Wpisy archiwalne w kategorii

100 i więcej

Dystans całkowity:44278.62 km (w terenie 2247.00 km; 5.07%)
Czas w ruchu:2144:21
Średnia prędkość:20.65 km/h
Maksymalna prędkość:84.00 km/h
Suma podjazdów:329417 m
Maks. tętno maksymalne:207 (103 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:772572 kcal
Liczba aktywności:356
Średnio na aktywność:124.38 km i 6h 01m
Więcej statystyk
Dystans110.02 km Czas04:18 Vśrednia25.59 km/h VMAX59.08 km/h Podjazdy1041 m
Tętnośr.148 TętnoMAX182 Kalorie 3738 kcal Temp.15.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 054/5315. "Różanka".
Kategoria 100 i więcej
Po wczorajszym błotku, czas na asfalt, dużo asfaltu. Najpierw lecę na Strzyżów, czyli trasa przez Niechobrz-Czudec-Zaborów i Glinik Charzewski. Ze Strzyzowa podjeżdżam na Brzeżankę i wylatuję gdzieś pod Dobrzechowem- oczywiście źle skręciłem i dołożyłem trochę drogi :D Z Dobrzechowa przez Grodzisko do Różanki. Tam chwila odpoczynku pod wieżą widokową. Powrót? Czasem nie miałem pod wiatr :D Wracam do grodziska i zaczynam zabawę z podjazdami, znowu. Na szczęście jak było pod górę, to będzie i w dół- Pstrągowa i później Czudec. Byłem już na głodzie, ale sklepów ni chu chu, a przynajmniej takich, gdzie rower miałbym na widoku. Te 25 km jakoś wrócę, nie? No, był to błąd. Bez sił pod wiatr- stary, a głupi. Jakoś się doturlałem przez Wyżne i Siedliska, bo końcówka była z wiatrem :D

Wiatraczek w Różance.
Wiatraczek w Różance. © miciu222145

Pogórze Strzyżowskie.
Pogórze Strzyżowskie. © miciu222145

Zjazd do Pstrągowej.
Zjazd do Pstrągowej. © miciu222145
Dystans100.97 km Czas03:51 Vśrednia26.23 km/h VMAX63.24 km/h Podjazdy1037 m
Tętnośr.156 TętnoMAX189 Kalorie 3612 kcal Temp.14.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 047/5308. "Kiełkujące wiatraczki".
Kategoria 100 i więcej
Plan w głowie, wiatr w twarz- taki to sprytny plan :D Katar trochę mordował, szczególnie na podjazdach dusiło, ale jakoś poszło: Rzeszów-Tyczyn-Kielnarowa-Borek Stary-Królka-Borek Nowy-Błażowa. Zaczyna się robić konkretnie pod górę, spoko rozgrzewka. Z Ujazdów zjeżdżam do Wesołej- wesoło nie było. Miejscami mokro i kropi, do tego przebłyski słońca. Teraz do Nozdrzca i na Dynów. Niechcący przypomniałem sobie drogę na Szklary- chcę ją zapomnieć. Później boczkiem na Grzegorzówkę i grzbietem przez Borówki z wiatrem, wpadła PeeRka. Zjazd do Chmielnika, Kielnarowa-Tyczyn, Budziwój, Rzeszów. Teraz będzie już tylko lepiej...chyba. Tytułowe wiatraki stawiają m.in. w Wesołej, niektóre to tylko sterczące z ziemi kiełki :D
Szosa świeżo po serwisie, niestety to ostatnie tchnienie napędu, ale jeszcze da się jeździć.

