Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2016

Dystans całkowity:511.54 km (w terenie 55.00 km; 10.75%)
Czas w ruchu:25:50
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:2750 m
Suma kalorii:5720 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:21.31 km i 1h 04m
Więcej statystyk
Dystans15.40 km Czas00:43 Vśrednia21.49 km/h VMAX28.00 km/h
Praca.
Dystans13.17 km Czas00:40 Vśrednia19.76 km/h VMAX31.00 km/h
Praca.
Dystans15.57 km Czas00:48 Vśrednia19.46 km/h VMAX33.00 km/h
Praca.
Dystans46.10 km Teren38.00 km Czas03:52 Vśrednia11.92 km/h VMAX49.00 km/h Podjazdy1480 m
Kalorie 2000 kcal Temp.18.0 °C SprzętRadon ZR Litening Custom
Bieszczady na ostro.
Kategoria Bieszczady
Nadszedł czas na jesienne sponiewieranie się w Bieszczadach. Mamy blisko, więc zbiera się spora ekipa, całe 12 osób, będzie tłok :D
Ruszamy z Cisnej, słonko ładnie przygrzewa, kierujemy się asfaltem na Żubracze. Tam skręcamy na szutrówkę w stronę Solinki. Przed granicą skręcamy w stronę stacji kolejowej w Balnicy. Kilka ścieżek skutecznie nam to utrudnia. Albo jedziemy w złym kierunku, albo trafiamy na bagna, bagna Ketrapa w tym wypadku. Po kilku próbach jesteśmy na miejscu- na granicę mamy dosłownie rzut korbą.
Początek jazdy po szlaku to porażka- wąwozy, błoto,  powalone drzewa, jazdy niewiele. Później jest lepiej, choć wcale nie łatwiej, bo szlak graniczny, to raz w górę, raz w dół. O słońcu możemy zapomnieć, zimny wiatr nie jest przyjemny. Tak mordujemy się przez Czerenin, Stryb, Sinkową i Rypi Wierch. Na Przełęcz nad Roztokami dolatujemy cudnym zjazdem, aż się chce jeszcze raz, euforia. Chwila przerwy na ochłonięcie i zaczynamy wypych dnia. Na Okrąglik było ok. 3 km, jazdy było niewiele, a stromizna makabryczna. Na szczycie pustki, a my jedziemy na Jasło. Tam dłuższa przerwa na foty i prace serwisowe. Jedziemy dalej, czyli Małe Jasło wzywa. Po drodze mamy jeszcze Szczawnik, czyli znowu góra, dół. Początkowo zjazd z Małego Jasła nie był może stromy jakoś bardzo, ale była to wąziutka rynna, z przeszkodami. Na wysokim korzeniu tak mi koło przystawiło, że przyziemiłem. Brodą i zębami wryłem się w glebę, do tego palec u ręki coś spuchł. Strach pomyśleć, co by było gdyby tam były kamienie- ryj jak mielonka. Głowa boli, ale dopiero teraz zaczyna się ostra jazda. Za Worwosoką zaczynają się chore wręcz nachylenia z mnóstwem niespodzianek, trzeba się mieć na baczności. Takie zjazdy bez gleby cieszą najbardziej. Już w samej Cisnej wjeżdżamy do Solinki. Tak, w rzece jest tak mało wody, że kilkaset metrów jedziemy rzeką. Mega udany dzień i weekend. Pogoda wykorzystana do bólu. Myślałem, że po wczorajszym spacerku będzie gorzej, ale nie był źle. Najbardziej wymęczył mnie kaszel, ale jest coraz lepiej.

Na stacji w Balnicy.

Widoki z granicy.



Na Dziurkowcu.

Podjazd na Jasło.

Lecimy na Małe Jasło.


Jesienne Bieszczady.
Dzięki uprzejmości Jacka mogłem dołączyć do Sławka, Kony i Artura. Z rana wyruszyliśmy w stronę Ustrzyk Górnych. Ruszamy szlakiem czerwonym na Połoninę Caryńską, po drodze spotykając Larego. Z Połoniny schodzimy do Brzegów Górnych i ruszamy na Połoninę Wetlińską. Nagle pojawia się lisek i sępi żarcie od turystów. Docieramy pod Chatkę Puchatka, ale tak wieje, że nie siedzimy tam długo. Schodzimy na Przełęcz Wyżną i znowu kręci się koło nas lisek chytrusek. Bardzo fajnie spędzony dzień w pięknych okolicznościach przyrody.

Pogoda była kiepska do zdjęć przez zamglenie, ale coś tam wyszło.



Caryńska za nami.


Trafiliście do złego lasu!



Zmęczenie.
© 2017 Exsom Group, LLC. All Rights Reserved. Terms of Service · Privacy Policy · DMCA · System Status