Dystans86.00 km Teren14.00 km Czas04:35 Vśrednia18.76 km/h VMAX77.00 km/h Podjazdy1569 m
Temp.26.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Góry Sanocko- Turczańskie.
Góry Słonne- bywam tam rzadko, bo w sumie byłem tam raz :D
Plan był ambitny, czyli atak czerwonym szlakiem z Roztoki i jazda na szybowisko. Jak było ? Już piszę. Wystartowałem z Trzciańca i w Roztokach pojechałem zgodnie z planem. Szutrówka ostro pięła się do góry, jednak wkrótce wszystko się skomplikowało. Szlak odbijał do lasu, a po piątkowych opadach nie dało rady jechać. Szlak był mokry, błotnisty i zarośnięty. Jedyną rozsądną decyzją, była rezygnacja. Wracam do asfaltu i przez Kuźminę jadę do Rozpucia. W Zawadce wbijam się na szutrówkę, czyli nieszczęsny szlak czerwony. Docieram nim do Rakowej. Szlak odbija w polną drogę, czyli nie jest źle. Po kilku km przedzierania się przez trawska skręcam do lasu. Mega błocko i szlak zarośnięty pokrzywami- znowu muszę się wycofać. Wracam :( Z Tyrawy Wołoskiej wspinam się serpentynami na Przeł. Przysłup. Tam szlak wyglądał równie kiepsko- błoto rozjeżdżone po wycince. Zjeżdżam do Załuża, serpentynami gdzie w zakrętach nie schodziłem poniżej 40 km/h :D Przed Leskiem odbijam na Bezmiechową. Na szybowisko prowadzi morderczy podjazd- najgorszy jest początek w pełnym słońcu. Na szczycie chwilkę odpoczywam i kieruję się na zjazd. Kierowcy mnie przepuszczają, bo nie mają szans :) Zapomnianą drogą jadę w stronę Olszanicy. Dalej: Wańkowa-Ropienka-Wojtkówka-Wojtkowa-Trzcianiec. Niestety pogoda trochę zmieniła przebieg trasy, ale i tak zwiedziłem kawał nowych terenów. Kryzys dopadł mnie koło 70 km i nawet licznik miał kiepski dzień, bo przy 50 km zachowywał się jakbym mu baterię wyjął i zrobił reset. Na szczęście Garmin wszystko skrzętnie notował.
Plan był ambitny, czyli atak czerwonym szlakiem z Roztoki i jazda na szybowisko. Jak było ? Już piszę. Wystartowałem z Trzciańca i w Roztokach pojechałem zgodnie z planem. Szutrówka ostro pięła się do góry, jednak wkrótce wszystko się skomplikowało. Szlak odbijał do lasu, a po piątkowych opadach nie dało rady jechać. Szlak był mokry, błotnisty i zarośnięty. Jedyną rozsądną decyzją, była rezygnacja. Wracam do asfaltu i przez Kuźminę jadę do Rozpucia. W Zawadce wbijam się na szutrówkę, czyli nieszczęsny szlak czerwony. Docieram nim do Rakowej. Szlak odbija w polną drogę, czyli nie jest źle. Po kilku km przedzierania się przez trawska skręcam do lasu. Mega błocko i szlak zarośnięty pokrzywami- znowu muszę się wycofać. Wracam :( Z Tyrawy Wołoskiej wspinam się serpentynami na Przeł. Przysłup. Tam szlak wyglądał równie kiepsko- błoto rozjeżdżone po wycince. Zjeżdżam do Załuża, serpentynami gdzie w zakrętach nie schodziłem poniżej 40 km/h :D Przed Leskiem odbijam na Bezmiechową. Na szybowisko prowadzi morderczy podjazd- najgorszy jest początek w pełnym słońcu. Na szczycie chwilkę odpoczywam i kieruję się na zjazd. Kierowcy mnie przepuszczają, bo nie mają szans :) Zapomnianą drogą jadę w stronę Olszanicy. Dalej: Wańkowa-Ropienka-Wojtkówka-Wojtkowa-Trzcianiec. Niestety pogoda trochę zmieniła przebieg trasy, ale i tak zwiedziłem kawał nowych terenów. Kryzys dopadł mnie koło 70 km i nawet licznik miał kiepski dzień, bo przy 50 km zachowywał się jakbym mu baterię wyjął i zrobił reset. Na szczęście Garmin wszystko skrzętnie notował.
Pierwsze górki i widok na Pogórze Przemyskie.© miciu222145
Kościół w Zawadce.© miciu222145
Dobrze, że było płytko.© miciu222145
Przystanek w Rakowej :D© miciu222145
Ktoś tu lubi Tymbark.© miciu222145
Na podjeździe mordercy.© miciu222145
Szybowiec.© miciu222145
Widok z szybowiska w Bezmiechowej.© miciu222145
Porozrzucane samolociki.© miciu222145
Cerkiew w Wojtkowej.© miciu222145
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze