Dystans113.79 km Teren29.00 km Czas06:33 Vśrednia17.37 km/h VMAX58.00 km/h Podjazdy1553 m
Temp.30.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
50 000 km z BS! Kierunek- Turbacz :)
Pogoda bez zmian, czyli po porannych mgłach czekał mnie upalny dzień. Wyruszyłem kilkanaście minut po godz. 8. Na początek przejechałem fragment trasy z wczoraj, czyli: Krościenko-Szczawnica-Wzdłuż Dunajca po słowackiej stronie-Cerveny Klastor-Majere-Spisska Stara Ves-Niedzica Zamek. Dalszą trasę też znałem, a przynajmniej jej część, bo jechałem nią 2. lata temu: Falsztyn-Frydman. Kolejny etap trasy stanowił dla mnie nowość: Nowa Biała-Łopuszna. Przejechałem 52. km i nawet nie wiem kiedy to zleciało. Teraz zaczynał się najcięższy odcinek trasy- wspinaczka niebieskim szlakiem do schroniska pod Turbaczem. Najgorszy był początek, kiedy to musiałem nieść rower na plecach. Jednak już po kilkuset metrach droga trochę się polepszyła i można było jechać. Jechałem dopóki nie dotarłem do błota- gliny, dalej musiałem się przespacerować. Później było raz lepiej, raz gorzej, a czasem szlak był kiepsko oznaczony. Pod sam koniec wspinaczki, na korzennym podjeździe spotkałem jedynego dzisiaj rowerzystę. Był to Norbert na swoim fullu Gianta. Razem dotarliśmy pod schronisko. Tam odpoczęliśmy trochę i ruszyliśmy w stronę szczytu Turbacza. Był to kamienno- korzenny, niezbyt długi podjazd. Spotkaliśmy wycieczkę, której uczestnicy- gimnazjaliści na moje oko, nie mogli się nadziwić temu, że jechaliśmy tam na rowerach. Wreszcie dotarliśmy na sam szczyt- gps wskazał 1306 m n.p.m. Był, to mój najwyższy szczyt zdobyty na rowerze. Mój towarzysz pojechał czerwonym szlakiem w stronę Rabki, a ja wróciłem pod schronisko. Dalej pojechałem czerwonym szlakiem pieszo- rowerowym, m.in. przez Halę Długą, gdzie przepędziłem stado łowiecek :D Jednak najlepsze było dopiero przede mną. Czekał na mnie długi stromy zjazd po kamieniach, korzeniach i koleinach. Był to prawdziwy test dla hamulców i amortyzatora- zdany z resztą celująco.Zjazd trochę łagodniał, ale prędkości były obiecujące. Przydałby się jakiś dobry full. Nie miałem nic takiego pod ręką, więc walczyłem tym co miałem. Zjeżdżało się zacnie, ale wszystko co dobre nie trwa za długo. Dotarłem do asfaltu na Przełęczy Knurowskiej. Czekał mnie zjazd do Knurowa, ale nie byle jaki. Przy prędkości ok. 50 km/h pokonywałem mnóstwo zakrętów łagodnych, ostrych i tych zacieśniających się nagle. Banan z twarzy nie znikał. Po kilku kilometrach dotarłem do Knurowa i głównej drogi nr 969. Droga ta była nudna, a urozmaicało ją kilka niewielkich podjazdów: Kluszkowce-Krośnica-Krościenko n/Dunajcem. Zjadłem coś na kolację i postanowiłem podjechać jeszcze do Szczawnicy. W samej Szczawnicy stwierdziłem, że dalsza jazda nie ma sensu, bo siły już nie te. Najbardziej dawały o sobie znać łydki po wczorajszym spacerze. Z wiatrem wróciłem do Krościenka. Była, to ostatnia trasa w tych pięknych, ale jakże trudnych terenach. Przejechałem wszystko co miałem w planach i zadowolony wracam do domu. Cieszę się, że mimo poważnej awarii roweru, nie zrezygnowałem z tego wyjazdu. Dorobiony na prędce hak, trzyma się bardzo dobrze i sprawdzi się jako- odpukać, awaryjny.
Everytrail














Everytrail

Trasa wzdłuż Dunajca.© miciu222145

Jakiś kulorz.© miciu222145

Czerwony klasztor, kładka i piekny widok.© miciu222145

Zamek w Czorsztynie.© miciu222145

Odpoczynek nad rzeka.© miciu222145

Kościół w Łopusznej- koniec XV wieku.© miciu222145

Błotko, a właściwie, to glina.© miciu222145

Dolina Dunajca.© miciu222145

Widzialność była raczej kiepska.© miciu222145

Na Turbaczu- wg. gps'a 1306 m.© miciu222145

Zostawiam za sobą Turbacz, schronisko i łowiecki- Hala Długa.© miciu222145

Zjazd do Przeł. Knurowskiej- bardziej lajtowy odcinek.© miciu222145

Ostatni rzut oka na pasmo.© miciu222145

Organy Podhala- najbrzydszy pomnik jaki widziałem.© miciu222145

Tablica pod pomnikiem.© miciu222145
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Tydzień wcześniej też tam jeździłem, tyle że od drugiej strony. Twój zjazd do przełęczy Knurowskiej był dla nas podjazdem, a raczej podejściem.
W każdym razie szlaki w Gorcach są genialne :)
PozdRower :)
Wycieczka i fotki rewelacyjne. Setka z taka sumą przewyższeń to naprawdę coś.
Pozdrawiam :)
Pozdro!
Pozdrawiam..:D