W dolinie- Błażowa.
W dolinie- Błażowa. © miciu222145

Malutkie śmigiełko.
Malutkie śmigiełko. © miciu222145

Krajobraz mi się nie podoba :(
Krajobraz mi się nie podoba :( © miciu222145
Dystans144.30 km Czas05:33 Vśrednia26.00 km/h VMAX64.36 km/h Podjazdy1393 m
Tętnośr.149 TętnoMAX188 Kalorie 4896 kcal Temp.28.0 °C SprzętAccent Draft
Odcinek 232/5167. "Po Pogórzach".
Kategoria 100 i więcej
Trochę podjazdów Pogórza Przemyskiego i Dynowskiego. Z rana 12 stopni i mgła, ale później już gorąco: Rzeszów-Tyczyn-Błażowa-Futoma-Dynów-Reszów-Lipa-Bircza-Brzuska-Iskań-Bachórz-Szklary-Dylągówka-Borówki-Chmielnik-Rzeszów.
San w Wybrzeżu.
San w Wybrzeżu. © miciu222145
Kładka nad Sanem.
Kładka nad Sanem. © miciu222145
Dystans107.44 km Czas06:27 Vśrednia16.66 km/h VMAX61.53 km/h Podjazdy1028 m
Kalorie 3171 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 203/5138. "Ostatnia prosta".
Może nie prosta i nie płaska, ale do domu już nie daleko. Ranek zimny, ale słoneczny, więc to 10 stopni szybko zniknie. Jedziemy bocznymi drogami przez Rymanów, Krosno i dopiero okolice Lutczy nas przytrzymują. Mieliśmy jechać przez Godową i w sumie tak zrobiliśmy. Wszystko jednak pośród ciężarówek i walców- remont w pełni. Burzowe chmury były już całkiem nie daleko, ale do 15 nie powinno padać. Pogoda jednak na koniec zrobiła nam psikusa i burza powstała tuż obok nas, wspaniale. Wspinaczka na Kielanówkę odbywała się ze ścianą deszczu za plecami. Dopadło nas na pustkowiu- nie widzieliśmy nic, woda zalewała nos i oczy. Na zjeździe nie wiedziałem co się dzieje. Jak szybko przyszło tak szybko poszło. Za to my totalnie przemoczeni, a ulice całkiem pozalewane. Tak na koniec oberwaliśmy za te wszystkie szczęśliwe ucieczki do tej pory. Grześka odstawiłem na pociąg, a sam pojechałem do domu. 1610 km w 14 dni, średnio 115 km na dzień :D Ludzie zawsze byli dla nas mili, dzieci czasem aż nadto i wkurzały. Kierowcy najgorsi w Rumunii, najlepsi na Słowacji. Sama Rumunia przez ostatnie 9 lat mocno się wybiła i od razu to było widać. Jak na taką wyprawę, to tylko jeden kapeć i źle zakuty łańcuch, ale nie u mnie. Transalpina, czy Transfogarska? Otóż- tak.

Beskid Niski- zza tych gór wracamy.
Beskid Niski- zza tych gór wracamy. © miciu222145
Dystans140.72 km Czas08:34 Vśrednia16.43 km/h VMAX58.40 km/h Podjazdy1110 m
Kalorie 4045 kcal Temp.16.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 202/5137. "Ostatnia granica".
Zapowiadało się strasznie, a to co najwyżej pokropiło. Rano telefon do właściciela, co by nasze rowery z knajpy uwolnił i można jechać. Lekko kropiło, temperatura koło 20 stopni, tylko jechać- kierujemy się na Michalovce. Później jedziemy na Humenne- ostatnie 9 km to była główna droga, więc walczyliśmy o przeżycie. Za to później odbijamy na północ. Ahh, co to była za droga- cały czas lekko pod górę, przez małe wioseczki ze znikomym ruchem. Coś wspaniałego, przez 60 km. Na godzinę zatrzymała nas burza, ale później ładnie się wypogodziło. Finalny podjazd, to już granica polsko-słowacka. Udało się dojechać po 12 dniach. Zjeżdżamy do Tylawy i odbijamy na Daliową. Pole namiotowe odpada, bo niby ma być 10 stopni. W sumie to już jest, jest już nawet i ciemno. Nocleg w agroturystyce w Daliowej. 3 dni i prawie 450 km, to dopiero dystans :D

Ponura Słowacja.
Ponura Słowacja. © miciu222145

Na Słowacji dużo padało, ale Węgry i Słowenia toną.
Na Słowacji dużo padało, ale Węgry i Słowenia toną. © miciu222145

Jeszcze 22. i będzie mecz.
Jeszcze 22. i będzie mecz. © miciu222145

Bliżej Polski pogoda ładniejsza.
Bliżej Polski pogoda ładniejsza. © miciu222145
Dystans151.47 km Czas08:39 Vśrednia17.51 km/h VMAX37.58 km/h Podjazdy202 m
Kalorie 4087 kcal Temp.22.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 201/5136. "110 km niepewności".
Zgodnie z prognozami, poranek przywitał nas deszczem. Jednak radary Windy poprawiały nastrój, bo chmury miały przejść dosyć szybko. Poszliśmy na śniadanko, później pakowanie i koło 9 można było jechać. Było ciepło, ale już bez takiego gorąca. Mieliśmy zaplanowaną trasę do granicy drogą rowerową wzdłuż rzeki. Co wybraliśmy? Najbardziej ruchliwą drogę w okolicy, koszmar, nigdy więcej. Na granicy kolejki niewielkie, więc po kilku minutach jesteśmy już na Węgrzech. Trochę głównej drogi i zjeżdżamy na te mniej uczęszczane, z drogą rowerową i to asfaltową. Nie może być za pięknie, bo w miasteczkach ten asfalt zamienia się koślawe płyty i kostkę brukową z krawężnikami. Nigdy tylu zakazów w ciągu dnia nie złamałem :D Kilometry mijały sprawnie, ale cały dzień myśleliśmy tylko o jednym, o 110 km. Miał być tam prom, na bocznej drodze. Czy jest, tego nie wiemy. Lepiej, żeby był, bo inaczej czeka nas objazd, taki na pół dnia. Prom był na całe szczęście i już po kilku kilometrach mamy 3 kraj tego dnia. Słowacja wita nas miasteczkiem pełnym cyganów. Jedziemy wzdłuż ukraińskiej granicy i mój telefon przełączył się na tamtejszą się- a to drań, tak nie można. Docieramy do miasteczka Leles, gdzie miejscowy rowerzysta wskazuje nam jedyny otwarty sklep. Miejscówek brak, do tego wzbudzamy takie zainteresowanie, że pora stąd uciekać. Mamy też inny problem- zbliża się burzowy front. Jedziemy przez pustkowia- to kolejny problem. Wielkie Kapuśany wcale wielkie nie były, więc za sprawą reklamy jedziemy szukać noclegu. Wszystko zajęte, w większości przez robotników. Dzwonią i kierują nas na drugi koniec miasta, w miejsce  o tragicznych opiniach. Po drodze znajdujemy inną miejscówkę, jeszcze nieczynną, przy pijalni piwa. Dla nas zrobiło się czynne i byliśmy pierwszymi gośćmi. Zajebista pizza i darmowe piwko od właściciela- tak się kończy ten długi dzień. Co przyniesie front?

Na Węgrzech komfortowo.
Na Węgrzech komfortowo. © miciu222145

Czasem też terepało.
Czasem też terepało. © miciu222145

Prom jednak był- rzeka Tisza.
Prom jednak był- rzeka Tisza. © miciu222145

Słowacka kładka- skrót.
Słowacka kładka- skrót. © miciu222145

Kładka była w kiepskim stanie.
Kładka była w kiepskim stanie. © miciu222145

Idzie front, będą burze.
Idzie front, będą burze. © miciu222145

Słowacka pizza i czeskie piwo.
Słowacka pizza i czeskie piwo. © miciu222145
Dystans153.27 km Czas08:36 Vśrednia17.82 km/h VMAX50.94 km/h Podjazdy549 m
Kalorie 3909 kcal Temp.24.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 200/5135. "Koniec dobrej pogody".
Noc byłaby fajna, gdybym nie rozbił się głową w dół, w środku nocy robiłem przemeblowanie :D Poranek był ciepły, ale chmury zwiastowały jakieś zmiany w pogodzie. Ledwo ruszyliśmy, a już kropiło- z czasem już konkretnie padało. Przynajmniej na podjazdach było chłodniej. Po 50 km jesteśmy już na totalnej nizinie i musimy raz przeczekać krótki, aczkolwiek intensywny deszcz. Jechało się nad wyraz dobrze, więc dystans rósł w oczach. Tym oto sposobem dotarliśmy do Satu Mare, oczywiście miasto już raz odwiedziłem w roku 2014. Na noc i poranek zapowiadane były deszcze okrutne, więc nocleg zarezerwowany był w willi w samym centrum miasta, w całkiem dobrych pieniądzach. Na parkingu suszymy namioty pośród tabunu motocykli, śmieszny widok. Czy prognozy się sprawdzą? Zobaczymy.

