. przez Halę Długą, gdzie przepędziłem stado łowiecek :D Jednak najlepsze było dopiero przede mną. Czekał na mnie długi stromy zjazd po kamieniach, korzeniach i koleinach. Był to prawdziwy test dla hamulców i amortyzatora- zdany z resztą celująco.Zjazd trochę łagodniał, ale prędkości były obiecujące. Przydałby się jakiś dobry full. Nie miałem nic takiego pod ręką, więc walczyłem tym co miałem. Zjeżdżało się zacnie, ale wszystko co dobre nie trwa za długo. Dotarłem do asfaltu na Przełęczy Knurowskiej. Czekał mnie zjazd do Knurowa, ale nie byle jaki. Przy prędkości ok. 50 km/h pokonywałem mnóstwo zakrętów łagodnych, ostrych i tych zacieśniających się nagle. Banan z twarzy nie znikał. Po kilku kilometrach dotarłem do Knurowa i głównej drogi nr 969. Droga ta była nudna, a urozmaicało ją kilka niewielkich podjazdów: Kluszkowce-Krośnica-Krościenko n/Dunajcem. Zjadłem coś na kolację i postanowiłem podjechać jeszcze do Szczawnicy. W samej Szczawnicy stwierdziłem, że dalsza jazda nie ma sensu, bo siły już nie te. Najbardziej dawały o sobie znać łydki po wczorajszym spacerze. Z wiatrem wróciłem do Krościenka. Była, to ostatnia trasa w tych pięknych, ale jakże trudnych terenach. Przejechałem wszystko co miałem w planach i zadowolony wracam do domu. Cieszę się, że mimo poważnej awarii roweru, nie zrezygnowałem z tego wyjazdu. Dorobiony na prędce hak, trzyma się bardzo dobrze i sprawdzi się jako- odpukać, awaryjny.
Everytrail
Everytrail
Trasa wzdłuż Dunajca.© miciu222145
Jakiś kulorz.© miciu222145
Czerwony klasztor, kładka i piekny widok.© miciu222145
Zamek w Czorsztynie.© miciu222145
Odpoczynek nad rzeka.© miciu222145
Kościół w Łopusznej- koniec XV wieku.© miciu222145
Błotko, a właściwie, to glina.© miciu222145
Dolina Dunajca.© miciu222145
Widzialność była raczej kiepska.© miciu222145
Na Turbaczu- wg. gps'a 1306 m.© miciu222145
Zostawiam za sobą Turbacz, schronisko i łowiecki- Hala Długa.© miciu222145
Zjazd do Przeł. Knurowskiej- bardziej lajtowy odcinek.© miciu222145
Ostatni rzut oka na pasmo.© miciu222145
Organy Podhala- najbrzydszy pomnik jaki widziałem.© miciu222145
Tablica pod pomnikiem.© miciu222145
Dystans63.60 km Teren8.00 km Czas02:58 Vśrednia21.44 km/h VMAX57.00 km/h Podjazdy596 m
Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Trochę pieszo, trochę rowerem.
Na początek trasa przebyta pieszo. Wyruszyłem ok. 6:30 przy pięknej pogodzie. W Krościenku odnalazłem szlak niebieski i nim zacząłem wędrówkę na Trzy Korony. Na szlaku poza pewnym małżeństwem, nie spotkałem nikogo. Trasę przeszedłem bardzo sprawnie. U celu musiałem ponownie się przemóc i pokonać lęk wysokości. Wbiłem się na platformę widokową- widoku nie da się opisać słowami. Dalej szedłem niebieskim szlakiem, którym dotarłem do Zamku Pieniny. Szlak dalej prowadził na Sokolicę i był o wiele bardziej wymagający i niż dotychczas. Po drodze wszamałem zakupionego oscypka i spotykając kolejnych piechurów, wędrowałem na Sokolicę. Trochę dreptania po skałach i dotarłem na miejsce. Akurat wycieczka szkolna opuściła punkt widokowy, więc bez przeszkód mogłem podziwiać widoki. W dalszą drogę ruszyłem już zielonym szlakiem w stronę Krościenka. Nie wiem, co było gorsze: podejścia, czy zejścia. Pokonałem pieszo 15,8 km, w 5:20 h i pokonałem 955 m przewyższeń. O godzinie 11:30 spałaszowałem obiad w Krościenku i udałem się na 2. godzinną drzemkę :)
Około 15 ruszyłem ponownie na trasę, tym razem rowerową. Pojechałem w stronę Szczawnicy, a tam dalej wzdłuż Dunajca do granicy. Wjechałem na asfalt i tak po kilku kilometrach dotarłem do Leśnicy. Długim, 12 % podjazdem dotarłem na Przełęcz pod Tokarnią. Chwila wytchnienia na szczycie i już pędziłem długim zjazdem w stronę Velkego Lipnika. Przez Haligovce dotarłem do Cervenego Klastoru. Przejechałem kładką na polską ziemię i pojechałem przez Sromowce Niżne i Sromowce Wyżne do Niedzicy Zamku. Odwiedziłem zaporę, zamek i stwierdziłem, że pora wracać. Wracałem przez Słowację: Lysa nad Dunajcom, Spisska Stara Ves i ponownie dotarłem do Cervenego Klastoru. Czerwonym szlakiem wzdłuż Dunajca dotarłem do Szczawnicy. Jeszcze tylko kilka, a dokładnie, to 6 kilometrów i dotarłem na miejsce noclegu.
