Dystans40.49 km Teren16.00 km Czas03:19 Vśrednia12.21 km/h
Plany były wielkie, ale niewiele
Plany były wielkie, ale niewiele z tego wyszło, a więc po kolei: Rzeszów i na dobry początek urwałem łańcuch-niestety do niczego się już nie nadaje, miałem drugi w plecaku, więc go założyłem i w droge-/Lisia Góra-Zwięczyca-Boguchwała-Zarzecze-Grochowiczna i już miałem skręcić na czarny szlak, ale, że zaczęło kropić pojechałem prosto szlakiem żółtym. I tu się zaczęło-zatrzymała mnie jakaś struszka, na oko 80 z hakiem, zapłakana i mówi, że się zgubiła- i tu się pogubiłem we własnych myslach-co tu robić? Była niby z Mogielnic, a ja za cholere nie wiedziałem w którą to stronę :O Więc postanowiłem pomóc. Znałem drogę do Lutoryża więc poszliśmy, po drodze wysłuchując lamentów i haseł typu " toż to Bóg mi cię zesłał" :O W Lutoryżu spytałem jakiegoś dziadka o drogę, a ten oczywiście ją pokazał i napchał mi plecak jabłkami i winogronami-do tego zaprosił ponownie, spoko. No więc poszliśmy dalej, ale nie było łatwo, bo szliśmy polami, ale udało się :D Rozstaliśmy się w lesie niedaleko miejsca docelowego staruszki. Po wszystkim jak już wsiadłem na rower, to myślałem, że korby pogne, tak zapierniczałem po tym 6. km spacerze. Ogólnie wyjazd był bardzo dziwny, no i krótki, ale w sumie ciekawy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.