Nie ma jak górki z rana.
Nie ma jak górki z rana. © miciu222145

Ciekawe, rumuńskie górki.
Ciekawe, rumuńskie górki. © miciu222145

Nie ma jak rumuńskie góry.
Nie ma jak rumuńskie góry. © miciu222145

Po deszczu pojawia się mgła nad szczytami.
Po deszczu pojawia się mgła nad szczytami. © miciu222145
Dystans133.27 km Czas07:57 Vśrednia16.76 km/h VMAX50.76 km/h Podjazdy501 m
Kalorie 3700 kcal Temp.30.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 196/5131. "Góry na horyzoncie".
Noc minęła spokojnie, więc sprawnie się ogarniamy i wyruszamy przy prawie 20 stopniach po 7 rano.  Żegna nas pies, który tutaj jest przypisany do każdego budynku, taka natura tego kraju. Droga, to jakaś katastrofa- jedziemy do jednego z największych miast w Rumunii. Krzyżuje się tutaj wiele dróg, do tego lotnisko- musi być ruch. Za Krajovą teren zaczyna się robić pofałdowany. Znak, to, że zbliżamy się do Karpat i coraz częściej pojawiają się na horyzoncie. Pojawia się też niewielki deszcz, ale większe chmury cudem omijamy. Od 80 km zaczynamy się lekko wspinać i jest to zapowiedź celu tej wyprawy. W wiosce Negreni od razu skręcamy pod szkołę i jest to piękny strzał. Sporo trawników, jesteśmy osłonięci przed wścibskimi oczami i.....jest kran z wodą. Fantastycznie.

Wstajemy skoro świt.
Wstajemy skoro świt. © miciu222145

Pies być musi.
Pies być musi. © miciu222145

Piękny to był zestaw.
Piękny to był zestaw. © miciu222145

W Krajovej.
W Krajovej. © miciu222145

Krajova, Rumunia.
Krajova, Rumunia. © miciu222145
Dystans132.43 km Czas07:30 Vśrednia17.66 km/h VMAX39.78 km/h Podjazdy249 m
Kalorie 3666 kcal Temp.33.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 195/5130. "Flaczki".
Sama noc była spoko, dopiero nad ranem wyły jakieś syreny i ok. 5 ktoś włączył głośno muzykę. Chociaż nie, nie głośno- jebucko głośno, na pół miasta. Ogólnie lubią robić takie atrakcje, gdzie muzykę słychać przed wjazdem do miejscowości. Grzesiek miał jedyną awarię tego wyjazdu, czyli musiał zmienić powietrze na tutejsze- jeden flak. Kolejne flaki, nawet w oleju, to dzisiejsza trasa. Gorąc i droga prosta do bólu. Płaska również. Od sklepu do sklepu, tak się jeździ w upale. Na koniec dnia lądujemy w Bechet, pod szkołą oczywiście. No kolację była zajebista pizza z pobliskiej pizzerii. Kolejna noc w mieście.

Uzupełnianie energii.
Uzupełnianie energii. © miciu222145
Opuszczona dzielnica przemysłowa, Rumunia.
Opuszczona dzielnica przemysłowa, Rumunia. © miciu222145
Pod sklepem w Rumunii.
Pod sklepem w Rumunii. © miciu222145
Dystans115.16 km Czas06:51 Vśrednia16.81 km/h VMAX44.96 km/h Podjazdy159 m
Kalorie 3039 kcal Temp.25.0 °C SprzętPajonk
Odcinek 194/5129. "Pogodowe niespodzianki".
Minęła kolejna spokojna noc, ale ok. 5 zaczęło padać. Przestało dopiero po 8. Zbieramy się w miarę szybko, żeby zdążyć przed kolejną chmurą. Zdążyliśmy dojechać do głównej drogi, czyli zaledwie kilka kilometrów. Zaczęło porządnie lać, a jedynym schronieniem były stragany, gdzie sprzedawano m.in. dynie. Przygarnięto nas i przeczekaliśmy najgorsze. Niestety jest już po weekendzie, więc ruch na drodze znacząco się zwiększył. Pogoda nie pozwoliła nam jeszcze opuścić Bułgarii i walnęła deszczem- godzinka spędzona na stacji benzynowej. Zaczęło się rozpogadzać jak dojechaliśmy do Ruse, czyli miasta granicznego. Byłem tutaj 9 lat temu. Podwójna kontrola i wjeżdżamy na most graniczny na Dunaju. Wąsko, a ruch straszliwy, więc znikamy stamtąd raczej szybko. W Giurgiu oczywiście źle skręcamy i dokładamy kilka km. Teraz czeka nas droga wzdłuż granicy, czyli Dunaju. Emocji brak. No może poza spotkaniem z trójką sakwiarzy zza naszej zachodniej granicy. Po ok. 60 km docieramy do miasta Zimnicea. Teoretycznie dużo miejsc na ewentualny nocleg, w praktyce- szału nie ma. Ostatecznie lądujemy na dziedzińcu jednej ze szkół. Przyszła jakaś młodzież, ale po rozmowie, powiedzieli, że nie będą nam przeszkadzać i już sobie idą. Jakieś niespodzianki tej nocy? Zobaczymy, jesteśmy w środku miasta.

Modliszka ze stacji benzynowej.
Modliszka ze stacji benzynowej. © miciu222145

Śniadanko pod sklepem.
Śniadanko pod sklepem. © miciu222145
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status