Everytrail
Spacerek.
Everytrail
Fotki z wycieczki pieszej.
Wycieczka rowerowa.
Około 15 ruszyłem ponownie na trasę, tym razem rowerową. Pojechałem w stronę Szczawnicy, a tam dalej wzdłuż Dunajca do granicy. Wjechałem na asfalt i tak po kilku kilometrach dotarłem do Leśnicy. Długim, 12 % podjazdem dotarłem na Przełęcz pod Tokarnią. Chwila wytchnienia na szczycie i już pędziłem długim zjazdem w stronę Velkego Lipnika. Przez Haligovce dotarłem do Cervenego Klastoru. Przejechałem kładką na polską ziemię i pojechałem przez Sromowce Niżne i Sromowce Wyżne do Niedzicy Zamku. Odwiedziłem zaporę, zamek i stwierdziłem, że pora wracać. Wracałem przez Słowację: Lysa nad Dunajcom, Spisska Stara Ves i ponownie dotarłem do Cervenego Klastoru. Czerwonym szlakiem wzdłuż Dunajca dotarłem do Szczawnicy. Jeszcze tylko kilka, a dokładnie, to 6 kilometrów i dotarłem na miejsce noclegu.
Everytrail
Spacerek.
Everytrail
Fotki z wycieczki pieszej.
W drodze na Trzy Korony.© miciu222145
Trzy Korony- widok na Czerwony Klasztor.© miciu222145
Warto było tu przyjść.© miciu222145
Bł. Kinga- Zamek Pieniny.© miciu222145
Znany widok- Sokolica.© miciu222145
Wycieczka rowerowa.
Podjazd na Przeł. pod Tokarnią.© miciu222145
Coś zjechało na drogę.© miciu222145
Na zaporze w Niedzicy.© miciu222145
Zamek.© miciu222145
Trzy Korony- fotka z drogi na Słowacji.© miciu222145
Dystans61.16 km Teren32.00 km Czas05:09 Vśrednia11.88 km/h VMAX44.00 km/h Podjazdy1661 m
Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Przehyba i Radziejowa, czyli nie ma lekko.
Dzień rozpocząłem o godz. 6:00. Pogoda do złudzenia przypominała tą poniedziałkową.Po dość obfitym śniadaniu wyruszyłem- była 7:20. Na początek skierowałem się do Szczawnicy. Tam oczywiście wybrałem zły kolor szlaku. Po 1 km. wspinaczki zielonym, zrezygnowałem i poszukałem szlaku niebieskiego. Na początku nie był takli zły, lecz później zaczęło się noszenie roweru. Nie powiem, jazda po kamieniach w strumyku była całkiem ciekawa.Dopiero po połączeniu szlaku niebieskiego z zielonym można było w miarę normalnie jechać. Widząc ogromny przekaźnik, wiedziałem, że Przehyba jest tuż, tuż. Już po chwili zameldowałem się pod schroniskiem i na punkcie widokowym. Chwila odpoczynku i ruszyłem dalej- byłem jedyną osobą na szczycie. Czerwony szlak usiany był mnóstwem kamieni i korzeni, co na zjazdach dawało niezłą dawkę emocji.Jadąc przez Przełęcz Długą, dotarłem wreszcie na Radziejową. Tam spotkałem pierwsze tego dnia osoby. Wdrapałem się na wieżę widokową, by podziwiać piękną panoramę. Lęk wysokości mnie nie powstrzymał i na nogach z waty pstrykałem fotki. Dłuższy postój na żarełko i pojechałem dalej, a czekał mnie mega stromy zjazd po luźnych kamieniach. Na Złomistym Wierchu miałem postój na zmianę baterii w nawigacji. Po kilku kilometrach dotarłem do Wielkiego Rogacza. Później czekała mnie błotna wspinaczka na przełęcz Obidza. Szczerze, to miałem już lekko dość.Pojechałem dalej niebieskim szlakiem wzdłuż granicy. Sporo błota, trawa i podjazdy- mega demotywator. Obok rozległych hal przestrzeliłem rozjazd i musiałem wracać kawałek spod Wysokiej. Nad Słowacją rozlegały się pomruki burzy. Po niezłych przejściach dotarłem do zielonego szlaku. Trochę sprowadzania, a potem na krechę przez łąki. Minąłem grupkę gimnazjalistów i nagle ujrzałem poprzeczny przekop. Oczywiście nikt mnie nie ostrzegł. Postawiłem rower bokiem, by wytracić prędkość. Bokiem spadłem z lekkiej skarpy, a rów już przeskoczyłem prosto. Sam nie wiem jak mi się to udało, ale stracha miałem niezłego. Dalej po Kamyczkach do Jaworek i przez Szlachtową oraz Szczawnicę dotarłem do Krościenka.
Everytrail
Everytrail
Chyba zły szlak wybrałem.© miciu222145
Na niebieskim szlaku.© miciu222145
Tu wcale łatwo nie było.© miciu222145
Maszt widać, Przhyba tuż, tuż.© miciu222145
Radzio i kotlina sądecka.© miciu222145
Strasznie tu pusto.© miciu222145
Szlak w stronę Radziejowej.© miciu222145
Radziejową już widać.© miciu222145
Szlak koloru czerwonego :D© miciu222145
W oddali Przehyba- widok z wieży na Radziejowej.© miciu222145
Widok na kotlinę sądecką.© miciu222145
Na Radziejowej.© miciu222145
Zdobywca.© miciu222145
Zjazd z Radziejowej.© miciu222145
Gdzieś przed Wielkim Rogaczem.© miciu222145
Za przełęczą Obidza- urzekło mnie to krzesło.© miciu222145
Raz pod górę, raz w dół.© miciu222145
Na granicy.© miciu222145
W stronę wąwozu Homole- hmm, chyba nie zjadę.© miciu222145
Dystans114.17 km Teren1.00 km Czas05:58 Vśrednia19.13 km/h VMAX61.00 km/h Podjazdy1775 m
Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Bochnia- Krościenko n/Dunajcem, czyli podjazd za podjazdem.
Dzień zapowiadał się bardzo słoneczny i jak się później okazało, taki właśnie był. Już o poranku miałem niemiłą niespodziankę- brak powietrza w tylnym kole. Wstałem na tyle wcześnie, że nie był to jakiś spory problem. Trasa na dworzec PKP i już przed 7 pędziłem pociągiem w stronę Bochni. Pociąg miał mieć w swoim składzie wagon do przewozu rowerów, jednak rzeczywistość okazała się inna. Ok. 8:40 byłem już w Bochni. Dzięki nawigacji, sprawnie wydostałem się z miasta. Już na początku zaczęły się podjazdy i co ciekawe, jedynie z okolic Bochni widziałem Tatry. Później nie miałem już takiej możliwości. Na swojej trasie mijałem dziesiątki szklarni, w których czerwieniły się dorodne pomidory. Odwiedziłem również zakład produkcyjny w Tymbarku- chyba każdy wie, co tam się produkuje :) Wykres wysokości pokazywał, że nieuchronnie zbliżam się od największego podjazdu na trasie- była to wspinaczka na niespełna 800 m n.p.m. Wylałem litry potu, ale wiele kilometrów zjazdu w pełni to wynagrodziły. Jeszcze tylko kilkanaście kilometrów i dojechałem do Krościenka n/Dunajcem. Rozpakowałem się, zrobiłem zakupy, zjadłem coś i postanowiłem przejechać się jeszcze kawałek. Pojechałem wzdłuż Dunajca do Szczawnicy i do naszych południowych sąsiadów.Zawróciłem i pojechałem do centrum Szczawnicy- jeden wielki remont drogowy. Pod wieczór wróciłem na nocleg, by zaplanować kolejny dzień i zregenerować siły.
Trasa: Bochnia-Pogwizdów-Zawada-Królówka-Trzciana-Ujazd-Kamionna-Nowe Rybie-Kisielówka-Tymbark-Zamieście-Zalesie-Zbludza-Kamienica-Zabrzeż-Tylmanowa-Krościenko n/Dunajcem.
Everytrail
Everytrail
Trasa: Bochnia-Pogwizdów-Zawada-Królówka-Trzciana-Ujazd-Kamionna-Nowe Rybie-Kisielówka-Tymbark-Zamieście-Zalesie-Zbludza-Kamienica-Zabrzeż-Tylmanowa-Krościenko n/Dunajcem.
Everytrail
Everytrail
Widok z pociągu- droga ucieka.© miciu222145
Tuż za Bochnią- widać już góry :)© miciu222145
Most widmo tuż za Kamionną.© miciu222145
Widoki coraz ciekawsze.© miciu222145
Cel dzisiejszej jazdy.© miciu222145
Radzio nad Dunajcem w Szczawnicy.© miciu222145
Tuż za granicą polsko- słowacką.© miciu222145
Dystans25.13 km Czas01:13 Vśrednia20.65 km/h VMAX31.00 km/h
Temp.25.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Dystans72.29 km Teren15.00 km Czas03:49 Vśrednia18.94 km/h VMAX74.00 km/h Podjazdy767 m
Temp.25.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Jak pech, to po całości.
Kolejny sobotni wyjazd- tym razem spod hali na podpromiu. Pojawiło się 6. osób: Piotrek, Jacek, Agnieszka, Maciek, Włochaty i ja. Pogoda upalna, więc pojechaliśmy schłodzić się do tunelu: Rzeszów/Słocina/Roch-Chmielnik-niebieskim szlakiem na Borówki-Hyżne-Dylągówka-Jawornik Polski-Szklary. Przed wjazdem do tunelu zrobiliśmy sobie przerwę na jedzonko i ruszyliśmy w ciemną i mokrą otchłań. Po nieco ponad 600 metrach ujrzeliśmy słońce. Dalej jechaliśmy torami, czasem między podkładami były spore dziury. Przystawiło mi koło do takiej jednej i wyłożyłem się na bok- w sumie śmieszna sytuacja. Jednak za mną jechał Maciek i też się wyłożył- swoim przednim kółkiem urwał mi hak przerzutki. Katastrofa- w poniedziałek mam wyjazd rowerowy w góry. Docisnąłem go zamykaczem od koła i jakoś się to wszystko kupy trzymało. Przejechałem tak ponad 30 km: Jawornik Polski-Hyżne-Borówki-Borek Stary-Kielnarowa-Tyczyn-Biała/Rzeszów. W domu odkręciłem hak od pękniętej ramy BH i zacząłem rzeźbić- tu przyciąłem, tam wywierciłem. Efekt, hak dorobiony i trzyma się dobrze- wygląd to już sprawa dyskusyjna.
Garmin Everytrail
Garmin Everytrail
Podpromie znowu zalane.© miciu222145
Czasem trzeba pospacerować.© miciu222145
Niektórych rowery ciągnęły.© miciu222145
Okolice Dylągówki.© miciu222145
Tunel wąskotorówki.© miciu222145
Jazda torowa.© miciu222145
Dystans20.33 km Teren2.00 km Czas01:00 Vśrednia20.33 km/h VMAX29.00 km/h
Temp.18.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Powódź reaktywacja.
Wczorajszy wieczór, to była jakaś masakra- nadciągnęły takie chmury, że strach się było bać. Rozpętała się burza, a może burze i lało do dzisiejszego popołudnia- czyli prawie 20 godzin ulewy. Pod wieczór podjechałem na działkę opłukać rower- trawniki toną w wodzie. Później przez Zalesie i po mieście też trochę.
Wczorajszy armagedon nadciąga.© miciu222145
Pierwsza truskawka- oczywiście wszamana :D© miciu222145
Mini ślimaczek.© miciu222145
Krople deszczu.© miciu222145
Kropelki raz jeszcze.© miciu222145
Rzeszów w oparach rozlanego Wisłoka.© miciu222145